![]() |
|
Imprezy forum AT i zloty ogólne Imprezy forum AT i zloty ogólne. Spotkania użytkowników naszego forum. Mają one charakter otwarty: obecność AT wskazana, ale nie jest wymogiem. Piszemy również o imprezach motocyklowych, na które wybierają się nasi forumowicze. |
![]() |
|
Narzędzia wątku | Wygląd |
![]() |
#1231 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Garwolin
Posty: 1,734
Motocykl: RD07A
Galeria: Zdjęcia
![]() Online: 6 miesiące 2 tygodni 5 dni 23 godz 24 min 22 s
|
![]()
OBCY ELEMENT
Skoro z Mordu Wołyńskiego się nam zeszło na temat Mordu Katyńskiego, to pozwolę sobie jeszcze na refleksje. Chociaż współczesna poprawność polityczna zaleca zapomnienie działań terrorystycznych OUN w dwudziestoleciu międzywojennym w ramach II RP i udział Ukraińców w krwawym aparacie Rosji sowieckiej, to zawsze pozostanie dziedzictwo ich wspólnej kołyski warte osobnego tematu. Niewątpliwie łączyła ich co najmniej niechęć do Polski i Polaków, której owocem była krwawa współpraca dziś najchętniej przemilczana, bo podobno prowadzi do zagmatwana historii, którą wciąż się na siłę prostuje. Przykład to choćby akt poddańczy Chmielnickiego carowi Rosji i późniejsze okrutne mordy Kozaków w jego służbie poprzez polskie powstania aż do rewolucji bolszewickiej… Osobny temat. OBCY ELEMENT Ciągnąc dalej analogię kłamstwa Wołyńskiego do kłamstwa Katyńskiego, można zapytać, co się stało, że to drugie zostało jednoznacznie nazwane: ofiary opisane z imienia, nazwiska, stopnia wojskowego i miejsca zamieszkania, uhonorowane indywidualnie tabliczką i wspólnym miejscem pochówku z możliwością oddania im czci w rycie właściwym ich wierze? Kłamstwo Katyńskie trwało 50 lat do 1993. Co się stało, że zostało ujawnione, prezydent Rosji przyjechał do Polski by przeprosić, a archiwa otwarte? Powstała ODDOLNA INICJATYWA wrażliwa na niesprawiedliwość, powodująca pęknięcia w systemie i wycieki prawdy historycznej, która z kolei skupiła uczciwych ludzi badających stalinowski terror, odszukujących i upamiętniających jego Ofiary. Ale skąd ta pierwsza iskierka? Wklejam w całości treść artykułu z fronda.pl gdzie ukazał się wpis z Facebooka Tȟašúŋke Witkó. „Trudno połączyć sowiecką bezpiekę z jakimiś pozytywnymi cechami. Jednak w Związku Radzieckim o oficerach KGB mówiło się, że mają gorące serca, umysły chłodne, a ręce czyste. Mieli być sowieckimi odpowiednikami kapitalistycznych superbohaterów: zwalczać korupcję, bezprawie, pijaństwo, kradzieże, przemyt. Stać na straży socjalistycznego porządku i bezpieczeństwa. Być mieczem z emblematu, jaki nosili na mundurach” – pisze w mediach społecznościowych Tȟašúŋke Witkó. Zakirow2.jpg Tȟašúŋke Witkó: Ostatnia ofiara Katynia „Był zimny grudzień 1989 roku, gdy brudnymi, zabłoconymi ulicami Smoleńska szedł oficer KGB. Omijał kałuże w dziurawym chodniku, starając się nie zmoczyć płaszcza. Gdy wreszcie stanął u celu swojej marszruty, zadarł głowę, oglądając stary drewniany dom. Otworzył odrapane, brudne drzwi wejściowe. Zaczął wspinać się po lichych, drewnianych schodach na pierwsze piętro, skrzypiąc każdym krokiem i płosząc bezpańskie koty. Zastukał do równie marnych drzwi. Te otworzył mu zarośnięty starzec, o wodnistych i zimnych oczach i zniszczonej chorobami twarzy. Z dolnej części brzucha wystawała mu gumowa rurka, przez którą mocz spływał do trzymanego poniżej pasa słoika po majonezie. Z wnętrza jego