Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Kwestie różne, ale podróżne.

Kwestie różne, ale podróżne. Jak nic z powyższego o podróżowaniu Ci nie pasuje, pisz tutaj...

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 08.05.2025, 02:53   #71
sluza
 
sluza's Avatar


Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Bialystok I Akalice
Posty: 1,729
Motocykl: AT RD07a; XR600R
sluza jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 miesiące 1 tydzień 5 dni 15 godz 19 min 25 s
Domyślnie

O Panie, zapomniałem nawet, że to montowalismy na rympał
A w następnej wsi, Kizielany, spędzałem niemal wszystkie wakacje. W pierwszej chacie po prawej mieszka mój stryj czyli brat mojego Taty. Dobry człowiek, masz punkt zaczepienia, już jakby znajomy. Stamtąd się wywodzimy. Piękne okolice. Nawet jeszcze tam "chachłaczą".
sluza jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 08.05.2025, 09:53   #72
El Czariusz


Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 56
Motocykl: Wrublin
El Czariusz jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 dzień 3 godz 16 min 47 s
Domyślnie Z Pamiętnika znalezionego w koszu

Szlakiem Bronisława Grąbczewskiego
1889-2018
Bartosz Grąbczewski


Ośmiu miłośników wspinaczki, alpinistów i podróżników zafascynowanych Azją Środkową oraz historią. Pchani ciekawością, rodzinnymi wspomnieniami, a przede wszystkim zafascynowani postacią gen. Bronisława Grąbczewskiego ruszyli w Pamir, by odtworzyć trasę carskiej ekspedycji dowodzonej przez polskiego odkrywcę i jednego z kluczowych aktorów tzw. Wielkiej Gdy, czyli XIX-wiecznej rywalizacji między Imperium Brytyjskim a Imperium Rosyjskim o wpływy w Azji Środkowej.
Przy użyciu kopi oryginalnych map wydobytych z archiwum Rosyjskiego Towarzystwa Geograficznego wyprawili się do Tadżykistanu na wysokość ponad 3700 m, weszli na szlak ekspedycji z 1889 roku i znaleźli zdarte podkowy carskich koni.
A do tego uwiecznili na zdjęciach kadry idealnie odwzorowujące fotografie na szkle wykonane 129 lat wcześniej.


Zacny Marcinie, przed Tobą będzie trudniejsze zadanie.
Otóż w przygotowaniu mam scenariusz do filmu 8-miu pancernych i dwa psy. Materiału dość, do złożenia serialu pod tym tytułem.
Tak, że ten...

Nie będę tutaj opisywał imprezy, do której namówię Pastora by napisał piosenki treść do tytułu: Dni bez deszczu niespokojne.
Zasadniczo szukam teraz w myślach czy na tej ekspedycji był jakiś spokojny dzień...? Nie było. Zawsze coś się działo, do tego stopnia, że miałbym mały kłopot taki scenariusz wymyśleć. Nie to, żebym nie wymyślił, bo to nie ma znaczenia, o czym marzysz, skoro marzysz ale...

Opiszę pewne późniejsze zdarzenie/doświadczenie.
Otóż dwa lata później tak zajrzałem sobie na forum brytana i co widzę? Relacja Wielkiego Pionierskiego Podróżnika.
W rok po naszej wyrypie Wielki Pionierski Podróżnik wpadł na pomysł, by skopiować nasz pomysł. W sensie, że pojedzie w Pamir VW Vento.
Z kolegą, który dorzucił się do projektu. Ów projekt kosztował ich... 20 000zł.

Pal sześć, że tanio. Szanuję ale..., że to całkowicie pionierski projekt, bo wszyscy w ten Pamir tylko terenówkami itd. Pech w tym, że ja znam osobiście Wielkiego Pionierskiego Podróżnika. Ba... Byłem z nim osobiście na jednej bałkańskiej, bardzo fajnej wyrypie. To tej, z której wracałem z Albanii rowerem.
No tak czytam Pioniera i odpisuję, że super ale widzę tu mały "plagiat" W sensie widziałem tam rok wcześniej Golfa 2 i Lublina 3.
Pionier nie zbity z pantałyku ripostuje: ale wy obwieszeni reklamami jak choinki a ja wszystko swoją krwawicą...

