Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Trochę dalej

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 15.10.2014, 01:00   #1
jorge
Autobanned.
 
jorge's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Feb 2009
Miasto: Wawa
Posty: 5,233
Motocykl: Tesco
Przebieg: 45 555
jorge jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 3 tygodni 5 dni 14 godz 6 min 38 s
Domyślnie BKK w telegrafie...

Część 3. Droga do Mandalay.

Dziś dalszy ciąg chwilowego pobytu w Bangkoku.

Nie mamy zwyczaju odpoczywać w podróży, a więc po przylocie udaliśmy się na rekonesans. Po krótkim zapoznaniu (to mój kolejny raz w BKK), poszliśmy coś zjeść i wypić do najpopularniejszej ulicy nocy w mieście. Poza wszystkomówicymi automatami, białą wycieczką w pianie, niezliczonych zaproszeniach na "pussy make coś tam", liczy się tylko zajebiste żarło. Następnego dnia pojechaliśmy odwiedzić kompleks pałaców prezydenckich, czyli kanon BKK. Przebrali nas w dziwne stroje (zostawiasz ok. 50 zł zaliczki, co ciekawe, ciuchy jakie Ci wypożyczają na targu są droższe), nie musisz się przebierać jak masz własne długie spodnie. Pałac to standard Azjatyckiej wersji mieszanki złota i pierdyliona symboli buddyjskich. Zmęczeni poszliśmy nad rzekę Menam odpocząć, schodząc do pensjonatu. Ciekawostka – właścicielka nie tylko nas nie pogoniła, ale również dała krzesła i zapewniła miłe 2 godziny. Droga do pieczonej kaczki na obiad biegła przez targowisko, labirynt nadrzecznych domków (coś na wzór Ogródków Działkowych nad rzeką), poprzez fabrykę trumien i wytwórnię mięsa na słynne tajskie potrawy (patrz Pan pod mostem obrabiający zwłoki). Dzień chylił się ku końcowi gdy byliśmy świadkami ciekawej tradycji – kupowania od mnichów chleba, aby karmić (zapewne święte) ryby rzeki. Zbliżając się w stronę zakotwiczenia, spotkaliśmy przeuroczego Pana, który nie tylko zaskoczył nas bezzębnym angielskim, to do tego miał sporą wiedzę o geopolityce. A jego pies to Frank z MiB….


Zdjęcia w kolejności opowieści.
Załączone Grafiki
Typ pliku: jpg Bang. Prąd.jpg (730.2 KB, 3 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC_0169.jpg (914.4 KB, 5 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC_0190.jpg (863.1 KB, 6 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC_0203.jpg (928.5 KB, 3 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC_0244.JPG (515.4 KB, 3 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC_0249.jpg (1.01 MB, 3 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC_0252.jpg (269.7 KB, 3 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC_0275.jpg (269.3 KB, 3 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC_0298.jpg (485.3 KB, 4 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC_0301.jpg (209.6 KB, 3 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC_0306.jpg (425.2 KB, 5 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC_0316.jpg (369.2 KB, 6 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC_0321.jpg (335.6 KB, 4 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC_0331.jpg (277.0 KB, 3 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC_0342.jpg (217.3 KB, 4 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC_0348.jpg (1,012.4 KB, 5 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC_0361.jpg (741.6 KB, 4 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC_0368.jpg (896.7 KB, 5 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC_0379.jpg (1.01 MB, 4 wyświetleń)
__________________
Chromolę Afrykę wolę ...Hobbysta Afrykański.

Ostatnio edytowane przez jorge : 15.10.2014 o 01:37
jorge jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 27.10.2014, 01:04   #2
jorge
Autobanned.
 
jorge's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Feb 2009
Miasto: Wawa
Posty: 5,233
Motocykl: Tesco
Przebieg: 45 555
jorge jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 3 tygodni 5 dni 14 godz 6 min 38 s
Domyślnie

Małe uzupełnienie poprzedniego wpisu – zamek królewski to: Wielki Pałac i Wat Po.

Kończąc pobyt w Bangkoku, w drodze powrotnej z zwiedziliśmy jeszcze świątynię (nazwy nie pamiętam – ale królewska i ważna), której największą atrakcją jest niemal pionowe wejście, co przypomniało nam pobyt w Kambodżańskim Ankorwacie.

