Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Kwestie różne, ale podróżne.

Kwestie różne, ale podróżne. Jak nic z powyższego o podróżowaniu Ci nie pasuje, pisz tutaj...

 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Prev Poprzedni post   Następny post Next
Stary Wczoraj, 12:00   #31
El Czariusz
 
El Czariusz's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 337
Motocykl: Wrublin
El Czariusz jest na dystyngowanej drodze
Online: 4 dni 11 godz 41 min 0
Domyślnie Świat bywa dziwny...

Następnym razem, bo...



Okolice Janowa Lubelskiego. Ruch nieduży. Na poboczu ekspresówki stoi nowy LC. Trójkąt przed, znaczy problem.
Widzę, że kierownik próbuje zatrzymać auto w tle przed nami. Nowy land cruiser... jednak zdejmuję nogę z gazu.

30 lat wcześniej stałem tak na starej 7-mce, gdzieś między Mławą a Nidzicą. Testowałem w drodze do W-wy nową C-15 stkę. To już druga była w małej flocie wschodzącej gwiazdy biznesu globusa PL - czyli mnie. Zabrakło mi paliwa, bo rezerwa inaczej reagowała niż w tej pierwszej.
Stałem już tak kilka godzin i nikomu nie było w głowie się zatrzymać aż nastała noc głucha. Były to czasy złe, koniec XXw. nie był do końca bezpieczny na drogach więc w sumie się nie dziwiłem.

O drugiej w nocy, to już czystym aktem odwagi było zatrzymać się w podobnej sytuacji. Pogodzony z faktem, że trzeba będzie przekiblować do rana i jakoś dalej sobie radzić zauważyłem dwie żółte świeczki powoli się do mnie zbliżające. Machnąłem...
O dziwo świeczki zatrzymały się. W skąpym ich świetle pojawił się starszy pan. Właściciel Skody 105.
- Może w czym pomogę?
Głupia sytuacja proszę pana... Po prostu zabrakło mi paliwa.
- Wcale nie głupia, głupio tak bez zapasu jeźzić.
Ma pan rację ale jestem po fakcie.
- Pewnie nie ma pan kanisterka?
Nie mam, głupio się uśmiecham...
- Niech pan wsiada. Niedaleko, z jakieś 5km jest stacja paliw. Kupi pan tam sobie kanisterek i napełni paliwem.

Z nieba ciemnego jak sumienie faszysty spadł mi ten starszy pan! na stacji kupiłem kanister, paliwo i wracamy.
- Proszę zalać najpierw zanim odjadę. To diesel, oby się nie zapowietrzył.
Instalacja ma pompkę, więc najpierw pompuję paliwo. Po chwili kręcenia silnik odpala. Jestem niewymownie szczęśliwy! Szybko sięgam do portfela i wyciągam 20zł "za fatygę". Za dwie dychy można było wtedy nalać 12 litrów paliwa...
- Proszę zatrzymać pieniądze i teraz ja mam do pana prośbę.
Słucham!
- W podobnej sytuacji na drodze, proszę się zatrzymać jak ja i spróbować pomóc. Czasami wystarczy się tylko zatrzymać. Sama świadomość, że nie jest pan zostawiony sam sobie potrafi zdziałać cuda.

30 lat później... zdejmuje nogę z gazu. Strażnik Domowy wie, że choćby skały srały ja się zatrzymam. Zna te historię i nieraz podobna sytuacja miała już miejsce.
Zatrzymuję się za toyotą i cofam na odległość holu.
- W czym mamy problem?
O jej... strasznie głupia sprawa... Zabrakło mi paliwa. Wiem, ze to głupio wygląda ale żeby było śmieszniej, zostawiłem telefon w firmie.
- Zdarza się, choć trudno to sobie wyobrazić, uśmiecham się. Nieszczęścia lubią chodzić parami.
Ma pan rację ale jeśli użyczy mi pan telefonu, to ja już sobie poradzę.
- Nie ma problemu ale możemy go w banalny sposób szybko rozwiązać sami.
Po prostu pana zholuję na MOP, który jest dosłownie za kilometr, bo sami rozważaliśmy zatrzymanie się na nim. Dolałbym panu od ręki paliwo ale wyjątkowo nie zalałem dodatkowego kanistra, bo jestem zatankowany pod korek.
Przy okazji sam się dziwię, ze tego nie zrobiłem.

