|
![]() |
#1 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Wroclaw
Posty: 2,383
Motocykl: RD04
Przebieg: 40.000
![]() Online: 3 miesiące 2 dni 46 min 4 s
|
![]()
Drugi dzień zaczął się skąpany w słońcu.Śniadanko i ostatnie poprawki w maszynach. Trytytki i takie tam różne dziwne rzeczy.
Kurs na Krościenko nad Dunajcem.Okolica piękna do, której zawsze miło się wraca.Pieniński Park Narodowy i widoczne z daleka ośnieżone Słowackie szczyty przypomniały, że jedziemy w góry. Według naszego planu noc chcieliśmy spędzić już w Rumunii także podziwianie widoków zostawiliśmy na później. Trasa z granicy na Keźmarok to sieć zakrętów położonych w górach.Istna bajka, praktycznie cały czas zakręt las, zakręt las. Przejechaliśmy niezbyt duży odcinek a byliśmy nieźle zmęczeni tymi winklami. W między czasie dzwonił Wojtek, który wyruszył z Lubaczowa i z którym mieliśmy spotkać się gdzieś w Rumunii. Cały czas trzymaliśmy się dróg żółtych czyli drugorzędnych. W ten sposób dojechaliśmy do granicy Węgierskiej, która przekroczyliśmy w Aggtelek. |
![]() |
![]() |
![]() |
#2 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Wroclaw
Posty: 2,383
Motocykl: RD04
Przebieg: 40.000
![]() Online: 3 miesiące 2 dni 46 min 4 s
|
![]()
Chwila do namysłu i padło hasło Tokaj.
Kompanów nie trzeba było namawiać. Obok nazwy Eger to druga mieścina ,która kojarzyła nam się z Madziarami.Im bliżej celu tym więcej rosnących pól z winoroślami. Słońce paliło najmocniej jak dotąd w tym roku.Same miasteczko położone jest u stóp wulkanicznej góry Tokaj i można zobaczyć wielu turystów w tym również Polaków chcących zakosztować tutejszych specjałów. Mijaliśmy okazałe winiarnie z restauracjami.Chwile się rozmarzyłem nad wizytą w takim przybytku.Dobre żarcie picie winka z beczek w winnicy. To mogłoby być ciekawe.No ale cóż... Pyrkając powoli biegiem patrolowym oglądaliśmy zabudowania natrafiając na miejsce dla nas odpowiednie. Polska flaga obok węgierskiej zmobilizowała nas do zakupów u właściciela. Kupiliśmy ok. 12 litrów magicznego trunku i jakoś nikt nie marudził, że nie ma miejsca na motocyklu. |
![]() |
![]() |
![]() |
#3 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Wroclaw
Posty: 2,383
Motocykl: RD04
Przebieg: 40.000
![]() Online: 3 miesiące 2 dni 46 min 4 s
|
![]()
Czas uciekał jak szalony także wszyscy chcieli już być w Rumunii.
