Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Trochę dalej

 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Prev Poprzedni post   Następny post Next
Stary 07.09.2014, 17:30   #11
Głazio
 
Głazio's Avatar


Zarejestrowany: Jun 2009
Miasto: Lubaczów
Posty: 310
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Galeria: Zdjęcia
Głazio jest na dystyngowanej drodze
Online: 4 dni 3 godz 8 min 37 s
Domyślnie

... cd

Zdjęcie w testowanym śpiworze ...



Ostatnie spojrzenie na okolicę i w drogę.



Po ostatnich opadach przybyło trochę kałuż, na asfalt wymyło dodatkowe kamyczki i wiele innych niespodzianek.

Kierujemy się na Novi Pazar do kolejnego celu Monastyru Spocany i twierdzy Gardina koło Starego Rasu.

Przez chwilę jedziemy krętą drogą asfaltową i przez przypadek dojeżdżamy do Monastyru Mileseva, który mieliśmy pominąć. Jak już tu trafiliśmy postanowiliśmy się zatrzymać i zobaczyć sławny fresk z białym aniołem (wewnątrz zakaz fotografowania).



Wracamy na drogę gdzie Hołek (czytaj GPS) zaczyna nas wciągać w kolejną drogę szutrową. Pytamy o właściwą drogę napotkanych mężczyzn, którzy mówią, że możemy dojechać do celu drogą asfaltową lub tą drogą szutrową, w którą właśnie wjechaliśmy. Na mnie zadziałało to jak zachęta. Jakość drogi zniechęcała Tamarę ponieważ jako pasażer motocykla inaczej niż kierowca odczuwa tzw. wężykowanie. Po prostu nie przepada za szutrami choć przyzwyczaiła się już do mojego zboczenia. Droga prowadzi na szczyt Jadownik ok. 1600 m.n.p.m.
Miejscami droga jest nieco ekstremalna z dużymi kamieniami, i głęboko wymytymi bruzdami. Strome podjazdy w tym serpentyny sprawiają, że dochodzi do nas swąt palonego sprzęgła. Do szczytu Jadownik odnoga w prawo 2 km - Tamara nie jest chętna zbaczać z głównej drogi kiepskiej jakości obawiając się znacznie gorszej. Jedziemy więc do celu. Dojeżdżamy do drogi asfaltowej a dalej wprost pod monastyr Sopocany.



Zwiedzamy ów obiekt zwracając uwagę na wszelkie szczegóły.



Wewnątrz tłumy i kolejne nadciągające osoby - tak wyglądały przygotowania do chrztu utrudniając nam możliwość zrobienia zdjęcia bez ludzików.



W końcu wracamy do naszego potwora i wyruszamy na poszukiwania twierdzy, która miała być po drodze do monastyru.



Naszym zdaniem dojazd do Twierdzy Gardina z listy UNESCO powinien być oznakowany. Niestety łatwiejsze było odnalezienie monastyru. Prawdopodobnie widzieliśmy fragment jej murów z drogi jednak zgodnie stwierdziliśmy, że odpuszczamy ponieważ ciekawie wygląda z lotu ptaka nie mając pewności jak będzie na miejscu. Szkoda nam było czasu na zapytania i zbędną stratę czasu.

Tniemy do granicy z Czarnogórą Spiljani - wzdłuż Kosowa. Samo położenie monastyru jest bardzo bliskie Kosowa. Jedziemy przez Rozaje-Berane-k. Bjelo Polje-Plevlja. W tych okolicach drogi asfaltowe są kiepskiej jakości wręcz tragiczne dziury. Widoki i zapachy jak w owej enklawie - smród palonych plastikowych butelek, śmieci wzdłuż drogi i w rzekach, widoczne minarety przy licznych meczetach i zdecydowanie brudniejsza woda w rzekach. Na remontowanym odcinku drogi zaczepia nas dwóch młodych chłopaków zapraszając nas do siebie na pogawędki. Jeden z nich ma żonę Polkę z zielonogórskiego. Takie spotkania mają coś w sobie, często są emocjonalne a zarazem wspaniałe. Okoliczny klimat i zapachy zniechęcają nas od dłuższego pobytu w tych rejonach. Ślicznie dziękujemy za zaproszenie a chwilę później przekraczamy granicę wjeżdżając do Czarnogóry.
W mgnieniu oka jakość dróg zmienia się nie do poznania. Do tego wiadukty, tunele, piękne widoki gór i przepiękny wąwóz. W mgnieniu oka droga traci na jakości w momencie zjazdu z głównej. Kierujemy się na północ wzdłuż granicy z Serbią. Kręte drogi towarzyszą nam od początku - towarzyszą w dalszym ciągu. Zatrzymujemy się na chwilę aby coś przekąsić w okolicznym sklepie. Nagle z minuty na minutę wzrasta zainteresowanie nami i naszym motocyklem i dlatego zwijamy się dalej. Przystajemy w innym sklepie w Plevlja na małą przekąskę - parówki z dodatkami są wyśmienite :-) Robimy również zakupy na wieczór.



Granicę z BiH przekraczamy w Metaljka. Dziwne przejście. Po czarnogórskiej stronie totalna pustka. Przejeżdżamy około 5 km i dojeżdżamy do odprawy BiH. Oprócz nas stoją 2 samochody. Nikt się nie spieszy. Holendrzy jadący w przeciwnym kierunku po około 10 minutach dostają swoje dokumenty i odjeżdżają. Bez pośpiechu po ok. 10 minutach odjeżdżamy i my.

