|
![]() |
#1 |
![]() Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Tarnowskie Góry
Posty: 242
Motocykl: TT800XC 2011
Przebieg: 147000
![]() Online: 3 tygodni 5 dni 16 godz 41 min 26 s
|
![]()
Znane okolice
![]() Fajnie się czyta. Czekamy na cd. |
![]() |
![]() |
![]() |
#2 |
![]() Zarejestrowany: Jan 2011
Miasto: Warszawa
Posty: 588
Motocykl: brak
Galeria: Zdjęcia
![]() Online: 2 miesiące 2 tygodni 3 dni 18 godz 51 min 54 s
|
![]() ![]() 3-ci dzień. Po królewsku. Po królewsku się wyspałem, umyłem, wyprałem. Jak w domu. Mam wrażenie że jestem tu pierwszym gościem. Już się rozkręciłem w wymaganiach, już idę na śniadanie do restauracji ale... za wcześnie mnie poniosło z kołder i poduszek. Kucharz od 9-tej w pracy a restauracja od 10-tej ![]() Jestem już zapakowany i wyjeżdżam z bramy a tu Ferenc. Jeden z wczorajszych kolegów - motocyklistów. I co? I już jadę za jego samochodem do jego pracy. Ma ekologiczną hodowlę Mangalicy i trochę ziemi pod uprawę. Jest węgierskiego pochodzenia. Ciężko pracuje i udziela się społecznie w swojej okolicy na rzecz mieszkających tu Węgrów. ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Po pracy jedziemy do sklepu. Potem poznaję rodzinę, jemy razem jajecznicę z grzybami, pijemy kawę. Po śniadaniu siadamy jak starzy kumple na bujanej ławce przy domu i snujemy opowieści o życiu. Przez dwie godziny rozmowy dowiedziałem się tylu rzeczy o tym kraju i o ludziach że już na podstawie tych opowieści można by napisać książkę... Nie spieszy mi się ale tez nie chcę zbyt długo nadużywać gościnności. Pożegnawszy się jak z najlepszym przyjacielem, zostawiam Ferenca, jego rodzinę i jego życie za sobą. Kto wyrusza w podróż bez przyjaciół, ten wie jak cenne są nowe znajomości. Po raz kolejny z trudem odjeżdżam z przyjaznego mi miejsca. Dzięki Ferenc za gościnę! Trochę kluczę, więc ukraińskie Zakarpacie przeistacza się w rumuński Maramuresz dopiero po przejechaniu (i przepłynięciu promem) niewielkiego odcinka przez Węgry. ![]() ![]() W Rumunii asfalt zamieniam na szuter, benzynę na kilometry a myśli na zwykłą radość przemierzania tylko mojej przestrzeni. ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Tutaj wręcz czuje się jak wraz z pokonywaną drogą zmienia się jej zapach, temperatura, kierunek wiatru. Jest po prostu beztrosko. Żadnych heroizmów, ciężkiego terenu, ekstremalnych przygód. Spokój. Właśnie dzieje się tu święto. Każda z wielkich drewnianych i rzeźbionych bram do domostw odkrywa odświętnie ubranych ludzi szykujących się do kościoła. Nawet konie które się tu zaprzęga w bryczki albo wozy są przystrojone. Czuje się jak w skansenie ale to dzieje się na prawdę. Ja tu jestem. Pierwszy raz jadę przez Rumunię nie tranzytem. Jestem tu, bo chcę się nasycić tym co zawsze mnie omijało, kiedy pędziłem gdzieś dalej i dalej. ![]() Wiecie jak tu jest? Ten kto był wie. A kto nie był... Jedziesz drogą pokrytą asfaltem. Widzisz na mapie że masz wybór i drogę alternatywną. Skręcasz tam i oczom twoim ukazuje się inny, stary, nie zepsuty nowoczesnością świat. Jedziesz teraz drogą powtarzającą każdy meander rzeki płynącej obok. Rzeka i droga zamknięte są po obu stronach skałami. Skały są porośnięte drzewostanem tak starym że pamięta wiele więcej niż kilka pokoleń człowieczych. Na niewielkich połaciach trawy stoją niczym nie spętane konie. Stada owiec oblepiają łyse zbocza a w powietrzu czasem da się zauważyć wielkiego drapieżnika patrolującego swoje łowisko. Obraz dopełniają z rzadka postawione domostwa drewniane okolone rzadkim płotem z belek. ![]() Wiem, możesz uznać że zmyślam. Ale nie zmyślam wcale. Może nieco koloryzuję tylko... Mapa: ![]()
__________________
Pełne zadowolenie składa się z małych uciech rozłożonych w czasie. https://www.facebook.com/CFact1/ |
![]() |
![]() |
![]() |
#3 |
![]() Zarejestrowany: Jan 2011
Miasto: Warszawa
Posty: 588
Motocykl: brak
Galeria: Zdjęcia