Jakoś dziwnie się stało, że nikt nie posiadał papierowej mapy Węgier. Ja miałem Rumunie,Maniek Czechy i Słowację. Nasze nawigacje były schowane i dokładnych oraz świeżych map nie miały.Miały być użyte w razie czego. Czego? Tego sami nie wiedzieliśmy. Do granicy zostało ok 100-150km.Zdecydowaliśmy się przekroczyć ja ok 30 km. poniżej Satu Mare jadąc na miasteczko Carei. Jeszcze na terenie Węgier podejmowaliśmy również jakieś idiotyczne próby montażu gps na cyferblacie afryki. Zupełnie niepotrzebnie i nie wiadomo po co. Gdy już znaleźliśmy się w północnej Rumunii wyraźnie dało się odczuć biedę.W szczególności odnosząc się do części południowej. Jest to moje subiektywne odczucie i opierałam się na tym co zobaczyłem a nie przeczytałem. W tej części więcej ludzi, jeśli w ogóle rozmawia w jakimś obcym języku to mówi po niemiecku.(pewnie mieli okazje dorabiać u naszych zach. sąsiadów). Z młodzieżą np. w części środkowej bez problemu można porozumieć się po angielsku. Ciekawe, że im bardziej na południe tym więcej było stacji benzynowych na ,których mogliśmy zapłacić kartą. Robiła się szarówka i rozkładając moja mape Rumunii zaproponowałem ,że spróbujemy znaleźć jakieś miejsce do spania w okolicach dość dużego jeziora w miejscowości Andrid. Po drodze trafiliśmy jakiś zamkniety camping, którego własciciel jednak nie chciał otworzyć. Sam Andrid okazał dzuirą w d... pośrodku niczego. Jeziora tam dawno nie było tylko pola i rozlewiska. Standardowo po dziurawych drogach ganiały pieski oraz większe zwierzaki. W tym samym czasie Wojtek dotarł do Satu Mare i powoli wypytywał nas o nocleg. Przed nami rozpościerała się nocka w tzw. Wietnamie na polu. Koledzy przemianowali nazwę miejsca na Android i delikatnie ciągnęli ze mnie i mojej mapy łacha. Ostatnio edytowane przez calgon : 12.05.2012 o 21:37 |
![]() |
![]() |
![]() |
#4 |
![]() Zarejestrowany: May 2008
Miasto: Za zielonymi górami, za lasami
Posty: 1,139
Motocykl: czarny, pomarańczowe ladaco
![]() Online: 7 miesiące 1 tydzień 4 dni 8 godz 10 min 22 s
|
![]() ![]() Dawaj dalej ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#5 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Wroclaw
Posty: 2,383
Motocykl: RD04
Przebieg: 40.000
![]() Online: 3 miesiące 2 dni 46 min 4 s
|
![]()
Wojtka nie ma i nie odzywa się od jakiegoś czasu a my stoimy na polnym zakręcie na którym mija nas co jakiś czas zbłąkany traktor.
Zapalam światła co by w nas nie wjechał. Maniek GS proponuje już powoli rozbijanie namiotu w polu za drzewkami. Ja zaczynam się zastanawiać jak znajdzie nas Wojtek. W końcu zatrzymuje się obok nas jakaś Dacia.Wersja pewnie tylko na Rumunie o czym świadczą zielone LEDy jako obrysówki. Właściciel kieruje nas na miejscowość Tasnad. Podobno tam mamy znaleźć jakiś nocleg. Pisze Wojtkowi gdzie zmierzamy. U Wojtka w tym czasie czarna seria. Wojtuś łapie pierwszą gumę. Ciężko go jednak zniechęcić do czegokolwiek i jest nieźle przygotowany także nawet w trudnych sytuacjach nie traci humoru. Narzekał coś później na Mitasa, ale ja kompletnie się z tym nie zgadzałem. Generalnie my szukaliśmy noclegu a on walczył z przebitymi kołami. Nie był osamotniony bo zapoznał nowych kolegów....:-)))) Nam w końcu udało się znaleźć miasteczko w którym mieliśmy znaleźć nocleg. Po drodze odwiedziliśmy przydrożny rumuński bar w którym wypiliśmy po małym piwie. Mariusze cały czas śmiejąc się z mojej mapy zakupili na stacji benzynowej po nowiutkiej mapie Rumunii. To był dobry ruch jak się okazało w przeciągu dalszej wyprawy. Gdy naszym oczom ukazały się hotele i pensjonaty byłem pewien, że coś znajdziemy. |
![]() |
![]() |
![]() |
#6 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Wroclaw
Posty: 2,383
Motocykl: RD04
Przebieg: 40.000
![]() Online: 3 miesiące 2 dni 46 min 4 s
|
![]()
Nie myliłem się.Na jakimś rondzie miejscowa policja zrobiła kontrole gdyż mnogość różnego rodzaju aut marki Dacia podświetlonych na różne sposoby poddana była szczegółowej kontroli.
