|
![]() |
#1 |
![]() Zarejestrowany: Dec 2013
Posty: 56
Motocykl: RD07a
![]() Online: 4 tygodni 22 godz 55 min 50 s
|
![]()
Evvil ty to masz gadane
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#2 |
![]() Zarejestrowany: Aug 2011
Miasto: Warszawa
Posty: 1,144
Motocykl: oby złodziej kulasy połamał
Przebieg: :(
![]() Online: 3 tygodni 1 dzień 18 godz 11 min 26 s
|
![]()
No to my zajeżdżamy i rozbijamy leniwie bambetle. W tym czasie co nas nie było Pasterze zaczęli się krzątać i wynoszą krzesła a do pokoju wstawiają dwie kanapy. Takie dwuosobowe. Na migi że 4 osoby na kanapach, 4 na podłodze.
Na ganek wstawili nam natomiast bryndze. Ogromna micha i kawałki wielkości małych cegiełek. Do tego sól oczywiście. Wyglądało piknie, pachniało piknie ale jakoś nikt się nie spieszył spróbować. -..... eeeeeee.. nie obsramy się po tym? - ..... ale nie wypada odmówić - .... nie ma bólu, jak coś mam zapas stoperanu Patrzę wokół i kombinuję z którego Lidla tą bryndzę przywieźli. No bo skądś być musi. Wszak wkoło tylko zielona trawa, owce i źródlana woda. Nie wspomnę o tym że nie ma kibla, zlewozmywaka, mydła czy czegokolwiek. Sanepid to bym tam mógł obozy szkoleniowe robić normalnie. Ale powiem tak - ludzie od zawsze wcinali przetwory mleczne a przejmować takimi pierdołami jak higiena zaczęli na dobrą sprawę dopiero w XX w. Poza tym wyznaję teorię że cokolwiek zapite gorzałą jest wolne od zarazków. A jakichkolwiek wątpliwości wyzbyłem się jak posmakowałem. Była genialna. Chyba najlepsza bryndza jaką w życiu jadłem. Prawdziwa, bez żadnych "polepszaczy", skazy unią europejską i jej normami. Robiona z owczego mleka, żadne homogenizowane pierdoły. Owczego mleka, wody i górskiego powietrza. Zakąsiliśmy i jakoś tak cała micha zeszła w trymiga. Rzecz jasna w międzyczasie w ruch poszedł ichny bimber i nasza wódka wieziona z samej Borsy. Do tego czekolada i książkowe rozmówki polsko-rumuńskie. Zwroty typu: - Czy wybierze się Pani z nami na dyskotekę - Którędy do najbliższego teatru - Czy w tym sklepie można płacić kartą Przydały nam się w sam raz. Rzecz jasna klasycznego "Ile za litra tego bimbru jak chcielibyśmy kupić" to nie było. Ubaw mieliśmy po pachy a Pasterze chyba większy. Patrzyli na nas trochę jak na ufo ale dla nich to i tak była atrakcja a dla nas.... cóż, myśmy po to właśnie przyjechali ![]() Szybka decyzja - kogoś trzeba będzie poświęcić. Nie musieliśmy czekać długo - najstarszy objął Mata ramieniem i rzecze do niego coś o tym że ma krasnoje oczętoje. Mata wydaliśmy za Pasterzy córkę. Albo za Pasterza. Chłopy siedzą tam 5 miesięcy. Sami. 4 chłopa. Żadnej baby. A teraz sprzedaliśmy im Mata. Wiadomo - wódka, zakąska, nocne z Pasterzami rozmowy. Jakieś zdjęcia. Starszy z Najstarszych Szef Wszystkich Szefów nagle wstaje i krzyczy na pozostałych - coś tam po rumuńsku ale sens wypowiedzi zrozumieliśmy - koniec libacji, brać się k...a do roboty. Nocą pilnuje się owiec.
__________________
------------------------------------------------------ XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX ------------------------------------------------------ Ostatnio edytowane przez Evvil : 10.06.2014 o 23:01 |
![]() |
![]() |
![]() |
#3 |
![]() Zarejestrowany: Aug 2011
Miasto: Warszawa
Posty: 1,144
Motocykl: oby złodziej kulasy połamał
Przebieg: :(
![]() Online: 3 tygodni 1 dzień 18 godz 11 min 26 s
|
![]()
Pasterze poszli paść owce, czyli do pracy, a my na nocne polaków rozmowy. Mateuszowi tylko obiecaliśmy że zabarykadujemy drzwi na noc. Wieczór przerwały nam... krzyki...
Nie krzyki - nawoływania. To w jaki sposób pasterze się nawołują to jakieś niesamowite zjawisko przyrodnicze. Po pierwsze - jest to tak cholernie donośne, że aż dziw bierze skąd u nich takie płuca. Po drugie - te nawoływania przypominają skrzyżowanie odgłosów jakie wydaje zdychająca żyrafa i tarki do prania. True story. Potem spanie. Przebiłem materac więc ładuję się na kanapę do Śluzy. Gadamy jeszcze i idziemy spać. Znaczy chłopaki idą bo co jak co ale ja nie umiem w takim hałasie spać. I nie chodziło o nawoływanie. Chrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr rrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr Poranna pobudka była jedyna w swoim rodzaju. Spałem na kanapie ze Śluzą. Śluza od ściany ja z brzegu. Mocno z brzegu zawinięty w śpiworek. Kanapa była... powiedzmy że niestabilna. Śluza waży swoje, ja trochę więcej. Wiadomo, zasada przeciwwag. Śluza wstał pierwszy i się tam zbiera. Sobie roluje śpiworek, składa poduszkę i takie tam. Ale wciąż na kanapie. Nagle postanowił wstać. Fizyki nie oszukasz - razem z całym tym majdanem i tapczanem pofrunąłem na ziemię. Piękna pobudka ![]()
__________________
------------------------------------------------------ XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX ------------------------------------------------------ |
![]() |
![]() |
![]() |
|
|
![]() |
||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Maramuresz 24.05 - 30.05 | Evvil | Umawianie i propozycje wyjazdów | 149 | 15.05.2014 21:44 |
Maramuresz | Evvil | Umawianie i propozycje wyjazdów | 144 | 08.02.2014 11:21 |
Maramuresz - 100 kilometrów offu solo [Sierpień 2011] | bukowski | Trochę dalej | 21 | 08.01.2014 13:15 |