Africa Twin Forum - POLAND

Africa Twin Forum - POLAND (http://africatwin.com.pl/index.php)
-   Trochę dalej (http://africatwin.com.pl/forumdisplay.php?f=76)
-   -   Maroko okiem leszcza (http://africatwin.com.pl/showthread.php?t=3277)

rumpel 16.05.2009 09:56

no pieknie!

deny1237 16.05.2009 18:14

bravo chłopaki,

Piekna przygoda, gratuluję i trochę zazdroszczę ale tak z sercem.

Artuditu 16.05.2009 18:55

Cytat:

Napisał felkowski (Post 57674)
dla podkręcenia wyobraźni/nastroju można sobie włączyć

http://jagusia1988.wrzuta.pl/audio/1...-_samira_said_


No i co żeś chłopie narobił? Moi sąsiedzi Cię znienawidzili;)

felkowski 16.05.2009 20:36

Cytat:

Napisał Artuditu (Post 58149)
No i co żeś chłopie narobił? Moi sąsiedzi Cię znienawidzili;)

chłopaku jakbyś wiedział czego słuchaliśmy w drodze powrotnej ... Jedna kaseta, dwie doby. Lepszy efekt niż red bule. http://www.youtube.com/watch?v=B3KSsEZhCMA

DrStar 17.05.2009 11:12

Zajebiście!! Nic innego nie przychodzi mi do głowy ;)

podos 17.05.2009 21:30

no i pieknie! Dzięki i proszę o jeszcze.

felkowski 18.05.2009 17:06

26 Załącznik(ów)
Rano okazuje się, że nie tylko ja miałem kiepską noc. Marian miał sen jak osuwa się motorem w przepaść. Ja też miałem jakieś pokrętne jazdy, choć nie motocyklowe. Na śniadanko kawka i jakaś tyfuśna buła. Said wypija kawę i siada koło pieca. Nic nie mówi tylko siedzi. My się pakujemy. Nie bardzo wiem o co mu chodzi z ta pozą na pomnik. Może o kasę za nocleg. Ale jak go wypytać o co chodzi, ewentualnie o ile? Biorę jakąś kasę pytam czy ok. Mówi, że tak, ale siedzi dalej. Dopiero jak się pożegnaliśmy i ruszyliśmy to pozamykał i poszedł sobie. Ot taki gospodarski los. Ścieżką jedzie się dużo lepiej. Wiatr osuszył glinę i nie jest tak ślisko. W kilkanaście minut dotarliśmy do śnieżnego zawału. Szybka decyzja. Rozkulbaczyć sprzęty, żeby lekkie były. Jeszcze rozpaczliwa próba czy da się podjechać kawałek w górę po kamieniach. Szybko się wycofujemy z pomysłu. Afryka jako najcięższa idzie na pierwszy ogień. Zawracam i biorę rozpęd. Wbijam się w śnieżny jęzor zaledwie na parę metrów. I tonę w śniegu po uszy. Liczyłem na parę metrów więcej. Kładę motura i linką mamy go ciągnąć na gmolu jak na sankach. Skoro Amundsen ciągnął 200 kilowe sanki to i nam się musi udać. Niestety taktyka zawodzi. Ciągnąć to se można.... tylko się nie przesuwa. No chyba, że mamy kiepską motywacje. Amundsen nie miał innego wyboru. Nie mógł zostać w domu przed telewizorem. Nie było jeszcze Discowery Travel na satelicie. Nogami zasypujemy lej po bombie czyli tylnym kole. Przesuwamy nieco w bok i wracamy do pionu. Zapinam dwa i próbujemy posuwać się na przód z pomocą dwóch pociągowych i silnika. Docieramy do krawędzi. Jest dobrze. Teraz tylko w dół. Ktoś zadaje trudne pytanie... A jak dalej nie da rady to jak wniesiemy pod górę ?
Załącznik 5425Załącznik 5426
Załącznik 5427Załącznik 5428

