Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Trochę dalej

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 11.05.2009, 20:16   #1
felkowski
 
felkowski's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Warszawka
Posty: 1,482
Motocykl: RD07a
Przebieg: 66666
Galeria: Zdjęcia
felkowski jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 19 godz 14 min 53 s
Domyślnie Maroko okiem leszcza

W życiu piękne są tylko chwile i dlatego warto żyć jak śpiewał nieodżałowany Rycho R. I to jest absolutna prawda. Do tego to właśnie one a nie my, jak nam się wydaje, decydują kiedy i skąd do nas przyjdą. Jakby ktoś zapytał mnie dwa miesiące temu: felek jedziesz do Afryki ?, potraktowałbym to jak kiepski żart. Ja nawet z Europy w życiu nie wychyliłem nosa. Tymczasem przyszło samo. Jedziesz? pewnie, że pojechałbym, ale wiesz... rodzina, praca, obowiązki....My jedziemy na majowy weekend plus kilka dni, jedź z nami. 10 dni to mało 3 dni jazdy do Hiszpanii trzy z powrotem na pobycie na miejscu nie ma co marzyć. W pracy hity z satelity, w domu też nie za słodko. Chłopaki jadą za dwa tygodnie a ja nic nie mogę zrobić. Prawie wszystko mówi nie. Prawie, bo tylko Renata mówi jedź. Chwile później kolejne światło w tunelu. Muszę załatwić jedna sprawę, której nikt nie chce się podjąć w tydzień. Ale co, ja nie dam rady ? Jak nie jak tak. Dzień w dzien po robocie sam strugam do drugiej w nocy. W między czasie w pracy udaje się załatwić zastępstwo. Cieniutkie światełko wychyla się z tunelu. Środa wieczór puzle poukładane. Jeszcze tylko przygotować sprzęt, spakować się i Dzida. O 20 wchodzę do garażu zastanawiam się na tym jak przygotować sprzęt na wyjazd. Mało czasu. Wystarczy na zmianę oleju i posprawdzanie paru śrubek, a jeszcze trzeba się zpakować. Ręka opatrzności popycha mnie w stronę tylnego koła. Coś jest nie tak. Wybijam łożyska. W jednym zaczyna się rozpadać koszyk, a kulka lata luzem.