No tak... przyjrzyjmy się tym reklamom.


Na tej focie jeszcze się trzyma reklama... pośladków Pastora.

To on w ekipie Sambora w 2006 przemierzył pamirski Trakt i słynnym zdjęciem z przełęczy Akbajtał chłopcy udokumentowali swój krótki pobyt na 4655. I tak się poznaliśmy z Pastorem pół roku później i ja powtórzyłem trip chłopaków w 2007 z kilkoma wariacjami.

Niestety...

...gdzieś na trasie dupa Pastora nam odpadła ale widać reklamę Mario z "jego Mongolii".

To ten reklamowy Mario towarzyszył mi przez 12 i pół dnia rowerowo na trasie z Dubaju, przez Arabię Saudyjską i Irak rok temu.


Tu kolejne reklamy. Jedna moja spod Piku Lenina, druga Lupiego z "jego" Afryki.

Tu...

...od zadka.

Tym samym zostawiam Wielkiego Pionierskiego Podróżnika z jego pionierskimi wyprawami. Ładne zdjęcia robi, niech robi dalej.

Mój wkład pionierski w wyrypy jest niewątpliwie jeden. Od 2010=tego na wszelkie piesze, górskie wyrypy (i często rowerowe) zabieram krzesełko.
Nikt tego nie robi. Krytykę kolegów przyjmuję. Krytyka się kończy, kiedy zapada wieczór lub dłuższa przerwa i oni tyłkami szorują kamienie.

Ja tymczasem...

...siedzę sobie i podivam.

Czasami to i...

...to i gitarę extra wezmę.



P.S.
Nie wiem, gdzie filmik jest ale dla Fazika...


2kg grapefruitów tam sobie witaminowo niosłem. Z ręczną wyciskarką do nich.



Tak, że ten.

P.S.`
Na Lublinie była reklama firmy transportowej MARLEP z Kłescerzyny a Lublin się nie liczy

W nawiązaniu do wstępu (informacje ze strony kolosy.pl)


Odtworzylismy obrazy ze wszytkich zdjęć Bronisława. Tu jeden z Zielonego Jeziora.

Okolicę penetrowałem 6 lat wcześniej dojeżdżając do żródeł Karaszury (z doliny tej rzeki biedronkowe fotki)


Ten sam łańcuch widziany od źródeł Karaszaury (od wschodniej mańki).




Ostatnio edytowane przez El Czariusz : 08.05.2025 o 13:44
El Czariusz jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 08.05.2025, 15:32   #73
matjas
 
matjas's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: May 2008
Miasto: Brzezia Łąka
Posty: 14,762
Motocykl: nie mam AT jeszcze
matjas will become famous soon enough
Online: 4 miesiące 2 tygodni 1 dzień 1 godz 2 min 8 s
Domyślnie

Czyta się
__________________
'Przestań naprawiać kiedy zaczynasz psuć' - Ojciec matjasa
matjas jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 09.05.2025, 13:34   #74
golab
 
golab's Avatar


Zarejestrowany: Sep 2011
Miasto: Białystok
Posty: 530
Motocykl: nie mam AT jeszcze
golab jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 19 godz 46 min 22 s
Domyślnie

Elwood jak Feniks powstał z popiołu Dla mnie się podoba !
golab jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 09.05.2025, 15:21   #75
Brambi
 
Brambi's Avatar


Zarejestrowany: Jul 2011
Miasto: Chwałowice/Wrocław
Posty: 460
Motocykl: RD07
Przebieg: 99 000
Brambi jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 8 godz 44 min 33 s
Domyślnie

Cieszę się niezmiernie
Brambi jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 09.05.2025, 19:40   #76
El Czariusz


Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 56
Motocykl: Wrublin
El Czariusz jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 dzień 3 godz 16 min 47 s
Domyślnie Zanim wrócę na podwórze...

