|
![]() |
#1 |
![]() Zarejestrowany: May 2008
Miasto: Biała Podl./Warszawa
Posty: 368
Motocykl: Afryka? Nie, dziękuję. ;)
Przebieg: 60000
![]() Online: 1 tydzień 1 godz 37 min 9 s
|
![]()
Pięknie - byłem tam gdzie Ty w zeszłym roku i chętnie bym wrócił
![]() Zamek w Malborku również polecam - kilka godzin zwiedzania, historii i zakamarków. W Olsztynie Stare Miasto również można odwiedzić - dla relasku.
__________________
Yamaha XTZ 800 Super Tenere ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#2 | |
![]() |
![]() Cytat:
![]() Dobra zbieram myśli, żeby opisać kolejny dzień. |
|
![]() |
![]() |
![]() |
#3 |
![]() |
![]()
Dzień 4 (17.06.2010)
Po śniadaniu i pożegnaniu się z naszym sympatycznym gospodarzem udajemy się w stronę Giżycka, bo tam planujemy znaleźć jakieś pole namiotowe na kolejne kilka dni. DSCF0358.jpg Po drodze wjeżdżamy do miejscowości Reszel i tam zwiedzamy zamek biskupów warmińskich, który obecnie jest zamieniony w hotel. Można tylko wejść na dziedziniec i na wieżę, z której jest widok na całe miasto. DSCF0360.jpg DSCF0362.jpg DSCF0378.jpg DSCF0381.jpg Kolejnym etapem podróży jest kościół w Świętej Lipce. Obecnie jest w remoncie, ale cały czas odbywają się koncerty organowe. Czekaliśmy na koncert z 20 minut. Było warto! Organy są ogromne, a ruchome elementy na nich tworzą niesamowity obraz. Dźwięk wydobywający się z nich spowodował u mnie dreszcze i poczucie lekkości ducha. DSCF0395.jpg DSCF0398.jpg DSCF0416.jpg Po nakarmieniu zmysłu słuchu jedziemy szukać noclegu do Rydzewa. Po drodze omijamy stacje benzynowe i na miejscu okazuje się, że w mojej Afri raczej już nie ma paliwa, albo jest go niewiele, a pora jest już prawie wieczorna. Dowiadujemy się, że kilka km dalej jest CPN i z duszą na ramieniu z pełnym załadunkiem jedziemy zatankować. Udaję się dotrzeć na miejsce, na szczęście było otwarte. Wracamy i znajdujemy pole namiotowe tuż obok Baru Pod Czarnym Łabędziem, w którym to jemy pyszną kolację. Rozbijamy się nad samym jeziorem i siedzimy do późna pod gwiaździstym niebem delektując się różnymi trunkami. DSCF0419.jpg Ostatnio edytowane przez Wegrzyn : 11.07.2010 o 12:27 |
![]() |
![]() |
![]() |
#4 |
![]() |
![]()
Dzień 5 (18.06.2010)
Jako, że ostatnie kilka dni intensywnego zwiedzania dało nam w kość postanawiamy dzień dzisiejszy spędzić na nie robieniu niczego ;-) DSCF0465.jpg DSCF0466.jpg DSCF0476.jpg W pewnym momencie widzę, że JuIo niesie wędkę i jest bojowo nastawiony na łapanie ryb. W sumie niezła przygoda by była, tak nałapać ryb i je potem upiec. Zastanawiam się czy będą w ogóle brały i jakież jest moje zdziwienie, kiedy po jakichś dwóch minutach wyciągamy pierwszą poważną sztukę ;-) Podjarani na maksa szykujemy garnek, pierwszy raz w życiu patroszę rybę i z pełnym utęsknieniem czekam na kolejne dorodne sztuki… Niestety chyba ta jedna została podesłana przez inne rybki na ofiarę, bo żadna potem nie chciała się skusić na wspaniałe robaki, które JuIo znajdywał w jakichś dziwnych miejscach. DSCF0479.jpg DSCF0480.jpg DSCF0473.jpg DSCF0486.jpg Tym oto sposobem zostaliśmy z jedną rybką w garnku i stwierdziliśmy, że nie warto się z nią męczyć. Jeść jednak coś trzeba. Padło na żurek z kiełbaskami. Ja gotowałem żurek, a JuIo kiełbaski. Żona była zdziwiona i zadowolona, że będę ja gotował. Nikt mi jednak nie powiedział, że do takiego małego garnka wsypuje się jedną torebkę, więc wsypałem dwie. Jakież było moje zdziwienie, gdy żurek zaczął bez ostrzeżenia wychodzić z garnka… Ale szybka akcja, troszkę wylądowało na trawie, a resztę o konsystencji pasty czy czegoś podobnego podzieliliśmy i tak wyglądał nasz obiad. DSCF0489.jpg Ogólne ochłodzenie przez ostatnie dni miało swoje zalety, otóż dzisiaj było gorąco, więc pić ciepłe piwo to byłaby katorga, ale chłodna woda jeziora była super chłodziarką. Tak cały dzień minął na nie robieniu niczego… DSCF0493.jpg DSCF0496.jpg Ostatnio edytowane przez Wegrzyn : 11.07.2010 o 13:48 |
