|
![]() |
#1 |
świeżym warto być:)
![]() Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: DWR
Posty: 1,241
Motocykl: RD07a
![]() Online: 1 miesiąc 2 tygodni 4 dni 10 godz 58 min 39 s
|
![]() ![]()
__________________
pozdrawiam Pan Bajrasz ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#2 |
![]() Zarejestrowany: Oct 2010
Miasto: Reykjavik
Posty: 681
Motocykl: tyż Honda ale mała siostra królowej
Przebieg: jest
![]() Online: 1 miesiąc 3 dni 3 godz 35 min 20 s
|
![]()
Zdecydowanie najlepsza relacja na tym forum ostatnio.
![]() A tak sobie myślę jakie masz plany na przyszłość...w każdym razie pisz dalej |
![]() |
![]() |
![]() |
#3 | |||
![]() Zarejestrowany: Nov 2011
Posty: 1,343
![]() Online: 1 miesiąc 1 tydzień 1 dzień 22 godz 57 min 46 s
|
![]()
Dziękuję Wam. Cieszę się, że Wy też czerpiecie z tego trochę radości
![]() Zipo, „trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść…” niepokonanym… przez rutynę przede wszystkim. Magda, z którą byłam na moim pierwszym wyjeździe motorkowym, na Bałkany, a która w pewnym sensie ściągnęła mnie Tam i wypożyczyła kajutę na tym samym pokładzie dzieląc się ze mną szczotkami do szorowania pokładu, pracuje jako kurier już ponad rok. Tu my w trasie na południe... Ja ze stażem półtorarocznym [no, dodać można by jeszcze jakiś czas ćwiczeń na vespie przedtem], Magda z... półrocznym. OK, u góry "...w trasie", pod spodem "My..." A tu znowu bliźniaczki sprzętowe... tym razem nie yamahy xj 600 s diversion, ale hondy nc 700 n... DSC09517 (Medium).JPG Pierwsza z nią przejażdżka po Londynie wprawiła mnie w osłupienie… Nie widziałyśmy się długo, a od czasów bałkanowych minęło sporo czasu, a jeszcze więcej mil i kilometrów… To najpierw od niej nauczyłam się jak korzystać z jezdni, na co mogę sobie pozwalać [wykreślone linie, niektóre busline’y], a na co uważać [kamery i fotoradary]. Ona „objeździła” ze mną podstawowe postroomy i loading bay’e. Ona odbierała ode mnie telefony i „teksty” służąc pierwszą pomocą. Jestem jej za to bardzo wdzięczna. Wsparcie niesamowite, również, jeśli nie przede wszystkim, psychiczne ![]() Pamiętam taki jeden poranek po niesamowicie wietrznej nocy… Byłam pewna, że wszystkie motocykle zaparkowane przed domem leżą i przeklinają w filtrach ten porywczy wiatr… Mocny, nagły… Ale nie, wiał potężnie, motorki jednak dały radę. Więc po przebudzeniu zajrzałam przez drzwi jak ma się sytuacja pogodowa… Liście przemykały pozostawiając przed oczyma tylko kolorowe smugi, wiatr omal nie wyrwał mi drzwi z uścisku. Cofnęłam się gratulując sobie pomysłu pozostania w ten dzień w domu i podniosłam oczy na schody prowadzące wprost do pokoju Magdy, żeby oznajmić jej tę dobrą wagarową nowinę… a tu… widzę ją w pełnym rynsztunku schodzącą z kaskiem na głowie z zamiarem wyjścia. Zatkało mnie z lekka, a ona niewzruszenie do mnie, że ma dziś dyżur wcześniej… Cóż było robić, ubrałam się, zjadłam, zatekstowałam do niej, czy i jak dojechała [niestety wszystko cacy, wiatru prawie nie czuć, jest OK], no i… cóż miałam czynić. Ruszyłam do boju… W takich sytuacjach [orkanowych na przykład] przysyłali nam z firmy maila ostrzegawczego: że warunki mają być trudne i że w związku z tym wiele prac zostanie przerzuconych na vany, a nas motocyklistów nie będą wysyłać poza M25 – obwodnicę okalającą Londyn. Czasem było jak przyrzekli, czasem wysłali parę osób kilkadziesiąt/-set mil poza miasto… Cóż… Scourwiel Systems, jak czasem przejęzyczali się przypadkowo Polacy [to od nazwy firmy: Courier Systems]… A - wrzucę nawet chętnym treść takiego maila do poczytania po obcemu ![]() Cytat:
