Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Kwestie różne, ale podróżne.

Kwestie różne, ale podróżne. Jak nic z powyższego o podróżowaniu Ci nie pasuje, pisz tutaj...

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary Dzisiaj, 11:39   #281
El Czariusz
 
El Czariusz's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 402
Motocykl: Wrublin
El Czariusz jest na dystyngowanej drodze
Online: 5 dni 2 godz 40 min 59 s
Domyślnie Z żakietem

Cytat:
Napisał Emek Zobacz post
Tu nie ma moi czy twoi. Nie wiem co chcesz dokładnie powiedzieć przez sformułowanie...

...ale w ten poziom dyskusji to wybacz ale nie wchodzę.
Doceniam.
To zdecydowanie wymaga szerszej perspektywy i wykracza poza esensję tego forum w otwartej jego części, poświęconej podróżom. Poza tym ciężko z dupą nastawioną do jeża prowadzić jakąkolwiek polemikę.

Tymczasem,
kładę się spać z głową przepełnioną przywołanymi marzeniami. Trzeba wracać na ziemię.
Jutro czyli dziś tyle, że jutro... To poniedziałek. Kończy się nam pobyt, zatem wstajemy wcześnie i Strażnik sprząta obejście a ja znoszę fanty do auta.
Część zadań wykonałem jeszcze przed wczorajszymi, wieczornymi trelami korzystając z faktu, że PaScudę objął już cień.
Poranna kawa, godzina pakowania, buśka z Alą na pożegnanie (teraz jej oczy się szklą) i...

Ów noblista (z jednego z poprzedzających postów) powiedział:
Zadanie człowieka jest w istocie bardzo proste. Trzeba żyć swoim a nie cudzym życiem.
...i tą 'złotą myśl" serwuję Alicji na koniec.

Dotrzymałem słowa. Nic o sobie, poza wymienionymi hasłami. Wspomniałem jedynie o wyobraźni. O tym, że lubię oddawać się tejże, w konstruowaniu hipotetycznych historii jak ta z bułgarską misją.
Językoznawstwo to wspaniała przestrzeń, aż dziw, że korzystałem z niej w tak ograniczonym zakresie dotąd. Nie...
Nie pojadę, nie będę realizował "tych marzeń". Będę zdobywał te kulminacje mezoregionów aczkolwiek z wariacjami, które podpowiedziała mi Ala.

Wracając (bo wsio mi umyka) na chwilę jeszcze do wieczornego basenu muszę dodać, że momentami czułem się jak bym rozmawiał z kumplem, z którym zdarzyło mi się rowerowo przemieszczać Czechy. Wspominając o misji, dostałem w "prezencie" wspaniały wykład dotyczący inwazji tureckiej na Bałkany, pyszny dodatek do kolacyjnego preludium o bratankach itd.
Chciałem to jakoś streścić ale nie potrafię. ogrom... zaprawdę ogrom wiedzy tej dziewczyny wprowadził mnie w osłupienie.
I to wszystko, dzięki pracy własnej. Wieczorami, w chwili wolnej...
Z pasją poznawała język staro-cerkiewno-słowiański, reszta słowiańskich języków to już jak po maśle... Bułgarski, macedoński, serbski, słowacki plus mój węgierski... W sensie mój dodatek. Alicja na razie biegle porozumiewa się czterema wymienionymi. Po głowie chodzi jej łacina, turecki i farsi.
- A węgierski?
No i przez ciebie węgierski!

Tymczasem przede mną zadanie postawione przez Strażnika Domowego.
Sozopol i Nesebyr.
__________________
Jam nie Babinicz...
El Czariusz jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary Dzisiaj, 13:27   #282
El Czariusz
 
El Czariusz's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 402
Motocykl: Wrublin
El Czariusz jest na dystyngowanej drodze
Online: 5 dni 2 godz 40 min 59 s
Domyślnie W ramach pauzy...

Jeżeli kogoś interesuje darmowa publikacja pt: Zabytkowy rower, to...
https://ksiegarnia.nid.pl/bezplatne/
Mnie interesuje plus inne zagadnienia też mogą się przydać, jak remont i utrzymanie domu drewnianego, ocena stanu technicznego zachowania budynku drewnianego i wiele innych.
__________________
Jam nie Babinicz...
El Czariusz jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary Dzisiaj, 14:01   #283
El Czariusz
 
El Czariusz's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 402
Motocykl: Wrublin
El Czariusz jest na dystyngowanej drodze
Online: 5 dni 2 godz 40 min 59 s
Domyślnie Cytuję

W lipcu 1985 roku, po ponad szesnastu latach nieustannych nurkowań, zaciętych batalii sądowych i wyniszczających problemów finansowych, spełniło się marzenie człowieka, który nigdy się nie poddał.