![]() |
![]() |
![]() |
#5 |
![]() |
![]()
Dzień 6 (19.06.2010)
Jako, że ostatnie kilka dni była piękna pogoda, to oczywiście nie mogło to za długo trwać. Budzę się coś około 5 rano, a tu dziwne dźwięki słyszę na namiocie. No tak, leje deszcz! Tak cały czas do około 8.00. Momentami był tak intensywny, że zastanawiałem się, czy aby przypadkiem nie pada grad. Szczerze powiedziawszy był to pierwszy nocleg już od kilku lat pod namiotem, a i był to świeżo kupiony namiot, więc na początku miałem trochę obaw. Jednak zakup tego namiotu okazał się strzałem w dziesiątkę. Przestało padać, postanawiamy coś zjeść i jedziemy szukać noclegu niekoniecznie pod namiotem. Zatrzymujemy się w Giżycku w przypadkowo napotkanej restauracji. Mamy szczęście, bo jest ona tuż obok mostu. Nie jest to zwykły most zwodzony jakich większość. Prawdopodobnie jest to już jedyny czynny most uchylny, tzn. nie podnosi się do góry, ale przekręca się siłą mięśni na bok i dopiero wtedy łodzie itp. mogą pod nim przepłynąć. Ciekawostką jest to, że most waży coś około 19 ton, a jest obracany siłą mięśni jednego człowieka. DSCF0506.jpg DSCF0510.jpg DSCF0515.jpg Popijamy kawę i nagle podjeżdża do nas koleś i pyta czy nasze te motorki (motorki – ha ha dobre). Przedstawia się i wypytuje po co i na co. Pytamy go czy jeździ też motocyklem, a on na to, że nie, ale ma zajebiaszczy rowerek i nim sobie jeździ. Tak oto poznaliśmy Maćka z zajebiaszczym rowerkiem ![]() Miła pani kelnerka mówi nam, że w miejscowości Wilkasy można znaleźć dobre i tanie noclegi. Rzeczywiście dość szybko znaleźliśmy nocleg, a że było jeszcze dość wcześnie szybko postanawiamy, że jedziemy do Gierłoży. Droga do Gierłoży była niekoniecznie normalną drogą, jaką pojechalibyśmy kierując się mapą. Używając nawigacji wystarczy ustawić przejazd ścieżką rowerową i przygoda gwarantowana. Dzięki temu jedziemy lasami, jak się potem okazało częścią trzeciej strefy, która oficjalnie nie jest udostępniona do zwiedzania. Mijamy po drodze zniszczone budynki, bunkry itp. DSCF0516.jpg DSCF0521.jpg W pewnym momencie ścieżki w nawigacji się kończą i zaczynam się zastanawiać co dalej. Mamy jednak szczęście i spotykamy pojazd wojskowy na żółtych tablicach. Jest to wycieczka, która wyrusza z Wilczego Szańca w Gierłoży i wozi turystów po tej strefie. Tłumaczę jednemu z tego wozu, że ta zła i niegrzeczna nawigacja nas tak poprowadziła w te lasy i nie wiemy, gdzie dalej jechać. Każą nam jechać za nimi, tylko wolno, bo to bardzo wolny pojazd. Zapomniał dodać, że oprócz tego, że wolny to jeszcze wyrzuca z siebie takie ilości dymu, które wzrokiem ciężko ogarnąć ;-) DSCF0519.jpg DSCF0528.jpg DSCF0529.jpg DSCF0532.jpg DSCF0533.jpg Docieramy szczęśliwi, ale lekko podduszeni dymem na miejsce. Po dotarciu zostawiamy maszyny i idziemy do punktu, w którym można wziąć przewodnika. Trafia nam się naprawdę dobry przewodnik z ogromną ilością wiedzy i ewidentną chęcią jej przekazania – po prostu odpowiedni człowiek na odpowiednim miejscu. Zwiedzamy kawałek po kawałku i słuchamy niesamowicie ciekawej historii tego