Wjeżdżamy do Gorazde w samo centrum. Przejeżdżając jedno skrzyżowanie gwiżdże na nas policja. Zatrzymujemy się jakieś 30 metrów dalej. Podchodzi do nas jakiś facet i mówi do nas po angielsku. W mieście trwa FESTIVAL PRIJATIELSTWA. Przejazd przez most nie jest możliwy po czym mówi do nas dość dosadnie jedźcie dalej - fu..ck th...em. Przejeżdżamy przez most mimo wyłączenia z ruchu. Policjanci nie dali nawet kroku w naszą stronę. Przejeżdżamy powoli między tłumem przechodniów. Dalej wspinamy krętą drogą w górę. Droga asfaltowa słabej jakości psuje się z każdym kilometrem po czym asfalt znika zmieniając się w szuter. Rozglądamy się za miejscówką na nocleg. Nie jest łatwo ponieważ trudno znaleźć w miarę płaski kawałek na rozbicie namiotu. Po długich rozważaniach zjeżdżamy w boczną dróżkę decydując się na jedno z miejsc z piękną panoramą na Gorazde. Oświetlone miasto a nad nim miliony gwiazd do tego sztuczne ognie. Tak piękny widok sprawia, że ja wyciągam matę i śpiwór na zewnątrz chłonąc wspaniałe widoki łykając złocisty napój aż zasnąłem między motocyklem i namiotem. Obudziłem się około 3:00 obracając się na bok kładąc twarz prosto w rosę osiadłą na macie. Spojrzenie w dół - miasta nie widać. Wokół mleko. Wszedłem do środka a Tamara oznajmia mi, że na zewnątrz hałasowało jakieś zwierzątko - czy słyszałem ? Nie słyszałem nic licząc spadające gwiazdy ...

02.08.2014 (sobota)

Pobudka w chmurach. Po wyjściu z namiotu widoczność na ok. 20 metrów. Po prostu białe mleko.



Nocleg na dość pochyłym terenie więc razem zjeżdżaliśmy z maty podsuwając się w górę co jakiś czas. Przy śniadaniu słyszymy dzwonki owiec wyprowadzanych na wypas. Są tuż obok nas. Niestety nic nie widać.



Teraz czeka nas wyjazd pod górkę. Najtrudniejsze będzie ruszenie. Sprawy nie ułatwia woda opadająca z chmur osadzająca się na trawie. Po chwili zmagań udaje się dojechać do drogi szutrowej.
Tamara dociera po chwili a wraz z nią zwabiony odgłosem motocykla pasterz. Z niedowierzaniem pyta czy przyjechaliśmy tą drogą z Gorazde ? Oznajmiamy, że tylko nocowaliśmy.
Hranjen 1174 m.n.p.m. -Praca-Pale-Sarajewo - piękna widokowa trasa a na koniec piękna panorama miasta doświadczonego podczas ostatniego konfliktu na Bałkanach.
Sarajewo - zwiedzanie tego orientalnego miasta to ciekawe doświadczenie.





Stary bazar, studnia będąca fragmentem pierwszego wodociągu w Europie, wspaniałe gadżety. Niektóre robione na żywo-kupujesz nagrywasz.



Wchodzimy w sferę wspaniałych zapachów. Postanawiamy zatrzymać się na przekąskę.



Właśnie tutaj zauważamy uwielbienie do naszej najbardziej znanej gwiazdy futbolu - Lewandowskiego. Na straganach jego koszulki w barwach nowego klubu. Olbrzymie zaskoczenie.



Na ulicach tłumy ...



Nawet zamaskowanych kobiet ...



Po dłuższym pobycie wracamy do motocykla i ruszamy w dalszą drogę.



Od momentu zaparkowania motocykla towarzyszyła nam pani, która chciała wyciągnąć od nas jakąś walutę. Nie chciała żadnej obcej a miejscowej nie posiadaliśmy. Za posiłek płaciliśmy kartą a ona ciągle była w zasięgu naszego wzroku ... Coś tu chyba jest na rzeczy. Pełni obaw wracamy do motocykla - nic nie zginęło. Ufff.

Dojeżdżamy do Visoko gdzie ponoć znajdują się piramidy. Owszem widzimy górę o idealnym piramidowym kształcie w całości porośnięta przez drzewa. Robimy fotę owej piramidy oraz ślady po kulach z ostatniego konfliktu bałkańskiego, które najbardziej rzucają się w oczy w Bośni i Hercegowinie. Są niemal w każdym mieście.



Najmłodsi ćwiczą na wszelki wypadek ...



Zauważamy, że w mieście jest podziemna trasa. Zastanawiamy się nad opcją zwiedzania ale potworny upał pomaga nam w podjęciu szybkiej decyzji - jedziemy dalej. Boczne dróżki z dużym natężeniem ruchu. W Catici dojeżdżamy do przejazdu kolejowego. Zakręt, sznur samochodów przed nami, dohamowanie i nie wiedzieć czemu leżymy. Wraz z motocyklem suniemy się wprost pod koła samochodów nadjeżdżających z przeciwka ... MASARAKSZ !

cdn ...
__________________
http://www.radiator-mototurystyka.pl/
Głazio jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
 


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Góry Przeklęte dla początkujących, czyli jak bardzo można poobijać się w tydzień… [2012] jagna Trochę dalej 89 10.05.2013 22:03
Włóczęga po kraju 15-30 Lipca KML Umawianie i propozycje wyjazdów 13 14.07.2011 22:46
Góry Przeklęte - Albania 2010 paku Trochę dalej 30 17.06.2010 12:01
Startujemy w Góry Przeklęte - Albania 2010 paku Kwestie różne, ale podróżne. 12 17.05.2010 23:36


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:40.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.