Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Trochę dalej

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 26.07.2011, 23:27   #1
duzy79
 
duzy79's Avatar


Zarejestrowany: Oct 2008
Miasto: Ustroń
Posty: 237
Motocykl: RD07a
Przebieg: 95000
duzy79 jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 tydzień 3 dni 23 godz 10 min 45 s
Domyślnie

minia mowa jest o zdjęciach...są takowe
duzy79 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 27.07.2011, 10:01   #2
minia


Zarejestrowany: Jan 2011
Posty: 17
Motocykl: RD03
minia jest na dystyngowanej drodze
Online: 9 godz 10 min 21 s
Domyślnie

Zgodnie z sugestią i panującym zwyczajem po rozkminieniu techniki wkleiłem kilka zdjęć. Nie są one zbyt piekne. Nie umiem zrobić ładnego zdjęcia widoku. Te były tam niesamowite. Żadne zdjęcie nie oddaje takiego klimatu jak na żywo. W każdym razie żadne moje zdjęcie.

Co do uwagi kolegi o wycieczkach wokół komina w porównaniu do zagranicy. Pozwolę sobie się z tą sugestią nie zgodzić. Przygodę można przeżyć wszędzie, niezależnie od przebytej odległości.

U mnie to akurat tak się trafiło. Z drugiej strony tam nikt się nie czepiał, że jedziemy lasem. Mało tego wiele razy podpowiadano nam drogę. A to tu a to tam. W jednej sytuacji tylko odradzano nam jazdę na jakąś górę gdyż jest tam "zakaznik" i można sztraf dostać. Jednak było to raczej w formie rady czy przestrogi. I sprawiało bardziej wrażenie troski o nasz portfel niż o sam zakaznik.
minia jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 27.07.2011, 10:26   #3
Dunia
 
Dunia's Avatar


Zarejestrowany: Oct 2010
Miasto: Reykjavik
Posty: 681
Motocykl: tyż Honda ale mała siostra królowej
Przebieg: jest
Dunia jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 3 dni 3 godz 35 min 20 s
Domyślnie

Pięknie piszesz...uroda to kwestia gustu,także zdjec...nie jest ważne czy są "piękne' ważne, że Twoje i są w nich Twoje emocje...a podróże tak naprawde wcale nie muszą byc dalekie żeby były ciekawe....egzotyka też ma swoje granice...jak zwiedzisz pół świata może stwierdzisz, że wcale nie podróżujesz dla egzotyki...ale po to aby odnaleźc siebie..
Dunia jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 27.07.2011, 22:44   #4
minia


Zarejestrowany: Jan 2011
Posty: 17
Motocykl: RD03
minia jest na dystyngowanej drodze
Online: 9 godz 10 min 21 s
Domyślnie

Wielkie dzięki za dobre słowo...To naprawdę miłe, że sprawia to radość jeszcze komuś....
Tak naprawdę w podróżach motocyklem najfajniejsze jest to, że jesteś sam ze sobą, lub Sama ze sobą. Masz czas dla siebie. I jesteś sobą dla samego siebie. W innej stytacji możnaby nazwać to egoizmem. Dziś jest takie modne słowo "asertywność"...
Kiedyś, niejaki lord Farquad miał powiedzieć ' Zapewne wielu z was zginie, ale jest to poświęcenie na które jestem gotów" - te słowa kryją sobie esencję dzisiejszego świata. Czy ktoś to akceptuje, czy nie to już inna sprawa, nie mnie to oceniać....
minia jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 27.07.2011, 23:19   #5
mirekpktm


Zarejestrowany: Mar 2008
Posty: 49
Motocykl: RD03
mirekpktm jest na dystyngowanej drodze
Online: 6 dni 21 godz 19 min 13 s
Domyślnie

Ło matko, ale jaja.
mirekpktm jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 27.07.2011, 23:23   #6
minia


Zarejestrowany: Jan 2011
Posty: 17
Motocykl: RD03
minia jest na dystyngowanej drodze
Online: 9 godz 10 min 21 s
Domyślnie

No cóż każdy ma to na co zasługuje. Taki lajf. Jedni mają temat do polewki, a inni błoto miedzy zębami. Na dodatek bajoro było z tych wrednych. Mimo, że deerek masą nie powala w porównaniu do takiej Afryki czy Geesa, to jednak tak się w tym błocie zassał, że wyrwać go nie było łatwo. No dobra, może to ja nie mam torsu Herkulesa. Na dodatek w tej nierównej walce zostałem pokonany na przemian rosnącą we mnie złością i histerycznym śmiechem. No cóż - nie udał mi się ten skok.

P1050868.jpg

Gwiazdą fotoreporterów nie zostałem, za to sakwa z moją jedyną mapą i kilkoma jeszcze innymi rzeczami okazała się zupełnie szczelna. Ale o tym miałem się przekonać kilka kilometrów dalej. Pod sklepem. W ramach popasu, uzupełniania elektrolitów i konwersacji z lokalną młodzieżą od niechcenia zajrzałem do sakwy, co to się pod wodą znalazła. Była szczelna i wodoodporna jak należy. Co wlało się przez suwak do środka w żaden sposób już wnętrza opuścić nie chciało.

P1020477.jpg

Nieśpiesznie poruszamy się dalej. Dopadamy jakiegoś linowego mostka akurat na szerokość kierownicy. Na drugim brzegu zaczyna się coś z czym przyjdzie mi się zaprzyjaźnić przez kilka najbliższych dni. To była trudna i wymagająca przyjaźń. To, że musiałem się zaprzyjaźnić nie oznacza, że to polubiłem. Ale, cóż życie stawia przed nami różne wyzwania. Te jakiś dzień później nazwę krowimi schodami i ścieżkami melasy. Ale o tym nieco później.