mieszkania buchnął taki odór, że oficer KGB aż się cofnął. Po chwili dopiero wyciągnął legitymację służbową i przedstawił się: - Major Oleg Zakirowicz Zakirow. Smoleńskie KGB. Wpuścicie mnie? * * * Bohater dzisiejszego wpisu miałby dzisiaj 72 lata. Byłby tylko odrobinę starszy od mojego Taty. W tym momencie powinien korzystać z życia i wdzięczności narodu polskiego za to, co zrobił. Niestety, nie może, bowiem zmarł w zapomnieniu dokładnie osiem lat temu. * * * Trudno połączyć sowiecką bezpiekę z jakimiś pozytywnymi cechami. Jednak w Związku Radzieckim o oficerach KGB mówiło się, że mają gorące serca, umysły chłodne, a ręce czyste. Mieli być sowieckimi odpowiednikami kapitalistycznych superbohaterów: zwalczać korupcję, bezprawie, pijaństwo, kradzieże, przemyt. Stać na straży socjalistycznego porządku i bezpieczeństwa. Być mieczem z emblematu, jaki nosili na mundurach. Jak było w rzeczywistości? Każdy zdaje sobie sprawę, że nie działało to tak, jak w propagandowych sloganach. Sieć korupcji, rozpasania i chciwości głęboko wnikała nawet w struktury bezpieki. Jednak znalazł się tam człowiek-ilustracja partyjnych sloganów. Oleg Zakirowicz Zakirow. Był rówieśnikiem Władimira Putina. Urodził się w tym samym roku i miesiącu, co on. Tylko data i miejsce były inne. Obaj byli też funkcjonariuszami KGB i prawnikami z wykształcenia. Ale poza tym różniło ich wszystko. Urodził się 29 października 1952 roku w Andiżanie we wschodniej części egzotycznego Uzbekistanu. Studiował prawo w Taszkiencie, a od 1975 roku był funkcjonariuszem KGB. Jego ojciec był Uzbekiem, matka - Rosjanką. Przez to pochodzenie zawsze był ''czużakiem''. Obcym. Rosjanie uważali go za Uzbeka, Uzbecy - za Rosjanina. Być może gdyby był konformistą, byłoby mu łatwiej w życiu. Ale nie. Nie pił, nie palił, nie brał łapówek, był wyczulony na niesprawiedliwość. Dowódcom się nie podlizywał i nie był łasy na zaszczyty. Liczyła się dla niego prawda i sprawiedliwość. ''Chciałem uczciwie pracować, tropić bandytów, przemytników, łapówkarzy. Uzbekistan mojej młodości był królestwem machinacji i korupcji'', mówił po latach. Tępił korupcję, przemyt, bandytyzm. By przestał przeszkadzać przełożonym w szemranych interesach, przeniesiono go do sąsiedniej republiki - Kirgiskiej SRR. Mimo, że jego ekipa dochodzeniowa za tropienie korupcji i podejrzanych powiązań bandytów z władzą otrzymała gratulacje od samego genseka Jurija Andropowa, szybko stracił złudzenia. Zbiegło się to w czasie ze śmiercią jego ojca. Gdy Zakir Chałhodżajew leżał na łożu śmierci w 1981 roku, wyjawił synowi wreszcie prawdę o swoim pochodzeniu. Przez całe życie utrzymywał, że dorastał w domu dziecka i nie wiedział, kim byli jego rodzice. Dziadka Olega, potomka starego i szanowanego rodu uzbeckiego, zamordowano w 1931 roku za kilka kąśliwych słów pod adresem sowieckiej władzy. W końcu uciążliwego oficera KGB przeniesiono do Smoleńska - tysiące kilometrów od Uzbekistanu. Na dwa lata trafił do Afganistanu. Wszystko, by się go pozbyć z rodzimych stron i uniemożliwić mu zwalczanie przestępczości. Czysty przypadek, a może kaprys przełożonych, sprawił, że major Zakirow dostał największą szansę swojego życia. Szansę, a jednocześnie przekleństwo. * * * W Smoleńsku nie był lubiany. Uważano go za ''wiecznie niezadowolonego''. Po powrocie z Afganistanu kupił niewielką działkę w Kozich Górach. Gdy ją odbierał, powiedziano