![]() |
|
Kwestie różne, ale podróżne. Jak nic z powyższego o podróżowaniu Ci nie pasuje, pisz tutaj... |
![]() |
|
Narzędzia wątku | Wygląd |
![]() |
#31 |
![]() |
![]()
Fajnie moc Cie znowu czytac
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#32 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 24
Motocykl: Wrublin
![]() Online: 11 godz 29 min 50 s
|
![]() Kaprys arabski... Urodziłem się w 1963r. Ze Strażnikiem Domowym dożywamy obecnie, wspólnie 120 lat. Poza tą okrągłą liczbą, trwale łączy nas korzec maku. Konkretnie dwa ziarenka ludzkiej powodzi połączone wspólną datą. Urodziliśmy się tego samego dnia i m-ca. 70 lat wspólnego pożycia upłynęło nam w zeszłym roku. Strażnik Domowy pochodzi z długowiecznej rodziny. I po mieczu i po kądzieli. Dziadek Strażnika po mieczu, był piątym w historii, najstarszym mieszkańcem... Wąchocka. Tak, tego Wąchocka ![]() Po kądzieli 90-tki nie przekroczyli tylko ci, których pożarły rekiny. A, że w Bałtyku rekinów nie ma... Wstyd się przyznać ale nie pamiętałem daty urodzin Babci Małkowej, która spokojnie dożyła by setki, gdyby jej się firanek w wieku 95 lat nie chciało zmieniać. Spadła z krzesła, łamiąc miednicę ale jeszcze rok później dostaliśmy ze Strażnikiem od babci pocztówkę na wspólne urodziny. O Babci Marysi już wspominałem. "Wycięła" ten sam numer, co jej mama... Cholerne firanki! Obie panie jeszcze długo po 90-tce czytały bez okularów i dobrze orientowały się, co w trawie piszczy. Jeżeli o tym pokoleniu mówi się: mohery, to moje starsze "panie babcie" były ich antywzorcem. Z babcią Marysią łączyła mnie szczególna więź. Babcia uwielbiała podróże. Co prawda nigdzie, poza Szamocinem nie była ale od czego miała mnie? Dość powiedzieć, że o wszystkich moich "poważnych" eskapadach Strażnik Domowy dowiadywała się ostatnia, babcia Marysia pierwsza. Zawsze mniej więcej ten sam scenariusz. Wpadałem "na chwilę" do babci i... - Babciu... jest akcja! Coś planujesz?! I już od babci "w progu" był entuzjazm! - Kurde mol, jest taki temat... ale wiesz... Się rozumie. Ani mru mru! - No właśnie. Opowiadaj! Na jakieś dwa tygodnie przed wyrypą "wprowadzaliśmy do gry" babcię Elę. Moją teściową, choć ten wyraz w tym wypadku oddaje tylko samą koligację, to moja druga mama "poprostu". Po prostu mama. Długo robiła za starszą siostrę swej córki, bo jest "poprostu" piękną kobietą. Zresztą podobnie ze Strażnikiem, która z kolei bardziej wygląda na moją córkę niż żonę. No więc to na Mamie finalnie spoczywał "obowiązek" wprowadzenia Strażnika w zagadnienie. Scenariusz zawsze ten sam. Najpierw mega opór Strażnika, bo tak jakoś te moje wycieczki nie do końca banalne były i z reguły gdzieś za bramą piekieł zaczynała się przygoda. Mama/babcia Ela odziedziczyła pragmatyzm po swojej mamie i finiszowała coś w stylu: - Córuś... No i co ci z tego, że on zostanie...? Będzie siedział, się nie odzywał, grobowa atmosfera, będzie do niczego. I ty się będziesz źle czuła i on. A tak... on pojedzie, a ty będziesz miała ŚWIĘTY SPOKÓJ. Nie martw się niepotrzebnie. Niech się martwią ci, którzy mu staną na drodze. On diabła oswoi i wróci pokorny jak baranek. No... ![]() Cdn. |
![]() |
![]() |
![]() |
#33 |
![]() Zarejestrowany: Oct 2011
Miasto: Kiełczygłów
Posty: 1,948
Motocykl: RD07a
Przebieg: 00000
![]() Online: 4 miesiące 5 dni 10 godz 16 min 52 s
|
![]()
Wniosłeś tym tematem tutaj koloryt Panie El. Dobrze się czyta. Skłania do przemyśleń
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#34 |
![]() |
![]()
Dzień dobry...
wrócę tu wieczorem ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#35 |
![]() Zarejestrowany: Nov 2008
Miasto: Okuninka latom, a Biala Podlaska zimom.
