|
![]() |
#1 |
![]() Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
![]() Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 20 godz 7 min 10 s
|
![]()
Tym razem to już będzie całość
![]() Zaglądamy głębiej : Z węża (tego twardego, któremu ciśnienie rosło ![]() wydłubujemy termostat: Termostat jak termostat, ale może zepsuty? Bolec schowany, trzeba by go podgrzać i sprawdzić czy się wysuwa. Ale nie bardzo jest jak. Fazi wpada na pomysł podgrzania nad płomykiem zapalniczki, bolec ładnie wyłazi, ale za to się nie chowa. Więc w sumie nie wiadomo, czy był zepsuty, czy dopiero Fazi go spalił ![]() No to pojedziemy bez termostatu, z otwartym non stop obiegiem. Zalewamy układ porządną niemiecką wodą gazowaną (odgazowaliśmy ile się dało) W międzyczasie od odpalania padło już aku, i trzeba odpalić na pych... Fazi jedzie, jedzie... Ale niestety, nie będzie tak prostu, nadal nie ma obiegu... Fazi myśli: - Jagna, no żesz, te bmw!!! - ![]() - Tu jest odwrotnie! Bez termostatu obieg jest zamknięty! - Ale zdaje się, że termostat już i tak nie działa, więc? - Musimy czymś zamknąć tego węża... i wtedy popłynie sobie tędy co trzeba...l W międzyczasie zatrzymuje się przy nas zaprzęg made in NRD, czyli MZ. (W ogóle trzeba oddać sprawiedliwość, że jakieś 10 aut się zatrzymało i pytało, czy pomóc). Wspólnymi polsko-śląsko-niemieckimi siłami montujemy takie coś: I kolejna jazda próbna. I kolejne niestety... Czyli ostatnia możliwość: Wasserpumpe... Wirnik nie chce się dać przekręcić. Czyli jesteśmy w domu... Jest jeszcze możliwość, że zniszczeniu uległ bolec za wirnikiem i dałoby się go czymś zastąpić... Kilka telefonów do PL i mam już w telefonie PDFa z wymiarami bolca i rysunkami poglądowymi pompy. Ale trzeba tę pompę rozebrać... Tylko gdzie? Stefan od MZ proponuje swój garaż (znaczy przedtem proponował telefon do ADAC - jak to , nie macie tam wykupionego ubezpieczenia?), który jest jakieś 5 km dalej. A Jagnięcina tam nie dojedzie. Ja skręcam szybko GSa, chłopaki omawiają plan. - Jagna, holowałaś kiedyś motocyklem? - Nie... - No masz szansę! - Ale ja nie chcę!!! Nie może Cię Stefan poholować? Albo ty jego ![]() - Stefan się boi. - A ja ![]() Przypominam sobie wszystkie opowiadania kolegów spod znaczka bmw, jakie to trudne, niebezpieczne i w ogóle zabić się można... Tymczasem Stefan znika (pojechał odwieźć syna, jakoś tak nagle koniecznie musiał ![]() - Jagna, wskakuj, tu stopą trzymasz linkę, jak ją podniesiesz, to się odwiąże zaraz. - Ale ja się boję! Ja nie chcę! - A widzisz tu kogoś innego ![]() - Ale ja nie dam rady... - Siadaj! - Ale... - SIADAJ! No to siadłam. I okazało się to być proste jak nie wiem co, Tylko trzeba ruszyć ![]() Przy pierwszym zakręcie (takim solidnym i to ze żwirem) puściłam linkę i zjechałam rozpędem własnym, a później było już lepiej. Na tyle lepiej, że holujący Fazi zaczął pstrykać do tyłu foty: Dogonił nas Stefan i tak sobie we trójkę pyrkaliśmy w stronę jego garażu. Chłopaki wdali się w dyskusję na temat enerdowskiej motoryzacji i praktycznie o mnie zapomnieli ![]() Garaż okazał się porządny i zaopatrzony we wszystko co trzeba: Okazało się, że żeby dostać się do pompy (a konkretniej , żeby zdjąć pokrywę silnika) musimy zdjąć wydech i jakiś dziwny przewód olejowy. Przy spuszczaniu oleju trochę pociekło - Stefan, poleciało trochę w ziemię, żebyś jakiegoś mandatu nie dostał za szkody w środowisku... - Spokojnie, tu są wschodnie Niemcy ![]() Po demontażu naszym oczom ukazuje się zębatka napędowa, która jest praktycznie bezzębna. No... to by było na tyle. Nie zrobimy nic. ![]() Wysłuchuję opinii na temat bmw (ale żeby plastik ![]() ![]() Na szczęście jeden z moich kumpli spod znaku BMW sam proponuje, że może podjechać busem. To jakieś 400 km od Zielonej