|
![]() |
#1 |
![]() Zarejestrowany: May 2010
Miasto: Kędzierzyn-Koźle
Posty: 636
Motocykl: PD06 prawie Africa
Przebieg: 68000
![]() Online: 1 miesiąc 1 tydzień 4 dni 11 godz 13 min 29 s
|
![]()
Znów ranek. Jakoś tak jest, że w podróży ten czas gna bez opamiętania. Choć przed nami jeszcze nieco jazdy
to wiemy, że nasz czas w Maroku się kończy. Trzeba nawinąć nieco kilometrów. Wciągamy śniadanie i pędzimy w stronę Casablanki. Nasze spanie Zjadamy śniadanko i na koń. Fotek z drogi nie ma, bo i nie było co za bardzo fotografować. Ot droga jak droga. Casablanca wita nas gorącem, palmami, korkami i korkami. Na początek lądujemy nad brzegiem oceanu, u stóp meczetu Hassana II. Jest to trzeci pod względem wielkości meczet na świecie. Może pomieścić 25 000 wiernych i dalsze 80 000 na rozległym dziedzińcu. Minaret o wysokości 210 metrów stanowi najwyższą budowlę w Maroku. Bieda i las anten satelitarnych Korki Casablanki Zderzenie tradycji i nowoczesności Meczet Hassana II Pora poszukać spanka bo nie mamy nic nagrane a chcemy jeszcze połazić po uliczkach Casablanki. Kierujemy się na centrum i odbijamy w jakąś wąską uliczkę. W lewo, prawo, lewo,… Kręcimy się uliczkami tak wąskimi, że handlarze muszą chować się za stragany. Wreszcie jest. Hotel La Victorie. Motocykle wprowadzamy na hol i idziemy się poszwędać. Niski ma tutaj do zrealizowania swój cel. Jako fan filmu Casablanca, klasyki kina z 1942 roku, pragnie odnaleźć "Rick's Café” i strzelić kilka fotek. Rozpoczynamy poszukiwania. Tu kawka, tam coś na żołądek i nim się zorientowaliśmy zrobiło się ciemno. Jeszcze kilka przecznic i jesteśmy pod Rick’s Cafe. Zanim zdążyliśmy ochłonąć przed nami staną ochroniarz i kategorycznie zabronił nam wyciągać aparatu. No, chyba, że chcemy zarezerwować stolik wewnątrz i coś zamówić. Jak podejrzewamy, ceny wewnątrz nie pozwalają podróżnikom motocyklowym zamówić nawet wody. Marzenia są jednak zbyt ważne aby taka błahostka mogła nas powstrzymać. Robimy zrzutę na jedną kawę, uzbrajamy niskiego w aparat i kategorycznie zalecamy realizację marzeń. Niski znika we wnętrzu a my do najbliższego sklepiku na łakocie. Po jakichś dwudziestu minutach Niski jest już z nami i wracamy do hotelu. Nasz hotel Wjazd na parking Parking w holu hotelowym Potem kawka Szwędając się po Casablance Gdzie ten Rick's Cafe?
__________________
Wlóczęga: człowiek, który nazwałby się turystą, gdyby miał pieniądze.. [ Julian Tuwim ] |
![]() |
![]() |
![]() |
#2 |
![]() Zarejestrowany: May 2010
Miasto: Kędzierzyn-Koźle
Posty: 636
Motocykl: PD06 prawie Africa
Przebieg: 68000
![]() Online: 1 miesiąc 1 tydzień 4 dni 11 godz 13 min 29 s
|
![]()
Kierujemy się w stronę promu. Przed nami jeszcze jedna nocka w Larache nad oceanem. Najpierw jednak musimy wyrwać się z zakorkowanej Casablanki.
Kat Szparaga nie lubi korków i grzeje się okrutnie. - Spotkamy się na wylocie! Tyle usłyszałem i tyle go widziałem. Wyrywaliśmy się z tego miasta dobre dwadzieścia minut. Na rogatkach zatrzymujemy motongi. Szparaga ani widu, ani słychu. Którą drogą poleciał nie mamy pojęcia. Wiemy, że nie zabrał ani telefonu, ani dokumentów, ani kasy. Paliwa do celu nie ma prawa mu wystarczyć. Jest nieciekawie. Czekamy jakieś dwadzieścia minut i podejmujemy decyzję, że jedziemy. Może trafimy go gdzieś na drodze. Oczywiście nie wjeżdżamy na autostradę tylko suniemy równoległą szutrówką Droga jest całkiem fajna, ucieka szybko tylko martwi nas brak paliwa. Jakieś 50-60 km od celu jadę na końcówce rezerwy. Wreszcie trafiamy do jakiejś wioski gdzie otacza nas gromada dzieciaków i nie tylko. Starsi wyglądają dość ortodoksyjnie alę są dość ciekawi i pomocni w poszukiwaniu paliwa. W miejscowym sklepiku dostajemy trochę benzyny prosto z plastikowych baniaczków. Późnym popołudniem docieramy do Larache gdzie na wjeździe oczekuje na nas Szparag. Oczywiście brakło mu paliwa i … Kupił mu je tubylec i nic nie chciał w zamian. Czujecie to. Ot tak po prostu z chęci pomocy. Plantacje Nasza ścieżka i tędy postój na dupny odpoczynek I tankowanie Tu znajdujemy Szparaga. W tle ocean Tym razem, nie szukamy spania tylko korzystamy z usług majfrenda. Warto wyło. Trafiamy do domku jednorodzinnego na przedmieściu w pobliżu oceanu. Pełen wypas. W tym miejscu można zakończyć naszą historyję. Może będzie jeszcze kilka fotek na zakończenie. Może jakieś podsumowanie. Zobaczymy.
__________________
Wlóczęga: człowiek, który nazwałby się turystą, gdyby miał pieniądze.. [ Julian Tuwim ] |
![]() |
![]() |
![]() |
#3 | |
![]() Zarejestrowany: Nov 2011
Posty: 1,343
![]() Online: 1 miesiąc 1 tydzień 1 dzień 22 godz 57 min 46 s
|
![]() Cytat:
![]()
__________________
Choćbyś życie swe włożył w wilka wychowanie, szkoda trudu; wilk wilkiem i tak pozostanie. Ostatnio edytowane przez wilczyca : 15.06.2014 o 20:13 |
|
![]() |
![]() |
![]() |
|
|
![]() |
||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Wilk syty i Jagnię całe, czyli Maroko na zimowo [Marzec 2013] | jagna | Trochę dalej | 117 | 22.09.2013 21:33 |
Maroko 2013 | kowal73 | Umawianie i propozycje wyjazdów | 0 | 27.11.2012 21:17 |