|
![]() |
#1 | |
![]() Zarejestrowany: Mar 2011
Miasto: Koło
Posty: 253
Motocykl: XTZ 660 3YF
![]() Online: 2 tygodni 4 dni 20 godz 54 min 52 s
|
![]() Cytat:
![]() |
|
![]() |
![]() |
![]() |
#2 |
![]() Zarejestrowany: Nov 2011
Posty: 1,343
![]() Online: 1 miesiąc 1 tydzień 1 dzień 22 godz 57 min 46 s
|
![]()
hehe, trzymam za gwinta.
5-1-7 Czy ja wiem? Było to dla mnie logiczne, że wołają po numerku. W firmie rotacja była spora. Bywały dni, kiedy siedzieliśmy nic nie robiąc, bo w wakacje ruch zelżał i przyprawiał nas o frustracje… a tymczasem w biurze przyjmowano kolejnych nowicjuszy, bo przecież firma musi mieć swoich ludzi w każdym miejscu miasta… kszykszyyykszyyy 5-1-7 5-1-7 Karolajna… kszyyykszyyykszyyyy Tak też do mnie wołano czasami ![]() ![]() No właśnie, Zipo, widzisz w mojej relacji smutek i zniechęcenie, ale to nie do końca tak. Bywały takie momenty, stany zniecierpliwienia. Ale w każdej chwili mogłam zrezygnować. Nie ograniczała mnie żadna czasowa umowa. Godziłam się na to. To był swego rodzaju test – przeprowadzony przeze mnie na mnie. Ile wytrzymam, czy dam radę? Ile spokoju z siebie wykrzesam w tak ch…ej sytuacji? To było wyzwanie, coś pozytywnego. Ciekawym było, jak moje ograniczenie językowe wpływało na pokorę i… zmianę myślenia. W normalnej sytuacji, bez barier językowych, pewnie nie raz nie wytrzymałabym i wygarnęła niejednemu co o nim myślę. Nie mając jednak wystarczającego zasobu słów, a FUCK z wszelkimi dodatkami byłoby zbyt prostackie jednak…, zmuszona byłam przełknąć to, co mi nie pasowało i zareagować na to spokojnie i z dystansem. Yes or not. Prosta sprawa, prawda? Można się buntować, ale można też wypróbować życie w innym wymiarze. Stać się elastycznym. Przekroczyć własne ograniczenia, bariery. Zrobić coś pozornie wbrew sobie, ale w swoim stylu. Brzmi dziwnie? A może życie zaczyna się właśnie w tym miejscu? Po drugiej stronie lustra? ![]() Zauważyłam też pewną prawidłowość w komunikacji między officem a 5-1-7. Mianowicie… Biuro miało w stosunku do mnie pewien dystans i respect ![]() ![]() ![]() ![]() Dosyć tego fruwania. Pewnego dnia uziemił mnie golf. Dzień był wyjątkowy pogodowo – na przemian lało i wychodziło słońce. Czyli droga na zachód była bardzo świetlista i mokra momentami. Oślepiający, zmyty asfalt nie dawał szans oczom. Dzień jak co dzień… Długo czekałam rano, zanim dostałam pierwsze zlecenie. Rzuciłam się więc na nie z ogromem zapału. Zawiozłam jedną, drugą pakę, dostałam pilne powiadomienie o odbiorze czegoś gdzieś. Drogę właściwie znałam, więc wskoczyłam na motura i heja! Wylatuję spod mcDonaldsa, wskakuję na szybką drogę w kierunku zachodnim, tunel, zwalniam przy trzech fotoradarach wewnątrz, jeden już mnie kiedyś ustrzelił, ale bez konsekwencji o dziwo… Wypadam z podziemia i frunę wykreskowanym pasem mijając stłoczone puszki… Ależ dobrze mi idzie, dziduję pełna euforii, słońce naparza, jezdnia ładnie umyta przez ulewny deszcz przed chwilą… i ten golf… jakby nie mógł się opanować… przecież wyjeżdża mi prosto pod koła! Jak mam wyhamować nie podcinając sobie przodu? Moment wyczuwania hamulca, ustalania trajektorii lotu między golfem a jadącymi z przeciwka autami… Jak uderzyć, żeby straty były jak najmniejsze? Ostatecznie uderzam lewą stroną kierownicy w kant auta, uciekając lewą ręką i nogą, za to prawą trzymając kierunek lotu. Zatrzymuję się równolegle do vw, trochę za blisko, żeby utrzymać równowagę, motor przechyla się na prawo i muszę go puścić, auta z przeciwka pozwalają mi na tę ekstrawagancję i honda zostaje położona. Oczywiście w osłupienie wprawia mnie, że wysiada pasażer… znaczy kierowca ![]() ![]() Tak więc rozmawiam chwilę z moim ciałem: stopy, piszczele, kolana… uda, biodra, korpusik… barki, łokcie, nadgarstki i ręce… głowa na karku. Wszystko wydaje się posłuszne mózgowi. Teraz motor. Nic nie odpadło. Zawieszenie z przodu wygląda ok. Jeden kierunek zwisa, ale działa. Pali? Pali. Kierownica jakby krzywa trochę… Kontaktuję się z biurem, zapowiadam wizytę w serwisie. Wsiadam, ruszam… Kierownica w dziwnej pozycji, ale motor jedzie prosto i chętnie. W workshopie jak zwykle cieszą się na mój widok ![]() Kszyyykszyyyyy 5-1-7 5-1-7 kszyyykszyyyy ar ju redi? kszyyyykszyyyy ju szut goł tu Marylebone kszyyykszyyyyyy Kszyykszyyy itsss 5-1-7 kszyyykszyyyyy Roger Roger…. Kszyyykszyyyyyyy kszyyyyyy W następnym odcinku nadrobię optymistycznymi fotkami. Nie jest moim celem pochmurne przedstawienie Lądka, szczególnie że miałam podobno sporo szczęścia pogodowego w tym sezonie ![]() Znowu kończę mój odcinek późno, ale dziś w warsztacie dostałam pogróżki, że zamiast siedzieć przed klawiaturą rozbieram motura... A oni czekają na nowe wieści z "kuriera londyńskiego" ![]() No to na dzień dobry niespodzianka, jaką uraczyła mnie DRacula... ![]() Zaprawdę powiadam Wam... serwisujcie swoje motocykle mimo braku śniegu... ![]()
__________________
Choćbyś życie swe włożył w wilka wychowanie, szkoda trudu; wilk wilkiem i tak pozostanie. |
![]() |
![]() |
![]() |
#3 | |
![]() Zarejestrowany: Mar 2011
Miasto: Koło
Posty: 253
Motocykl: XTZ 660 3YF
![]() Online: 2 tygodni 4 dni 20 godz 54 min 52 s
|
![]() Cytat:
![]() |
|
![]() |
![]() |
![]() |
#4 |
![]() Zarejestrowany: Mar 2011
Miasto: Kraków/Bielsko-Biała
Posty: 213
Motocykl: 6 rowerów
![]() Online: 2 tygodni 4 dni 17 godz 11 min 50 s
|
![]()
Żeby nie było, czytamy na okrągło
|
![]() |
![]() |