Góry, środek niedzieli, głupio mi, ale ratuje to sytuację... Stefan nie może wyjść z podziwu. - Ktoś po was przyjedzie? Ubezpieczalnia? - Nie, kumpel przyjedzie, powinien tu być za 4 godziny. - Tak po prostu przyjedzie? - No tak... - Hm, u nas tak by nie było... Polska górą ![]() Zostawiamy bagaże w garażu, jagnięcinę zdekompletowaną pod garażem i umawiamy się na telefon, kiedy już bus będzie na miejscu. - Ale zdążycie przed 22? - postaramy się, ale to nie od nas zależy, jak bus dojedzie... - bo ja idę spać o 22.. Polska górą po raz drugi ![]() Pakujemy się oboje na Afrykę i ruszamy przed siebie. Coś byśmy zjedli... Przypomina mi się, że przejeżdżałam tu niedaleko przez takie bardziej turystyczne miasteczko i powinny były być tam knajpy. Zostawiamy AT na parkingu (oczywiście jest część specjalnie dla motocykli) i ruszamy z buta na stare miasto. Szczęka nam z lekka opada, coraz niżej z każdym metrem. Wernigerode to perełka po prostu. Perełka w wydaniu niemieckim oczywiście ![]() Na miastem króluje zamek: ![]() Całe stare miasto to pięknie zachowane budynki z pruskiego muru, tu ratusz z 1492 roku (!) Po lewej krzywy dom: Chodzi za mną porządny niemiecki obiad (=kluchy, zawiesisty sos i czerwona kapusta), znajdujemy więc gospodę i futrujemy po uszy ![]() W gospodzie zdecydowanie zaniżamy wiek, to jakieś strasznie emeryckie miasto ![]() Później lekki lans AT: - Jagna, w sumie to fajnie, że się tam pompa zdupczyła... - Że co ![]() - Bo takie fajne miasteczko zobaczyliśmy... I jeszcze taki obiad... A pewnie większość z was zna Wernigerode organoleptycznie, bo tu warzą jedno z bardziej znanych niemieckich piw: Hasseröder ![]() Tuż za Wernigerode widzimy ładne pagórki i szuterek, który na nie prowadzi. - Co, jedziemy? - Ale to jest na 200 % geseztlich verboten... - Dobra, nic nie jedzie, nikt nie zadzwoni po Polizei... Trochę już ciemno się robi, Fazi hasa po pagórkach: Na sam koniec zjeżdżamy do jakiejś zabytkowej kopalni żelaza (za cholerę nie wiem gdzie, a fajnie byłoby tam jeszcze zajrzeć), bardzo podoba nam się znak: Kopalnie niezła, cały sprzęt na wierzchu, ani żywej duszy, tylko jakiś kot przyszedł pomiauczeć ![]() Widzimy smsa od Pawła "zaraz będę" wrzucamy piątkę i wracamy do Stefana. Wrzucamy motki na pakę (Fazi korzysta z możliwości podwózki) i ruszamy na Zieloną Górę via Berlin ![]() ...a teraz zostaje tylko złożyć Wasserpumpe do kupy. Na razie starczy tego wodolejstwa ![]() chociaż... w sumie... została do opisania dość zwariowana murmańska "Ślunska rajza do Rusyje"... ![]()
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą Ostatnio edytowane przez jagna : 23.09.2013 o 15:43 |
![]() |
![]() |
![]() |
#2 |
![]() |
![]()
Cytując klasyka: "A co to za przygoda jak się nic nie spierd...li"!!
![]() A nasi sąsiedzi faktycznie są trochę "inni": .......Stefan nie może wyjść z podziwu. - Ktoś po was przyjedzie? Ubezpieczalnia? - Nie, kumpel przyjedzie, powinien tu być za 4 godziny. - Tak po prostu przyjedzie? - No tak... - Hm, u nas tak by nie było............ W Rumunii w górach spotkaliśmy dwóch Niemców (oczywiście na BMW 1200GS ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
|
|
![]() |
||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
O tym, jak zachód pojechał na wschód i co z tego wynikło… | jagna | Polska | 134 | 13.12.2020 20:10 |
Biała 2012 - Mecz piłkarski AT Wschód - AT Zachód | mirek | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 60 | 23.05.2012 02:18 |
Rock, sand & heat, czyli babska wyprawa na Dziki Zachód [Sierpień 2011] | jagna | Trochę dalej | 72 | 21.09.2011 21:58 |
Na Wschód! Tam musi być jakaś cywilizacja! - Czyli jak planować, żeby wyszło kompletnie inaczej niż się planowało | czosnek | Polska | 61 | 15.02.2011 19:28 |