...miło miło. Ciśnie się na usta...



Jeszcze mała pauza w podwórkowym temacie, bo materiały się zbierają, zatem zajawkę ostatniej, golfowej wspólnej wycieczki ze Strażnikiem Domowym wrzucę
Miała miejsce w połowie sierpnia 2023 i była zrealizowana w prawdziwie cygańskim stylu.



Zaczęła się (i skończyła) na znanym Podlasiakom campie.



Celem zaś były trzy nadmorskie stolice krajów o długiej historii lecz bardzo krótkiej państwowości. Rodziły się wszystkie w bólu carskiego cięcia po mocno przenoszonej ciąży.
Niektórzy mogą dopisać - spektakularnego rozwodu, kiedy związek umiera a ludzie pozostają wolni.

Ostatnio edytowane przez El Czariusz : 10.05.2025 o 08:54
El Czariusz jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 10.05.2025, 09:38   #77
Luti


Zarejestrowany: Oct 2010
Miasto: Reszel
Posty: 774
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Luti jest na dystyngowanej drodze
Online: 4 miesiące 1 tydzień 3 dni 21 godz 55 min 38 s
Domyślnie

Ad wycieczki

Ryga, Tallinn, Helsinki/Turku.?
Luti jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 11.05.2025, 17:54   #78
El Czariusz


Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 56
Motocykl: Wrublin
El Czariusz jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 dzień 3 godz 16 min 47 s
Domyślnie Zanim wrócę na podwórze

Nie inaczej Luti.

Wyjazd stoliczny, nie licząc tolkowej impresji - trwał 7 dni. Pech polegał na tym, że wjeżdżając na Litwę, temperatura spadła do... 13st. i do końca wycieczki nie przekroczyła 18stu. W tym czasie globus PL (w tym tolkowy camp) cieszył się piękną pogodą.
Zatem logistycznie zaplaniłem tak, by to, co nas interesowało (trzy stolice) robić po drodze. Noclegi w terenie, ale dwa w Tallinie po dachem.
W kompetencji Strażnika Domowego było namierzyć ten nocleg i jakieś atrakcje w Tallinie. Do mnie należała reszta.

Jak większość z was wie, z noclegami w terenie na Łotwie i w Estonii nie ma specjalnego problemu.
Przygotowania były proste. Nabita butla 2kg, kluczowy zapas żarcia, king kong do spania, kordła i poduszka dla Strażnika, krzesełka, stolik, bak do pełna, standardowy zapas paliwa, 300E do portfela i... tyle.


Jeszcze tylko drobne cerowanie i u Tolka meldujemy się przed 22-gą.

Startujemy dnia następnego parę minut po 8mej. Pierwszy nocleg na leśnym campie, gdzie musieliśmy jednak wnieść opłatę 5E (stała bez względu ile biwakujesz) jeżeli chciałbym parkować na campie. Nie było co kombinować. Płacimy, bo właśnie przestał padać deszcz, ekspresowo się rozbijamy w zachodzącym słońcu i o 20.33 jestem gotowy do kontemplacji tegoż.


Pogoda jak teraz nas Zatoką Gdańską. Wyż z nad zachodniej Europy, po ich stronie nawija ciepłe masy powietrza z południa, nam po wschodniej mańce zrzuca arktyczne z północy.

Arcyplan jest taki, by dnia następnego rano jak najszybciej zwinąć majdan i koło południa wjechać do Tallina. Do 15-tej znaleźć zakwaterowanie i darmowy parking (namierzone miałem dwa) no chyba, że "hotelowy" będzie w cenie. Zrzucić bambetle i na starówkę.
Do Tallina z biwaku mamy niecałe 200km.


W nocy padało, więc trza było trochę king konga przesuszyć.
Gdybyśmy zostali, na bank była by grzybowa z maślaków.

