26.06.2023, 16:19 | #31 |
Extra sie czyta.
Czekam na ciag dalszy. |
|
26.06.2023, 22:34 | #32 |
Zarejestrowany: Jan 2010
Miasto: Warszawa
Posty: 282
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 2 dni 21 godz 14 min 10 s
|
Na drogach Montenegro dużo policji. Patrol za patrolem, niemal siedzą sobie na głowach. Ale zawsze gdy ich mijam już obrabiają jakiegoś klienta. Odpowiada mi styl jazdy tutejszych kierowców, Macedończyków zresztą też. No i ostrzegają się przed żandarmami😊.
Nawiasem pisząc, zakupy w tutejszych sklepach również przyprawiają o nutkę nostalgii. Pani bez pytania ładuje produkty w plastikowe reklamówki, nie przejmując się „ratowaniem planety”, tylko wygodą klientów. image198.png Nocowałem w okolicach tego mostku i rankiem strzelam pamiątkową fotkę, po czym ruszam w stronę Durmitoru. Dziś chłodno, a jeszcze wczoraj jechałem przez rozgrzaną Macedonię. Ale jest słonecznie i pięknie. Kręta droga jest niemal pusta, właśnie minąłem znak drogowy, zwracający uwagę w języku Szekspira, aby przez najbliższe 34 kilometry jechać ostrożnie. Wyprzedzam austriackiego kampera i niespiesznie sobie pyrkam. Kilka zakrętów dalej na dłużej zatrzymuję wzrok na tablicach rejestracyjnych dwóch samochodów, zaparkowanych na niewielkim parkingu prawego pobocza. Może miałem jakieś przeczucie, że to rodacy i chwilę pogadamy, nie wiem. Jadąc wciąż patrzę na te tablice rejestracyjne i nagle dociera do mnie, że za chwilę właduję się na barierę… Wyhamowałem, uff… Kierownik się zamyślił..! Pozostał jedynie wstyd i zdziwienie obserwujących mnie trójki ludzi z parkingu. Weź się w garść, stary! Bo miłą wycieczkę na własne życzenie zmienisz w kłopoty, upominam sam siebie! image200.png image199.png Cieszący się popularnością most na rzece Tara (Đurđevića Tara Bridge). Czy aby nie tutaj kręcono jedną ze scen „Tylko dla orłów”? image201.png Trzeba przyznać, że Durmitor też zapiera dech w piersiach! Choć to moja druga wizyta tutaj, jestem pod wrażeniem. Ogromna przestrzeń! Do Žabljaka dojeżdżam żółtą drogą P5, a potem odbijam na wąską asfaltową drogę prowadzącą koło szczytu Veliki Ljeljenak (1768 m npm). image202.png image203.png image204.png image205.png Znaki pokazują, że są to „Panoramic Roads” i można to brać dosłownie! Wspaniała, kameralna (bo wąska na jeden samochód osobowy) droga z tysiącem zakrętów, co pewien czas drogę dzielę z ludźmi w kamperach, motocyklistami, rowerzystami, widać wielu o niej wie. Ale nie ma tłoku, czasem przez długie minuty nie spotykam nikogo. image206.png Niby mimochodem „Panoramic Road” prowadzi mnie przez most nad Tarą i zaraz za nim przez przejście graniczne z Bośnią i Hercegowiną. image209.png image210.png A dalej już korzystając z drogi E762 (miejscami to chyba autostrada) jadę na północ w stronę Sarajewa i do kolejnego punktu programu – Bunkru Tito pod miejscowością Konjic, a dokładniej Polje Bjela. Ładne miasteczko. image211.png Wcześniej zaczerpnięte informacje potwierdzają się, bilety do kupienia jedynie