Mel Fisher – legendarny amerykański poszukiwacz skarbów – od zwykłego nurka stał się człowiekiem, który poświęcił każdy grosz, każdą godzinę i każdą cząstkę sił na odnalezienie zaginionego skarbu. Szukał Nuestra Señora de Atocha – hiszpańskiego galeonu, który w 1622 roku zatonął u wybrzeży Florydy podczas gwałtownego huraganu. Statek należał do floty przewożącej olbrzymie bogactwa z Nowego Świata do Hiszpanii.

Przez lata Mel i jego zespół przeszukiwali dno oceanu, znajdując jedynie strzępy historii – kawałki ceramiki, rozsypane monety, drobne ślady złota. Przeżył niezliczone niepowodzenia, w tym najtragiczniejsze – śmierć syna i synowej w wypadku podczas poszukiwań pod wodą.

Publiczne drwiny, sceptycyzm mediów i topniejące fundusze niemal zniweczyły jego działania. A jednak Fisher wciąż powtarzał swoje motto: „Dziś jest ten dzień”. I pewnego letniego poranka słowa te stały się rzeczywistością. Pod piaskiem rozbłysły sztaby czystego złota – a zaraz po nich strumień monet, szmaragdów, biżuterii i zabytków. Odnaleźli skarb Atochy – największe podwodne odkrycie XX wieku.

Odzyskany majątek wart był ponad 400 milionów dolarów i obejmował m.in. kolumbijskie szmaragdy, srebrne sztaby oraz bezcenne relikty historyczne. Jednak historia na tym się nie skończyła – Fisher musiał stoczyć wieloletnią batalię sądową z rządem USA o prawo własności.

W końcu sądy orzekły na jego korzyść, uznając go za prawowitego właściciela skarbu, który pochłonął większość jego życia. Dziś część tego niezwykłego znaleziska można podziwiać w Muzeum Morskim Mela Fishera w Key West na Florydzie – jako lśniący symbol niezachwianej wiary, że marzenia, choćby spoczywały na dnie, zawsze mogą wypłynąć na powierzchnię.
__________________
Jam nie Babinicz...
El Czariusz jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary Dzisiaj, 14:29   #284
Gończy
 
Gończy's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: Mar 2017
Miasto: LPU
Posty: 1,245
Motocykl: RD03
Gończy jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 5 dni 19 godz 26 min 32 s
Domyślnie

Myślę, że oddałby całe te skarby gdyby mógł przywrócić życie synowi, który zginął podczas zatonięcia statku poszukiwawczego. Historia Fishera fascynuje poszukiwaczy od lat. To również niesamowita historia, którą ktoś może kiedyś sfilmuje.
Gończy jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary Dzisiaj, 16:44   #285
El Czariusz
 
El Czariusz's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 402
Motocykl: Wrublin
El Czariusz jest na dystyngowanej drodze
Online: 5 dni 2 godz 40 min 59 s
Domyślnie Gdzie ten żakiet...

Jerzy Gruza o Walendziaku z Czterdziestolatka.

"Jan Gałązka- parodysta,, który zagrał Walendziaka w "Czterdziestolatku"- to był człowiek nie z tej ziemi. Aktor i brzuchomówca w dodatku [W 1951 roku ukończył Państwową Szkołę Dramatyczną Teatru Lalek, a dwa lata później zdał egzamin eksternistyczny dla aktorów]. Więc on jak każdy brzuchomówca miał rozdwojenie jaźni. On nie wiedział kim jest naprawdę.
Na końcu swojej kariery, po "Czterdziestlatku", zaczął jeździć z lalką Bartek- taką kukiełką drewnianą, którą wykorzystywał do rozmów na aktualne tematy polityczne i nie tylko. Miał szereg koncertów, z których żył. Zaangażowałem go do epizodycznej roli w "Rewizorze".
W związku z tym, że Tadeusz Łomnicki grał główną rolę, a był jednocześnie członkiem KC, więc byłem zobowiązany do tego, żeby szanować go niesłychanie. Wytłumaczyłem więc Gałązce, że skoro mają razem scenę, muszę go przedstawić Łomnickiemu, żeby wiedział z kim ma grać, bo przecież on o żadnym Gałązce nie słyszał.