![]() Online: 2 miesiące 2 tygodni 3 dni 18 godz 51 min 54 s
|
![]() ![]() 4-ty dzień cz1. Ten dzień podzielę na dwa. Nie żeby wydłużyła się doba. Po prostu spotkały mnie dwa zdarzenia z czego jedno z emocjonalnym ładunkiem. Wczoraj nie było łatwo o nocleg w zwyczajowych cenach. Wprawdzie okolice obfitują we wszelkiego rodzaju hotele, motele, pensjonaty, domy wczasowe, ale ze względu na wartość wizualną okolicy i strategiczne położenie, ceny przewyższają tu moje założenia znacznie. Poza tym, miejsca obiecujące dużą ilość noclegów i duże zagęszczenie domków, teraz przed właściwym sezonem są zamknięte. Już miałem odjechać gdzieś poza zasięg turystycznej magii wąwozu Bicaz, kiedy ostatnim rzutem na taśmę, skręciłem w zupełnie nieobiecującą ścieżynkę. Ujechawszy może kilometr lasem, wyjechałem na coś w rodzaju doliny gdzie do jednego ze zboczy przyklejony był zestaw domków. Tu właśnie spałem. Nie powiem że to dobre spanie i gdybym wiedział że w środku będzie temperatura jak na zewnątrz, okno wielkości pięści będzie przepuszczało silny wiatr dolinowy a do wody trzeba będzie iść gdzieś hen po schodach, to bym rozstawił namiot mimo siąpiącego deszczu ![]() Jest rano. Ubrawszy się w ciepłe motocyklowe ciuchy, przy gorącej kawie siedzę nad mapą pod zadaszeniem wsłu****ąc się w bębniący deszcz. Jestem tu sam. Kiedy oderwać oczy znad mapy, widać przewalające się nad spokojną doliną, pchane silnym wiatrem stalowo-szare chmury. Niosą ze sobą raz ulewę, to znów ledwo siąpiącą mżawkę. Tylko woda skapująca z dachu na metalową taczkę wybija stały rytm. Czerwonawy brąz bejcy czy innego środka którym są zabezpieczone drewniane części budynku, zlewa się z czerwienią światła bijącego przez półprzezroczysty dach wnęki w której siedzę na miękkim narożniku. Wygląda tu jak podczas alarmu bojowego na okręcie podwodnym, tyle że nie wyją syreny. Przedziwny to stan, kiedy niczego nie musząc mamy na to czas. ![]() Czy to właściwości kawy, czy może jej temperatura, powoli przywracają moją funkcjonalność. Chyba tak czują się gady kiedy wracają do życia po nocy, ogrzewane przez słońce. Nie ma na co czekać. Doświadczenie mówi mi, że taka pogoda tutaj, utrzyma się jeszcze długo. Wiatr pędzący chmury tuż nad szczytami w końcu gdzieś je przepędzi ale nie muszę czekać na to. Ubieram się w przeciwdeszczówki i zostawiam to opustoszałe, spokojne miejsce. Wąwóz Bicaz. Opisywany jest w przewodnikach jako atrakcja turystyczna. Na jednym z portali motocyklowych opisano to miejsce nawet jako trasa motocyklowa. ![]() ![]() W rzeczywistości robiący wrażenie wąwóz ma może 2 km. Chcąc upewnić się że nie pominąłem jakiegoś zakrętu, przejeżdżam między skałami dwa razy. Na jego początku (lub końcu jak kto woli) postawione są kramy z pamiątkami. Miejsce samo w sobie jest imponujące przez swoją skalistą naturę i warte przyjechania tam. ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Dużą jednak nadinterpretacją jest nazywanie tego krótkiego odcinka trasą, nawet jeśli ma się na myśli te kilka serpentyn asfaltu wijącego się od południowego zachodu. ![]() ![]() ![]() ![]() Jednak niezaprzeczalną motocyklową wartością całego regionu są zakręty które trzeba pokonać chcąc przejechać do niezbyt odległych wulkanów błotnych w okolicy miasta Buzau. Tam jednak od razu nie dojechałem a dla czego... o tym będzie następnym razem.
__________________
Pełne zadowolenie składa się z małych uciech rozłożonych w czasie. https://www.facebook.com/CFact1/ |
![]() |
![]() |
![]() |
|
|
![]() |
||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Rumunia 2016 "O górach, drodze w chmurach i o kłopocie w błocie" | CeloFan | Trochę dalej | 13 | 16.07.2017 09:59 |
"MoToGascar 2016" - motocyklem przez Madagaskar" | Sub | Trochę dalej | 50 | 09.08.2016 13:20 |
[2014 Rumunia/Bałkany] "Podróż im. PET'a" - Czyli przekuwanie marzeń w rzeczywistość | Maurosso | Trochę dalej | 20 | 23.12.2014 16:06 |