przez internet lub „biuro podróży”. Znajduję takowe i dogaduję szczegóły na jutro. Wciąż trwa dość wczesne popołudnie, robię zakupy, ale jestem rozczarowany, bo nie w każdym sklepie (czy markecie) mają piwo. Panie w jednym sklepie informują mnie, że piwo nie jest wskazane do picia, jak każdy alkohol. No cóż, co kraj to obyczaj. Udaje mi się jednak zakup puszki piwa😊 Z wystającego za Polje Bjela kranu ze ściany, nabieram wody w worek prysznicowy i szukam noclegu. Nie chcę zbytnio się oddalać od tego miejsca ze względu na jutrzejsze plany „bunkrowe”. Udaje mi się znaleźć miejsce ze 2-3 kilometry dalej, w zasadzie w samej wiosce Džajići. Z asfaltu skręcam w prawo i pod górkę i po 150 metrach zatrzymuję się jakby przed czyjąś nieużywaną ostatnio drewutnią, czy tymczasowym placem budowy. W dole biegnie asfalt, po drugiej jego stronie domy. Słyszę dobiegające głosy ludzi, są naprawdę blisko. Ale postanawiam tu zostać, choć przyznaję, że jest to trochę dziwna sytuacja noclegowa. Zachowując się kulturalnie i cicho powinno być jednak okej… image212.png image213.png Zwlekam z rozłożeniem namiotu aż się ściemni, w tym czasie popijam chłodne piwko, siedzę na rozwalającej się nagrzanej słońcem ławeczce i kontempluję pracę pasterza na zboczu góry po drugiej stronie asfaltu i rzeki. Jest tak daleko ode mnie, że nie widzę jego oczu, ani twarzy. Widzę ręce, nogi i tułów. Może ze 300 metrów, może więcej? Podpiera się kijem, na ramieniu trzyma tobołek i też patrzy na mnie. Pomachałem mu, ale zero odzewu. Jego biało-czarny pies właśnie się położył przy jego nogach. To lepsze niż telewizor😊. Pasterz co jakiś czas zatacza kółka o promieniu 20 metrów, ale owiec wcale nie pogania. Czuję przyjemne zmęczenie tym dniem, szacuję, że dobre 100 km przejechałem w zakrętach. Ostatnie promyki słońca liżą zalesione wierzchołki gór, piękne światełko! W końcu pasterz wraz z 30-stką owiec schodzi na dół, a ja zadomowiony w tym miejscu rozkładam namiot i wieszam prysznic pod daszkiem drewutni. Dociera do mnie intensywny i bardzo przyjemny zapach przypraw prowansalskich. To niewielka płożąca się macierzanka tak pachnie. image215.png Gdy kończę mycie, w dole słyszę 2 autokary z francuskimi dzieciakami, parkujące przed domem na placu, po drugiej stronie asfaltu… O w mordę, przypadkiem mogą spojrzeć w górę i zobaczyć białą d..ę podróżnika-naturysty. Kucam, kryguję się i wyczekuję dogodnego momentu na wskoczenie do namiotu. Co więcej, małe żabojady będą za chwilę spożywać posiłek w domu z przeszklonym poddaszem, skąd mają namiot i motocykl jak na patelni. Trudno. Gdy już zapada noc, obok namiotu na jakimś fragmencie blachy ląduje kamień rzucony przez wracające dzieciaki, które informują mnie w ten sposób, że o mnie wiedzą. Nikt mnie jednak nie odwiedza i szybko zasypiam snem sprawiedliwego😊 |
26.06.2023, 22:45 | #33 |
Bazo wadnie napisane czyta się
Chłopca przy przejściu dla pieszych w Bułgarii znam z widzenia. Niestety na południe tego kraju nie miałem okazji dotrzeć.
