|
|
|
|
#1 |
![]() Zarejestrowany: May 2010
Miasto: Garwolin
Posty: 191
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Galeria: Zdjęcia
Online: 2 dni 15 godz 37 min 3 s
|
25 lipca
Strzała na Langar. Z tadżyckiej strony Afganistan jakoś zdrowiej wygląda: ![]() ![]() Nagle w jakiejs wiosce przed Langarem spotykam Olę: ![]() I zaraz napatoczył sie Sławek. ![]() No to co - hopsasa na browar :lol: Zaraz napatoczył sie Tomcio.... myslałem że jest przede mną a poprzedniego dnia jakoś nieumyślnie musiałem go łyknąć :lol: ![]() ![]() I krótka pogaducha z angielskim "kolegą", o Unii EU itd.... Ten wyjeżdza z tekstem że duzo Polaków pracuje w UK. Ja zażartowałem - nasi żołnierze ginęli za nich w Bitwie o Angię więc coś nam sie należy teraz, teraz po części to i nasza ziemia :lol: Ten oburzony - JAKTO ![]() ![]() ![]() ? :!: Dostał od nas krótką lekcie historii o Dywizjonie 303... Wkurzyło mnie że on nie wiedział nic o Polakach latających nad Londynem :evil: Ja wiem że oni Polske mają w gdzieś ale że aż tak? Ola i Sławek spędzili 13 dni w górach z plecakami. Szli sobie na wysokosci 5000m gdzies w okolicy Piku Marksa i Engelsa. Znów mnie dobiło Fajnie browarki wchodzą ale trzeba jechać dalej. Wypruwam do przodu. ![]() ![]() Na prawo Wakhan, na lewo Pamir. ![]() W Langar zakupy w Biedronce :lol: ![]() ![]() ![]() Za Langarem potężny podjazd. Za mną Tomcio z lepszymi przełożeniami.... niedopuszczalne było żeby mnie łyknął. Wbijam sie, wbijam, kapeć. Pompuje, przejeżdzam kawałek dalej. Pompuje, przejeżdzam itd.... Tomcio mnie doszedł, podjechalismy na górę, zdecydowalismy ze rozbijamy biwak. Ja łatam pierwszą i ostatnią gumę na trasie: ![]() Poprosiłem Tomcia by mi cyknął fotkę na tle Hindukush o zachodzie, a on: nie teraz, zaczynam gotowac. Rzeczywiscie kartofla obierał.... Potem słonce zaszło i dupa z fotki. W sumie mogłem statyw wywlec i sam se zrobić.... :lol: |
|
|
|
|
|
#2 |
![]() Zarejestrowany: May 2010
Miasto: Garwolin
Posty: 191
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Galeria: Zdjęcia
Online: 2 dni 15 godz 37 min 3 s
|
26 lipca
Dzień szczególny. Jedyny dzień z całej wyprawy który naprawde mi sie podobał. Bylo tak jak powinno być. Fajna droga, widoki, i w ogóle "to coś" co mnie kręci. Słonko sie wychyla, ledwo kogut zapiał a Tomcio spakowany i rusza w drogę. Ja mając to w rzyci śpie jeszcze ze 2 godziny bo niewyspany to ja nie wykręce za bardzo.... Jadę wzdłuż rzeki Pamir, za mną Hindukush, przede mną nie wiadomo co.... ![]() ![]() ![]() ![]() Nie zrażając sie że czasem ostro pod górkę pruje dalej dokopać Tomciowi i może złapac Niemca przed Hargush. ![]() Większość drogi lekko pod górkę - to moja mocna strona Prułem że nie było mocnego.![]() No i siedzi Tomcio na rowie, już go łykamy :lol: ![]() ![]() Mijam jakieś opuszczone ruiny, nie wiedzieć czemu ktoś w tym zadupiu raczył mieszkać. ![]() ![]() I wzdłuż Pamiru ciagle pod górę, ale zaczyna sie płaskowyż i przestrzeń. Chłodne powietrze bo juz jakieś 3500m. ![]() Czułem sie jak na Islandii, tyle że tu troche wysoko i to niestety czuć. Ale samopoczucie dopisuje ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() No i mamy go :!: ![]() Martin, jedzie sobie dookoła TJK, tyle że zahacza o Kirgistan i z Osh do Dushanbe autobusem wraca. Okazało sie ze lecimy tym samym samolotem do Rygi. Kilometr przed Hargush zakładamy najgięściej zaludnioną wioskę w okolicy. Martin, ja i troje Francuzów jadących w przeciwnym kierunku. ![]()
|
|
|
|
|
|
#3 |
![]() Zarejestrowany: May 2010
Miasto: Garwolin
Posty: 191
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Galeria: Zdjęcia