To jest głupie pytanie. Drogi powrotnej nie ma i już. Afryka już jest na dole jeszcze jeden jęzorek i jesteśmy znowu na ścieżce. Z XTekiem powinno pójść łatwiej. Na rozpędzie dociera dokładnie do tego samego miejsca. Dalej sprawy mają się niemal identycznie. Tylko na Patiomkina można liczyć. Wziął większy rozpęd. I wpijając się w śnieg strzela efektowną figurę. Wzbijając śnieżne rozbryzgi ląduje pod moturem. Jednak wyczołguje się szybko. pewnie nie mógł chuchać w łapki. Wbrew sennym koszmarom ani Xteciak ani jego driver nie lecą w dół. Oczywiście poza planowanym kawałkiem zjazdu z zaspy. Pozostaje jeszcze transport maneli. Zjazd na kuferku pierwsza klasa. Próbował ktoś ?? Objuczenie rumaków i możemy ruszać do następnej zaspy. Zaspy pokonujemy w niecałe dwie godziny. Jest pięknie. Od przełęczy Tizi Bou Zabel dzieli nas jeszcze jeden zawał. Tym razem błotno kamienny. Idę na otro jak stoję....i ląduje na boku nie mogąc utrzymać na nogach złożonego motura. Stawimy na koła, zważywszy na sąsiedztwo głazów wielkości szafki kuchennej, nie jest źle. Straty są nad wyraz małe. Naderwany na szwach tankbag oraz pociapane i pogięte lusterko. Mimo wszystko działają. Wybieramy trochę kamieni z zawału i jest pięknie. Możemy jak koleś z Long Way Round z dumą powiedzieć: we construct new part road of bones.
Załącznik 5429

Wyjeżdżamy na przełęcz. Jesteśmy na 2400 m npm. Prawie jak Rysy. Tam już jest inny świat. Są domy mieszkają ludzie. Z tymi domami to w naszych kategoriach myślenia to trochę przesadziłem. Wyglądają zupełnie jak nie domy. Murki poukładane z kamieni zwieńczone płaskim dachem tylko od połowy wystają z ziemi. Druga połowa jest wkopana w ziemię. Okna to wielka rzadkość. Jak są to takie malutkie. Najczęściej jedyny otwór to drzwi.

Załącznik 5430Załącznik 5431
Załącznik 5432Załącznik 5433

Jęzory śniegu sięgają miejscami do drogi. Czuję się jakbym w jakiś himalajach był a nie w afryce. Czy ja to już mówiłem ? Na rozstajach kierujemy sie w lewo. Spoglądając to w lewo to w prawo podziwiamy widoki. A to gustowna ziemlanke z kamieni, a to kobity robiące pranie w rzece a suszenie na kamieniach. Dzieciaki maja ubaw z przejazdu ufoludków. Koniec końców docieramy do Tamjilt. Na środku drogi stoi merol 207. Kierowca robi remont. Pasażerowie mają przerwę. Gość w ropie robi płukankę filtra olejowego. A my ciućmoki myśleliśmy, że filtry są jednorazowe. Przy okazji bagażnik dachowy ma gustowne obrysówki z lamp naftowych

Załącznik 5434Załącznik 5435

W trakcie rozmowy dowiadujemy się, że dalej nie ma drogi. A moturem? Nie ma drogi. A piechotą – nie dajemy za wygraną ? Nie ma, tylko helikopter. O! helikoptera to my nie mamy. Wierzymy na słowo i zawracamy. Pozostaje nam jeszcze jedna droga z tej doliny. Tą drogą jedziemy. Po drodze spotykamy belgów. Beniamin i Anne Marie jadą rowerami. Gadamy sobie o zwykłych sprawach zkąd dokąd i takie tam. Ruszamy dalej. Mijamy jakiś las dosłownie zasypany śmieciami. Acha, wracamy do cywilizacji, a tak pięknie było. Jakieś miasteczko z własnym kolorytem. Domy już bogatsze piętrowe z oknami.
Załącznik 5436Załącznik 5437

Teren coraz bardziej plaskaty. Na dziś żegnamy się z atlasem. Zostałem w tyle robiąc zdjęcia. Jakoś zamyśliłem się czy coś. W pewnym momencie motorek mi słabnie, dusi się i po chwili staje. Stoję dosłownie po środku niczego. Droga od końca do końca, w oddali góry a pośrodku ja. No tak jak koledzy by się przydali to ich nie ma. Na dodatek temperatura która była całkiem oki zaczyna doskwierać. Muszę się troszkę rozebrać.