__________________
'Przestań naprawiać kiedy zaczynasz psuć' - Ojciec matjasa |
|
27.06.2023, 09:21 | #34 |
Zarejestrowany: Jan 2010
Miasto: Warszawa
Posty: 282
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 2 dni 21 godz 14 min 10 s
|
Chłopiec ma do pary dziewczynkę po drugiej stronie przejścia
20230603_130301.jpg |
27.06.2023, 10:00 | #35 |
Jak Romeo i Julia bez osi Z
__________________
'Przestań naprawiać kiedy zaczynasz psuć' - Ojciec matjasa |
|
27.06.2023, 15:56 | #36 |
Zarejestrowany: Jan 2010
Miasto: Warszawa
Posty: 282
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 2 dni 21 godz 14 min 10 s
|
Ranek zamierzałem rozpocząć wcześnie, tak aby mój biwak pozostał jedynie mglistym wspomnieniem wśród miejscowej ludności. A także tej przyjezdnej młodzieży. Nie do końca mi to wyszło, gdyż po wyłączeniu alarmu, przysnąłem jeszcze na chwilę. W przeszklonym poddaszu już zaczęto przygotowania śniadania dla kolonistów.
W "biurze podróży" byłem 9.20 i miałem jeszcze sporo czasu na załatwienie formalności (1 minuta), a także kawkę i dostęp do wifi (30 planowanych minut). Zdążyłem się wygodnie rozsiąść i rozpocząć skrolowanie telefonu, gdy młody koleżka, u którego przed chwilą wydałem 10 euro na bilet spytał, czy nie pomógłbym mu w transporcie quada, tu niedaleko. Jasne! Wsiadł na jednego, ja na drugiego i tylko zdążyłem krzyknąć, żeby jechał wolno. Pojechaliśmy ze 2 km przez miasteczko i odstawiliśmy sprzęty na parking, gdzie już czekało 5 innych quadów i jego kumple. To była moja druga w życiu przejażdżka 4-kołowcem (pierwsza trwała nieco dłużej) i wrażenia mnie nie poraziły. Sztywne to, wielkie, głośne i powolne, nie pochyla się w zakręcie Kumple mnie odwieźli i wte pędy musiałem lecieć do bunkra. Punkt 10.00 jestem przed bramą wjazdową do bunkru ARK D-0, zbudowanego dla Josipa Broza Tito. Stoi już kilka osób i samochodów. Mili, szwedzcy emeryci zgadzają się na przechowanie w swoim kamperze na czas zwiedzania moich ciuchów motocyklowych. Przewodniczka z silnym bośniackim akcentem opowiada po angielsku wyuczone formułki, ciężko się jej słucha. Bunkier nigdy się nie przydał i nigdy Tito z niego nie skorzystał. Ponieważ jego âpancernośćâ wynosi mizerne 20 kiloton, to wojsko też go nie chce i udostępniono go turystom, tymczasowo. Tymczasowo, bo planowane jest jego zburzenie. Kiedy to usłyszałem, aż parsknąłem, bo kto chciałby się podjąć pozbycia się tych milionów metrów sześciennych betonu? image217.png image218.png W korytarzach i pomieszczeniach bunkra w trakcie półtora godzinnego zwiedzania wiało nudą. W co drugim pomieszczeniu poupychano na siłę jakieś instalacje artystyczne, co jednak nie powoduje wzrostu zainteresowania. Wracam pamięcią do wizyty muzeum Bunker ART w Tiranie. Tamto zwiedza się z wypiekami na twarzy. image222.png image225.png image228.png Wczesnym południem funduję sobie obiad w dużej, przydrożnej restauracji "Zdrava voda" w Jablanicy. Ociekający, aromatyczny tłuszcz z jagnięciny to istny miód na moje serce, tego trzeba mi było! image231.png Droga R419 za Jablanicą prowadzi rozległą doliną z pięknymi widokami. image233.png image234.png image235.png Dalej, za Tomislavgradem pojawia się szeroka panorama na jezioro Buśko. image237.png