Online: 2 dni 15 godz 37 min 3 s
|
27 lipca
Pierwszy w życiu nocleg na prawie 4000m. Ludzie w relacjach piszą że ich głowy bolą (jadąc motocyklami)... ja sie czułem świetnie i tak też sie wyspałem - jak ostatni knur. ![]() Rozglądam sie za siebie i myśle - gdzie jest Tomcio :? : ![]() Łyknąłem go w połowie drogi z Langar do Hargush, a ten poprzedniego dnia nie dobił do naszego kampingu..... .... cos mu sie moze stało? phi, leje na to. Żegnam sie z Martinem bo byłem szybszy, nie było sensu mordować sie razem. Kontrola na pierdolniku pograniczników: ![]() A ten zielony mi wyjeżdza że mnie aresztuje bo mi sie wiza skonczyła. Na mundurze sierp i młot a on ledwo po rusku potrafi bełkotać, sztrafować takich :!: To że 08 na dacie to dla niego lipiec zamiast sierpnia to nie moja wina że w podstawówce drzemał, no ale bez jaj. Trzeba mu było łopatologicznie wytłumaczyć jak miesiące na kalendażu działają..... Ale ogólnie rozweseliłem sie :lol: Tymczasem przełęcz Hargush na temacie. Przede mną dwoje Szwajcarów i Holender. Jak wiadomo wygrałem, wiec musiałem ich łyknąć, także pośpiech był ostry :lol: ![]() I pod górę :!: Nie było lekko ale myslałem ze bedzie gorzej. Dobrze sie wyspalem, moze dlatego tak łatwo poszło to 4344m Hargush Peveral. ![]() Widok na Pamir pozostawiony z tyłu: ![]() Słone jezioro na przełęczy: ![]() ![]() Hargush zdobyta! Mała zaprawa przed Ak Baital. Widoki nie zachwyciły zbytnio, więc rura na dół na Pamir Highway. ![]() Poleciałem go Alichur gdzie porządnie zeżarłem, i bryknąłem dalej. 10km za miejscowością przenocowałem sie w jurcie. Gość imieniem Irkin, bardzo równy..... pytam sie ile chce za noc, powiedział - ile dasz. Dałem 10$ bo był wporządku i nie cwaniakował tak jak afganskie guesthouse. ![]() 28 lipca Murghab - taki był cel. I udał sie. Po drodze jedna niewielka przełęcz, 4100 z małym hakiem, a potem z górki. ![]() ![]() Lans na GSie, poczułem sie jak na forum advrider.pl Potem spotkałem grupke Polaków w terenówce. Jeżdzą sobie, łażą po górach. A ja kręce ******** wie po co :twisted: ![]() Murghab, a te dwie rodzynki to właśnie Szwajcarzy na rowerach. Łykam wszystkich równo ![]() Namiotuje gdzieś blisko rzeki, w stołówce jem porządną miche. W koncu szykuje atak na Ak Bajtal. |
|
|
|
|
|
#4 |
![]() Zarejestrowany: May 2010
Miasto: Garwolin
Posty: 191
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Galeria: Zdjęcia
Online: 2 dni 15 godz 37 min 3 s
|
28-29 lipca
Czas zacząć bałagan pod nazwą Ak Baital. Opuszczam Murghab cykając wesoło kilka zdjęć. ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Asfalt w miare niezły, oczywiscie non stop pod górkę. ![]() ![]() Tego dnia oprócz tego że jechałem to nic sie nie działo. Nocleg założyłem 25km przed przełęczą tuż pod granicą z kitajcami. ![]() ![]() ![]() ![]() Kolejny dzionek to walka z przełęczą. Niby 25km a szło strasznie cieżko. ![]() ![]() ![]() Na zmiane - słonce i deszcz ze śniegiem. I tak sie człowiek co chwile rozbiera i ubiera, wrrrrrr :evil: ![]() ![]() Ostatni kilometr zaczał sie szuter i ostrzejsze nachylenie, ale udało sie: ![]() ..... nad Murghab słonce, a tu piździawa: ![]() ![]() Dom, ludzie sobie żyją na 4600m.... krejzi. Straszna bieda w tym domu, zaszedłem na czaj i szybko spierdzieliłem bo patrzeć było żal. Zostawiłem dzieciakowi wszystkie herbatniki jakie miałem i rura. ![]() ![]() Etap Ishkashim - Ak Baital Situś pokonal najszybciej. Polska w kolarstwie sportowo-turystycznym na tym etapie wygrywa z UK, Szwajcarią, Niemcami i Holadią. Tego Paula z Holandii co był 2 dni przede mną tez jakims cudem łyknąłem. Zimno