DSC_0418.JPGDSC_0427.JPGNa drugą stronę rzeki (Menam Chao Phraya) postanowiliśmy przeprawić się promem, ponieważ nogi wchodziły już w dupska po pokonaniu na piechotę większości trasy (tak BKK można przejść na piechotę). Uwaga – warto korzystać z lokalnych najtańszych przepraw – poznacie je po fladze (pomarańcz) i po tym, że wchodzi się przez kołowrót. Kosztuje to chyba coś ok. 1,4 zł.
DSC_0437.JPG
Wieczór postanowiliśmy zakończyć na kolacji w słynnej chińskiej dzielnicy. Udaliśmy się taksówką (tańsza niż tuk-tuk jeśli negocjujesz dla 4 osób – właściciel motóra miał oba) na ulicę Yaowarat Road gdzie odnaleźliśmy najsłynniejsze chińskie restauracje z owocami morza. Tzw. Czerwoni i zielni przyciągają masę Ludzisk i nie tylko turystów. Uwaga jest drogo (obiad od 15 do 30 zł), ale wszystko, co jesz warte wydania duuuużo więcej. Nigdy nie jadłem takiego tom yama jak tam. Pływa w nim wszystko – od ośmiorniczek, po przeróżne skorupiaki i fragmenty ryb, kałamarnic. Przyprawione idealnie i podane na płonącej misce. Porcja jest duża – dla 90 kg żywego samca idealna. My mieliśmy szczęście i nie staliśmy w kolejce, a wybraliśmy podobno lepszych i obleganych zielonych. Konkurują oni z równie zacnymi czerwonymi, z tym, że podobno przegrywają. Nie wiem – dałem radę tylko na tych pierwszych. Szef kuchni jedynie jest pyskaty i macha łapami na turystów jakby odganiał muchy. Buc jednak bywa bucem niezależnie od miejsca bytu. Była to najdoskonalsze potrawy jakie jedliśmy w Azji i najdroższe…. Przy okazji ciężko coś znaleźć w sieci, więc mała podpowiedź (http://revtravel.com/asia-travel/tha...oks-chinatown/).
DSC_0455.JPG
DSC_0459.JPGDSC_0460.JPGZałącznik 50841DSC_0464.JPG

Posileni zatankowaliśmy sklepowe piwo i pożartowaliśmy z lokalną policją.
DSC_0468.JPGDSC_0470.jpg
Dalej Tesco (w chińskiej dzielnicy są równie dobrze zaopatrzone lokalne sklepy), gdzie jest taniej niż na ulicy i tuk-tuk do Khao San – ulicy wiecznie żywej, obleganej przez białasów.
DSC_0521.jpg
Rano ruszyliśmy na lokalne lotnisko Air Asia i lotem ok. 2-3 h dostaliśmy się do Birmy.
DSC_0538.jpg
Warto wymienić dolary na birmańskie kiaty już na lotnisku – przed wylotem. W Birmie jest to bardziej upierdliwe. Przyjmują wyłącznie nowe dolary (tzw. Kolorowe) i wymieniają drożej za wyższe nominały. Warto mieć 100$. Wymiana na mieście jest możliwa w dużych aglomeracjach. Kantory mają cenę jak banki, albo … gorszą. W bankach obsługa jest jak w hotelu, piękne panie pięknie przyjmują, ale czynne są od 9 do 13 lub 12, a więc należy mieć zapas Kiatów. Kiaty warto mieć również nie poklejone – bo nie lubią zużytych – dlaczego, bo tak…. Lotnisko Birmańskie w Mandalay to obiekt rodem z Włocławka, jaki pamiętam, zadupie, ale z nutą orientu. Przed lotniskiem czekają już łapacze-taksówkarzy. Ceny są na plakatach i wszyscy mają jednakową. Jak chcesz taniej – ładujesz się do zbiorczego busa, taksa jednak jest nieznacznie droższa (o ile pamiętam ok. 15 lub 25 zł / osoba). Problem polega na tym, że nie ma jak się dostać do miasta, autostrada jest pusta jak z relacji Top Gear. Autostrada to odważna nazwa dla tego szerokiego i pogiętego jak wąż rozjechany walcem. Samo Mandalay jest koszmarną mieściną, która co ciekawe była do niedawna stolicą, ale panowie generałowie postanowili zmienić jej przeznaczenie, inwestując w zmianę miasta stołecznego w nikomu nieznaną wioskę Naypyidaw (od 2005 roku). To jeden z pierdyliona absurdów. Naczelnym jest ruch na drodze. Otóż generał mości panujący był u wróżki, (co ją potem kazał rozwalić) i ta mu rzekła, że kraj za bardzo poszedł lewą stroną, a wiadomo – lewica = rządu ludu. Więc nakazał dnia następnego jeździć po stronie prawej … tylko zapomniał ,że 90 % aut pochodzi z lewostronnej Japonii i że np. ludzie do autobusu wchodzą wygrywając second live. Niezmiernie ciekawe przeżycie to jazda miastem z kierowcą, co nie widzi gdzie jedzie, zwłaszcza w 50 –cio letnim hujdaju.