Potem nie jest już tak romantycznie. Dwa razy się ubieram / rozbieram z kompletu przeciwdeszczowego. Przeczekuję oberwanie chmury w jakimś miasteczku. Najpierw pod wąskim daszkiem remizki strażackiej, a gdy po 20 minutach deszcz zelżał i ruszam, okazało się, że to nie koniec nawałnicy i zmuszony jestem na kolejny 20-minutowy postój na stacji paliw. Podczas jazdy w deszczu mam też wrażenie, że "razi mnie prąd", zwłaszcza podczas dotykania klamki sprzęgła. Czyżby jakieś przebicie od grzanych manetek..? image238.png Dzień kończę w ładnej, zalesionej okolicy z łagodnymi zboczami na horyzoncie, ale trochę trwało nim znalazłem odpowiednie miejsce na biwak. Niby między sosenkami, ale nie w przyjemnym borze mieszanym, lecz w borze bagiennym, podłoże miejscami grząskawe. image239.png Tylu much, ile tutaj lata nad motocyklem, to ja jeszcze nie widziałem. Jakby to było jakieś najsmaczniejsze gó..o Obsiadły stacyjkę, a po czasie, też i silnik. Grzeją swoją odwłoki. image240.png Ostatnio edytowane przez Mech&Ścioła : 27.06.2023 o 19:44 Powód: literówki |
27.06.2023, 21:43 | #37 |
Zarejestrowany: Jan 2010
Miasto: Warszawa
Posty: 282
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 2 dni 21 godz 14 min 10 s
|
Na granicy BiH / Chorwacja daję dokumenty, szybko odbieram je z powrotem, dziękuję i w długą! Ale słyszę, że dochodzą do mnie jakby krzyki…, więc zatrzymuję motocykl 30 metrów dalej i zdziwiony patrzę o co kaman, a pogranicznicy żwawo machają na mnie, żebym co prędzej wracał do kolejnego okienka! Ups, znowu wtopa… I to na oczach czekających w kolejce za mną czoperowców zza Odry. Wyprzedziłem ich jakieś 20 minut wcześniej w miasteczku Bihać tylko dlatego, że oni karnie stali w środku korka czekając na przejazd w ruchu wahadłowym, a ja… wiadomo😊. Teraz za to mają okazję do śmiechu z narwanego Polaczka😊. Podczas gdy ja nawracam przejeżdżając po krawężnikach, by mieć to jak najszybciej za sobą, pod ominięte okienko, pierwszy czoperowiec sympatycznie się do mnie śmieje, pokazując ręką kierunek i robiąc głośne wrruuum. Nie przestaje jednak być mi głupio.
Dzięki informacji zamieszczonej na naszym Forum przez Ponckiego () zaraz za przejściem granicznym atrakcja w postaci Vojni aerodrom Željava. Motocyklistów tyle, co na zlocie, a ja czuję, że odzwyczaiłem się od towarzystwa takiej masy ludzi na raz. image241.png image244.png image245.png image247.png image248.png Plan na dalszy ciąg wycieczki zakłada możliwie szybki przelot do Włoch. Po drodze na słoweńskiej stacji benzynowej za 1,99 euro korzystam z prysznica, akurat w trakcie niemałej zlewy. Z tymi prysznicami procedura podobna jak kiedyś w Austrii, żeby dostać kluczyk pod prysznic, zostawiam ID. Potem kanapka z kurczakiem i kawka. Wracając odświeżonym, spotykam parę sympatycznych Francuzów. Ją zastaję w pozie totalnego wyczerpania – stoi z tyłu motocykla z ramionami i głową opartymi o kufer, jakby spała. On wygląda na całkiem wypoczętego, sprawdza coś w nawigacji. Zagaduję ich uprzejmie o jej wyczerpującym wyglądzie, na co się uśmiecha mówiąc, że mieli ciężką ostatnią noc spędzoną na kempingu przy autostradowym parkingu. Hałas rozłożył ich na łopatki… Rozmawiamy jakiś kwadrans, on ma kuzyna pod