| 
			
			 | 
		#51 | 
			
			
			![]()  | 
	
	
	
		
		
			
			 
			
			No dobra, w końcu wyjeżdżamy za miasto i ZJEŻDŻAMY Z ASFALTU. 
		
		
		
		
		
		
			Prawie od razu w piach, może nie jakiś ekstra-kopny-po-osie od razu, ale jednak piach. Piach, co to bez prędkości i stania nie ma szans przejechać. Jagna wbija trójkę (a na początku pewnie była to i dwójka) i sobie pyrka, bo DR ma to do siebie, że nawet wolno przez piach jedzie, choć wygląda to, jak po pijanemu. I niewątpliwie trochę trwa ![]() Marysia, która jedzie załadowaną po niebiosa kolumbryną (oczywiście w stosunku do wielkości i wagi kierowniczki) nie może na razie się przemóc i głównie listonoszuje. Co trwa jeszcze dłużej ![]() Zatem prawie od razu lokujemy się na końcu wycieczki, a z obowiązku dołączają do nas Raf i Janina. Na szczęście piachy nie trwają wiecznie i czasem jest po prostu droga polna. Ale kurzy się niesamowicie. O, tu można w końcu sobie usiąść: z czego korzysta także obładowana Marysia: Jednak najwyraźniej nasze tempo nie zadowala wszystkich, bo w końcu wraca się po nas Olek z pytaniem, czy wszystko OK. Oczywiście, że tak! To jedziemy za Olkiem: Olek w pełnej gotowości bojowej ![]() Niestety następuje ciąg dalszy piachów, i tym razem przerasta on czasem także innych - pomagamy podnosić z gleby AT Novego. Szybsza część ekipy czeka na nas w cieniu gotowa do startu. No dobra, widać już, że nie ma sensu jechać dalej razem. Na szczęście wszyscy to akceptują, ustalamy, że mamy tracka, wiemy gdzie jechać i po prostu spotkamy się później (co prawda zapominamy ustalić dokładnie gdzie   ).I tym sposobem ukonstytuowała się podgrupa nr 2, składająca się z Maryśki, Janiny, Rafa oraz Jagny. Ekipa na tyle zgrana, że dojechaliśmy razem do końca (co prawda nie chodzi o koniec wycieczki, ale nie uprzedzajmy faktów   )Nasza grupa nr 2 (a później 3, zwana także bardzo niesprawiedliwie emerycką   ):(Raf robi fotę) Reszta ekipy pod wodzą The Chemical Brothers w chmurze pyłu znika nam na horyzoncie. Ups, jednak nie cała, został jeden motek i jego kierownik na czworakach. Oddający Matce Ziemi wszystko, co dzisiaj zjadł. A może i wczoraj. Z naszego punktu widzenia wygląda to tak, jakby odjeżdżający zapomnieli o Wojtku i nie bardzo wiemy, o co chodzi. Wojtek słaby, czekamy trochę, ale twierdzi, że da radę jechać. Ruszamy zatem. Na najbliższym rozjeździe czeka na szczęście kilka osób z poprzedniej grupy i bierze Wojtka do siebie, a my znów sobie pyrkamy we czwórkę ![]() Ładnie jest   Białoruś to jeden wielki kołchoz w sensie dosłownym – totalny brak nieużytków. Każdym m2 pól jest zagospodarowany rolniczo. Wioseczki jak skanseny, w dodatku widać prawie wyłącznie starszych ludzi. Poimy się chłodną wodą ze studni w jednym z gospodarstw: …i ogólnie jesteśmy zadowoleni z życia i wyjazdu   [cdn.] 
				__________________ 
		
		
		
		
	Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą  | 
| 
		
 | 
	
	
	
		
		
		
		
			 
		
		
		
		
		
		
		
			
		
		
		
	 | 
| 
			
			 | 
		#52 | 
			
			
			![]() Zarejestrowany: Dec 2015 
				
					
				