Cdn.
Załączone Grafiki
Typ pliku: jpg DSC_0549.jpg (218.1 KB, 8 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC_0552.jpg (133.4 KB, 8 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC_0556.jpg (343.7 KB, 8 wyświetleń)
__________________
Chromolę Afrykę wolę ...Hobbysta Afrykański.

Ostatnio edytowane przez jorge : 27.10.2014 o 01:15
jorge jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 03.12.2014, 00:21   #3
jorge
Autobanned.
 
jorge's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Feb 2009
Miasto: Wawa
Posty: 5,233
Motocykl: Tesco
Przebieg: 45 555
jorge jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 3 tygodni 5 dni 14 godz 6 min 38 s
Domyślnie

Przerwa jak w kręceniu "Walking Dead". Niestety przez remont mogę tylko chwilami. Ale cóż jedziemy dalej.

04-05-2014.

Tu spisuję relację wypunktowaną przez Hanię.

Lotnisko nazywało się "Don Muang". lotnisko podobno przypomina te ze ... Smoleńska. Birma przywitała nas bardzo gorącym uderzeniem powietrza. Z Mandalay mieliśmy udać się do Hspiow autobusem, jednak okazało się, że nie ma już autobusu (Lonely Planet nie zawsze jest wiarygodne). Tak wylądowaliśmy na dworcu autobusowym (taksiarz wziął górką za wożenie nas – ale sumarycznie wyszło to nawet tanio). Pociąg ruszyć miał o godzinie 4 rano. Dworzec to soc-komuna w swym szczytowym wydaniu. Do tego dziesiątki osób koczujących – nie wiadomo czy podróżnych czy mieszkańców.
Co ciekawe najczystsze są arabskie toalety, które wymagają tylko opanowania polewania wydzielin bez dotykania po kimś całości. Bilety kupuje się w zakratowanym okienku. Są dwie wersje: lokalna i VIP. Lokalna to drewniane ławki – jak do niedawna na trasie do Sanoka kl. 2, a VIP to białe szerokie fotele skierowane do siebie czwórkami, ale o tym później.
Pociąg startuje ok 4 rano co było dość osobliwe, ponieważ nic od popołudnia nie kursowało. Dlaczego – okaże się później.
Ponieważ obejrzenie stacji zajmuje nam całe 20 minut postanawiamy znaleźć przechowalnie plecaków. Znajdujemy (nawigacja po dawnym centralnym uczy gdzie jej szukać). Na najniższym poziomie jest urocza Pani z dzieckiem śpiąca na ławeczce. Językiem migowym przekazujemy, że zostawiamy plecaki, a po dokonaniu drobnej opłaty dostajemy kwitek i jesteśmy wolni od tych 10 kg. Na osobę. Ruszamy w miasto. Daleko nie uszyliśmy – tylko do lokalnej knajpy. Biały był tam równie częsty jak sprzątaczka. Kupiliśmy coś w rodzaju naszych pępuchów – robione na parze, podawane przez 12-sto latka. Do tego dają ciastka – stawiają je bez pytania, płacisz jak zjesz, jak nie to nie. Herbata w Birmie jest za darmo w każdym lokalnym barze i do woli. Oczywiście wypada coś zamówić. Podawana jest w termosach chińskich z sianem robiącym za filtr. Smakuje całkiem nieźle, wrażliwi polać powinni pierwszy raz szklankę tym gorącem. Szukam wszędzie kawy. Niestety w przeciwieństwie do Laosu, Kambodży czy Tajlandii – w Birmie i Malezji nie dostaniesz czarnej kawy. Kawa w Birmie to ulepek z mleka, cukru i małej ilości kawy. Zazwyczaj zaparzany z mieszanki chińskiej produkcji – torebka „pierdylion w jedym”. W całym 3 tygodniowym tripie Birmy piłem tylko RAZ kawę czarną – o dziwo w „kawiarni świątynnej”.
Co do zasady nasza wesoła czwórka dzieli się na:
1. Jurek – poszukiwać piwa i kawy lub kawy i piwa.
2. Krzysiu – poszukiwacz jedzenia.
3. Beata – poszukiwać obiektów foto i koralików.
4. Hania – kontemplator całej czwórki i otoczenia, którego nie fotografuje, nie opisuje, a chłonie sobą …
Ułatwi to Wam czytanie reszty.

