Dzień piąty
Rozładowane wczoraj motury ubieramy w kufry i worki.
Umawiamy się z gospodarzem, że za dwa tygodnie wracamy, że auto i przyczepa mają stać i na Nas czekać.
_MG_9161.jpg
_MG_9162.jpg
Dobra, to gdzie jedziemy..?
DSC00394.jpg
DSC00395.jpg
Roger rzucił hasło, że chodźmy najpierw spróbujmy zaatakować Abchazję. Podobno najładniejszy rejon Gruzji, choć teraz to już nie wiem czy nie bardziej Rosji..
Odpalam GPS, obieramy kierunek Abchazja, jadąc wybrzeżem na północ przez Poti. Mamy 100km do granicy.
DSC00393.jpg
"coś" po drodze
W Poti trafiamy na bazarek, przekąsić jakieś chaczapuri i połazić po straganach
DSC00400.jpg
DSC00397.jpg
DSC00398.jpg
DSC00399.jpg
Po wyjechaniu z Poti przejeżdżamy przez Zugdidi
_MG_9168.jpg
Zamek w Zugdidi
Do Abchazji mamy raptem 10km.
DSC00404.jpg
DSC00418.jpg
DSC00420.jpg
DSC00411.jpg
DSC00414.jpg
DSC00415.jpg
Gruzini nie robią żadnych problemów z wjazdem do Abchazji, ale podpowiadają nam że i tak nie wpuszczą. Wjechanie nie wiąże się z żadnymi opłatami więc próbujemy naszych sił negocjacyjnych i przejeżdżamy przez most dzielący Gruzje z Abchazją.
Na samym końcu mostu, na metalowych płytach Wojtek z Emilką łapią paciaka.
_MG_9176.jpg
_MG_9175.jpg
Emilka zbiła se tylko tyłek

Viadro się lekko przeszlifowało. Wojtek cały.
Za chwile pojawili się abchascy pogranicznicy i wojskowi i niczym na tureckim bazarze targowanie

Roger zaczął nawijać sołdakowi makaron...
Drug sołdak, to dawaj wpuść nas.
Niet.
Nu dawaj na jeden dzień.
Niet.
No dawaj, wieczera my wyjedziem.
Niet..
Przyjechał jakiś wyższy rangą wojak w jeepie i mówi że ni ma bata nie wpuści. Wize nada mieć i basta. Abarot

No to dupa, dawajcie wracamy. Nie idzie ich przekonać
_MG_9180.jpg
Wracamy z powrotem na most i na granice.
_MG_9187.jpg
_MG_9185.jpg
_MG_9184.jpg
Wracamy z powrotem do Zigidigi czy jak to ram się nazywa. No to teraz gdzie jedziemy..?

To może do Swaneti..?
Nie, tam nie, bo podobno jest najniebezpieczniej z Całej Gruzji.
A tam, jedziemy
Obieramy trasę na północny wschód, w stronę Mesti. To jakieś 140km.
Zaraz po wyjechaniu z Zigidigi, Dżejson zniknął gdzieś z tyłu. Wracam i co zastaje..? Oczywiście! KTM sie spsuł
_MG_9189.jpg
_MG_9192.jpg
Multimetr w łapke i za chwile wiemy, że tutaj nie dochodzi nam napięcie.
Pogmeralim w bebechach kabli i pomarańcza z powrotem może jechać
_MG_9193.jpg
OK, zbieramy się i w drogę
DSC00426.jpg
Robimy się wszyscy głodni. Dopadła Nas gastrofaza.
Ujechaliśmy kilka kilometrów i naszym oczom wyłonił się przydrożny śmierdzi barek. Jedliśmy tam najlepiej przyrządzony bakłażan na tym wyjeździe !
DSC00434.jpg
po jedzeniu..
DSC00437.jpg
DSC00439.jpg
I lecimy dalej...
_MG_9207.jpg
_MG_9219.jpg
Do Mesti mamy jeszcze z 70km.
DSC01631.jpg
DSC00452.jpg
Pieprzone krowy, srają w tych tunelach i śmierdzi niemiłosiernie.
DSC00445.jpg
kurde, ładnie tu
DSC00458.jpg
_MG_9196.jpg
DSC00465.jpg
Dujemy dalej... i za kolejnym zakrętem dla odmiany znika Roger. Ok, nawrotka.
Jak widać nie tylko pomarańczowe KTM się psują, czarne też
_MG_9226.jpg
Wyglądało na niesprawny układ chłodzenia, ale okazało się że znowu to zwykła pierdoła. Brudny od osadu korek chłodnicy.
Po wyczyszczeniu petrygo nie było już nikomu potrzebne

Popili wina gruzińskiego i nawet tempo jazdy od razu wzrosło
No to wio !
_MG_9239.jpg
_MG_9242.jpg
_MG_9246.jpg
_MG_9249.jpg
_MG_9253.jpg
DSC00508.jpg
DSC00516.jpg
DSC00520.jpg
DSC00525.jpg
DSC00522.jpg
Dojeżdżamy w okolice szczytu góry Uszba. Góra ma ostry szczyt kończący się na 4710npm.
Pod górę wiedzie droga ale zostawiamy sobie to na jutro, bo to już bardzo blisko Mesti.
DSC00528.jpg
DSC00488.jpg
DSC00492.jpg
_MG_9218.jpg
_MG_9202.jpg
Dojechaliśmy do Mesti. Znaleźliśmy szybko kwaterę. Zanim wzieliśmy prysznic, Dżejson aka Wodoprowodczyk musiał go naprawić bo ciekł
DSC00530.jpg
IMG_9266.jpg
Dżejson wycina uszczelkę z dętki
IMG_9267.jpg
Dzień jak codzień, czyli codziennie pyszny gruziński ser
Schowek01.jpg
Dziś nastukaliśmy 250km. Połowa drogi bez asfaltu. Jutro powrót pod Uszbę, a dalej w stronę Uszguli