Posty: 530
Motocykl: R1100GS
Przebieg: :dupa:
![]() Online: 2 miesiące 3 tygodni 5 dni 3 godz 44 min 30 s
|
![]()
Mario Brachu.
Dobry wieczor! Kope lat... ![]() Odzywaj sie tu.
__________________
http://www.youtube.com/watch?v=VCH6n...yer_detailpage |
![]() |
![]() |
![]() |
#36 |
![]() |
![]()
Dobry wieczór!
Kopa lat Muszko ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#37 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 24
Motocykl: Wrublin
![]() Online: 11 godz 29 min 50 s
|
![]()
Dziadku, drogi dziadku nie chcemy jeszcze spać,
chodź tu, zabawić nas, przecież wiesz, na dobranoc bajka musi być, naszym gościem bądź, gościem bądź... Idźcie do dziadka, dziadek opowie wam bajkę. - No dobrze... Dzisiaj opowiem wam historię o złym księciu Lwowiczu, jego żonie Frau Filtz i orzechu obieżyświacie. Orzechu powiedz na początek, skąd ty mieszkasz? Wbrew pozorom polska nazwa orzechów włoskich nie pochodzi od Włoch, choć przywędrowały one do nas z południa. Tak naprawdę dotarły one do nas poprzez łuk Karpat z terenów dzisiejszej południowej Rumunii, czyli z Wołoszczyzny. Pierwotnie nazywano go orzechem wołoskim, z biegiem lat ta nazwa uprościła się do orzecha włoskiego. Być może na przekształcenie tej nazwy wpłyną też fakt, że popularne w Polsce "jacki" zostały przywiezione z Rzymu, a więc z Włoch. Skąd się wzięły jacki? W Polsce nazwą jacki określa się orzechy włoskie, ale nie wszystkie, tylko te najbardziej szlachetne, o wielkich orzechach mieszczących się pojedynczo w pięści, które posiadają bardzo cienką skorupkę. Nazwa się wzięła od Jacka Odrowąża, zakonnika dominikańskiego, który w 1218 roku przywiózł orzechy włoskie do Polski z Rzymu. On jako pierwszy na ziemi sandomierskiej rozmnażał tą szlachetną odmianę orzecha włoskiego o bardzo dużych owocach, która następnie poprzez sieć klasztorów zakonnych rozprzestrzeniła się na całą Polskę. Być może dlatego też, pierwotna nazwa orzech wołoski, tycząca się mniej szlachetnych odmian tego orzecha, o mniejszych owocach i grubszych łupinach, z biegiem wieków ewoluowała w nazwę orzech włoski, za sprawą tradycji łączącej orzecha z zakonnikiem Jackiem. Dlatego nie możemy powiedzieć, że wszystkie orzechy przywędrowały do nas z Wołoszczyzny, część również z Włoch. Południowe pochodzenie orzecha włoskiego Niezależnie skąd dotarły do Polski poszczególne egzemplarze orzecha włoskiego, to kierunek był zawsze ten sam, z południa na północ. Również w innych krajach Europy północnej nazwy orzecha włoskiego wskazują jednoznacznie na jego południowe pochodzenie i że w zamierzchłych czasach gatunek ten nie występował w tej części Europy. Do naszych wschodnich sąsiadów a więc do Rosji, czy jak wówczas mówiono na Ruś, orzech włoski przybył podobnie jak wiara chrześcijańska z Bizancjum, a więc z Grecji, stąd jest w Rosji nazywany nie włoskim tylko greckim orzechem ĐłŃĐľŃкиК ĐžŃĐľŃ (grieckij ariech). Natomiast w krajach germańsko języcznych orzech włoski jest nazywany walnut. W tym wyrazie znajduje się starogermański rdzeń wahl oznaczający tyle co "obcy", "nie stąd", a który najprawdopodobniej germanie przejęli od Celtów. Wskazuje to też ewidentnie, że orzech włoski był gatunkiem obcym na terenach zamieszkałych przez Germanów i Celtów. Amerykanie powszechnie używają błędnej nazwy English walnut, niejako wskazując, że rodzimym krajem tego orzecha jest Anglia i są do tego święcie o tym przekonani. Oczywiście