Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Trochę dalej

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 11.01.2013, 18:08   #1
Cynciu
 
Cynciu's Avatar


Zarejestrowany: May 2010
Miasto: Kędzierzyn-Koźle
Posty: 636
Motocykl: PD06 prawie Africa
Przebieg: 68000
Cynciu jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 4 dni 11 godz 13 min 29 s
Domyślnie

Cytat:
Napisał Dunia Zobacz post
Piękne zdjęcia, w tym roku też byliśmy w królestwie Vlada Palownika, i na pewno tam wrócimy
Oj Dunia z tymi pięknymi zdjęciami to cię poniosło

Już wiem, że tam wrócę bo do objechania jest mnóstwo fajnych miejsc. Całego urlopu na Rumunię szkoda bo ciągnie też gdzieś dalej. Jednak kilka tygodniowych wyjazdów już mam w planie.

Orientacyjną mapkę wrzucę na koniec. Puki co opisuję większość przejechanych miejscowości, wrzuć sobie w google maps i będziesz miał traskę.

Resztę wycieczki (bo przecież nie podróży wrzucę po niedzieli gdyż właśnie usiłuję się wybrać na afrykańską imprezkę .
__________________
Wlóczęga:
człowiek, który nazwałby się turystą, gdyby miał pieniądze..

[ Julian Tuwim ]
Cynciu jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 11.01.2013, 19:33   #2
Marcin-BB

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Aug 2009
Miasto: Bielsko Biała
Posty: 1,671
Motocykl: TA 600/rd03
Przebieg: 48ooo
Marcin-BB jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 miesiące 4 tygodni 22 godz 37 s
Domyślnie

Cytat:
Napisał Cynciu Zobacz post
Resztę wycieczki (bo przecież nie podróży wrzucę po niedzieli gdyż właśnie usiłuję się wybrać na afrykańską imprezkę .
Po następnej niedzieli oczywiście, bo chyba nie sądzisz, że Cię z Bielska wypuścimy wcześniej!!
Mam nadzieję, że nam trochę poopowiadasz przy ognisku o tej "wycieczce"!?
Marcin-BB jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 11.01.2013, 23:35   #3
jagger
 
jagger's Avatar


Zarejestrowany: Jun 2012
Miasto: Wrocław
Posty: 44
Motocykl: KTM 640 Adv/Honda Transalp 650
jagger jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 tydzień 23 godz 41 min 2 s
Domyślnie

Cytat:
Napisał Cynciu Zobacz post
Orientacyjną mapkę wrzucę na koniec.
Wrzuć Cynciu, wrzuć. Moje dziewczę już się na moto sposobi, domiśa (od Pani Azji) już dla niej zanabyłem i właśnie do Rumunii na ekskursję w maju bym ją wywieźć chciał. Więc gotowce jak znalazł
jagger jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 12.01.2013, 12:34   #4
Wegrzyn
 
Wegrzyn's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Apr 2009
Miasto: Monschau / Radoszewice
Posty: 1,773
Motocykl: RD07
Przebieg: 44000
Wegrzyn jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 miesiące 3 tygodni 2 dni 1 godz 39 min 32 s
Domyślnie

Super, że jest opis wyprawy z plecaczkiem. W tym roku mam plan tam z żoną zawitać. Pisz dalej
__________________


XRV750 RD07 / BMW R1200RT
Wegrzyn jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 14.01.2013, 22:39   #5
Cynciu
 
Cynciu's Avatar


Zarejestrowany: May 2010
Miasto: Kędzierzyn-Koźle
Posty: 636
Motocykl: PD06 prawie Africa
Przebieg: 68000
Cynciu jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 4 dni 11 godz 13 min 29 s
Domyślnie

Noc była cicha i spokojna a kolejny ranek zapowiadał znowu pyszną pogodę. Trzeba się zbierać. Kawka, śniadanko i wioooo.
W planie tego dnia między innymi Transalpina. Poprzedniego dnia napotkany na szlaku Rumun zalecił nam nieco inny dojazd do Transalpiny. Co prawda nie przejedziemy całej, ale dojazdówka ma być tego warta. Po za tym, ominiemy ewentualny śnieg w najgorszym odcinku. Z uwagi, że jadę z plecaczkiem, potraktowałem dobre rady poważnie. Jak się później okazało (z relacji Calgona) wybór był słuszny.
Cofamy się więc do Calan i tu skręcamy na północ drogą 686, później 66 do Petrosani i Malowniczą drogą 7A w kierunku Transalpiny.







Droga 7A okazała się bajkowa o tej porze roku. Prowadzi wąwozem, wzdłuż malowniczej rzeczki. Po obydwu stronach drogi spływa woda z szybko topniejącego śniegu zalegającego górskie szczyty. Tworzyły się w ten sposób dziesiątki wodospadów i strumieni zasilając rzeczkę płynącą wzdłuż naszej drogi. Niestety, przy najfajniejszych wodnych kaskadach słońce z uporem maniaka świeciło centralnie w obiektyw.
Na samą Transalpinę wbiliśmy się mniej więcej w połowie jej wysokości, kierując się na północ.















Bajkowe zakręty i zawijasy skutecznie ograniczały mi możliwości rozkoszowania się widokami. W wyższych partiach pojawił się na poboczach śnieg co wykrzywiło mi usta na kształt banana, a mojej pani wręcz przeciwnie.