mu, że na tych terenach panuje zakaz kopania w ziemi głębiej, jak 30 centymetrów, a kwiaty w ogródkach uprawiać można tylko w wyznaczonych miejscach. Przypomniał sobie wówczas historie o wypłukiwanych przez wiosenne roztopy dziwnych guzikach z orłem w koronie. O przegniłych, kwadratowych czapkach, wyciąganych z ziemi. O kolejnych ciężarówkach pełnych piasku, który wysypywano na osiadającym gruncie każdego roku. O kościach, które nierzadko wydobywano całymi łopatami. I rozmowę z wiekowym weteranem KGB Tabaczkowem, który w 1983 roku ''wygadał się'', że w Katyniu radziecka bezpieka zamordowała jakichś reakcjonistów. Wiosną 1989 roku, gdy następowała już gorbaczowowska pieriestrojka, oddelegowano go do niewielkiej grupy funkcjonariuszy smoleńskiego KGB, zajmującego badaniem zbrodni okresu stalinowskiego: okresu ''błędów i wypaczeń''. Zakurzone kartonowe teczki, pożółkłe dokumenty i wyblakłe zdjęcia z archiwów smoleńskiego KGB skrywały w sobie ocean cierpienia i krzywd - wiele dekad zbrodni sowieckiej bezpieki. Mógł udać, że tego nie widzi. Zająć się swoją pracą, zrobić ją byle jak i zamknąć. Zamiast tego - na swoje nieszczęście - zaczął szperać. Nie dawały mu spokoju te kwadratowe czapki i guziki z orzełkami. Nie był Polakiem. W Polsce nigdy nie był. Ale tajemnica, pragnienie jej poznania i poczucie sprawiedliwości wzięły górę nad konformizmem. Przekraczał zakres wyznaczanej pracy. Otwierał kolejne teczki i skoroszyty. Robił obszerne notatki. Zrobił notatki ze 130 teczek. W końcu jego przełożeni zauważyli jego nadgorliwość i odsunęli go od śledztwa. Szef smoleńskiego KGB, gen. Anatolij Szywierskich, osobiście mu groził wyrzuceniem z pracy i utrudniał mu pracę. Jednak dzielny oficer nie dawał za wygraną. Na własną rękę odnalazł kilku żywych świadków - starych kierowców i konwojentów z NKWD. Iwana Titkowa, Fiodora Gurkowa, Kiryła Borodenkowa, Piotra Klimowa. Ci, starzy, chorzy i zapomniani, opowiadali mu straszne historie o setkach zamordowanych ''wrogów ludu''. Polskich oficerów. Wywożonych do katyńskiego lasu, z obwiązanymi płaszczami głowami, ze skrępowanymi za plecami rękoma. O zindywidualizowanym w swej seryjności ludobójstwie. Dzięki niemu wiadomo m.in. o historii polskiego oficera, który zabarykadował się w zbrojowni NKWD w Katyniu i stawiał tam opór przez trzy dni, nim otruto go nabojem gazowym. Polski oficer zranił nawet komendanta więzienia NKWD w Smoleńsku, Iwana Stelmacha, kierującego egzekucjami w Katyniu. Wiemy o tych, którzy próbowali w Katyniu uciekać. Znamy modus operandi katów z NKWD i wiemy, jaki był ich upiorny ''rozkład dnia''. Ci, ufni w legitymację KGB, stopniowo zwierzali się Zakirowowi: opisywali rozstrzeliwania z pistoletów w kark, dobijanie bagnetami, wypłacanie pieniędzy z tajnego konta, hojne rozdawanie wódki i zakąsek po ''pracy'', obwiązywanie głów polskich oficerów płaszczami i szmatami, by nie krwawiły... Mówili o pociągach na stacji Gniezdowo i cziornych woronach, wywożących oficerów w las. Jeden z katów żył nawet w upiornej piwnicy, w której dokonywano rozstrzeliwań. Ogromna część z tego, co wiemy o Katyniu, pochodzi z pracy majora Zakirowa. Wierzył, że jeśli poinformuje Moskwę, sprawiedliwość zatryumfuje. Pierwsze materiały opublikował za pośrednictwem smoleńskiego radio i tygodnika ''Moskowskije Nowosti''. Jednak stolica nie chciała nawet słyszeć o przyznaniu się do katyńskiej