tam na górze, rezygnuje z Kara Kul i Barthangu bo rower na wykonczeniu, zjeżdzam z powrotem do Murghab spotykając moich rywali którzy dopiero są w trakcie walki z przełęczą. ![]() ![]() Burza śnieżna.... z piorunami. W zyciu nie widziałem. ![]() Udało sie poźnym wieczorem zjechać do Murghab, kiepsko sie czułem wiec zdecydowałem sie na noclegownie, Erali Guesthouse. ![]() Tam oczywiscie ekipa Polaków. Chcielismy jakąś wódke skołować ale sklep był zamknięty a własciciele w domu nie mieli.... obrzezańce jedne :!: I tu mnie zaczeło łamać, gorączka i sr*anie na przemian. To koniec rowerowego smigania. W Murghab załatwiłem samochód który za 100dolców zawiózł mnie do szpitala w Khorog. Byłem totalnie wykonczony... ... po wyjsciu z balnicy rower wylądował na dachu ciężarówki która i tak sie zepsuła. Wróciłem do PL i sr*alem na 10 zagon tak jak ten Tom w Ishklashim. Gorączka 40stopni... wylądowałem w szpitalu MSWIA gdzie dwona antybiotykami jednoczesnie wybito tego bakcyla ze mnie jednocześnie z flora bakteryjną.. przez miesiąc miałem problem z brzuchem bo ciągle bolał. Ale- byłem, udało się. Nie po mojej myśli ale się udało. Dla tych co oburzyli się moim porównaniem Afri do BMW GS mówie że - i to i to jest do dupy jak sie nie wleje paliwa. Mimo że jestem napalonym na motocykle to rower zawsze bedzie moim numerem jeden. Pojedzie nawet bez jedzienia jakis czas, a dalej ze zbieralnictwa i łowiectwa można ukrecić jakąs strawę i jechac dalej ![]() Mimo że na forum rowerowym jest niecheć do motocyklistów to ja nawołuje do wzajemnej przyjaźni tych co pedałują i tych co nie pedałują i do pomagania sobie na trasie ![]() Tym co czytali ten bełkot dziękuje, tym co przejżeli tylko fotki też dziękuje. SituGS |
|
|
|
|
|
#5 | |
![]() Zarejestrowany: Apr 2010
Posty: 313
Motocykl: RD07
Przebieg: mały
Online: 4 tygodni 18 godz 22 min 53 s
|
Cytat:
Next time na pewno o medycynie podróży dowiesz się więcej przed wyprawą, bo warto. Fajna relacja |
|
|
|
|
|
|
#6 |
|
Gość
Posty: n/a
Online: 0
|
|
|
|
|
#7 |
![]() Zarejestrowany: Jul 2011
Miasto: Puszcza Biała
Posty: 63
Motocykl: RD07a
Online: 2 dni 1 godz 44 min 56 s
|
Gratuluję wytrwałości!
|
|
|
|
|
|
#8 | |
![]() Zarejestrowany: May 2010
Miasto: Garwolin
Posty: 191
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Galeria: Zdjęcia
Online: 2 dni 15 godz 37 min 3 s
|
Cytat:
Tak byłem wqr... na Elwooda za to że mnie posłał w Afgany że nie posłuchałem jego rad żeby dużo chlać, chlać chlac i jarać, bo kto pije i pali ten nie ma robali ![]() Następnym razem wpiszę sobie w regulamin pół literka. Dziennie! Raz w tygodniu przerwa coby w nałóg nie wpaść ![]() Z medycznego punktu widzenia to nie wiadomo jak się tam przygotowac. Sraczkę miałem w zasadzie non stop i Stoperan nie pomagał. Co się nachlałem górskiej wody to lało się z rzyci... ale przeważnie jedna akcja zaraz po wypiciu a potem spokój. A choroba mnie dopadła po tym jak burza snieżna mnie przepizgała na Ak Baital. Byłem tak wyczerpany że zaatakowało mnie wszystko co możliwe. Ostatnio edytowane przez czosnek : 09.05.2012 o 22:36 Powód: język |
|
|
|
|
![]() |
|
|
Podobne wątki
|
||||
| Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
| Cel A to Å , cel B to B**** i tak aż do G, do punktu G :) [Lipiec 2011] | Neno | Trochę dalej | 45 | 03.05.2013 17:28 |
| Mongolia samotnie czerwiec/lipiec 2011 | doktorek | Trochę dalej | 44 | 14.02.2012 20:08 |
| Made In Poland Galery Lipiec 2011 | NaczelnyFilozof | Polska | 95 | 12.01.2012 14:43 |
| Skandynawia - lipiec 2011 | TDM900 | Umawianie i propozycje wyjazdów | 10 | 31.03.2011 14:17 |