Tym niemniej o 9.30 byliśmy już w drodze.
El Czariusz jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 12.05.2025, 08:06   #79
El Czariusz


Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 56
Motocykl: Wrublin
El Czariusz jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 dzień 3 godz 16 min 47 s
Domyślnie Zanim wrócę na podwórko

Wspomniałem o Cyganach, o ochłodzeniu...
Optycznie wyglądamy jak Cyganie. Golf - niczego mu nie ujmując, jest pordzewiały i odpowiada siwym włosom na głowie starca. Ten (golf) jest golfem zwykłym poza tym. Najgorzej z felgami.
Tu na forum jest kilka wątków dotyczących zabezpieczenia antykorozyjnego. Znaczy to o sporym zainteresowaniu. i tu właśnie zachodzi (moim zdaniem) korelacja właściwa.

Korelacja między rdzą a prawdziwym podróżnikiem. Różnica między turystą a podróżnikiem jest już dość powszechnie znana. Podróżnik śmierdzi. Co do tego ma rdza? Im bardziej zardzewiały sprzęt tym... większy podróżnik?
Nie. Tym bardziej podróżnik biedny a zwłaszcza już, żona podróżnika.
Zatem musiałem zrobić tak, by tej rdzy nie było. I z tym procesem obznajomiony jest każdy prawdziwy podróżnik. Jeszcze jedna rzecz go w procesie wyróżnia. On rdzy nie usuwa, on (prawdziwy podróżnik) rdzę szuwaksuje.
I o tym właśnie - szuwaksowaniu pisze się w wątkach antykorozyjnych.

Każde poważne (i szanujące się) forum podróżnicze musi wręcz taki wątek posiadać, a najlepiej kilka. Nie inaczej jest tutaj.
Nie będę opisywał metod szuwaksowania ale moja spowodowała, że na jakiś czas rdza zmieniła kolor z rudego na czarny.
Wiem, wiem... Najgorzej, jak rudy przefarbuje się na czarny ale... "Działa" to "najgorzej" tylko wtedy, kiedy najpierw widzisz rudego a zaraz potem przefarbowanego.
W ogólnej praktyce tego nie widać. Widzą przepotwarzenie sąsiedzi ale globus nie. Globus widzi srebnego lisa z czarnymi wstęgami.

I o to chodzi.
W naszym przypadku doszedł jeszcze cygański motyw, całkowicie odwracający uwagę od stanu zewnętrznego. Tylna kanapa w golfie złożona, bo musi pomieścić elegancką torbę na kółkach, dużą torbę "ze szpargałami", "coś tam jeszcze", szpej podróżniczy (butla, krzesełka, stolik itp.) oraz: wspomnianą - kordłę, gitarę i sombrero. Te dwa ostatnie fanty wciśnięte (na pozór) bezładnie w kordłę. Tak, w kordłę, nie - kołdrę.
Zawsze mówię, że do tego służy samochód. Lepiej się go pakuje niż np. rower. Kordła na rowerze...?

Parę przykładów.


Gablota Kudłatego. Za czasów, kiedy prowadził serwis 4x4. Tu nie jedno zmieścisz!

Z rowerem gorzej.

Tu jak wracałem z Afryki.


Z czeskiej pedaliady.




Z Puszczy.

No nie da się.

Do Tallina wjechaliśmy w samo południe. Z perypetiami, bo okolice potencjalnych miejscówek poddane były intensywnym pracom drogowym.
Najsampierw elegancko zaparkowałem w darmowej strefie, rzutem sombrera od starówki. Zanim jednak, wjechałem jeszcze ślepo w biznesowe centrum, prosto pod nogi młodzieży, która nie zna już żadnych innych, poza unijnymi - obrazów. Na pewno zaś obrazów przeszłych, wybitnych świadectw sukcesów dawnej motoryzacji.