zbrodni. Sprawa rozbiła się o najwyższe władze ZSRR. Michaił Gorbaczow wpadł w furię, słysząc o tym, że jakiś oficer KGB prowadzi śledztwo na własną rękę. Sam szef KGB, generał Władimir Kriuczkow, osobiście rozkazał mediom wyciszenie sprawy. Szywierskich nasyłał swoich ludzi, by ci zastraszali świadków. Materiały zostały zablokowane, przełożeni zakazali mu dalszego śledztwa, gdy ogłosił, że dacze KGB stoją na grobach pomordowanych Polaków. ''Bolało mnie to, że Polacy nawet po śmierci są w gorszej sytuacji'', mówił on sam. Wtedy Zakirow przekazał zebrane materiały stronie polskiej. Dzięki jego determinacji i odwadze Polacy otrzymali materiały ze 130 teczek, zawierające m.in. zeznania żyjących jeszcze katyńskich morderców. Dostali do rąk potężny argument, przed którym umierający Związek Radziecki uciekać już nie mógł. Sprawa nabrała rozgłosu międzynarodowego. Zainteresowali się nią dziennikarze zagraniczni. W kwietniu 1990 roku władze sowieckie przyznały się wreszcie, że mord katyński był dziełem nie Niemców, a Związku Radzieckiego. Machina ruszyła. * * * W 1993 roku prezydent Rosji, Borys Jelcyn, przybył do Polski i przeprosił Polaków za nikczemną zbrodnię dokonaną pół wieku wcześniej. W 1999 roku w Katyniu rozpoczęto budowę mauzoleum, upamiętniającego polskich oficerów. Wydawało się, że historia ta zakończy się iście filmowym happy endem. Że bohaterski oficer KGB będzie opływać w zaszczyty. Obejmie renomowane stanowisko, jego nazwisko stanie się znanym na całym świecie synonimem walki o prawdę, a sprawiedliwość zatryumfuje. Jednak życzenia spełniają się tylko w baśniach. Zakirowa odsunięto od pracy, założono mu podsłuch, na spotkaniach partyjnych spotykał go potok obelg. Nikt go nie bronił. W 1991 roku został usunięty z KGB pod pretekstem ''schizofrenii o opóźnionym działaniu''. Dla wyrzutka z bezpieki nie było miejsca w ZSRR, a potem post-sowieckiej Rosji. Nie mógł znaleźć pracy, nawet fizycznej. Żonie Galinie obniżono rentę, a córce Larisie uniemożliwiono dostanie się na studia. Dostawał telefoniczne i listowne pogróżki. Był ''wrogiem ludu'', niczym jego dziadek. Polski ambasador, Stanisław Ciosek, i konsul generalny RP, Michał Żórawski umożliwili wyjazd z Rosji żonie Olega i córce. Sam Oleg wyjechał - z pomocą polskiego Urzędu Ochrony Państwa - dopiero w 1998 roku, gdy dwukrotnie ''nieznani sprawcy'' potrącili go motocyklem. Od zemsty niegdysiejszych kolegów z KGB i zatrzymaniem na granicy uratował go dokument podpisany przez wysokiego urzędnika Rzeczypospolitej. Oleg i jego rodzina osiedli w Łodzi. * * * Tu dochodzimy do największej hańby w całej tej historii. Jak Polska potraktowała majora Olega Zakirowa. Na podpisanym dokumencie się skończyło. Urzędnik, który złożył na nim podpis, nie odbierał później telefonów, udawał, że go nie ma w pracy, a gdy Zakirow się do niego pofatygował, ten nie wpuścił go za próg gabinetu. Na jego apele nie odpowiedział ani prezydent Aleksander Kwaśniewski, ani polskie MSZ, ani wojewoda łódzki, ani profesor Bartoszewski, czy jakakolwiek inna znana postać w III RP. Dziennikarze, reżyserzy, publicyści, którzy jeszcze kilka lat wcześniej żerowali na jego historii - milczeli. Rodziny katyńskie patrzyły nieufnie. Łódzki oddział Rodzin Katyńskich w skandalicznej formie odmówił mu jakiejkolwiek pomocy. Żaden włodarz Łodzi - ani Tadeusz Matusiak, ani Jerzy Kropiwnicki - go nigdy nie przyjął