jest to błąd. Nazwa ta wskazuje tylko kierunek skąd przywieziono większość sadzonek orzecha włoskiego na wschodnie wybrzeże Stanów Zjednoczonych. Natomiast na zachodnie wybrzeże USA, głównie do Kalifornii orzech włoski dotarł za sprawą zakonu franciszkanów, którzy w 1769 roku przywieźli go do słonecznej Kalifornii i zaczęli je uprawiać. Przypomnę tylko, że wtedy aż do połowy XIX wieku, obecne tereny zachodnie USA były pod władaniem Hiszpanii. Do dzisiaj Kalifornia jest jednym z najważniejszych producentów tego orzecha w USA. Starożytni Grecy nazwali orzechy włoskie âkaraâ (głowa), ponieważ ich wygląd odzwierciedlał kształt i wygląd ludzkiego mózgu. Ten wygląd orzechów był również źródłem popularnych wierzeń w czasach średniowiecznych, kiedy to uważano, że orzechy włoskie są lekarstwem na ból głowy i wszelkie ułomności myślenia. Stąd się wziął przesąd, że jedząc dużo orzechów włoskich człowiek może zmądrzeć â co jest ewidentną głupotą. Starożytni Grecy byli pierwszymi Europejczykami, którzy poznali ten gatunek orzecha, został on sprowadzony do Grecji z Persji i rozprzestrzenił się na jej terenie pod nazwą "Persicon" i "Basilicon" (basilikos â królewski). Niewątpliwie zasługę w upowszechnieniu orzecha włoskiego w Grecji miały podboje Aleksandra Wielkiego Macedońskiego, który podbił również i Persję, dzięki czemu dużo nowinek w tym czasie spłynęło do Hellady. Dalekim echem tych wydarzeń jest do dzisiaj funkcjonowanie w języku niemieckim i angielskim nazwy orzecha włoskiego jako Persische Walnuss / Persian Walnut, czyli orzech perski. Pierwszym zachowanym botanicznym opisem orzecha włoskiego jest opis sporządzony przez greckiego uczonego Teofrasta (370-287) z Eresos na wyspie Lesbos. O orzechu włoskim pisali też Rzymianie między innymi Wergiliusz jak i Pliniusz Starszy (23-79),który w swojej Historia naturalis opisywał uprawę tego orzecha, przy czym znał on już kilkanaście odmian orzecha włoskiego. Pliniusz Starszy był też przekonany, że cień tego drzewa źle wpływa na zdrowie człowieka oraz rozwój roślin. Dalsza droga uprawy orzecha włoskiego wiodła z Grecji, poprzez kolonie greckie w Italii do samego Rzymu, gdzie owoc ten został utożsamiony z najwyższym rzymskim bóstwem Jowiszem. Dlatego orzech włoski Rzymianie nazywali âżołędzią Jowiszaâ, a samo drzewo stało się poświęcone ojcowi bogów Jowiszowi. Jego uprawa stopniowo zaczęła obejmować inne prowincje, aż objęła całe Cesarstwo Rzymskie. Współczesna łacińska nazwa orzecha włoskiego to: Juglans regia, gdzie człon juglans wywodzi się bezpośrednio od rzymskiego jovi glans (żołędzi Jowisza), a regia jest odpowiednikiem greckiego basilicos, czyli królewski. Mity o narodzinach orzecha włoskiego Jak głosi grecki mit, pewnego razu Apollo zatrzymał się u Diona króla Lakonii (Sparta), ojca trzech córek â Ofre, Lyko i Karyi. Chcac odwdzięczyć się królowi za gościnę Apollo obdarzył jego trzy córki mocą wieszczą, z zastrzeżeniem że nie mają prawa wtrącać się w sprawy bogów. Za jakiś czas u tegoż samego króla, gościł brat Apollina Dionizos, który zakochał się w ostatniej, najmłodszej córce króla â Karyi. Zazdrosne siostry nie patrząc na wcześniejsze nakazy Apolla, zaczęły szpiegować Dionizosa i Karyę nie dając im spokoju. Oczywiście nie omieszkały też donieść o tym swojemu ojcu. Wiadomo jak on zareagował, znając opinie Dionizosa jak o żigolaka. Za wścibstwo Ofre i Lyko, bogowie rzucili na nie klątwę