				
					Posty: 64
				 
Motocykl: Husky 701, CRF 250L Rally, 1200GS LC Rallye 
Przebieg: XX000 
				
				
				 
Online: 6 dni 2 godz 55 min 35 s 
				 | 
	
	
	
		
		
			
			 
			
			Piszcie więcej!!! Relacja pierwsza klasa. Co do wyjazdu - super denstynacja, ale ja bym jednak nie próbował nawet jechać tak wielką ekipą. Z tego co czytam to i tak naturalnie podzieliliście się na 3 grupy i tak jest chyba najlepiej - jechać w 3-4 osobowych grupkach i spotykać się wieczorami itp. Inaczej to mordęga, ten złapie gumę, tamten chce odpoczać, tamten paliwo, tamten zdjęcie itd... :-)
		 
		
		
		
		
		
		
		
	 | 
| 
		
 | 
	
	
	
		
		
		
		
			 
		
		
		
		
		
		
		
			
		
		
		
	 | 
| 
			
			 | 
		#53 | 
| 
			
			 Moderator 
			![]() Zarejestrowany: Dec 2008 
				Miasto: Niemcownia 
					
				
				
					Posty: 3,384
				 
Motocykl: CRF 1000D/DCT 
Przebieg: 48k+ 
				
				
				 
Online: 4 miesiące 4 tygodni 1 dzień 4 godz 21 min 34 s 
				 | 
	
	
	
		
		
			
			 
			
			
W tej kwestii to Calgon mógłby zabrać głos i wtrącić dwa słowa, gdyż Jagny w naszej grupie nie było  
		
		
		
		
		
		
			 
		
				__________________ 
		
		
		
		
	Wreszcie mam swój kawałek szczęścia w całym tym gównie dookoła  
			 | 
| 
		
 | 
	
	
	
		
		
		
		
			 
		
		
		
		
		
		
		
			
		
		
		
	 | 
| 
			
			 | 
		#54 | 
			
			
			![]() Zarejestrowany: May 2014 
				Miasto: Warszawa 
					
				
				
					Posty: 1,440
				 
Motocykl: nie mam AT jeszcze 
				
				
				 
Online: 1 miesiąc 3 tygodni 4 dni 14 godz 44 min 49 s 
				 | 
	
	
	
		
		
			
			 
			
			Calgon jest wrogiem robie zdjec. Prawda jest taka ze nie potrafi wrzucic luzu w swoim BMW, ale sciemnia ze woli jechac  
		
		
		
		
		
		
		
	 
		 | 
| 
		
 | 
	
	
	
		
		
		
		
			 
		
		
		
		
		
		
		
			
		
		
		
	 | 
| 
			
			 | 
		#55 | 
			
			
			![]()  | 
	
	
	
		
		
			
			 
			
			Widać od razu, że @Chemik z korpo i po szkoleniu niejednym "zegar tyka", "czas", "zaplanować", "wykonać plan"  
		
		
		
		
		
		
			![]() Niemniej jednak czyta się jak Hitchcocka 
				__________________ 
		
		
		
		
	podpis bez buraczanych tekstów i życiowych prawd  
			 | 
| 
		
 | 
	
	
	
		
		
		
		
			 
		
		
		
		
		
		
		
			
		
		
		
	 | 
| 
			
			 | 
		#56 | 
			
			
			![]()  | 
	
	
	
		
		
			
			 
			
			Bardzo fajnie się czyta i ogląda.  
		