Długo umawiałem się z Tadeuszem i wreszcie dopiąłem takiego terminu, że mógł nas przyjąć w szkole. Podwiozłem Janka. Zauważyłem, że miał przy sobie torbę z kukiełką. Zapytałem po co, a on odpowiedział "a nie ważne, mam sprawę." Wchodzimy do szkoły teatralnej, a tam Gustaw Holoubek otoczony wianuszkiem pań. Gałązka przerywając mu rozmowę, pewnie o jakiejś interpretacji , złapał go za ręke i mówi: "Panie Gustawie, pan jesteś nerkowiec, prawda? Bo my razem mamy nerki chore. W tym samym szpitalu się z panem leczyłem. Jak sikanie, w porządku?"

Gdy to usłyszałem wyrwałem go od Holoubka i zaprowadziłem do gabinetu. Wychodzi Tadeusz do nas, wita nas, a Gałązka z miejsca mówi tak: "rektorku kochany, gdzie tu jest telefon z wyjściem na miasto?"

A tam stoi 6 telefonów na biurku. Tadeusz mówi, że wszystkie są z wyjściem na miasto. Ja już chcę zakamuflować sytuację i tłumaczę Łomnickiemu co zamierzam powierzyć Gałązce, ale jednocześnie obserwuję jak tamten się łączy i do słuchawki pyta: "Sochaczew? Co macie? Zaczęliście pierwszą część? Ja dojadę niedługo. Wy grajcie pierwszą część, a ja na drugą zdążę. Nie, no tu Łomnicki mnie prosi, żebym grał. Chyba się zgodzę."

Próbuję więc ratować sytuację i mówię: "Janek, to spróbujmy przeczytać te kwestie przy panu rektorze, żeby było wiadomo jak będziemy to robić."
A on łapie tekst i bełkotliwie go czyta, po czym stwierdza: 'i tak to mam zamiar kreować. Jeżeli się panom to nie podoba to ja mam dużo zajęć. Nie obrażę się jeśli powiecie, że nie."

Zbaraniałem. Łomnicki też, a Gałązka łapie kukiełkę, żegna się i wychodzi.
Rektor odprowadził go, a potem odwrócił się do mnie i mówi: "amerykański aktor!"
__________________
Jam nie Babinicz...
El Czariusz jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary Dzisiaj, 17:13   #286
El Czariusz
 
El Czariusz's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 402
Motocykl: Wrublin
El Czariusz jest na dystyngowanej drodze
Online: 5 dni 2 godz 40 min 59 s
Domyślnie

Cytat:
Napisał Gończy Zobacz post
Myślę, że oddałby całe te skarby gdyby mógł przywrócić życie synowi, który zginął podczas zatonięcia statku poszukiwawczego. Historia Fishera fascynuje poszukiwaczy od lat. To również niesamowita historia, którą ktoś może kiedyś sfilmuje.
Tymczasem "wczoraj" (1519) wyruszył w świat z Sewilli Magellan.

"W 1965 roku, gdy większość szesnastolatków zajęta była szkołą i marzeniami o dorosłości, pewien chłopak o imieniu Robin Lee Graham szykował się do trudnej oraz wymagającej przygody.

Uzbrojony w niewiele więcej niż marzenie i niewielki, 7,3-metrowy jacht o nazwie Dove, wyruszył z Long Beach w Kalifornii, z zamiarem opłynięcia całego świata — w samotności.

Wielu drwiło, przewidując, że wróci po tygodniu… o ile w ogóle wróci. Ale Robin nie był zwyczajnym nastolatkiem. Tęsknił za otwartym horyzontem, szeptem morza i szansą na poznanie świata na własnych zasadach.

Przez następnych pięć lat Robin przepłynął ponad 33 000 mil morskich po bezkresnych, kapryśnych oceanach. Zmagał się z wściekłymi sztormami, w tym jednym w pobliżu Durbanu w RPA, gdzie wiatr osiągał 225 km/h, a fale groziły pochłonięciem kruchej łodzi.

Doświadczył samotności głębszej niż najgłębsze oceany — bez kontaktu z drugim człowiekiem, z ograniczonym zapasem jedzenia, kierując się jedynie gwiazdami i własną determinacją. Mimo fizycznych, emocjonalnych i duchowych prób, nie ustępował, skrupulatnie zapisując w dziennikach szczegóły swojej podróży.

Jego rejs poruszył wyobraźnię milionów ludzi, zwłaszcza gdy National Geographic zaczął publikować relacje z tej niezwykłej odysei. Kiedy w 1970 roku powrócił, mając zaledwie 21 lat, stał się światowym symbolem wytrwałości i młodzieńczej odwagi.