doprowadzając je najpierw do obłędu, a następnie zamieniając w głazy. Po tych wydarzeniach Karya zmarła z rozpaczy, gdyż czuła się odpowiedzialna za to co się stało, tzn że jej zachowanie i uczucie do Dionizosa doprowadziło do całego nieszczęścia a w finale do obłędu i śmierci jej sióstr. Dionizos, aby w jakiś sposób przywrócić do życia dziewczynę, którą tak bardzo kochał, zamienił ją w obficie rodzący owoce orzech. Później Artemida wyjawiła tą tajemnicę Lakończykom, a wdzięczny lud zaczął ją nazywać Artemidą Kariatydą i zbudował świątynię, której kolumny, wyrzeźbione zostały z drzewa orzecha włoskiego i miały kształt kobiety- kariatyda. Symbolika orzecha włoskiego Ze względu na mnogość, rodzonych owoców, już w starożytności orzech włoski stał się symbolem płodności i nie bez powodu został przypisany Jowiszowi , czyli najpłodniejszemu z wszystkich bogów ( ojcu bogów). Nazwa łacińska orzecha włoskiego jovi glans czyli żołędzi Jowisza odnosiła się nie tylko jako wskazanie na orzech jako owoc sam w sobie, ale również do części anatomicznej penisa czyli żołądzi. Jeszcze w XIX wieku we Włoszech można było na prowincji obserwować zwyczaj obrzucania nowożeńców wychodzących z kościoła właśnie orzechami włoskimi, a nie ryżem czy zbożem. Miało to im zapewnić liczne potomstwo oraz tak ścisły związek w małżeństwie jak nierozerwalne są dwie połówki tego owocu. Rzymianie również dokonywali tego rytuału, chociaż w tym przypadku grzechot spadających orzechów miał zagłuszyć krzyki panny młodej âporwanejâ do małżeństwa. W chrześcijaństwie orzech włoski wiązano z wyobrażeniem zmartwychwstania, bo tak jak on osłania swoją pestkę twardą okrywą, tak grób ukrył na krótki czas zwłoki umęczonego Chrystusa, a rozbity orzech to otwarte i puste miejsce pochówku zmartwychwstałego Zbawiciela. Natomiast wczesnochrześcijański filozof i teolog św. Augustyn, Aurelius Augustinus (354-430), wyróżniał w orzechu skórzastą powłokę wyobrażająca ciało Jezusa, jej gorycz wyrażała cierpienie, skorupa â drewno Krzyża Świętego, a jądro â główne tezy objawienia Bożego. Wiedźmy, czarownice i uroki W dawnych czasach byli i tacy ludzie, którzy nigdy nie podróżowali bez orzecha w kieszeni, wierzono bowiem w jego moc mającą chronić przed złymi urokami. Według niektórych podań z południowej Italii rzucając orzechy włoskie na ziemię, można było sprawić, aby spełniło się przy tym wypowiedziane życzenie. W regionie Reggio Emilia położenie orzecha włoskiego pod krzesłem miało pozwolić na przywiązanie do niego czarownicy, jeżeli oczywiście by na nim usiadła. Należało jednak uważać na uroki, które przy tym mogła rzucić piekielnica. Najsłynniejszym orzechem we Włoszech jest prawdopodobnie ten z Benewentu. W siedemnastowiecznym dziele Della supersticiosa noce di Benevento (O zabobonnym orzechu z Beneventu), stanowiącym opracowanie łacińskiego anonimowego rękopisu De nuce maga bebeventana (O magicznym orzechu z Beneventu) dokonane przez tamtejszego lekarza, można przeczytać , że osiadli na tamtych terenach Longobardowie pod orzechem włoskim dokonywali dziwnych obrzędów na cześć złotej żmii. Książę Romuald, który przewodził Longobardom podczas oblężenia Beneventu, które prowadził w imieniu bizantyńskiego cesarza Konstansa, został przekonany przez biskupa miasta Barbato do nawrócenia się na wiarę chrześcijańską. Dzięki temu odniósł zwycięstwo i zakazał kultu złotej żmii. Biskup natomiast wykorzystał