miejsca. Mamy to szczęście, że jesteśmy ostatnią grupą tego dnia i nasz przewodnik oprowadza nas najdłuższą ścieżką zwiedzania i prawie dwukrotnie dłużej niż normalnie. Na koniec to on nam dziękuje, bo jak to powiedział nie często trafia się grupa, w której ludzie mają wiedzę i chcą również słuchać. Wrzucam tylko zdjęcia, bo jeśli ktoś chce naprawdę poznać to miejsce to musi to zrobić sam i koniecznie z przewodnikiem. DSCF0547.jpg DSCF0550.jpg DSCF0558.jpg DSCF0569.jpg DSCF0570.jpg DSCF0589.jpg DSCF0592.jpg DSCF0594.jpg DSCF0608.jpg DSCF0613.jpg Na koniec jesteśmy już zupełnie padnięci i wracamy na nocleg. Ostatnio edytowane przez Wegrzyn : 12.07.2010 o 18:46 |
![]() |
![]() |
![]() |
#6 |
![]() |
![]()
Dzień 7 (20.06.2010)
Jest niedziela, ale my wstajemy wcześnie. JuIo niestety musi wracać do domu, wiec na zakończenie wspólnej podróży jedziemy zwiedzać twierdzę Boyen w Giżycku. Niestety na miejscu nie ma przewodnika, więc sami przemierzamy cały obszar twierdzy. DSCF0679.jpg DSCF0618.jpg DSCF0615.jpg DSCF0644.jpg DSCF0651.jpg DSCF0654.jpg DSCF0669.jpg Po twierdzy jedziemy na kawę, a potem się już rodzielamy. JuIo jedzie do domu, a my na północ do Rapy. Po drodze napotykamy ciekawą rzeźbę stojącą obok jakiegoś domu, a potem to już tylko pola, lasy, łąki i małe bagienka. Miejscami przytłaczające widoki zniszczonych PGR-ów i pałacyków. DSCF0680.jpg DSCF0686.jpg DSCF0689.jpg DSCF0692.jpg DSCF0694.jpg DSCF0714.jpg DSCF0722.jpg Drogami bardzo kiepskiej jakości docieramy do celu naszej podróży – piramidy w Rapie. Na miejscu podchodzi do nas „lokalny przewodnik” i proponuje oprowadzenie i opowiedzenie historii tego miejsca za opłatą jaką uznamy za stosowną. Decydujemy się i słuchamy bardzo dokładnej i szczegółowej historii o tym miejscu, o siłach panujących wewnątrz piramidy. Ciekawostką jest, że wokoło jest masa komarów, a wewnątrz piramidy żaden nie przeżyje dłużej niż 15 sekund. W piramidzie nie ma okien, są tylko kraty, a zwłoki w niej pochowane same się zmumifikowały. Na zewnętrznej ścianie są dwa oznakowane kamienie, w których kondensuje się energia z kosmosu ![]() Na koniec dziękujemy przewodnikowi który obecnie jest w 5 klasie i robimy sobie pamiątkową fotkę. DSCF0696.jpg DSCF0698.jpg DSCF0708.jpg Kolejnym punktem dzisiejszego dnia są Mamerki. Docieramy tam omijając drogi główne, dzięki temu karmimy nasze oczy przepięknymi widokami. Jako, że twierdzę Boyen zwiedzaliśmy bez przewodnika i było to kiepskie zwiedzanie, pytamy zaraz na miejscu o takiego. Dwaj mili panowie odpowiadają, że gdzieś się tu kręcił i za chwilę powinien być. Mówią też, żeby twardo negocjować z nim cenę. Hmmm dziwne. Jednak po chwili wiemy dlaczego to powiedzieli. Z lasu wyłania się „przewodnik”. Lekko chwiejnym krokiem z puszką piwa w ręce. Oczywiście pierwsza propozycja i pada 60zł, widzimy, że jegomość już słabo stoi na nogach, grzecznie dziękujemy. Ten od razu 40zł, my nadal dziękujemy, no więc schodzi na 30zł. Mamy niezły ubaw, ale mimo to dziękujemy i postanawiamy sami przejść sieć bunkrów, o których budowie wiemy już bardzo dużo po pobycie w Wilczym Szańcu. Jeśli będziecie na miejscu to warto przejść podziemiem między bunkrem 28, a 30. Tzn wchodzimy jednym a wychodzimy drugim. DSCF0724.jpg DSCF0727.jpg DSCF0746.jpg DSCF0753.jpg DSCF0758.jpg DSCF0767.jpg Ostatnio edytowane przez Wegrzyn : 12.07.2010 o 19:29 |
![]() |
![]() |
![]() |
#7 |
![]() |
![]()
Dzień 8 (21.06.2010)