i nie porozmawiał, nie mówiąc o przeprosinach. Przez cztery lata nie mógł dostać obywatelstwa polskiego. Nie mógł oficjalnie pracować, więc rodzina żyła z niewielkich oszczędności ze sprzedaży mieszkania w Rosji. Przeprowadzali się do coraz mniejszych klitek w Łodzi. Oleg pracował na czarno jako dekarz i murarz. Pracował u jakiegoś ''janusza biznesu'', który wypłacał mu niepełne pensje i ze spóźnieniem. Żona była sprzątaczką, córka nosiła skrzynki w markecie. Ciągle słyszeli obelgi o ''ruskich co tu najechali''. Zdarzyło się pewnego razu, że jakiś pijany tynkarz na budowie, gdzie pracował Oleg, rzucił się na niego z pięściami, rycząc: ''Za mało was Piłsudski bił!''. Gdy w 2005 roku zmarła w Rosji mama Zakirowa, nie miał za co jej pochować. By nakarmić rodzinę często wieczorami chodził na bazary i zbierał zepsute warzywa oraz owoce wyrzucane przez handlarzy. Wreszcie, gdy nie starczyło nawet na żyletki, to zarośnięty Zakirow usiadł i żebrał na znanej ulicy Piotrkowskiej w Łodzi. Oficer KGB, który naraził karierę, zdrowie i życie swoje i swoich bliskich, który powinien żyć w pałacu i opływać w niesłychane luksusy od wdzięcznych władz i narodu polskiego - żebrał na ulicy. Nie wiem, czy jest coś bardziej budzącego mój wstręt w historii ostatnich lat. W tym samym czasie jego były przełożony, generał Szywierskich w rosyjskich mediach opowiadał dyrdymały jak to ''zdrajca Zakirow'' zaprzedał się Polakom i opływa u nich w dostatki. Dopiero w 2002 roku otrzymał polskie obywatelstwo i rentę. Otrzymał ordery: Krzyż Kawalerski i Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski. Ale to tyle. Żadna polska instytucja nie chciała go zatrudnić. Ani na niwie wywiadowczej, ani historycznej, ani publicystycznej. Nikt go nie chciał. Traktowano go jak zbędny, kłopotliwy bagaż. Jak ubogiego krewnego, którego najchętniej by się pozbyto. Gdy w 2010 roku publikował swoją książkę ''Obcy element'' był już zgorzkniały i schorowany, choć książka - obecnie niesłychanie trudna do zakupu - Polaków przedstawiała pozytywnie. Nawet po tylu latach krzywd podnosił, że to Polacy byli najbardziej prześladowani w ZSRR od 1917 roku. I chociaż w 2015 roku na wniosek premier Beaty Szydło wreszcie go odrobinę doceniono (jego rodzina otrzymała większe mieszkanie i wyższą rentę), to kilkanaście trudnych lat życia w goryczy i depresji wreszcie zebrały żniwo. Zmarł 18 kwietnia 2017 roku w wieku 64 lat. Dziś mija ósma rocznica jego śmierci. Spoczął na cmentarzu ewangelicko-augsburskim w Łodzi. Pieniądze na jego nagrobek zebrano z publicznych zbiórek. Pomnik przedstawia oficera KGB, zapatrzonego w las, z inskrypcją po polsku i rosyjsku: ''Wybaczcie mi wszyscy kogo zraniłem niesłusznie i nawet, ci kogo słusznie''. ''Oleg Zakirow bardzo ciężko odpokutował swoją wiarę w Polaków i pomoc polską'', napisała o nim Krystyna Kurczab-Redlich. Tak zakończyła się tragiczna historia Olega Zakirowa. Uzbeka po ojcu, Rosjanina po matce, prawnika z wykształcenia, oficera KGB z zawodu. I Polaka z wyboru. * * * My, Polacy, uwielbiamy gardłować o naszej krzywdzie na prawo i lewo. Szczególnie o tej z czasów II WŚ. Przypominamy głośno prawdziwe i nieprawdziwe potwarze i kalumnie, jakie nam wyrządzono. Szczególnie niektórzy upodobali sobie wykrzykiwanie o tym, jak to bezczelni, nikczemni Anglicy mieli czelność nie płacić dziesiątkom tysięcy polskich żołnierzy po II WŚ, a ten, czy