natychmiast sytuację i kazał ściąć uznane za symbol zła drzewo orzecha włoskiego. Orzech jednak odrósł i stał się miejscem orgiastycznych sabatów czarownic, podczas których kobiety za dnia nie wyróżniające się niczym, oddawały się dzikim tańcom, dziwnym rytuałom i wyuzdanym praktykom seksualnym. Później dosiadały mioteł albo wykastrowanych koni o ciemnych zadach i wyruszały, by szkodzić ludziom. Przypisywano im â czarownicom â co tylko można: poronienia, choroby, narodziny niedołężnych dzieci, klęski żywiołowe i nawet to że komuś handel nie poszedł na targowisku. W średniowieczu w Italii często stosy na których palono czarownice oraz heretyków układano właśnie z gałęzi orzecha włoskiego, Ponieważ powszechnie wierzono, że to drzewo jest siedliskiem wszystkich złych mocy. Podobne wierzenia posiadali średniowieczni mieszkańcy krajów niemieckich, tylko że tam za drzewo czarownic uchodziła czereśnia. Orzechy włoskie w Chinach Chińczycy jeszcze wcześniej poznali orzechy włoskie, gdyż przywędrowały do nich już w II tysiącleciu p.n.e. z podnóży Himalajów poprzez dzisiejszy Tybet. W starożytnych Chinach orzechy włoskie stały się symbolem zamożności i dobrobytu. Około III wieku naszej ery wytworzył się tam zwyczaj noszenia przez zamożnych pary orzechów w dłoni i obracania nimi. Był to symbol nie tylko zamożności , ale też i wysokiego statusu społecznego czy dobrego urodzenia. Często takie orzechy były oprawiane w otoczki ze złota. Współcześnie w Chinach nastała moda na wszystko co starożytne, także i zwyczaje, zwłaszcza wśród noworyszy, którzy nawiązując do starożytnych tradycji chcą niejako podnieść swój status społeczny, a niejako zakamuflować swoje wiejskie, proste pochodzenie. Stąd też nastała moda na posiadanie idealnych par orzechów, z którymi tacy nowobogaccy mogą się obnosić po okolicy podkreślając swój sukces jaki osiągnęli w biznesie. Chociaż obecnie w Chinach znajduje się aż 40% światowych upraw orzechów włoskich, to mało kto z Europejczyków zdaje sobie z tego sprawę, że większość tych upraw nie prowadzi się dla wnętrza tych orzechów czyli nasion, tylko dla samych łupin. Dla przeciętnego Europejczyka, który ceni walory smakowe i zdrowotne tych orzechów wydaje się to być absurdem, aby uprawiać orzechy włoskie tylko i wyłącznie dla samych łupin. Tymczasem moda chińskich nuworyszy na posiadanie oznaki swojego statusu, czyli pary orzechów, które obraca się w ręku, przybrała w chwili obecnej coś na kształt XVII wiecznej tulipomanii w Holandii. Ponieważ dla Chińczyka nie wystarczy byle jaka para orzechów , najbardziej cenione są te bardzo duże, o bardzo pofałdowanej powierzchni. Gdzie fałdy na obu połówkach orzecha muszą być idealnie symetryczne. Do tego nie wystarczy, aby fałdy na jednym orzechu były symetryczne, musisz posiadać dwa takie same identyczne orzechy o idealnie symetrycznych fałdach, wręcz bliźniaki. Współcześnie na chińskich aukcjach, idealne pary orzechów osiągają nieraz niebotyczne ceny liczone nawet w setkach tysięcy dolarów. Natomiast orzech włoski jest jednym z najczęściej kradzionych w Chinach owoców, dzieje się tak ze względu na bardzo wysokie ceny jego łupin. Istnieje w Chinach pewien rodzaj hazardu , gdzie można założyć się o to które orzechy jeszcze w zielonych skorupach będą miały idealne fałdy. https://pinkmartiniboy.wordpress.com...orzech-wloski/ Cdn. Ostatnio edytowane przez El Czariusz : 28.04.2025 o 13:13 |