W miejscu noclegu dowiadujemy się o bardzo fajnym punkcie widokowym. Punkt ten znajduje się za miejscowością Ryn, koło wioski Notyst Wielki. Wjechać tam można autem terenowym, albo enduro. Widok jaki rozpościera się przed naszymi oczami jest powalający. Żadne zdjęcie nie jest w stanie oddać tego, co zobaczyliśmy. Miejsce to położone 152 m.n.p.m., z którego widać dwa łączące się jeziora. DSCF0785.jpg DSCF0788.jpg DSCF0791.jpg P.S. Nigdy nie dawajcie Afryki kobiecie ![]() ![]() DSCF0796.jpg Po pół godzinie zachwytów postanawiamy jechać do Mrągowa, ale nie wracamy już na asfalt, tylko jedziemy dalej polną drogą i wjeżdżamy w lasy. Droga ciężka, piaszczysta i z wystającymi korzeniami, ale za to dająca dużo frajdy z jazdy. Po dobrych 20 km wyjeżdżamy na asfalt w jakiejś wiosce położonej w lesie. Dalej już tylko po czarnym docieramy do Mrągowa. W Mrągowie zwiedzamy centrum miasta, a potem jedziemy duktem nad samym brzegiem jeziora. Pijemy kawę w restauracji tuż nad jeziorem. Obok jest molo, przy którym kłębią się duże ilości kaczek i kurek wodnych, regularnie dokarmianych przez dziadków z wnuczkami. DSCF0800.jpg DSCF0803.jpg DSCF0807.jpg DSCF0818.jpg Skoro już jesteśmy w Mrągowie, to musimy koniecznie zobaczyć amfiteatr w którym odbywa się Mazurska Noc Kabaretowa. Znajdujemy, ale po drugiej stronie jeziora. Czujemy się jakoś dziwnie, bo w telewizji to taki on duży, a w rzeczywistości raczej mały. Po krótkim występie zakończonym owacjami mojej żony postanawiamy wracać do Giżycka. DSCF0826.jpg DSCF0828.jpg Po drodze z Mrągowa do Giżycka zaciekawia nas znak „miejsce do biwakowania”. Jako, że już kilka dni wcześniej taki widzieliśmy i było to miejsce położone nad samym brzegiem jeziora, to postanawiamy również tą miejscówkę zobaczyć. Miejsce z przed kilku dni znajdowało się jakieś 100m od drogi. To do którego chcieliśmy dotrzeć znajdowało się jakieś 10 km od drogi. Jazda przez las, po piachu była kolejnym ciekawym doznaniem. Po drodze mijaliśmy traktory wyciągające ścięte drewno, wjeżdżaliśmy na górki, z których zjeżdżało się po kamienistych wybojach. Swoją drogą komu przyszło do głowy, żeby w środku lasu układać na drodze kamienie… Jedziemy, jedziemy i w końcu jest! Niesamowita dzicz, wszechogarniający spokój. Tylko jedna ławeczka i miejsce po ognisku. Świetne miejsce do biwakowania! DSCF0832.jpg DSCF0839.jpg DSCF0840.jpg DSCF0842.jpg DSCF0843.jpg Wracamy do Giżycka i wbijamy na wieżę ciśnień. Na samej górze jest taras, z którego widać całą okolicę. Wewnątrz można wypić kawę. DSCF0846.jpg DSCF0857.jpg DSCF0860.jpg DSCF0878.jpg Po wieży ciśnień jedziemy pokręcić się po Giżycku i trafiamy do baru nad kanałem wodnym, którym pływają żaglówki przez miasto. Jesteśmy nieźle zdziwieni cennikiem, bo ceny ryb są o połowę mniejsze niż w pozostałych barach. Zamawiamy sandacza. Przynoszą nam gotowe danie i miła pani mówi, że sami łowią ryby i dlatego są zawsze świeże. Próbujemy i rzeczywiście pyszne. Jest to już ostatni dzień naszego pobytu, więc na zakończenie idziemy zwiedzić port w Wilkasach. DSCF0883.jpg DSCF0898.jpg |
![]() |
![]() |
![]() |
|
|
![]() |
||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Warmia i Mazury - co, gdzie, jak ? | Wegrzyn | Przygotowania do wyjazdów | 32 | 10.03.2017 10:46 |
Stonehenge [Czerwiec 2010] | myku | Umawianie i propozycje wyjazdów | 58 | 23.09.2010 16:27 |
Moje spojrzenie na Rumunię [czerwiec 2010] | Neno | Trochę dalej | 13 | 30.06.2010 15:09 |
Rosja/Karelia - w stronę Kolskiego, Czerwiec-Lipiec 2010. | newrom | Umawianie i propozycje wyjazdów | 11 | 05.02.2010 00:15 |