IMG_7194.jpg
Jest 22 skąd wezmę łożyska o tej porze. W takiej sytuacji tylko można liczyć na szczęście, czy jak to tam sobie nazwiecie. Po drugim telefonie łożyska jadą do mnie. Nie ja po nie, tylko one do mnie. I jak tu nie wierzyć w opatrzność. Po północy melduję się w łóżeczku. Jeszcze tylko się spakować, rano do pracy i ahoj przygodo. Mimo braków snu od kilku dni, nie mogę zasnąć. Rano pół godziny na pakowanie. Ze słynnej listy Podosa co chwilę znikają zbędne pozycje. Najpierw wycinam połowę, a potem połowę z pozostającej połowy. Muszę się zmieścić w kufer i torbę na zbiornik.... Przecież nie jadę na rok. W pracy z podniecenia nie mogę się skupić. Wreszcie wybija 16. Wpadam do garażu wytaczam Afrykę i ruszam. Ruszyłem i czuje że skrzydła mi rosną jak pegazowi po redbulu. Kurde jadę do Afryki...w życiu bym nie przypuszczał, że to się uda.
Docieram to Patiomkina. Tam jest punkt pakowania galery. Z konieczności jedziemy samochodem do Hiszpani. Samochodem we trzech możemy jechać non stop. Dzięki temu zaoszczędzamy dwa do trzech dni. To dla nas oznacza dwa razy tyle czasu w Afryce. Na przyczepie ląduja dwa XTeki i Afryka. Na biegu dorabiamy uchwyty do mocowania motorów. Mamy jakieś sto kilo powyżej dopuszczalnej ładowności przyczepy.
IMG_7202.jpg
Opony pompujemy na 3,5 at. Przynajmniej nie wygladają na flaki. Do Wyszkowa dałoby radę, ale my mamy trzy i pól tysiąca kilometrów w jedną stronę. Nie ma wyboru za późno. Dociera Jurand. Jesteśmy w komplecie. Motory stoją jak struny, bambetle na furze i my trzech jeźców apokalipsy, gotowi na wszystko. Jeszcze po kiłbasce i krzyż na drogę. Zegar bije 22 ruszamy. W przadziale bagażowym improwizuję kuszetkę. Midzy kuframi, kaskami i zapasowymi oponami udaje mi się wygospodarować całkiem zgrabną sypialnie.
IMG_7212.jpg
Odlatuję natychmiast aby nadrobić braki snu z dwóch tygodni. Przed świtem zmiana wahty. Siadam za kierownicę i zaczyna się jazda. Dociera do mnie, że nie byłem dalej niż w Alzacji. Od dwóch tygodni chodzi za mną jedynie piosenka „desert rose” Stinga śpiewane razem z Cheb Mami. Właściwie to wszystko co wiem o afryce i Maroku. No nie, jest jeszcze jedno. Wszyscy wiemy, że czeka nas zemsta faraonów. Sensacje gastryczne przy zmnianie kontynetu. Ponoć prawie nieuniknione. Boimy się tego wszyscy. Okazuje się, że żaden z nas nie umie po francusku nic ponad bonżur. Jakoś to będzie. Każdy mijany motor rani me serce. Nie sądziłem, że kiedyś będę podróżował z motorem na przyczepce. Ale coż cel uświęca środki....kto to mówił? Chyba nie wspominają go dobrze. Życie płynie na kolejnych zmianach za kierownicą. W zasadzie budzimy się nie wiedząc gdzie jesteśmy. Zchodzący kierowca pokazuje kierunek wyjazdu. Jedziemy przed siebie. Kolejny świt zastaje nas już w Hiszpanii. Non stop coś za oknem. A to miasta, a to sady. Droga jak mażenie nic tylko zwalać motory i porzucic galerę gdzieś przy drodze.
IMG_7252.jpg
W pewnym momencie decyzja dojzewa do wcielenia w czyn. wsiadamy na maszyny i dzida. Galera pozostaje za nami.
IMG_7266.jpg
Próbujemy jechać bocznymi drogami. Jednak co chwila lądujemy na autostradzie. W końcu docieramy do Almerii. Jedyne co do tej pory ustalilismy to, że tam wsiadamy na prom do afryki. Almeria jest niespecjalnie duża. Ale uroku nie da się jej odmówić. Prom odpływa o północy na drugim brzegu jest rano. Zalety: jakieś 400 km bliżej niż do Algeciras i można się spokojnie wyspać podczas przeprawy. Kupujemy bilety po pańsku z kabiną. Ruszamy w miasto na wycieczke. Do odprawy mamy kilka godzin. Wyjerzdżając z potru spotykamy dwie kopane XRki. Młody chłopak max 20 lat wygląda na wystraszonego. Jakby chcąc unikać rozmowy wspomina o koledze. Ponoć tamten mówi po hiszpańsku. Tylko czy któryś z nas mówi po hiszpańsku. Przychodzi Jean Claud – nasz doby duch jak sie ma jeszcze okazać.

IMG_7296.jpg
Też jadą do Maroka. Chłopaki mają po plecaku i małej torbie. No i zbiorniki większe niz afryka. Wyglądamy przy nich jak wielbłądy. Choć z listy Podosa ja mam góra jedną czwartą. Pytają nas o ceny biletów. My na miejscu płacilismy po 120 a oni 240 super ekstra tanio z rezerwacja przez internet na ileś tam czasu na przód. Po jakiś czasie znajdujemy różnicę. Oni mają bilety w obie strony, my w jedną. Określenie chłopaki jest o tyle nie na miejscu, że oni wyglądają jak dziadek z wnukiem. Jean Claud był tam już nie raz i wie co i jak. Jeszcze się o tym przekonamy. Jedziemy w miasto. Trzeba coś zjeść. Nie trafiamy najlepiej. Wycieczka za to jest zdecydowanie fajniejsza. Widok z cytadeli na miasto i port – bezcenne.
IMG_7282.jpg