P1020480.jpg

Tymczasem wspinamy się na drugim brzegu po bydlęcych ścieżkach w górę. Nie dość, że jest potwornie nierówno to jeszcze właściwie nie ma drogi. Jedyne co na razie udało mi się przyswoić od kolegów to ino gaz.fficeffice" />>>

-Misiek, co by to nie było nie możesz zamknąć. Pamiętaj ino gaz.>>
-A jak wpadam w krzaki?>>
-To zaciskaj zęby, chowaj gębę, ale nie zamykaj, bo przegrałeś. >>
-A jak nie widać co jest dalej? >>
-Ino gaz może cię uratować. Jak zamkniesz to nie zobaczysz co jest po drugiej stronie.>>
I tak od tej pory starałem się kierować tą zasadą.

Niestety parę razy nie wytrzymałem i zamknąłem. I rzeczywiście nie dane mi było zobaczyć co jest dalej. Musiałem wracać na dół, aby zacząć wszystko od nowa. Jednak tym razem wracać musiałem zupełnie z innego powodu. Zaciskając zęby i podskakując rozpaczliwcami z chopki na chopkę pokonałem kilkanaście ostrych progów i ustawiłem się aby zrobić jakieś efektowne foto… Ale dupa, nic z tego nie wyszło. Akcja ‘ino gaz’ się udała się idealnie. Mi, ale nie chłopakom.

Wojtek został już w połowie. I to tak na otro. Koło w górze. Galancio. Jak to zrobił nie umiem powiedzieć. Z góry nie widać. Za to widzę, że szarpie się nieźle. W tę, to w tamtą i nic. Ze zdjęć nic nie wyjdzie póki nie dojadą. Chyba muszę zjechać na dół. I na co tyle zachodu. Ten ino gaz …. Wszystko na nic. Zjeżdżam w dół jak po schodach.

P1050889.jpg

Wojtek tkwi w gównie po uszy. A raczej po wahacz, albo ramę. Wpadł w jakąś dziurę i tylne koło nie ma żadnego oparcia. Nawet można by rzec, że wisi w powietrzu. Ale o tym przekonaliśmy się dopiero gdy wyciągnęliśmy dziada. No cóż dziura wyglądała jak studnia. Po wydobyciu Wojtka ruszamy w górę. Ja umieram w melasowym żlebie. Nie udało mi się z gazem. Dzień, dwa, góra tydzień i już udało mi się za którymś tam podejściem wydostać na górę. Z góry zjeżdżamy do jakiejś wioski. Kotwiczymy przy sklepie.

P1050914.jpg

Zostaję przy moturach. Chłopaki idą do sklepu. Nie wiem z jak i z kąd, ale zjawia się… nazwijmy go Stepan. Gada o tym i o tamtym. Właściwie to nie do końca Go rozumiem. Chyba jest nieco wstawiony. Z naciskiem na słowo nieco. Za Stepanem przychodzą inni. Robi się kółko dyskusyjne. Chwilami, a właściwie przez cały czas mam wrażenie, że nie mam zielonego pojęcia o czym dyskusja się toczy. I powiem Wam, wcale mi to nie przeszkadzało. Od czasu do czasu zabieram w niej głos i o dziwo nadal się toczy swoim torem. Chłopaki przynoszą herbacianą różę. No cóż za piękny bukiet… A i okoliczności robią swoje. Pani sklepowa mówi, że zamyka bo za chwilę autobus. Ale we wsi jest jeszcze jeden sklep.

P1050910.jpg

I jest naprawdę. Tylko każdy wychowany w relacyjnym marketingu na pewno go nie znajdzie. To, że nie ma szyldu to pikuś. Powiedzmy Pan Pikuś. Nie widać nawet tego, że to sklep. Ale można to mieć w wielkim poważaniu. I tak wszyscy wiedzą, że tam jest sklep. I to tak naprawdę wystarczy. A sklep jest i to jaki…. Bezcenne. Nie zapłacisz w nim mastercardem. Upojeni wonią herbacianej róży ruszamy w górę.

P1050921.jpg

Droga niestety masakryczna. Na luzaku da się ją nazwać kamiennymi schodkami. Pewną trudność stanowi to, że ciężko jest sięgnąć nogami do podłoża. Z wielkimi trudami i sporą pomocą udaje mi się dotrzeć do góry. Miklasz dociera nieco później. Nie ma Wojtka. Nie ma go dłuższą chwilę. Chyba musimy wrócić. Może utonął w błocie? Miklasz ruszył pierwszy. Jako, że nie wrócił , ruszyłem i ja. Dojeżdżam do ścieżki gdzie widzieliśmy się ostatni raz. Jest dwóch ludzi. Niestety motor tylko jeden….
Załączone Grafiki
Typ pliku: jpg P1050909.jpg (294.9 KB, 615 wyświetleń)

Ostatnio edytowane przez czosnek : 03.08.2011 o 23:49
minia jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 28.07.2011, 09:32   #7
MaRP
Dołączył: 28.5.2006
 
MaRP's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: DW...83...?
Posty: 862
Motocykl: RD07a
MaRP jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 10 godz 52 min 26 s
Cool

Bardzo fajnie się czyta.
Dawaj dalej, bo ciekawość zżera...
__________________
Navigare necesse est vivere non est necesse.
MaRP jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Maroko Enduro 2011 1-15.04.2011 stoner Trochę dalej 53 07.12.2018 22:26
Mongolia 2011 P-R-S sebol Trochę dalej 126 31.05.2013 23:43
Maroko 10.2011 kowal73 Trochę dalej 22 10.01.2012 20:45


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:53.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.