		
		
		
		
		
		
	Różności sytuacyjnych sporo, a przecież dopiero zaczęliście jechać. Czekam na dalszy ciąg, tym bardziej że chciałem współtworzyć tę historie.  | 
| 
		
 | 
	
	
	
		
		
		
		
			 
		
		
		
		
		
		
		
			
		
		
		
	 | 
| 
			
			 | 
		#57 | 
			
			
			![]()  | 
	
	
	
		
		
			
			 
			
			Relacja pisana równolegle bardzo mi się podoba 
		
		
		
		
		
		
		
	 | 
| 
		
 | 
	
	
	
		
		
		
		
			 
		
		
		
		
		
		
		
			
		
		
		
	 | 
| 
			
			 | 
		#58 | 
			
			
			![]() Zarejestrowany: Mar 2013 
				Miasto: Wrocław 
					
				
				
					Posty: 175
				 
Motocykl: Tenere 700 
Przebieg: 81000 
				
				
				 
Online: 2 tygodni 9 godz 51 min 55 s 
				 | 
	
	
	
		
		
			
			 
			
			Aby wprowadzić jeszcze więcej chaosu i aby opowieść była jeszcze bardziej wielowątkowa dodam, że ilość "różnych" zdarzeń a co za tym idzie komplikacji była dość spora jak na tak krótki wypad 
		
		
		
		
		
		
			![]() Ale oczywiście aby za dużo nie napisać dalszy ciąg historii napisze Jagna  
		
				__________________ 
		
		
		
		
	Africa Twin rd07a oraz WR250R  | 
| 
		
 | 
	
	
	
		
		
		
		
			 
		
		
		
		
		
		
		
			
		
		
		
	 | 
| 
			
			 | 
		#59 | 
			
			
			![]()  | 
	
	
	
		
		
			
			 
			
			Jest gorrrrąco.  
		
		
		
		
		
		
			Jest piaszczyście. Jest ładnie. w końcu jakiś kawałek asfaltu! Czekamy na Maryśkę, która dzielnie walczy z piachami, ale trochę to trwa. Dokładnie przejazd 3 składów   Ale przyznajmy uczciwie, że linia była bardzo główna i pociągi jechały mniej więcej co 2 minuty ![]() Jedzie GS : Finisz! Niestety na upragniony asfalt możemy tylko popatrzeć, track wiedzie wzdłuż linii kolejowej. Mam mocno mieszane uczucia, bo chaszcze na 1,5 metra, ale okazuje się, że pod spodem jest twarda szutrówka i można całkiem szybko i łatwo jechać, tyle, że pod biczem traw. Mija nas kilka pociągów i z każdego osobowego wszyscy wiszą w oknach i patrzą się na nas. Widok motocykla na białoruskiej prowincji to rzadkość, a co dopiero ledwie wystającego z trawy ![]() Rekord pobija maszynista, który do nas trąbi (?), czy jak to tam się po kolejowemu nazywa. Dobijamy do jakiejś wsi i stwierdzamy lekkie zmęczenia materiału, no i godziny się robią obiadowe. No i teraz się okazuje, co znajduje się w Marysinych przepastnych bagażach. "Kabanosika? A jakiego? Chili, drobiowy, wieprzowy? A może pasztecik? Z pomidorkiem czy z pieczarkami?" Fajnie się jeździ z Maryśką   polecamy ![]() Nie mamy jednak ze sobą niczego zimnego w płynie, robimy więc najazd na lokalny sklepik. Coś jak nas GS z późnych lat 80tych, tylko pepsi nie było ![]() Później dowiadujemy się, że część pierwsza ekipy czekała na nas w tej wsi pod sklepem. No cóż, albo nie ten czas, albo jednak nie to miejsce ![]() Jedziemy jeszcze kawałek trackiem i stwierdzany, że jesteśmy głodni, przegrzani i w ogóle "ci szybcy" pewnie już dawno na nas czekają. No dobra, asfaltowy skrót na punkt końcowy tracku, czyli ruiny klasztoru Kartuzów w Berezie Kartuskiej (ĐŃŃОСа). I to był błąd. 30km odcinek IDEALNIE prostego i pustego asfaltu wśród zbóż. Gorąco. Nie ma na czym oka zawiesić. Monotonnie do potęgi n-tej. Czuję, że zamykają mi się oczy. Zjeżdżam do prawej. Potem do lewej. No ale dam radę, to tylko kilka km jeszcze. Nagle wyprzedza mnie GS i zjeżdża na bok. "Jagna, bo usnę zaraz"! Ale przynajmniej poznajemy lokalsa, który zjawia się znikąd i prezentuje swoją maszynę na 2 kołach, ponad 40 letnią, oczywiście produkci radzieckiej. Dojeżdżamy w końcu z bólami do Berezy: Jakież jest nasze zdziwienie, kiedy nie zastajemy tam nikogo, ani śladów opon. No dobra, trochę skróciliśmy asfaltem, ale jednak. No nic, to pozwiedzamy: i już. 5 minut w zupełności starczy. Janusz w ogóle ogranicza się do objechania na motku dziedzińca   Ostrzegał dawno, że zabytki go w ogóle nie ruszają.To co robimy? Janina zaczyna pisać wielki napis dla potomnych (a głównie reszty ekipy): Tu byłem, ale niestety, nikt go nie zobaczy. Czekamy... W telefonie pusto (warto nadmienić, że główny organizator, czyli Chemik miał programowo wyłączony telefon na całym wyjeździe), więc piszemy do Olka, że jesteśmy w Berezie i jedziemy coś zjeść. W końcu to nie metropolia, znajdą nas. Moglibyśmy poszukać noclegu, ale nie zapadły żadne decyzje, więc się wstrzymujemy. Mamy w navi mapy Openstreeta, powinny być aktualne. Pierwsza knajpa - nieczynne, otwieramy o 20. Druga knajpa wyparowała. Trzecia - otwieramy o 21. No cóż, żywienie zbiorowe w Berezie nie jest priorytetem   Ale jakiś miejscowy tłumaczy, poleca, niby swojskie jedzenie i tanio.Znajdujemy, faktycznie, nieźle ukryte, ale ładnie. Nazwa się zgadza, ale w menu głównie pizza. No trudno, na tym wyjeździe jeszcze tego nie jedliśmy   Cena też dobra -  ok. 13 zł. Zamawiamy i widzimy nadciągające szybko złoooo.... Przepiękna ulewa. Na szczęście jesteśmy pod dachem. I ciepło myślimy o reszcie ![]() Reszta w postaci Olka pisze w końcu: Jedziemy do Berezy, mamy kłopoty zdrowotne, czekajcie na nas do oporu". Do oporu   Kłopoty zdrowotne to zapewne rzygający i mdlejący Apex... i do tego ta ulewa... ale to już może ktoś z tamtych dopisze ![]() PS- I cała robota Janiny poszła w p...du ![]() [cdn] 
				__________________ 
		