Próbowałem przy nich zawrócić, a jak nie wiadomo większości z was, golf 2 nie ma wspomagania. Wymaga na małej prędkości ów brak, pewnej gimnastyki zatem. Dopiero jednak, kiedy ustawiliśmy się w końcu do nich zadkiem, wywołaliśmy salwę upokarzającego nas śmiechu. Rzuciła się młodzieży estońskiej kordła w oczy, gitara i sombrero.
W takich sytuacjach Strażnik Domowy z jeszcze większym przekonaniem, przekonywała (by) mnie, by golf się spalił zaraz po tym, jak Strażnik ze wstydu ale... nie tym razem.
- Wieśniaki... Nie znają się. Rzuciła moja połowica w eter z nutą pogardy ale i wyższości.

To był przepiękny, południowy (w sensie pory dnia) akcent. Z dumą spojrzałem w lusterko, na Strażnika znaczy i zaraz potem wybraliśmy hostel położony idealnie. 10 minut z buta od starówki, 10 minut z buta od portu, 5 minut z buta od bazaru.

Wracając jeszcze na moment do "golfa". jadąc do Estonii (i Łotwy) spodziewałem się trochę radzieckich obrazów, zwłaszcza na drodze a tu "niespodzianka". Nawet na prowincji nie widziałem auta młodszego od golfa V (i jego odpowiedników). Dwa razy passata ale nie B5, tylko młodszego.
Pierwszy raz - pod hostelem.



Akurat wysiadł z niego podróżnik, w stylu wspomnianej, hardcorowej wyprawy Brytyjczyków na wschód (których lider najdalej dotarł do Bydgoszczy). Zaimponił mi. Z miejsca stał się hostelową gwiazdą. Miałem okazję z nim chwilkę porozmawiać. Naprawdę zjechał kawał świata. Tego zachodniego co prawda, ale zawsze. Co ciekawe Estonia nie była dla niego wschodem ale globus PL już tak. Może dlatego, że do Tallina dotarł z Helsinek promem. Do Helsinek zaś objeżdżając Bałtyk dookoła przeprawiając się do Skandynawii z Saasnitz.

Saasnitz wspominam z rozrzewieniem... Też płynąłem tym promem tam i nazad, jadąc do Norwegii z dwoma kolegami w maju 2010. Taki krótki wypad na kilka dni, gdzie oni chcieli się sprawdzić w trudnych warunkach zimowych przez trzy dni na jakimś tam (nie pamiętam już) lodowcu, robiąc jego trawers a moim zadaniem było "trafić" w nich, gdzieś po jego drugiej stronie, objeżdżając tenże kilkaset km.
Następnie wracając, mieliśmy załatwić wizy dla afgańskiej ekipy (w tym też dla uczestnika tej krótkiej, zimowej wycieczki).

Wizy miał nam załatwić Fazik, którego wtedy jeszcze nie znalem ale dostałem od Muchy namiar. W sensie: pisz do Fazika, on Niemiec
Napisałem i... tak się rozpoczęła działalność Biura Turystyki Nieodpowiedzialnej.
Umówiłem się pisemnie z Fazikiem w Berlinie, pod ambasadą KGZ. Zanim jednak, z tej Norwegii płynęliśmy w drodze powrotnej do Saasnitz. No i dopłynęliśmy. Odprawa szła migiem, dopóki w oko niemieckiego strażnika granicy nie rzuciła się polska rejestracja.
- Proszę zjechać i... tu pokazał z kwaśna miną, gdzie stanąć.
Prowadził akuratnie Grzesiek (dwa Kolosy), ja robiłem za tłumacza.

Pasporten bite!
No więc spokojnie wyciągam teczkę. Teczka na gumkę. W teczce 16... paszportów.
Spokojnie szukam naszych. Otwieram kolejne, w końcu jest jeden, zaraz potem drugi... i trzeci.
Z każdym ruchem moich gitarowych palców w bezładnej kupie paszportów, kwaśną gębę podkreślały rosnące oczy. W sensie wytrzeszcz.
- Bite!
Szwab bierze te paszporty i znika w budce.
Nie było go z dobry, mocny kwadrans. W końcu się pojawił. Gęba z kwaśnej zmieniła się na niewiadomojaką.