Przy końcu transalpiny obowiązkowy postój na fajeczkę. I wymianę wrażeń na gorąco. W momencie gdy rozprowadzałem substancje smoliste po wewnętrznej powierzchni płuc usłyszałem znajome dźwięki. Początkowo delikatne odgłosy, zbliżały się nieuchronnie z każdą sekundą. Gdy zwizualizowały się dźwięki ujrzałem sporą grupę afryczek i innych demonów na dwóch kołach. Dodatkowo białe tablice rejestracyjne ozdobione były znajomym PL. Zarzuciłem rogala na twarz a ręce wystrzeliły w powietrze. Na nic. Przeszli jak burza ciągnąc za sobą aromat spalin.
Podjeżdżamy jeszcze kawałek do najbliższej miejscowości i znajdujemy mały wiejski bar. Oczywiście zamawiamy ciorbę. W menu są trzy różne zupki, dogadujemy się na migi i wybieramy flaczki i cuś jeszcze. Po chwili otrzymujemy - ciorba niespodzianka. Ja dostaję coś co wygląda jak zupa mleczna ale po poruszeniu zawartości wypływają flaczki – bingo! Flaczki na mleku z czosnkiem i masłem! Mnie bardzo smakowało.
Ala dostała coś badziej w „naszym” stylu. Zupka – witojcie wszyscy razem.
Ech, trzeba jechać dalej. Kierunek północ, gdyż pora opuścić Transylwanię. Kierunek Sebes, Alba Julia, Aiud. Tu krótki postój na kawkę i zwiedzanie.







Dalej na północ w kierunku Parku Turzii




Obrazek który mnie poruszył. Dwoje staruszków uprawia pole radłem ciągniętym przez krowy.


Powoli zaczynamy rozglądać się za miejscem na namiot. Naokoło jednak zaczęło robić się płasko a odkryta przestrzeń nie zachęcała do biwakowania. Kierunek górki. Po jakimś czasie docieramy do górek ale tu z kolei wzdłuż drogi ciągle jakieś chałupy. Przebijamy się przez wioskę i skręcamy w jakąś boczną drużkę która prowadzi w stronę szczytu. Za ostatnimi zabudowaniami robi się coraz ostrzej w górę. Ostatnie 200-300m pokonuję już bez pasażera i jestem na szczycie. Dla mnie bajka. Nie ma strumienia (jak to na szczycie) ale widoki na okolicę przednie. Szczyt to kawałeczek trawki, kujące krzaki i skały. Ten kawałeczek trawki to jakieś 2m na 3m, akurat na moto i namiot. Po chwili dociera moja druga połówka więc nabieram dumnego wyrazu twarzy demonstrując naszą nową chwilową posiadłość.
- Ocipiałeś ! Usłyszałem i chyba nie była to pochwała. TU chcesz spać?! Jak postawisz namiot to nie będzie już gdzie butów postawić.
Raczej nie było sensu szukać argumentów za. Ten wyraz twarzy mojej pani mówił, że system się zawiesił i żadne komendy nie dotrą do centrum obliczeniowego.
Jedziemy dalej, a słońce powoli żegna podróżników, zerkając tylko czasem na nas z pomiędzy wzgórz. Po chwili dolatujemy do jakiejś rzeczki i kierujemy się wzdłuż jej brzegu.
Niestety wokół brzegu albo chaszcze albo namioty tubylców. Jest weekend i chyba wszystko ruszyło na biwaki. W końcu znajdujemy nad samym brzegiem wielką polanę i kilka namiotów. Wymiana spojrzeń i jest zgoda na integrację. Rozglądamy się chwilę i znajdujemy miejsce nad samą wodą obok pary w średnim wieku. Jest gdzie schłodzić piwko. Pytamy czy możemy w pobliżu i oczywiście nie ma żadnego problemu. Po chwili nasz dom stoi.



Jakieś 100m dalej rozbita jest grupa znacznie młodszych przedstawicieli społeczeństwa tego pięknego kraju. (widać ich obóz na fotce.) Chłopaki przywieźli ze sobą piłę mechaniczną i naśladując dźwięki KTM-a przygotowują opał na ognisko. Po pół godzinie KTM gaśnie i robi się przyjemnie cicho. Po następnej KTM znów rusza zagłuszając nasze myśli. Naiwnie myśleliśmy, że chłopaki chcą naciąć sobie jeszcze nieco drzewa. Nie ta bajka. Tym razem okazuje się, że ten KTM to agregat prądotwórczy. Po chwili pojawia się kolejne auto a młodzieżą. Tym razem jednak, z bagażnika wyciągają wieżę stereo i dwie dupne kolumny. Zaczęło się. Na pierwszy ogień poszła cała dyskografia Modern Talking. Później, było jeszcze gorzej. Czujecie disco polo po rumuńsku? Trwało to gdzieś do drugiej, trzeciej w nocy i powodowało u mnie spazmatyczny śmiech a u mojej Pani maksymalne natężenie wkur....nia. Następnego ranka moja Pani zapewniała mnie, że już nigdy nie będzie oprotestowywała moich decyzji noclegowych i ja, i tylko ja będę wybierał miejsce noclegowe. Warto było cierpieć w nocy aby rano mieć taaaką satysfakcję. J

Tego dnia w 10 godzin i 317km.
__________________
Wlóczęga:
człowiek, który nazwałby się turystą, gdyby miał pieniądze..

[ Julian Tuwim ]
Cynciu jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
RUMUNIA - na długi weekend majowy Miras Sc Umawianie i propozycje wyjazdów 0 26.04.2013 11:21
majowy weekend 28.04-06.05 diesel Umawianie i propozycje wyjazdów 1 25.04.2012 08:44
Rosja na weekend majowy..? rambo Kwestie różne, ale podróżne. 13 10.05.2011 15:39


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:34.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.