|
![]() |
#1 |
![]() Zarejestrowany: Oct 2009
Posty: 119
Motocykl: nie mam AT jeszcze
![]() Online: 1 tydzień 4 dni 7 godz 6 min 40 s
|
![]()
Fajne. Ja w tym roku też byłem na "wyprawie" rowerowej z Passau do Wiednia
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#2 |
![]() Zarejestrowany: Mar 2010
Miasto: Gdynia/Warszawa
Posty: 123
Motocykl: RD04
Przebieg: 70000
![]() Online: 4 dni 13 godz 57 min 15 s
|
![]()
22 lipca 2010
Wstaliśmy, umyliśmy się, zjedliśmy, spakowaliśmy się i ruszyliśmy bo do celu podróży zostało jeszcze jakieś 130km. Ponieważ musieliśmy jeszcze załatwić parę spraw przez Internet spytaliśmy w recepcji gdzie znajdziemy kawiarenkę internetową, Pani nie dość, że wszystko świetnie wytłumaczyła to jeszcze dała Nam mapę i zaznaczyła na Niej trasę, którą musimy jechać do biblioteki w, której jest dostępny Internet i dalej jak wyjechać z miasta w kierunku Billund. Wszystko się zgadzało. Szybko i darmowo (co też było miłym zaskoczeniem) załatwiliśmy internetowe sprawy i ruszyliśmy w drogę. Duńczycy, którzy bardzo dbają o bezpieczeństwo zwłaszcza rowerzystów (wszędzie są ścieżki rowerowe i wszyscy kierowcy zawsze za wszelką cenę chcą przepuszczać rowerzystów ;-) i to jest fajne) chyba myśleli budując tamte drogi, że to będą najbezpieczniejsze drogi bo nikomu nie będzie się chciało co chwilę zjeżdżać w dół po to żeby zaraz znowu podjechać pod górę… ;-) Poważnie strome i długie podjazdy oraz wiatr wiejący raz w bok raz w twarz tego dnia strasznie Nas męczyły. Ale do celu było już blisko więc jakoś tam poruszaliśmy się do przodu. Dojechaliśmy do miejscowości Middelfart gdzie czekał Nas kolejny duży most ale ten już udało Nam się przejechać na rowerach bo może i był duży ale nie jakoś strasznie długi. Dojechaliśmy aż do miasta Kolding gdzie troszkę się pogubiliśmy ale udało Nam się zatrzymać jakąś pędzącą na rowerze Dziewczynę, która Nas pokierowała. Faktycznie naprowadziła Nas na drogę, która wiodła w kierunku naszego celu, ale okazało się, że to jakaś boczna droga która prowadziła przez stado wiosek i była znacznie dłuższa… Ale w sumie to fajnie wyszło bo tamtędy jechało się bardzo fajnie. Cały czas otaczały Nas piękne widoki. Ale coś za coś przez to, że nadrobiliśmy trochę kilometrów zrobiło się ciemno a do Celu jeszcze jakieś 30km. Stwierdziliśmy, że zatrzymamy się na polu namiotowym, które było jakieś 25km przed Billund a następnego dnia wstaniemy wcześniej i pojedziemy rowerami bez tobołków do Legolandu a wieczorem wrócimy na to samo pole namiotowe. Plan był jasny więc skierowaliśmy się na malowniczo położone pole namiotowe, rozstawiliśmy namiot, umyliśmy się, zjedliśmy małe co nieco i poszliśmy spać.
__________________
|
![]() |
![]() |
![]() |
#3 |
![]() Zarejestrowany: Mar 2010
Miasto: Gdynia/Warszawa
Posty: 123
Motocykl: RD04
Przebieg: 70000
![]() Online: 4 dni 13 godz 57 min 15 s
|
![]()
23 lipca 2010
Wstaliśmy, szybko się zebraliśmy i ruszyliśmy w stronę Legolandu. Po godzinie pedałowania dotarliśmy do celu. I od razu w mojej głowie pojawiło się pytanie: czy warto było męczyć się przejeżdżając na rowerze 1030km po to żeby stanąć w wielkiej kolejce do kasy w rozkrzyczanym tłumie? ;-) No ale powiedziało się A to trzeba było powiedzieć i B. Stanęliśmy więc w kolejce, ale żeby nie tracić czasu zostawiłem Natalię w kolejce a ja poszedłem zaparkować i zabezpieczyć rowery. Stojaki były puste wstawiłem więc Nasze rowery i jak to byłem przyzwyczajony zacząłem je spinać naszymi 4 zapięciami… Nawet nie wiecie jakie miny mieli Duńczycy, którzy stawiali obok mnie rowery… ;-) No ale nie moglibyśmy pójść na cały dzień do Legolandu i zostawić rowery tak jak oni zostawiają bo cały czas chodziłyby po Naszych głowach różne dziwne myśli powodując ogólny stres… ;-) Spiąłem więc rowery i oddałem się przyjemności stania w mega kolejce. ;-) Po pewnym czasie i wręczeniu pewnej kwoty pieniędzy udało się uzyskać wymarzony świstek zwany biletem. No i zaczęło się, ruszyliśmy do klockowej krainy, którą zawsze chciałem ujrzeć. Nie będę opisywał co robiliśmy przez cały dzień bo wtedy poumieralibyście z nudów. Ogólne wrażenia: generalnie liczyłem na to, że w Legolandzie będzie dużo różnego rodzaju kolejek górskich i tego typu atrakcji, trochę się przeliczyłem bo takich konkretnych atrakcji dla trochę większych dzieci było może z osiem. Ale po pewnym czasie zrozumiałem, że miasta, wsie, lotniska, porty, samochody, rakiety, statki, ludziki zbudowane z klocków lego to jest kwintesencja Legolandu. I naprawdę warto było się przyjrzeć temu małemu światu zbudowanemu z klocków, bo wszystko w nim żyło. Samochody jeździły, statki pływały, rakiety startowały a nawet wiatraki wytwarzały prąd!! ;-) Generalnie bardzo Nam się podobało! Po zaliczeniu wszystkich możliwych atrakcji począwszy od wolnej kolejki przez bale wodne, kolejki górskie, oceanarium, kino 5d, zawody wozów strażackich, lanie się wodą między statkami piratów, kończąc na robotach, które dosłownie nami rzucały i sklepie pełnym wszelakich klocków opuściliśmy tuż przed zamknięciem tą bajkową krainę. Oczywiście zrobiliśmy duużooo zdjęć. Godzinka na rowerze i ujrzeliśmy znowu Nasz namiot.
__________________
|
![]() |
![]() |
![]() |
#4 |
![]() Zarejestrowany: Mar 2010
Miasto: Gdynia/Warszawa
Posty: 123
Motocykl: RD04
Przebieg: 70000
![]() Online: 4 dni 13 godz 57 min 15 s
|
![]()
24 lipca 2010
No i rozpoczął się powrót. Trochę Nam się nie chciało wracać ale na szczęście na drogę powrotną zostawiliśmy sobie jakieś tam atrakcje. Jadąc w stronę powrotną staraliśmy się jechać innymi drogami bo co to za radocha jechać dwa razy tymi samymi drogami? ;-) Pierwszego dnia powrotu generalnie nie działo się nic ciekawego. Po prostu jechaliśmy przed siebie aż do Odenese.
__________________
|
![]() |
![]() |
![]() |
|
|
![]() |
||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Mongolia,lipiec 2010 | barman | Umawianie i propozycje wyjazdów | 4 | 03.03.2010 13:11 |