![]() |
|
|
Narzędzia wątku | Wygląd |
![]() |
#10 |
![]() Zarejestrowany: May 2008
Miasto: Kraków/Brzozów/Gdańsk/Zabrze
Posty: 2,918
Motocykl: RD07a/1190r
![]() Online: 11 miesiące 1 tydzień 1 godz 29 min 29 s
|
![]()
Rozdział Piąty
Dzień dwudziesty czwarty Wygrzebuję gdzieś tabletki na podobne dolegliwości. Bartek zażywa i zasypia. Ja w tym czasie idę głęboko w step, gdzie obserwuje rytuały piesków preriowych czy jak się te śmieszne stworki nazywają. Niestety Krystyna Czubówna miała dziś wolne więc pozostała mi tylko tępa obserwacja bez narracji. W przydrożnym kafe przy okazji obiadu pytamy na jakim odcinku jest taka droga - Przez 80 kilometrów a potem to już tylko aaasfalt i aaaasfalt. Droga to... w zasadzie to nie droga tylko koleiny i doły upchane na pasie drogowym. Kluczymy pomiędzy tymi dziurami zastanawiając się jakim cudem jeżdzą tędy samochody. Niektóre doły bez większego problemu schowałyby pojazd łącznie z dachem. 3.jpg Dopóki jedziemy po śladach poprzedzającej nas ciężarówki jest znośnie, jednak wszystko się zmienia gdy postanawiam ciężarówkę wyprzedzić. Już w połowie ciężarówki zaczyna mną miotać na boki. Po wyprzedzeniu jadę jeszcze 10 metrów zygzakiem po czym kładę się jak długi. Gleba była na tyle konkretna, że odrywa mi kufer i wgniata osłonę silnika. Okazało się , że to gęste i lepkie błoto zapchało mi cały błotnik, a że brakowało w błotniku jednej śruby, wykręciło go na tyle, ze po raz kolejny wlazł pod osłonę silnika blokując koło i kierownicę. Wyprzedzana ciężarówka zatrzymała się a kierowca z pasażerem urządzili sobie teatr obserwując moje tarzanie się w błocie. Gdy już spełnili się jako widzowie, ciężarówka ruszyła w dalszą drogę tylko po to aby 100m dalej zakopać się w błocie. Cały ruch na drodze zamarł. Nawet kamazy nie były w stanie jechać w tej mazi. U mnie niewiele lepiej. Widząc, że dalsza jazda zakończy się kolejnym zblokowaniem koła odkręcam błotnik zupełnie. 2.jpg Jedzie się trochę lepiej aż w końcu dojeżdżamy do suchego, gdzie znów przykręcam błotnik. Jednak jest on już na tyle wykręcony, że na odcinku 1000m, 4 razy włazi mi pod osłonę silnika 4 razy o mało mnie nie kładąc. Następna rzeczą był lot piękną parabolą nad kierownicą. Tak sobie lecąc zabieram po drodze ze sobą szybę wraz z kawałkiem owiewki, a że odpadł też kufer to już chyba nawet pisać nie trzeba. Skoro tak to jedziemy dalej w kierunku Aktobe. Faktycznie przez 30 km jedziemy nowiutkim asfaltem. Ogarnia nas jednak stanowczo przedwczesna radość. Po 30 km Nowy asfalt przechodzi w dziurawe szczątki starego asfaltu, który znów kończy się grawiejka i piachem a wszystko to jest ozdobione kropiącym deszczem. Dociągamy do północy, po czym wjeżdżamy w pierwszy zjazd i bez sił walimy się do spania. Ostatnio edytowane przez czosnek : 19.11.2009 o 00:50 |
![]() |
![]() |
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|
![]() |
||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Xinjiang 2008 czyli dlaczego nie zobaczymy olimpiady... | sambor1965 | Trochę dalej | 400 | 23.02.2009 16:44 |