Ale, zdaje się, na drodze szybkiego ruchu nie można holować...?
- Długo pan stoi?
Dobre półtorej godziny.
- Za 5 minut będziemy na MOP-ie, i wtedy szybko rozwiążemy problem.
Gość jest wyraźnie zszokowany. Jak wspomina, już dawno nie czuł się tak "ubezwłasnowolniony", wręcz bezradny ale powoli wchodzi na normalny poziom.
- Cholera, przecież znam ten MOP. Tam się ludzie zatrzymują i na pewno ktoś by mi telefonu użyczył...

Na MOP-ie udaje mi się ściągnąć paliwo do 5-tki jako miarki. Zalewamy toyotę. Udaje się ją odpalić, zlewam kolejne kilka litrów, by mieć pewność, że nie stanie gdzieś po drodze do Niska, gdzie mieszka i prowadzi firmę.
Ale to nie koniec przygód. Okazało się, że musieliśmy jego firmę wygóglać, bo do nikogo (nawet do żony i syna) nie pamiętał numeru telefonu.
Śmiejemy się, bo ja też nie pamiętam! Strażnik Domowy - mój tak.
Zostawiliśmy na chwilę pana, by z mojego telefonu szybko ogarnął, co miała ogarnąć. Przeprosił jeszcze na chwilkę, bo miała na mój numer oddzwonić jego żona.

Po rozmowie z żona pan Marek, bo tak miał na imię zwraca się do nas.
- Szanowni państwo... państwo wracacie do domu a pora już późna. Do Gdańska daleko a ze względu na pogodę, skróciliście urlop więc... wnoszę, że nie musicie się państwo "aż tak spieszyć". ja proponuję państwu - nalegam wręcz, by skorzystali państwo z naszego letniego domu w Lasach Janowskich. Tam mamy wszystko, co jest potrzebne do życia, przede wszystkim ciszę i spokój. Spokojnie się państwo prześpicie i jutro podejmiecie decyzję, co dalej.

Przekomarzania trwały dobry kwadrans ale pan Marek nas... przekonał.
- Będzie na państwa czekał syn. Wszystko udostępni, pokaże co i jak. Macie telefon do żony, gdyby tylko coś potrzeba było, bez żadnej kozery dzwońcie.
Absolutnie nie będziemy państwu przeszkadzać, dosłownie wpadniemy koło 20-tej na minutkę, bo żona bardzo chce państwa poznać, a ja tym bardziej czuję się zobowiązany.
W sumie, to teraz my jesteśmy w małym szoku. Pół godziny później meldujemy się w środku lasu przed bramą prowadzącą na dużą, leśną posesję....

Letni dom okazuje się dużym, drewnianym domem z czterema... sypialniami, dwoma łazienkami, ogromną antresolą, dużym tarasem i pełnym, gospodarczym zapleczem. Dwoma dużymi garażami, pomieszczeniem gospodarczym, drewutnią, małym, komfortowym domkiem letniskowym ale ny absolutnie mamy korzystać z komfortu dużego domu. Jest duży staw, jest sauna... Wszystko na działce hektarowej w otoczeniu lasu i... w ogóle.
Komfort jak z bajki. Jest pełna lodówka, jest barek... Wszystko do naszej dyspozycji a syn gospodarza po chwili taszczy jeszcze skrzynkę perły chmielowej i od razu lokuje połowę zawartości w dużej lodówce.

Koło 18-tej dzwoni żona pana Marka i pyta czy wszystko ok i że ona wpadnie ciut wcześniej z... pieczoną kaczką, ziemniaczkami - bo przecież nie możemy tak "bez kolacji" ciepłej.
No i godzinę później melduje się na majdanie Dorota. Fajna, energiczna babka... nauczycielka w-fu! I to był koniec Kobitki się w tri miga zgadały.
Gospodyni sięgnęła do barku i nalała bez ceregieli po krysztale znakomitej nalewki z pigwy. Ja zostałem przy piwie.
- Syn mnie odwiezie, rzuca Dorota i... Marka.

Zostawiam kobiety i idę się przejść po okolicy. Obiecałem Strażnikowi Domowemu w Rumunii, że przy stole to już mnie nikt nie usłyszy.
Kontempluję w ciszy, co tu się wydarzyło...






Nawet wieża widokowa jest.



Ale to wszystko nic.
Najlepsze dopiero było przed nami...
__________________
Jam nie Babinicz...
El Czariusz jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
 


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Historia pewnego pomysłu czyli zapraszamy na Letni Zlot FAT 2013 Mat Imprezy forum AT i zloty ogólne 53 19.04.2013 08:15


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:50.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.