Załącznik 5440

Chwilę siedzę sobie na słoneczku i delektuje się przestrzenią. W pewnym momencie ta przestrzeń do mnie przemawia.... A paliwo to dawno tankowałeś osiole ???? O ja głupia pipa no jasne słabnie, przerywa i staje ..no co innego może być? No nie jest tak źle, jeszcze mam rezerwę. Mogę sobie przełączyć. Jest tylko jeden drobiazg. Gaźniki puste a pompę mam podciśnieniową. No nie jest słodko. Jakbym miał oryginał to bym włączył zapłon i napompuje. Znowu uśmiecham się do słońca. I wiecie co? Chyba mam urojenia. Znowu do mnie mówi....A co podciśnieniówką steruje ? Tylko jakbym chechłał rozrusznikiem to zanim napompuje bateria wysiądzie. A słońce na to; kombinuj, kombinuj...... No jasne, ale sierota ze mnie. Szukam wężyka od podciśnienia. A słoneczko; usta w usta nie krępuj się Albercik. Gdzieś to już słyszałem. Kto zgadnie gdzie? Chwilka kręcenia i motur gada. Wprawdzie ciężkawo na jednym garku, ale zawsze. No to jedziemy, nie jest źle. Przy tankowaniu widzę dwóch jegomości siedzą przy pompach opatuleni jakby 3 stopnie były.

Załącznik 5438 Załącznik 5439

Zatankowałem jadę dalej w końcu spotkałem chłopaków. Wjeżdżamy do jakiegoś miasteczka. Dziś na obiad mamy grany Tadzin niezła miska- polecam. Takie coś pieczone/duszone w glinianym zamkniętym garnku. Zawartość może być różna, ale fajne.
Załącznik 5442Załącznik 5441

Przed wieczorem docieramy do słynnych lasów cedrowych. Powietrze się zmienia jest jakby bardziej wilgotno. Przy okazji okazuje się, że ta jakby ogromna równina to nie jest tak nisko. Odkąd zaczął się las jedziemy dość poważnie w dół. Wzorem lokalnych kierowców daje sobie na luz i poginam coraz szybciej. Nagle widzę przechadzającego się po poboczu psa. Dojeżdżam bliżej. To nie pies to małpa. Łazi bezczelnie po poboczu jak pies na czterech łapach i nic sobie nie robi z przejeżdżających samochodów. W dół jedziemy dobre 15 minut. Ja cały czas na luzie.

Załącznik 5443Załącznik 5444

Wjeżdżamy do miasta. Dziwna sprawa, wszystkie dachówki są zielone. Rozglądamy się za hotelem. Lądujemy w rynku. Jeśli to można tak nazwać.

Załącznik 5445Załącznik 5446

W recepcji pytamy gdzie zostawić motory. Za godzinę zamykamy bar. Wstawicie do środka. Kąpiemy się, wstawiamy motury i ruszamy w miasto. Patiomkin ma chcicę na kebaba. Łazimy po medynie. Tu nie ma kebabów ni hu hu. U jednego kolesia bierzemy bułę z nadzieniem. Prawie jak kebab tylko w środku jajko. Nawet niezłe. Po jakiś czasie lądujemy w łóżeczkach i natychmiast następuje odlot i tak do rana.

DrStar 19.05.2009 09:09

Zajebiste te zaśnieżone stoki, ogolnie super fotki. Czekamy na ciąg dalszy Felek.

PS - Co tak szeroko piszesz, nie mieści mi się na ekranie, tez tak macie czy to tylko moj komp fiksuje??:)

podos 19.05.2009 09:48

poprawiłem wysietlanie. next time, max dwa zdjecia obok siebie, felku
SUper relacja :)

PARYS 19.05.2009 16:46

Kuźwa niezły klimat!
Namioty i dzieciaki, którym nic więcej w życiu nie potrzeba.
Mówią, że 3świat a jednak ludzie się pchają bo tam jest "zajebiście".

Pozdro


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:24.

Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.