inny urzędnik w generalskim mundurze musiał być tapicerem, barmanem czy innym magazynierem. Jednak nie ma potrzeby cofać się o blisko osiem dekad do Anglii, by szukać zdrady. Gdy nieco ponad dwie dekady temu przyszedł czas próby, to Polacy go nie zdali. Zawiedli człowieka, który na szali położył wszystko w imię walki o prawdę dla narodu, z którym nie miał nic wspólnego. Przypomina mi się teraz jeden komentarz, jaki przeczytałem w tej sprawie. Jakiś ''patryjota'' pod wspomnieniem o Olegu zdobył się na komentarz, pisząc, że ''miał 50 lat i mógł się nauczyć zawodu, a nie czekać na gotowe''... Pewnie ten sam człowiek i wielu jemu podobnych oburza się na to, że polscy oficerowie po wojnie byli robotnikami w Anglii. Polacy, jak zwykle, kochają swoich bohaterów, gdy ci już leżą dwa metry pod ziemią. Być może znajdzie się kiedyś dokumentalista, który film o Katyniu uzupełni o historię bohaterskiego sowieckiego oficera, który w swoich żyłach odnalazł polską krew - nie kroplę, lecz rzekę, której zabrakło włodarzom Rzeczypospolitej. Przypomnijcie sobie tę historię, gdy następnym razem oburzycie się o rzekomą ''zdradę'' Polaków. I zapłońcie wstydem”. |
![]() |
![]() |
![]() |
#1232 |
![]() Zarejestrowany: Sep 2017
Miasto: B..wała
Posty: 375
Motocykl: nie mam AT jeszcze
![]() Online: 3 tygodni 2 dni 9 godz 2 min 30 s
|
![]()
Wrzucę raz jeszcze, bo nie wiem w jaki sposób zniknął ten post
Chodzi o kontrowersje wokół pomnika na wzgórzu Monastyr: Szybka reakcja władz: |
![]() |
![]() |
![]() |
#1233 | |
![]() |
![]() Cytat:
"W przeddzień „wielkiego terroru” wśród pracowników na kierowniczych stanowiskach w NKWD przodowali Żydzi – 38% i Rosjanie – 32%. Łotyszy było 7%, Ukraińców – 5%, Polaków – 5,5%.” Dodać chyba należy, że tzw. zbrodnia katyńska to nie tylko Katyń, ale również: - Kijów - Bykownia - W maju 1994 r. zastępca szefa Służby Bezpieczeństwa niepodległej już wtedy Ukrainy, generał Andrej Chomicz, przekazał zajmującemu się sprawą katyńską polskiemu prokuratorowi Stefanowi Śnieżce wykaz akt 3435 obywateli RP aresztowanych w zachodnich obwodach Związku Sowieckiego. https://katyn.ipn.gov.pl/kat/miejsca...w-Bykowni.html - Charków - 21 marca 1994 r. w Warszawie podpisana została między Rządem Rzeczypospolitej Polskiej a Rządem Ukrainy umowa o ochronie miejsc pamięci i spoczynku ofiar wojny i represji politycznych. Dała ona podstawę formalną do prowadzenia dalszych ekshumacji i budowy cmentarza. Więcej np. tutaj: https://katyn.ipn.gov.pl/kat/miejsca...Charkowie.html Sporo w tym wątku nt. tego jak ważny jest szacunek dla grobów i miejsc upamiętnienia. ruSSki szacunek w rzeczywistości: "W trakcie rosyjskiej agresji na Ukrainę – jak podała Polska Agencja Prasowa i Polskie Radio (na podstawie materiału wykonanego przez fotoreportera PAP Andrzeja Lange - 23 marca 2022 w teren cmentarza [Charków - Piatichatki] uderzyły cztery rosyjskie bomby. Jedna trafiła w ogrodzenie, dwie w teren samego cmentarza, a w postument jednego z krzyży wbił się element pocisku kasetowego, którego odłamki zniszczyły m.in. tabliczki epitafijne". https://wiadomosci.wp.pl/rosjanie-zb...0371210734528a |
|
![]() |
![]() |
![]() |
#1234 | ||
![]() Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Garwolin
Posty: 1,734
Motocykl: RD07A
Galeria: Zdjęcia
![]() Online: 6 miesiące 2 tygodni 5 dni 23 godz 24 min 22 s
|
![]()
Niestety nie mieliśmy wspólnej kołyski.