![]() |
![]() |
![]() |
#38 | |
![]() Zarejestrowany: Jun 2020
Posty: 1,414
![]() Online: 1 miesiąc 3 tygodni 21 godz 18 min 52 s
|
![]() Cytat:
![]() ![]() |
|
![]() |
![]() |
![]() |
#39 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 24
Motocykl: Wrublin
![]() Online: 11 godz 29 min 50 s
|
![]()
Dziadek do orzechów sentyment ma.
Na majdanie zamku, w którym mieszkał Zły Lwowicz, z niemniej złą Frau Filtz rosły sobie cztery orzechy. Przy majdanie, w czworakach mieszkali zaś chłopi, których sąsiedztwo bardzo w niesmak było księciu i jego Frau. Zamek kupili niedawno ale majdan był wspólny. - Dziadku a jak się można nazywać "frał filc"? To coś w stylu do Cruelli de Mon! Marysiu. - Ooo, to bardzo zła baba, ona porwała dalmatyńczyki i chciała je przerobić na futra! Krótko podsumowują dzieci. I co dalej, co dalej? I tu była podobna sprawa! Lwowiczom przeszkadzały te orzechy właśnie. Knuli jak je po cichu wyciąć, bo miejsca na karocę i konie za mało im było. Szczególnie na dwóch im zależało bardzo. Obiecali mieszkańcom, że uporządkują teren ale drzewa wszystko zostawią. Zresztą nie tylko tam orzechy rosły ale stara śliwa i jabłoń oraz klon czerwony. Były też dwie stare szopki, które mieli wyburzyć i postawić nowe. Ludzie w dobrej wierze się zgodzili. Kiedy kilka m-cy wjechały buldożery na plac okazało się, że mają zniszczyć wszystko, posadzić trawę i tyle! - Dziadku, to straszne dranie. Prawda. Lwowicze tak, zwłaszcza Frau Filtz choć jedno drugie warte było. Na szczęście szef firmy od buldożerów był dobrym człowiekiem i powiedział, że drzew nie ruszy, co najwyżej tylko dwa orzechy - najmniejsze, wykopać musi ale tak zrobi, że z korzeniami łyżką podbierze i odstawi na bok. Całe szczęście, że na zamku mieszkał jeden dziadek, taki jak wasz, tu leżący z wami. - Też taki dobry i fajny?! No pewnie! Dziadek Dariusz, bo tak miał na imię, poszedł do Lwowicza i powiedział. - Słuchaj gościu... Jeżeli choć jedno drzewo z tego podwórka zniknie lub ławka, to... Tu dziadek (narrator) miał problem co w usta dziadka Dariusza włożyć, by to jakoś elegancko ale stanowczo dla wnuczków wybrzmiało. - Co mu powiedział dziadku?! Że zrobi z Lwowiczem... porządek, lepszy niźli ten sobie zaplanował z podwórkiem. Kacperek aż ząbki zacisnął w skupieniu. Niestety jeden orzech nie przeżył, mimo starań właściciela buldożerów. Ten drugi ocałał na szczęście. Te dwa młode orzechy miały swoją, podwórkową podobną historię. Zapomnijmy na chwilę o Lwowiczu i Frau Filtz, otóż to był samosiejki. Te orzechy znaczy. - Samosiejki? To takie drzewka, które rosną same z upadłych na ziemię owoców swoich rodziców. Np. rośnie sobie orzech. W listopadzie jego owoce, czyli znane wam orzechy, to takie dzieci drzewa, z którego spadły na ziemię. Zbieramy je, suszymy i potem rozbijamy i zajadamy się zawartością. Ale też z takiego spadłego orzecha może wyrosnąć nowe drzewko i tak musiało być w tym przypadku. Jeden wyrósł w ogródku a drugi za... ławką. I o tym dalej będzie mowa... |
![]() |
![]() |
![]() |
#40 |
Fazi przez Zet
![]() Zarejestrowany: Mar 2009
Miasto: Berlin
Posty: 5,898
Motocykl: RD07
Przebieg: ∞
Galeria: Zdjęcia
![]() Online: 9 miesiące 4 tygodni 8 godz 1 min 30 s
|
![]()
Wielu sie pyta jak wygląda elwood, gruby on, czy chudy, ma kapelusz albo czapko. A Elwood tak naprawdę leży na na emeryturze w NRD, w nrdowskiej hali na siano pokrytej azbestem i delektuje się wiosenna pogoda.