		
		
		
		
			Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą Ostatnio edytowane przez jagna : 02.07.2019 o 21:47  | 
| 
		
 | 
	
	
	
		
		
		
		
			 
		
		
		
		
		
		
		
			
		
		
		
	 | 
| 
			
			 | 
		#60 | 
| 
			
			 Gość 
			
			
			
			
					Posty: n/a
				 
				
				
				
				 
Online: 0 
				 | 
	
	
	
		
		
			
			 
			
			ślicznie, Jagna, piszesz  
		
		
		
		
		
		
		
	  Wysłane z mojego SM-G970F przy użyciu Tapatalka  | 
	
		
		
		
		
			 
		
		
		
		
		
		
		
			
		
		
		
	 | 
![]()  | 
	
	
		
| Tags | 
| białoruś , zaginione murzyniątka | 
		
  | 
	
		
  | 
			 
			Podobne wątki
		 | 
	||||
| Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor | 
| Islandia czerwiec 2019 - 1 max 2 osoby | Husky | Umawianie i propozycje wyjazdów | 4 | 29.07.2019 13:18 | 
| Rusz Pan Dupę - TET LITWA - czerwiec 2019 | Ciaho | Trochę dalej | 9 | 12.07.2019 10:14 | 
| [RO'2013] Weekend w Tokaju czyli tydzień w Transylwanii | sowizdrzal | Trochę dalej | 21 | 05.08.2013 11:43 |