Dodatkowo, począwszy od przyjścia do nas w gości Włodzimierza w 981r, wciąż wywracali naszą kołyskę, o czym piszę w dalszym ciągu kontekstu, który cytując pominąłeś: Cytat:
Cytat:
Wciąż pokutuje Twój zarzut zestawiania dobrych Rosjan ze złymi Ukraińcami. Ja tego nie rozumiem. Według Twojej zaprezentowanej dotychczas narracji może on również brzmieć tak, że Ty słyszałeś tylko o dobrych Ukraińcach. To nie o tym ten historyczny wątek. Generalnie w moim zestawieniu Katynia i Wołynia chodzi o -podkreślam- KŁAMSTWO!!! KŁAMSTWO KATYŃSKIE 53 lata. KŁAMSTWO WOŁYŃSKIE 82 lata. Zbrodnia nadal nienazwana, bo wciąż kwestionowana przez jedną ze stron jako ludobójstwo, ofiary nie policzone, zanegowana odpowiedzialność przez fałszowanie historii OUN UPA, gloryfikowani mordercy, nawet kolaboranci spod znaku dwóch błyskawic w oparciu o których tworzy się mit narodowy. Pierwsze ekshumacje Polaków masowo zamordowanych przez Ukraińców zawdzięczamy sprawom karnym prowadzonym przez aparat ZSRR właśnie względem morderców z OUN UPA. Czy to też jest pro moskiewska kalka i informacja o dobrych Rosjanach i złych Ukraińcach? Nie, to nie jest celowe antagonizowanie. To fakt. To nie temat z tych wymagających bycia obiektywnym. Zwłaszcza po tym, jakie stanowisko przyjmuje minister sąsiedniej kultury, który zaprzeczył, że zbrodnia wołyńska była ludobójstwem, stwierdzając, że takie sformułowania muszą być oparte na "bardzo dobrej bazie dowodowej" (stąd ekshumacje) i że gra się toczy o termin "ludobójstwo wołyńskie", którego ewentualne użycie będzie podlegać penalizacji. Zewnętrzne informacje traktować jako rosyjską propagandę do szerzenia dezinformacji. "Właśnie, żeby to nie było przez nich używane, myśmy"rozblokowali" ten proces i dążymy do tego, żeby stworzyć taką podstawę, aby np. zawodowi historycy, biegli sądowi, antropolodzy ustalili rzeczywistą skalę tych wydarzeń i żebyśmy w przyszłości na podstawie badań ... mogli używać albo nie używać tych sformułowań" Moim zdaniem to bardzo wymowne stanowisko w oparciu o dotychczasową wiedzę. Po uznaniu OUN UPA bohaterami Ukrainy czas na drażniące słowo ludobójstwo. Czy ma to jakikolwiek związek ze skruchą wobec historii, cywilizacyjnym podejściem do prawdy, dobrosąsiedzkimi relacjami itp.? |
||
![]() |
![]() |
![]() |
#1235 |
![]() |
![]()
Dokładnie,
![]()
__________________
kto smaruje ten jedzie |
![]() |
![]() |
![]() |
#1236 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Garwolin
Posty: 1,734
Motocykl: RD07A
Galeria: Zdjęcia
![]() Online: 6 miesiące 2 tygodni 5 dni 23 godz 24 min 22 s
|
![]()
W przytoczonym wyżej cytacie ministra kultury dot. ekshumacji mowa jest o zawodowych historykach.
olesko.JPG chmiel.JPG Takie rozważania o mijaniu się z prawdą… Będąc na zamku w Olesku przed 5laty, na jego dziedzińcu widziałem tablicę poświęconą Bogdanowi Chmielnickiemu, jednemu z największych obecnie bohaterów Ukrainy. Napis na niej wspomina spędzone tu jego lata dziecinne, a zawieszono ją jako upamiętnienie jego udziału w pochodzie na Moskwę jako hetmana Ukrainy przed 400laty. Rozśmieszyło mnie wytłumaczenie hasła owego "pochodu Chmielnickiego na Moskwę" wygenerowane w wyszukiwarce przez AI, która nie zna słowa kłamstwo: „Pojmowanie pojęcia "pochód Chmielnickiego na Moskwę" jest nieco nieprecyzyjne. W rzeczywistości, Bohdan Chmielnicki nie przeprowadził bezpośredniego pochodu wojsk kozackich na Moskwę, ale zawarł układ z Moskwą (ugoda perejasławska), co doprowadziło do wojny polsko-rosyjskiej. Układ ten, podpisany 18 stycznia 1654 roku”. Mało, że nie wyruszył zbrojnie przeciw Moskwie, to wręcz odwrotnie! Jako przywódca buntu kozackiego Chmielnicki formalnie przekazał niezależnych kozaków pod zwierzchnictwo cara Rosji, co miało ogromny wpływ na dalszy rozwój wydarzeń i upadek Rzeczypospolitej. Tradycja kolaboracji jest długa. Na dokładkę nie był nigdy hetmanem Ukrainy. Raczej zaporoskim lub kozackim... „Bohdan Chmielnicki był hetmanem zaporoskim i przywódcą powstania kozackiego przeciwko Rzeczypospolitej w latach 1648-1657. Na Ukrainie uważany jest za bohatera narodowego, natomiast w Polsce wielu widzi w nim zdrajcę”. A samo 400lecie „pochodu na Moskwę”? Rok 2019 minus 400lat =1619 (lub nawet mniej, bo tablica mogła być powieszona wcześniej) co daje wiek jakieś 20lat, czyli jego czas nauki w kolegium Jezuitów we Lwowie. Jeśli taka rzetelność historyczna jest tam standardem, to jeszcze niejedno nas zaskoczy. |