20250428_164617.jpg Buty zawiozłem mu do szewca bo zębem czasu się trochę spekaly. Bute te ryly jeszcze afgańska ziemię wożąc gości z Orbisu na zagraniczne i drogie wycieczki. 20250419_180841.jpg Pytanie tylko, czy nowe buty za 100pln sztuka dają radę doczlapac do kaukazu? Albo dalej? A jak poczlapia dalej to iść dalej czy wracać aby starczyło na doczlapanie do domu?. Co mówią podróżnicy o butach za 100 PLN? Czy to wogole da się wyjść w nich z domu? A co jak zaczną uciskać elwooda i nie dojedzie do knajpy? Może zacznie się kotłować ta myśl w baniaku: jakbym kupił za 1000 to pewnie bym doczlapal... Knajpa na horyzoncie zimne piwo, a but ciśnie do krwi i dramat życia gotowy, psychicznie nie do zniesienia. Leżysz na glebie i cierpisz jak werter. Co ci po ryju któremu się chce pić, jak nogi cię do knajpy nie zaniosą? A na nogach buty które też muszą iść do knajpy a nie chcą? Buty to bardzo ważny element kontaktu z planeta przecież. Bez buta nie dojdziesz z buta do knajpy na piwo. Gdyby nie ryj, nie szedlbys do knajpy. Pytanie tylko które buty bardziej chcą, te za tysiąc czy te za sto? W końcu wchodzisz do knajpy i patrzysz a tam na wisi tablica "piwo dyskusyjne". Dlatego musisz mieć dyskutanta ze sobą, też w butach aby do knajpy doszedł z buta. Jak sam ze sobą podyskutujesz, to mordoobicie murowane i wyjazd z knajpy - znamy to z autopsji. Z dyskutantem jest bezkrwawo. Argumenty, filozofia, nicze, Platon. Piwo za piwem, temat za tematem i tak aż do nocy. W nocy dyskusja przenosi się na mosty rzeczne, nabrzeża, lasy, łąki. I tak dobl rana z plastikowych butelek zaprawionych z kija dyskutujesz. W trampkach z nrdowskiego demobilu kupionych na targu. Bez butów nigdy by się to nie stało. Boso nie pójdziesz przecież do knajpy z buta. Według księgi schizofrenii bezobjawowej , jest wiele elwoodow. Ten Elwood drugi czyli łącznik kierownicy z siedzeniem to tylko ktoś kto chce elwoodowi pierwszemu podrapać po rdzy na ramie. Jeszcze był wujek w stanach, elwood trzeci ale on tylko muzykę do kotleta robił.
__________________
Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego czego nie zrobiłeś, niż tego co zrobiłeś. |
![]() |
![]() |
![]() |
|
|
![]() |
||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Historia pewnego pomysłu czyli zapraszamy na Letni Zlot FAT 2013 | Mat | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 53 | 19.04.2013 08:15 |