Obiad kosztował ok. 4000 kyatów, co w wolnym dzielniku daje ok. 12 zł za całość. Jako, że urok Mandalay – do niedawna stolicy – jest dyskusyjny, postanowiliśmy zobaczyć jedyną lokalną atrakcję, czyli najdłuższy most tekowy świat niedaleko miasta Amarepra. Lokalne autobusy ponownie okazały się droższe niż Camry z Panem co czeka cierpliwie na nas u brzegu rzeki.
Zwiedzanie zaczęliśmy od wypicia kawy (prawie czarnej i piwa. Krzysiek zaprzyjaźnił się z Panem handlarzem betalem (nie wiem jak dokładnie się to pisze). Jest to używka lokalna – czyli zioła, nikotyna i coś tam jeszcze, co sprawia ,ze użytkownik staje się szczęśliwszy, wymieszane z wapnem i zawinięte w świeży liść. Pan pochwalony – sprezentował mu ładny zapas – zupełnie gratis. Taki miły kraj . Most okazał się w pół tekowy, i w pół betonowy. Najurokliwszy były widoki z niego, i fakt, ze po ok. 2 km doszliśmy do (jak się później okazało) najtańszego browara w Birmie (coś ok. 3 zł za 0,7, a są dwie miary: 0,3 i 0,7).
Załączone Grafiki
Typ pliku: jpg DSC_0611.jpg (386.5 KB, 4 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC_0600.jpg (1.00 MB, 4 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC_0593.jpg (293.2 KB, 4 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC_0617.jpg (519.2 KB, 4 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC_0620.jpg (622.1 KB, 4 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC_0635.jpg (436.3 KB, 5 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC_0592.jpg (596.1 KB, 6 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC_0596.jpg (784.4 KB, 4 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC_0608.jpg (583.5 KB, 4 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC_0636.jpg (608.5 KB, 5 wyświetleń)
__________________
Chromolę Afrykę wolę ...Hobbysta Afrykański.

Ostatnio edytowane przez jorge : 03.12.2014 o 02:38
jorge jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 03.12.2014, 03:03   #4
jorge
Autobanned.
 
jorge's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Feb 2009
Miasto: Wawa
Posty: 5,233
Motocykl: Tesco
Przebieg: 45 555
jorge jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 3 tygodni 5 dni 14 godz 6 min 38 s
Domyślnie

Wracamy do Mandalay już nocą. Niestety o godzinie 22 niemal całe miasto jest wymarłe. Podróż nocą jest urocza – prawie wszyscy nie mają wcale świateł, a jak mają używają wyłącznie długich, czasem popartych awaryjnymi. No i oczywiście klakson musi być.
Trafiamy na ciemne ulice pełne psów, uprawiających hazard (nie do końca legalny) lokalsów i ciemne miejsca. W jednym z nich trafiamy na lokalny bar z jedzeniem. Miejsce dość specyficzne – coś w stylu „Od zmierzchu do świtu”. Podłoga z dobrze ubitej ziemi, ale jest grill, a w nim cudownie smaczna rybka, nadziewana rzeczną trawą. Niestety zamówienie piwa w kuflu to był błąd (mimo, że myty przez miłego 4-ro latka, był szary). Drugim błędem był kibel. Powiem tak, wiemy jak wygląda zaplecze i że można zrobić w półmroku Samsungiem Solidem (2 MP) zdjęcie karalucha z poziomu pasa.
Miłą przygodę przeżył Krzysiu, który został obdarowany uczuciem przez Mandalaya w Teksańskiej koszuli, który podał się za „faszion disajnera” i wręcz zauroczył się brodą i 190 cm wzrostu Krzyśka (czyli dokładnie tym czego jemu brakowało). Na pożegnanie wypalił wspólnie z Krzysiem cygaro (jedno) i nazwał go „Little Angel”).
I tak staliśmy się grupą Mendlai, pijących tanią wódkę – czyli Black Cock Team, której pierwszym członkiem nazwanym prawidłowo stał się Little Angel.
Powrót do dworca spędziliśmy na poszukiwaniu piwa. Oficjalnie nie można kupić piwa po 23.00. Udało się „spod lady” – znowu socjalistyczne doświadczenie. Powrót z piwem okazał się wyzwaniem – trafiliśmy na nalot policji – wojska na śpiących mieszkańców dworca. Nie wiem o co chodziło, ale ciągali po podłodze i szarpali wybrane osoby, jakby wielkie losowanie.
Jeszcze tylko kawka z dróżnikami – obudzonymi przez nas bezczelnie, pytaniem „Czy można wsadzić Tu grzałkę?” ok. 3 rano. Panowie w ilości trzech nie tylko wzięli uroczo w łapkę gorzałeczkę, ale dali wodę i naparzyli kawkę. Jedynymi słowami jakie znali było „yes” i „calendar”, ale i tak nagadaliśmy się, aż mnie ręce bolały.
Ciekawostką jest sama obsługa. Śpi na dworcu w różnych miejscach. Np. obsługa taboru wysypała się z bambusowych ławek, podeszła do zamkniętych kłódką skrzynek, skąd wyjęła latarkę, koszulę i czapkę – przeobrażając się z Muchomorka w Dróżnika Generalicji Birmańskiej.