Lekko wyludnione miasto ożywa z nadejściem zmroku. Ze wsząd wyłażą ludzie. Starsi, młodsi i ci już bardzo dorośli. O tej porze Warszawa w porównaniu z niewielka Almeriią to pustynia. Wszędzie coś się dzieje.
IMG_7310.jpg
IMG_7308.jpg Wąziutkie uliczki tętnia życiem. Zjeżdżamy do portu. Na parkingu sajgon. Furgony zapakowane po dach, a i to mało. Na dachu jeszcze pól wysokosci róznych bambetli. Wszystko co się da. Jakieś Tobołki, fotele , stare rowery, koce słowem wszystko. Obok nas zatrzymuje się dostawczy stary mercedes 207. Posklejany plastrami i pogiety na kazdym kawałku. Na dachu maneli od metra. Z bagażem jest chyba wyższy niż dłuższy.
IMG_7313.jpg
Odsuwają się drzwi wylewa się z niego ze dwanasie osób. Samochód to oczywiście furgon bez szyb. O 23 otwierają brame do wjazdu na prom. Karawa rusza. Wjeżdżamy jak do jaskini. Pan pokazuje nam miejsce. Sizalowym sznurkiem wiąże maszynu do poręczy. Mija nas Jean Claud z Niko. Starszy zagadał coś z obsługą i jadą po pochylni na pierwsze pietro garażu. My toboły na plecy i pniemy sie po schodach. Odnajdujemy kabinę wielkosci przedziału kolejowego. I tak jest nie najgożej. We trzech mamy czwórkę, ale ruszyć jest sie ciężko. Po dwóch dobach w samochodzie łazienka z prysznicem zakrawa na raj. Kabina jest bez okna za to z widoczkiem z fototapety. Po kilku chwilach spaceru znam juz wszystkie zakamarki promu. W sumie niewielki stateczek. O pólnocy żegnamy stały ląd.
IMG_7324.jpg

Po wyjsciu z portu do burty dobija motorówka. Niezła jazda mimo, że na promie nic nie czuć, to motorówką fala rzuca na wszystkie strony. Z dziury w burcie po sznurkowej drabine schodzi na pokład motorówki pilot i adios. Aż dziw, że trafił w pokład. Pewnie dla niego to norma, bo od lat nic innego nie robi.
IMG_7335.jpg
W nocy śnią mi się sceny z Titanica budzę się w naszej klaustrofobicznej dziupli i nie mogę ustać na nogach. Buja na otro. Czuję się mocno nieswojo. A może zarzyte krople sztormowe utrzmuja mój żołądek jeszcze w jako takim stanie. Wychodzę na górę i nic nie widać – czarna dziura. Po imprezie z sziszą na rufie zostały tylko smieci. W przedziałach fotelowych powyjmowane poduszki z foteli i goście śpiący pokotem na podłodze. W knajpie paru kolesi śpi na stołach jak prosiaczki na półmiskach. Odkrywam jeszcze trzech motorniczych. Wracam na swoja pułke do „szafy” dokończyć noc.
__________________
felkowski
sikanie z wiatrem to chodzenie na łatwizne
felkowski jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 11.05.2009, 20:37   #2
sambor1965
 
sambor1965's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Warszawa
Posty: 3,667
Motocykl: RD04
Galeria: Zdjęcia
sambor1965 jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 miesiące 3 tygodni 2 dni 3 godz 20 min 20 s
Domyślnie

Dawaj, dawaj kolego. Zaczelo sie jak u Hitchckocka...
sambor1965 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 11.05.2009, 20:43   #3
myku
 
myku's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Germany
Posty: 5,924
Motocykl: CRF1000D+Cegla+Czelendz
myku will become famous soon enough
Online: 4 miesiące 1 tydzień 5 dni 13 godz 4 min 55 s
Domyślnie