2h później maszeruję do ambasady. Gdzieś w jej bezpośredniej okolicy mam się spotkać z Fazikiem. Pamiętajcie, że to była jeszcze era nokii 3310. Chyba były już pierwsze smartfony ale ja się tam na nich nie znam. Był to już zmierzch tych pięknych czasów, kiedy człowiek operował papierowymi mapami a gps dopiero się (coraz śmielej) rozpychał.
Nawet ja miałem taki. Garmin 60 coś tam. Do dzisiaj nie umiem go obsługiwać ale...

Dygresja.
Parę lat temu Emek wybierał się konkretnie na wschód i zbierał tu dane, jak najkonkretniej poeksplorować KGZ. No więc mówię do Emka:
- Słuchaj, ja mam gps a w nim na 100% ślad z... 2008. To wiem ale nie umiem tego śladu zgrać a warto. Bo jest tam ślad mego dojazdu i powrotu do przełęczy Bedel.
Ślad ten omijał wszystkie posterunki (słynna, strategiczna kopalnia w okolicy) i prowadził opłotkami na granicę z Chinami. Miejsce niezwykłe, dojazd również.
Kiedy (to już 17 lat minęło) pochwaliłem się na znanym forum3po3 faktem, nikt mi nie uwierzył. Jeden z użytkowników obecnego forum może znać tę historię (consigliero), bo okraszona została snem o ataku wilków.
Normalnie się uśmiecham, jak o tym pomyślę, bo odsądzony zostałem od czci i wiary, tak mnie lubiono. Za tę "wyrazistość" ale co tam.

Emek nie skorzystał ale ślad mi zgrał. Jestem z siebie zatem dumny jak cholera, bo to kawałek dobrej, nikomu niepotrzebnej roboty był.
No! Ale... wracajmy do Fazika tymczasem.
Zatem idę berlińską sztrase i się zastanawiam; jak ja tego Fazika poznam?
El Czariusz jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 12.05.2025, 09:18   #80
El Czariusz


Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 56
Motocykl: Wrublin
El Czariusz jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 dzień 3 godz 16 min 47 s
Domyślnie Zanim wrócę na podwórko

Na szczęście Fazik poznał mnie



Wracamy do Tallina.
Polecam taki plan na Tallin. Przyjechać jak my. Zatem masz/macie oczekujcie dla siebie takiego schematu.
- Wieczór popołudnie i wieczór na starówce.
- Noc.
- Cały dzień na starówkę, targ, zakup biletu na prom do Helsinek
- Wieczór na starówce.
- Noc.
- Wczesnym rankiem płyniecie do Helsinek.
- Cały dzień w Helsinkach.
- Wieczorem wracacie do Tallina.
- Wsiadacie w auto (zaparkowane na darmowym parkingu kwadrans z buta).
- Przed północą rozbijacie się nad morzem na darmowym campie, odległym o 50km na zachód.

Nie będę się rozpisywał o Tallinie. Starówka bardzo ładnie zachowana, w specyficznym klimacie.
Strażnik Domowy nakazała dostać się do zabytkowej apteki, muzeum marcepanu i zjeść w taniej, znanej sieci. Ja obowiązkowo dołożyłem targ i byliśmy ukontentowani. Hostel gwarantował do dobrze wyposażonej kuchni i sauny z małym basenem. Kosztowało nas to za dwie doby łącznie 110E (w tym jedna doba parking).


W aptece.




W sieci.




Na zamku.




Z wieczora.

Za dnia...

















W muzeum marcepanu...







Muzeum ulokowane jest w piwnicy kawiarni/cukierni. Warto zobaczyć i warto skosztować wyrobów, pralinek w szerokim asortymencie. W muzeum wszystko, co tam zobaczycie w gablotach jest z marcepanu. Muszimy tam jeszcze raz zajechać, tym razem z wnukami


Na targu.




W hostelu.


W porcie.


Na promie do Helsinek.
El Czariusz jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Historia pewnego pomysłu czyli zapraszamy na Letni Zlot FAT 2013 Mat Imprezy forum AT i zloty ogólne 53 19.04.2013 08:15


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:11.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.