Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Trochę dalej

 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Prev Poprzedni post   Następny post Next
Stary 25.01.2012, 23:59   #23
luki.gd
 
luki.gd's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Oct 2009
Miasto: Gdańsk
Posty: 77
Motocykl: RD07a
Galeria: Zdjęcia
luki.gd jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 tydzień 3 dni 13 godz 10 min 50 s
Domyślnie komentarz z czoła... Dzień 8 (Ałuszta, Sudak, Teodozja, Arabacka Strilka)



A na czele, (nie)inaczej...

Może nie wstaliśmy najwcześniej, ale co tam.. należało się nieco zwolnić... mimo tego całego syfu dookoła, czyli hotelu jak z (innej)bajki, syczącej rury, wiszącej nad głową skarpy, problemów ze sprzętem - były też ciekawe akcenty...

Okazało się, że na skarpie, nad naszymi głowami, kwitnie życie obozowe, dziesiątki namiotów wciśniętych między drzewami - z jednego takiego przyszedł do nas gość, w słusznym wieku (60+?), Rosjanin - też motocyklista, kiedyś, opowiadał jak to jechał tu lata świetlne temu, na sprzęcie z innej epoki, oglądał nasze sprzęty, nie śpiesząc się rozmawialiśmy...

Ogólnie było to chyba drugie w kolejności miejsce z do spania z kategorii tych słabych...

W drodze do Sudaku zatrzymywaliśmy się jeszcze często, a to cerkiew-latarnia, a to widoki gór, winnic ogrodzonych płotem z drutem kolczastym i ochroną czujną jak ważka, mijaliśmy dziesiątki o wiele ciekawszych miejsc do spania.. no ale z dala od wody


Sudak
i tak właśnie dotarliśmy do Sudaku - miasta cepelii. Zwiedziliśmy twierdzę - zdjęcie z koniem, zdjęcie z murem, zdjęcie z murzynem (?!) - a proszę...
A co robili tam nasi czarni koledzy? Jak widać pilnowali drzewa... możliwe, że potrząsali gałęziami w oczekiwaniu na kokosy... kokosy miały być chyba z fotek... do robienia fotek zachęcali oralnie, krzycząc: HAKUNA MATATA oraz... już nie pamiętam... ale w odpowiedzi można było krzyknąć MAKUMBA SKA! - nie sądzę jednak, żeby złapali kontekst... więc odpuściliśmy

Gdy już zobaczyliśmy co chcieliśmy udaliśmy się w dalszą drogę, w kierunku Teodozji, mijając Koktewiel z ogromnymi winnicami, wielką fabryką koniaku, wzgórzami, czymś co wyglądało jak pomnik szybowca na wielkiej górze i lokalnym bajkerem na chińskiej maszynie od którego dostaliśmy w prezencie poglądową mapę turystyczna Krymu . Niestety był jakiś małomówny... to nie pogadaliśmy za wiele...

Czasu i chęci na podziwianie okolic jakoś nie było, zwłaszcza, że wcześniej jadąc wzdłuż plaży mijaliśmy syfiaste zabudowania i jeszcze bardziej syfiaste plaże, na których stały dziesiątki samochodów - widok ponury, może dlatego także, że było dosyć pochmurno...

Teodozja
Dotarliśmy do Teodozji. Szybkim krokiem udaliśmy się w kierunku wody. Przeszliśmy deptakiem, którego środkiem jechał pociąg (?!), nabywając po drodze 2 litry, jak się później okazało - rewelacyjnego wina krymskiego!
Wróciliśmy do naszych sprzętów, dopakowaliśmy zakupione dobra i ponieważ dzień się miał ku końcowi ruszyliśmy na podbój Mierzei Arbackiej...

Arbatska Striełka
Goniliśmy resztki dnia, ale w końcu dotarliśmy. Zjazd z asfaltu na nawierzchnię szutrową, a w zasadzie kamienisto-wapienną. Dookoła pustka i dzicz. Po lewej Siwasz (Zgniłe Morze? ble! ) po prawej Morze Azowskie. Miejsca do spania do wyboru, gdzie się komu podoba. Pusto... Ale widać, że bywa pełno, śmietnisko totalne... taka przypadłość lokalna.. a w zasadzie krajowa, po co wozić skoro można pieprznąć na glebę... myśmy wozili - nam nie to jakoś nie przeszkadzało...
Po odnalezieniu odpowiedniego miejsca na nocleg - tradycyjne zajęcia - czyli rozbijanie namiotu i kąpiel w morzu - zrobiło się ciemno - no i odkryliśmy ten świecący kryl! Szok! Zabawa była przednia!
Ale jeszcze lepsza zabawa była jak już zjedliśmy kolację, a ciemno było totalnie i nagle doszedłem do wniosku, że ktoś idzie do nas... a w zasadzie się skrada.. Skradał się i szedł.. tak na zmianę Zaczęliśmy się obawiać o zapas naszego wina - a wiadomo - do sklepu daleko! Aż po jakimś czasie, pewnie już pod koniec pierwszej buteleczki, doszliśmy do wniosku, że to jednak drzewo w oddali kołysze się na wietrze .

I tak minął nam dzień, obserwowaliśmy pędzące przez Arbacką pojazdy, gapiliśmy się w czarną otchłań nieba i sączyliśmy krymskie wino, które w tamtym czasie i w tamtym miejscu smakowało najlepiej...
To był dobry dzień... ale następny miał być jeszcze lepszy!!!

--
luki
luki.gd jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
 

Tags
klr , krym , rumunia , ukraina


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Smak Porto [Wrzesień 2011] lena Trochę dalej 131 24.07.2014 14:53
Ukraina (Krym)-Rumunia sierpień/wrzesień 2012 sagattic Umawianie i propozycje wyjazdów 10 10.04.2012 16:38
Wyprawa na Kołymę [Czerwiec-Wrzesień 2011] deny1237 Trochę dalej 117 02.04.2012 10:21
Maroko kameralnie [Wrzesień 2011] kajman Trochę dalej 3 21.09.2011 22:14


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:48.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.