|
![]() |
#1 |
Gość
Posty: n/a
Online: 0
|
![]()
Dawaj dalej ! Wilcy zjadły ?
|
![]() |
![]() |
#2 |
![]() Zarejestrowany: Jul 2011
Miasto: Kielce
Posty: 1,655
Motocykl: Dziczyzna
Przebieg: ustalam
![]() Online: 4 miesiące 1 tydzień 3 dni 14 godz 20 min 30 s
|
![]()
Sobota.
Było ciężko... Wstałem gdzieś koło 8.00 ale był to poranek z kategorii "człowiek chce ale ciało nie bardzo"... Wczoraj Małgosia walczyła z moim Garminem i wygrała walkę (nadal jestem w szoku, JAK? ![]() ![]() W każdym bądź razie do około 12.00 łaziłem bez celu, narąbałem taczkę drewna, drugą zwiozłem i to wystarczyło, aby wypocić wszystkie promile i jechać ![]() Podlasie ma to do siebie, że nigdy nie wiadomo, gdzie trafisz ![]() Jechałem pośród osad i wiosek, pól i lasów. Z tych 130 km asfalty to jakieś 5 km, reszta to szuuuutry i polne drogi a moja Dziczyzna od razu zachęcała do zabawy! Uślizgi na zakrętach to standard - ale w pewnym momencie na szutrowej prostej miałem jakieś 110 - 120 km/h i nagle widzę, że szuter zamienia się w koleiny piachu, sypkiego, z koleinami w koleinach...no myślę sobie - a właściwie doopa, nic nie zdążyłem myśleć tylko jeszcze bardziej odkręciłem i jakoś, dzięki Opatrzności, przeleciałem jakieś 300 - 400 m tej pułapki Małgosinej, co mi na drodze postawić postawiła ![]() ![]() Potem byłem bardziej ostrożny bo takich sekcji z piachem było więcej. Jakieś 30 km przed Krynkami odbiłem na Kruszyniany na obiad, bo już późno się robiło a chciałem zdążyć przed nocą i wilkami ![]() Zjadłem bielaka - w sumie to nie polecam. Miałem za to pyszny zimny kompocik! Wracałem na szybko asfaltami, żeby zdążyć do sklepu przed zamknięciem. Na miejscu Małgosia czyściła...cholera - zapomniałem nazwy - w każdym razie takie wielkie coś do tkania, ja przywiozłem piwko i brzoskwinie - no i oczywiście pomagałem jak umiałem, tzn. głownie nie przeszkadzałem ![]() Wieczorem zobaczyłem zdjęcie cielaka zjedzonego przez wilki - i to nie jest żart, podobno ta wataha się wyspecjalizowała już w polowaniu na bydło. W każdym bądź razie spałem z siekierą w namiocie ![]() Podlasie zawsze na mnie tak działało - każda dróżka, wioska, napotkani ludzie przed chatami, którzy zawsze się "odkłonią" - bo ja zawsze im się kłaniam. Zawsze z uśmiechem, choćby w oczach - ale jednak. Te zapachy - czułem pieczony chleb, ziemniaki, dynie. Nawet kurz nie przeszkadzał za nadto. Tam żyję. |
![]() |
![]() |