Pociąg.
Załączone Grafiki
Typ pliku: jpg DSC_0681.jpg (398.6 KB, 5 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC_0656.jpg (613.0 KB, 4 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC_0769.jpg (925.5 KB, 5 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC_0753.jpg (934.2 KB, 3 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC_0747.jpg (866.4 KB, 4 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC_0750.jpg (872.9 KB, 4 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC_0745.jpg (850.3 KB, 3 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC_0744.jpg (977.0 KB, 5 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC_0737.jpg (580.2 KB, 5 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC_0732.jpg (553.4 KB, 4 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC_0730.jpg (819.0 KB, 5 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC_0726.jpg (708.2 KB, 5 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC_0647.jpg (414.5 KB, 9 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC_0778.jpg (862.0 KB, 4 wyświetleń)
__________________
Chromolę Afrykę wolę ...Hobbysta Afrykański.
jorge jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 05.12.2014, 01:49   #5
jorge
Autobanned.
 
jorge's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Feb 2009
Miasto: Wawa
Posty: 5,233
Motocykl: Tesco
Przebieg: 45 555
jorge jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 3 tygodni 5 dni 14 godz 6 min 38 s
Domyślnie

Sama podróż pociągiem to niebywałe doświadczenie. Zajmuje dużo więcej czasu niż autobus, ponieważ drogi zrobili - torów nie. Na całej trasie są może ze dwa tunele, i jeden most. Jest to o tyle ciekawe, że droga biegnie przez górskie szczyty. Jak więc pociąg dostaje się na drugą stronę. Otóż pociąg jedzie jakby rysował choinkę - w lewo, przełożenie wajchy i w wprawo - i tak do szczytu. Niemiłosiernie przy tym buja, a dowodem jego wysokiej klasy jest rok produkcji (około lat 30-tych XXw.) i to, że między wagonami ma poskręcane pozostałości po wykolejeniu. Przejście między wagonami, które odchylają się przeciwlegle pod kontem ok 20-30" jest również wyzwanie,. Powiem tak - jazda tym cudem była trzecim po górach Etiopii i Wjeździe na Golden Rock - przeżyciem jakie zaliczyliśmy.

3 ciekawostki trasy to: most.

Gokteik Viaduct - most pomiędzy dwoma górami - mega wysoko, zrobiony jest jak z zapałek i tak się zachowuje. Pod nim widać most jeszcze straszy, który się załamał. Ten wybudowali Angole w 1901 roku! Druga to jedzenie podawane do okna - czyli robaczki na głębokim oleju, a trzecie to klima w postaci wiatraków z robaczkami .

W pociągu cudaczne towarzystwo - od kolejarzy śpiących na podłodze, po Pana z radiem rozwalonym na cały trzeszczący głośnik, po Panie kochające alternatywnie, które mimo, że z Australii - to wyluzowane, na maksa - bez bielizny, wylegiwały się jakby całe życie jeździły tym składem.

Aha - wyjaśnienie tajemnicy częstotliwości pociągu - jest jeden i jeździ w tę i nazad, a wozi ludzi i towar jednocześnie.

Już po 17 h byliśmy na miejscu.
Załączone Grafiki
Typ pliku: jpg DSC_0797.jpg (887.5 KB, 6 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC_0799.jpg (744.9 KB, 3 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC_0811.jpg (1,010.4 KB, 4 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC_0839.jpg (428.9 KB, 5 wyświetleń)
Typ pliku: jpg DSC_0819.jpg (427.6 KB, 16 wyświetleń)
Typ pliku: jpg X_DSC_0593.jpg (775.2 KB, 8 wyświetleń)
__________________
Chromolę Afrykę wolę ...Hobbysta Afrykański.

Ostatnio edytowane przez jorge : 05.12.2014 o 02:00
jorge jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:30.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.