![]() |
![]() |
![]() |
#1237 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 24
Motocykl: Wrublin
![]() Online: 11 godz 29 min 50 s
|
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#1238 | |
![]() |
![]() Cytat:
"Po wyborze Karola Wojtyły na papieża Józef Mackiewicz zaproponował w paryskiej Kulturze by papież odprawił mszę za polskich oficerów i intelektualistów pomordowanych w 1940 roku. Polacy w Ameryce zebrali nawet na ten cel pieniądze, które zostały przesłane w ofierze do Rzymu. Jan Paweł II jednak odmówił, a władze kościelne zerwały dotychczasowe kontakty z Mackiewiczem" PS. Zbrodnia katyńska została podniesiona w 1946 roku podczas procesu norymberskiego, gdy prokurator ZSRR Roman Rudienko wniósł akt oskarżenia o ludobójstwo ok. 11 tys. polskich oficerów w Katyniu przez III Rzeszę. W akcie oskarżenia, na wniosek prokuratury ZSRR, widniał zapis o zbrodni katyńskiej dokonanej przez faszystów jako zbrodni ludobójstwa, co jest podnoszone jako dowód prawa międzynarodowego przez Polskę, ponieważ ZSRR na procesie norymberskim, poprzez akt oskarżenia prokuratora Romana Rudienki, sam nadał zbrodni katyńskiej taką kwalifikację prawną. Prawna ocena zbrodni katyńskiej jako ludobójstwa nie jest uznawana przez władze Federacji Rosyjskiej. I taka to sytuacja... |
|
![]() |
![]() |
![]() |
#1239 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Garwolin
Posty: 1,734
Motocykl: RD07A
Galeria: Zdjęcia
![]() Online: 6 miesiące 2 tygodni 5 dni 23 godz 24 min 22 s
|
![]()
Dziękuję za szczegóły.
No dobrze, pełny kontekst mojej wypowiedzi o tablicy poświęconej Chmielnickiemu w Olesku wpisuje się w surrealistyczny sposób wyboru i moim zdaniem niefortunnego upamiętniania bohaterów na UA. Dla przejrzystości wypowiedzi wystarczy skrócić wcześniejszą historię oleskiego zamku do rusińskiej rodziny Daniłowiczów, która w Rzeczpospolitej przyjęła herb SAS. Wżeniona w Żókiewskich i dalej w Sobieskich. Poprzez urodzenie w nim Jana III Sobieskiego staje się ich rodowym, królewskim gniazdem rozsławionym po Wiktorii Wiedeńskiej. Drugą tablicą wiszącą w dziedzińcu oleskiego zamku jest właśnie tablica upamiętniająca 250 lecie zwycięstwa Sobieskiego pod Wiedniem. Jak przeciętny zwiedzający może rozumieć słowa z tablicy o tym , że na tym zamku spędzał dziecięce lata Bohdan Chmielnicki? Po prostu przybył tu z dalekiego Czehrynia wraz ojcem, który zatrudniony był w nim jako zarządca. Starszym bratem króla Jana III był Marek Sobieski zamordowany w1652 przez Chmielnickiego wraz z tysiącami polskiego znamienitego rycerstwa, które pod Batohem wzięli do niewoli Tatarzy, a których wykupił Chmielnicki w celu wiadomym. Jeńcy na pohańbienie, przez wiele dni zarzynani byli jeden po drugim przez najgorsze obozowe ciury, stąd uprawnione jest porównanie do indywidualnego mordu w Katyniu ok 5000 żołnierzy w tym generałów i najwyższej rangi oficerów w 1940. Dlatego uważam za karygodne upamiętnienie Chmielnickiego w domu Sobieskich. Współczesne analogie są już codziennością. cchmiel.jpg Rożyszcze 2023. Dzieci śpiewają pod kamiennym Chmielnickim Baćka nasz.... Ostatnio edytowane przez ATomek : 24.04.2025 o 11:29 Powód: błąd miejscowości |
![]() |
![]() |
![]() |
|
|
![]() |
||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
4 slot Huta Pieniacka | piotrekk | Umawianie i propozycje wyjazdów | 5 | 20.09.2013 19:44 |
Huta Pieniacka | Barył | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 0 | 04.08.2011 09:53 |
I Kaszubski Zlot Motocyklowy - 14.08.09r. | Ciapek | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 4 | 17.08.2009 13:13 |
IX Ogólnopolski Zlot Motocyklowy | JuIo | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 4 | 27.07.2009 23:13 |
Zlot Motocyklowy Niechorze 24-26.07.09 | vostock | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 7 | 23.07.2009 12:06 |