Jego wspomnienia, spisane w książce Dove i zekranizowane w filmie o tym samym tytule, uwieczniły tę podróż — nie tylko jako żeglarskie osiągnięcie, ale jako dowód na to, co może się wydarzyć, gdy młody człowiek odważy się podążyć za marzeniem, choćby wydawało się szalone."
__________________
Jam nie Babinicz...
El Czariusz jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary Dzisiaj, 19:53   #287
El Czariusz
 
El Czariusz's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 402
Motocykl: Wrublin
El Czariusz jest na dystyngowanej drodze
Online: 5 dni 2 godz 40 min 59 s
Domyślnie Grosse Pause

Do mózgu wlazła mi Alicja.
Tak mniej więcej wyglądała nasza rozmowa.
Ona mówiła podobnym językiem. Zaprawdę nie mniej interesująco.



Tyle, że to ja byłem po drugiej stronie lustra.

P.S.
Sprawdziłem stan rozwoju moich czereśni w lodówce i... Powinny być już wstanie gotowym do posadzenia ale okazało się, że większość "zgniła". Otóż na etapie "łupania" tę większość niewidocznie połowiłem.
Za mało delikatny w procesie byłem.
Tym niemniej jestem z kilkoma nasionami przy nadziei.

Jest jeszcze jedna pula pestek, która po powrocie z Bałkanaliów wylądowała w lodówce. Były to pestki przesuszone.
Kontrola jutro. Oczywiście nasiona delikatniej wydobyte.
__________________
Jam nie Babinicz...
El Czariusz jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary Dzisiaj, 21:45   #288
El Czariusz
 
El Czariusz's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 402
Motocykl: Wrublin
El Czariusz jest na dystyngowanej drodze
Online: 5 dni 2 godz 40 min 59 s
Domyślnie Tudowlanie...

...zanim wyginą.

"Tudowlanie to grupa subetnograficzna Rosjan znad rzeki Tud, prawego dopływu Wołgi, z ziemi rżewskiej, sąsiadującej z dawnym ujezdem bielskim województwa smoleńskiego Wielkiego Księstwa Litewskiego. W 1903 r. ich liczbę szacowano na 45 tysięcy, w 2021 r. w spisie powszechnym ludności Federacji Rosyjskiej narodowość tudowlańską wskazało 9 osób.
Tudowlanie byli bowiem jedną z tych tradycyjnych społeczności Europy Środkowo-Wschodniej, gdzie Hitler i Stalin zrobili co swoje, a reszty dokonało rozproszenie i asymilacja z rosyjskim otoczeniem.

Tymczasem historyczni Tudowlanie wyraźnie różnili się od swych wielkoruskich sąsiadów, przez których byli nazywani białokaftannikami albo też Polszcza czyli Polska. Co ciekawe w odróżnieniu np. od sąsiednich Polaków z guberni smoleńskiej, Tudowlanie byli społecznością chłopską, poddaną rosyjskim pomieszczikom.

Odnotowani są przez podróżników i etnografów od XVIII wieku na ziemiach, które w latach 1355-1462 bywały na krótko opanowywane przez Wielkie Księstwo Litewskie, nigdy jednak nie stanowiły części Rzeczypospolitej, jak województwo smoleńskiej.
Ziemia rżewska była moskiewskim pograniczem Rzeczypospolitej w momencie jej największego zasięgu terytorialnego lat 1618-1654 za panowania dynastii Jagiellonów-Wazów.

W związku z tym etnogeneza Tudowlan pozostaje do dziś niewyjaśniona. Jedni uważają ich za lokalną ludność białoruską, która przesunęła się maksymalnie daleko na wschód i przez to wyróżniała w wielkoruskim moskiewskim otoczeniu.
Inni uważają za polskich przesiedleńców, deportowanych przez Moskwę już w XVII wieku i osadzanych nie na Syberii, ale na opustoszałej w wyniku wielkiej smuty ziemi twerskiej.

Jest też pogląd, że Tudowlanie są, czy może byli, gdyż w połowie XX wieku roztopili się wśród rosyjskojęzycznych ludzi radzieckich, potomkami archaicznych proto-Słowian ludu Krywiczów, którzy w VI wieku z północnej Polski wyruszyli na wschód, osiedlając się najpierw w okolicy Pskowa, a potem potem migrowali na południu, niosąc ze sobą język słowiański podobny do dialektów północno-zachodnich Słowiańszczyzny, a więc właśnie do dialektów lechickich, z których w przyszłości powstał język polski."
__________________
Jam nie Babinicz...
El Czariusz jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Historia pewnego pomysłu czyli zapraszamy na Letni Zlot FAT 2013 Mat Imprezy forum AT i zloty ogólne 53 19.04.2013 08:15


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:46.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.