Podejrzewaliśmy, że odbywały się tam nielegalne wyścigi co najmniej jak w Szybcy i Wściekli. Nie zastanawiając się pierwszy podjechałem do przedstawicieli władz aby nie budząc podejrzeń zapytać o drogę. Panowie chętnie wskazali drogę a ja nie ściągając kasku miałem w pamięci nasze małe piwko. Mieścina była jakimś letniskiem po którym przechadzało się wiele młodzieży co chwile pokazując na hondę panowie unosili kciuk do góry mówiąc very good. Poczułem się trochę lepiej gdyż miałem w głowie komentarz Polaka ,który widząc mnie i Mańka na stacji benzynowej zapytał czy mój motocykl dojedzie do Rumunii bo ten bmw to na pewno. Szybkie negocjacje i okazało się, że nigdzie nie ma miejsc, ale recepcjonista zna gdzieś tam kogoś i nas przenocują. Wylądowaliśmy w apartamentach jakiejś starszej Pani która skasowała nas 70 zł za 4 osoby i pomogła zabezpieczyć maszyny. Wojtek w tym czasie eksplorował wszystkie okoliczne dziury w czym skutecznie pomagał mu jego garmin. Czekając na Wojtasa niektórzy po tak ciężkim dniu skutecznie oddali się Tokajowi. Wojtek w linii prostej miał do nas jakieś 30 km co nie przeszkodziło mu zrobić 150, ale w końcu szczęśliwie dotarł i kompanija zwiększyła się do 4 osób. |
![]() |
![]() |
![]() |
#7 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Wroclaw
Posty: 2,383
Motocykl: RD04
Przebieg: 40.000
![]() Online: 3 miesiące 2 dni 46 min 4 s
|
![]()
Poranek był wspaniały.Piękne słońce coś blisko 30 stopni.
Wyspani i bez efektów ubocznych spożycia Tokaju chętnie zaczęliśmy pakowanie i planowanie trasy. Wpadł do nas na chwile jeszcze sąsiad właścicielki u którego szanowna Pani kazała zaparkować motory. Coś tam pobełkotał i pomocnica w dość podeszłym wieku łaziła za mną mówiąc w rodzimym języku różne rzeczy. Nic a nic nie qumałem o co tej Pani chodzi.Panowie jednak mocno się poruszyli gdy otworzyła usta i powtarzała szokolada ,szokolada. Nie muszę komentować jaki stos dwuznaczności wytaczał się z ust kolegów. -Calgon dawaj nie krępuj się ona chce w czekoladę. Czułem przez skórę, że trzeba się ewakuować. Zlitował się Wojtek proponując swoją tabliczkę.Otworzył tankbag a tu zonk. Pani dostała na czekoladę parę Lei i uwolniłem się. Ruszyliśmy ostro przed siebie.Ja zarekwirowałem jedną z aktualnych map i pomyślałem dość tych asfaltów trzeba korzystać z tego po co tu przyjechaliśmy. Nasze zdziwienie dopełnił fakt ,że raptem 10 km od miejscowości w której nocowaliśmy pojawiły się piękne polany i pełno miejscówek na spokojny i przyjemny nocleg na łonie natury. Szuterki nastroiły mnie megapozytywnie.Prędkości na budziku pokazywały trzy cyferki.Brak zwierzaków i aut na trasie pozwalał korzystać z całej szerokości drogi. Było sucho także trochę zaczęło się kurzyć i zachowywaliśmy odstępy między sobą. Wiedziałem, że klan enduro jest wniebowzięty,martwiłem się tylko co powie Mariusz na swoim nakedzie. On jednak szybko rozwiał moje wątpliwości. Ruszyliśmy w kierunku Poiana-Horea, który polecił nam Raf. Góry Apuseni to były pierwsze miejscówki w których zasmakowaliśmy Rumunii takiej, której oczekiwaliśmy. |
![]() |
![]() |
![]() |
|
|
![]() |
||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
transalpina rumunia nocleg | Evvil | Przygotowania do wyjazdów | 12 | 11.07.2015 21:42 |
Hjc multi | KML | Kaski | 12 | 24.09.2012 15:19 |