Olsztynem, sporo podróżował. Jestem pod wrażeniem zwłaszcza jej wieku (mogę tylko przypuszczać ile ma na karku) i tego, że wciąż chce jej się tak spędzać czas! Strzelam im pamiątkową fotę i obdarowuję znaczkiem z symbolem naszej stolicy. Ona zaraz go przypina i mówi, że to będzie jej talizman😊 image249.png Jadę dalej, ale pogoda niepewna i po 40 minutach znowu zanosi się na ulewę. Trafia się stacja benzynowa, parkuję koło 2 świecących nowością olbrzymich harlejów z polskimi blachami. Zatrzymując się kiwam na powitanie głową i mówię cześć gasząc silnik. Dwóch zblazowanych koleżków w średnim wieku siedzi opartych o ścianę, ich towarzyszka wyraźnie zniecierpliwiona stoi. Mija kilka minut podczas których wkładam przeciwdeszczówki. Podróżnicy rozmawiają ze sobą luźno, między nami nie dochodzi do wymiany czegokolwiek, odnoszę wrażenie, że spoufalanie z jakimś brudasem na śmiesznym pyrkaczu im nie przystoi. Ale może niesprawiedliwie oceniam. |
28.06.2023, 11:36 | #38 |
Zarejestrowany: Jan 2010
Miasto: Warszawa
Posty: 282
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 2 dni 21 godz 14 min 10 s
|
Większość dnia spędzam na Autostrada Adriatica, zatrzymując się jedynie na stacjach benzynowych. Sama jazda autostradą jest spokojna, większość kierowców jedzie przepisowo, nikt nie siedzi mi na ogonie, gdy wyprzedzam wolniej niż robią to inni.
Jak wszędzie przy autostradach, są całe kompleksy „wypoczynkowe”. Parkingi pełne samochodów, wewnątrz duży ruch i zamieszanie. Obsługa sieciowego „Autogrilla” zawsze bardzo sprawnie obsługuje podróżnych, lubię patrzeć na błyskawiczne ruchy ich rąk podczas przygotowywania kaw w wielkich jak lokomotywy ekspresach. Kawka w filiżance i chrupiący croissant do kompletu. Daje się zauważyć, że dla Włochów korzystanie z dobrodziejstw tych przybytków jest nie mniej ważne jak sama jazda autostradą i dotarcie do celu podróży. Celebrują tę podróż! I mnie udziela się ta kawowo towarzyska atmosfera. Słucham ich wesołego szczebiotu, chociaż rozumiem jedynie „Grazie” i „Alora”😊. Mimo tłoku wszyscy są wyluzowani. Wszędzie pełno psów, Włosi mają chyba fioła na ich punkcie, bo ze 25% populacji ma towarzystwo psa. Bardzo często widzę, że jedna rodzina ma po kilka mniejszych czworonogów albo dwa większe. Oczywiście wejście z psami do „Autogrilla” to normalna rzecz. image251.png Popołudniem przyjeżdżam do San Giovanni Rotondo. image260.png |
28.06.2023, 12:13 | #39 |
Super się czyta - dzięki za relację
|
|
28.06.2023, 12:44 | #40 |
Michał
|
Do Włoch promem? Jaka trasa?
Z ciekawości odwiedziłeś Padre Pio? Czytamy, |
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Endurorally24 2023 & Dakar 2023/2024 | Onufry22 | Dział Producentów i Dostawców | 39 | 01.12.2023 08:27 |
RD04 akumulatory padaja jak muchy | keraj37 | Układ elektryczny i zapłonowy | 39 | 13.08.2021 22:01 |
Ucieczka na południe, czyli jak pojechaliśmy na Korsykę pod koniec września 2020 r. | consigliero | Trochę dalej | 69 | 16.10.2020 19:50 |
Na południe! Tam muszą być słonie! czyli Namibia 4x4 | jagna | Trochę dalej | 56 | 29.03.2016 15:11 |
A(le)LASKA na przystanku;) czyli niedźwiedzie o zapachu rumiankowym [Sierpień 2012] | Roomyanek | Trochę dalej | 142 | 31.05.2013 10:43 |