Co dalej?Co dalej...?
myku jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 11.05.2009, 20:59   #4
yonec
Trampkarz
 
yonec's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Tychy - Wawa
Posty: 578
Motocykl: nie AT a TA
yonec jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 1 dzień 11 godz 46 min 28 s
Domyślnie

felkowski Ty to masz dar....czytając twoje opowiadanko (wstęp ) przypomniał mi się klimat hiszpanii....aż za nią zatęskniłem

dawaj dawaj.....
__________________
"Tam, gdzie jest asfalt, nie ma nic ciekawego, a gdzie jest coś ciekawego, tam nie ma asfaltu."
yonec jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 11.05.2009, 21:42   #5
talaxon
 
talaxon's Avatar


Zarejestrowany: Dec 2008
Miasto: Śrem kiedyś stolica pyrlandii
Posty: 53
Motocykl: jakoś wolę jabole
Przebieg: sporo
talaxon jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 dni 4 godz 49 min 35 s
Domyślnie

nie pomijaj wątków miłosnych !
talaxon jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 12.05.2009, 10:19   #6
DrSpławik
tip top
 
DrSpławik's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Warszawa / Kraków
Posty: 399
Motocykl: RD07a
DrSpławik jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 dni 1 godz 55 min 55 s
Domyślnie

Felek, jak zwykle wsiadłeś i pojechałeś... Tylko mmsy ze śniegiem docierały.


__________________


Ci sono mari e ci sono colline che voglio rivedere

Znam Bajrasza.
I no Bayrash ( ang )
DrSpławik jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 12.05.2009, 10:54   #7
rumpel
 
rumpel's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Jun 2008
Miasto: S-ec
Posty: 2,729
Motocykl: 6 dni 350, 690 R
Galeria: Zdjęcia
rumpel jest na dystyngowanej drodze
Online: 7 miesiące 4 dni 4 godz 47 min 5 s
Domyślnie

czekamy

Ostatnio edytowane przez rumpel : 12.05.2009 o 11:24
rumpel jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 12.05.2009, 11:22   #8
DrStar
 
DrStar's Avatar


Zarejestrowany: Nov 2008
Miasto: Zielona Góra
Posty: 127
Motocykl: RD03
DrStar jest na dystyngowanej drodze
Online: 5 min 32 s
Domyślnie

To chyba jeszcze nie koniec .... Dawaj dawaj, czytać się chce
__________________
BBC - Bawaria Bez Cycków
DrStar jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 12.05.2009, 11:48   #9
ENDRIUZET
buszujący w zbożu
 
ENDRIUZET's Avatar


Zarejestrowany: May 2008
Miasto: Szczecin
Posty: 678
Motocykl: RD07
Przebieg: 33.000
ENDRIUZET jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 dzień 13 godz 40 s
Domyślnie

Zrobiłem sobie kawę i zasiadłem do kompa nie zwróciwszy uwagi, że jak na razie gotowy tylko wstęp ... zapodaj dalszą część ... mile widziane w opisie ceny oraz smak (porównania) miejscowego żarcia ... dostępność paliwa ... nastawienie miejscowych .... no dobra już milczę ,a Ty pisz ....
__________________
Wszyscy leżymy w rynsztoku, ale tylko niektórzy spoglądają w gwiazdy.
ENDRIUZET jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 12.05.2009, 18:26   #10
felkowski
 
felkowski's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Warszawka
Posty: 1,482
Motocykl: RD07a
Przebieg: 66666
Galeria: Zdjęcia
felkowski jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 19 godz 14 min 53 s
Domyślnie

Lubie jak mnie prosić
Pisanie zajmuje trochę więcej czasu niż czytanie. Zwłaszcza jeśli ma to mieć jakiś sens. Dajcie mi chwile, mam jeszcze inne obowiązki. W miarę możliwości będę nadawał kolejne odcinki.
__________________
felkowski
sikanie z wiatrem to chodzenie na łatwizne
felkowski jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Yaszek XT600 a Suzi DR350 - okiem kobiety Cleo Lejdis 16 29.05.2022 08:01
OffRoad po Maroko - okiem Blond Świeżynki :) mygosia Trochę dalej 56 23.06.2014 14:06
Moskwa, Murmańsk i kawałek Fjorda okiem Lorda [2011] calgon Trochę dalej 255 27.01.2012 02:49


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:08.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.