Ale do czego zmierzam… Zmierzam do tego, że widziałam, jak zmieniło się podejście mojej koleżanki do motocykla… W dzień powszedni motocykl jako narzędzie pracy. W weekendy ewentualnie jako środek transportu do celu [najchętniej nad wodę ![]() ![]() Tu londyński tymczasowy warsztat... DSC00375 (Medium).JPG Tak, Londyn żyje na krawędzi. Kurierzy są tego najlepszym, najbardziej namacalnym dowodem. Bardziej od „nas”, bajkowych [jak to magicznie brzmi], hard core’owi są tylko rowerowi ściganci. Szczególnie jeden rzucał się w oczy… Na lewej łydce najordynarniejszą czcionką miał wytatuowane FUCK a na drugiej TAXIS. Tak, taksówkarze byli bardzo niebezpieczni, bo ich tendencja do zawracania wszędzie i znienacka przyprawiała nie raz o ścieranie się klocków hamulcowych i produkcję adrenaliny. Więc moim pierwszym nauczycielem była Magda, później uczyłam się od tych, którzy mnie wyprzedzali… Pierwsze dni to siadanie na ogonie piździkantom i motorniczym i obserwacje „jak się to robi w wielkim mieście”. Z dnia na dzień udawało mi się coraz mniej takich spryciarzy gubić. Były też niekiedy konsultacje dokształcające on-line, wieczorno-nocne, z profesjonalistą Beddim ![]() No i trudno byłoby nie wspomnieć w tym miejscu o Banditosie, który był i jest moją inspiracją. Dzięki towarzystwu tego wariata pojęcie rutyny znikało z mojego słownika, a jazda motocyklem stawała się czystą przyjemnością… mam nadzieję, że wybaczy mi kiedyś ukradkowe podwędzenie grzejącej się xr-y i marne, aczkolwiek odrobinę skuteczne próby postawienia jej na koło, jako że miała do tego tendencje ![]() Banditos w swoim żywiole... fr20131109204814.JPG I ze swoją królową Olgą... DSC09376.JPG A tu, hehe, fotopsychoanaliza naszej muszkieterskiej trójki... Banditos wyjeżdża z krzaków, Magda ostentacyjnie ignoruje to motocyklistyczne ADHD kolegi, a ja... ja razem z nimi w tym wszystkim... Gdyby nie ludzie tam, i Ci będący Tu, chociaż elektronicznie ze mną Tam – moje ubłocone Anioły Stróże, byłoby jałowo. A nie było. Było przygodowo ![]() Cytat:
pranie.jpg Pamiętam weekendy spędzone bardzo aktywnie, pamiętam też takie, kiedy największym osiągnięciem dnia było wybranie się do sklepiku za rogiem po chleb i wino. Może dlatego, że jestem kobietą i mam łagodniejszą naturę, chociaż wilczą, nigdy nie miałam ambicji żeby dojechać gdzieś wyjątkowo „na czas” jadąc ponad moje… hm, jak to nazwać? Umiejętności? Poczucie nieprzegięcia? ![]() ![]() Za drugim razem pewien golf zweryfikował mój przerost ambicji i musiałam najpierw pojechać do workshopu, zanim wróciłam do pracy po lekkiej rekonstrukcji motka… WP_20131016_006.jpg Jaki z tego wniosek? Lepsza rekonstrukcja motka niż rekonstrukcja człowieka. Lepiej nie reagować zbyt nerwowo na deadline’y. Gdyby to jeszcze była firma rodzinna, a nie taka wylęgarnia naiwniaków ![]() Cytat:
![]() Eh, może nie powinnam rozwiewać tu jakiś idyllicznych wizji, ale będąc kurierem nie ma zbyt dużej szansy na bycie sexi. Szczególnie będąc kurierką. Może na tle kurierów kurierka wygląda bardziej sexi, ale tylko w oczach mężczyzn i tylko na tle. Nie ma możliwości, żeby wyglądać ładnie. Wieczny brud pod paznokciami, zakurzona twarz, ubrania w stanie opłakanym… Spocona albo drżąca z zimna. Można nadrobić uśmiechem, o ile nie jest się aktualnie wk…nym. Ja starałam się nadrabiać czasem ubierając dłonie w kolory optymistyczne. Dopóki nie dopadła mnie ulewa i nie odmoczyła lakieru, można było zrobić wrażenie na klientach. Taki optymistyczny akcent dla mnie i dla kogoś. Dobrze jest się pouśmiechać w pracy. Stany i barwy różne... podróżne. phone.JPG jakoś tak to jest z wilkami… ![]() Duniu, teraz? Szukam ciekawej pracy trochę bliżej moich lasów... Może macie jakieś propozycje? ![]()
__________________
Choćbyś życie swe włożył w wilka wychowanie, szkoda trudu; wilk wilkiem i tak pozostanie. |
|||
![]() |
![]() |
![]() |
#4 | |
![]() Zarejestrowany: Mar 2011
Miasto: Koło
Posty: 253
Motocykl: XTZ 660 3YF
![]() Online: 2 tygodni 4 dni 20 godz 54 min 52 s
|
![]() Cytat:
![]() |
|
![]() |
![]() |
![]() |
#5 |
![]() Zarejestrowany: Nov 2011
Posty: 1,343
![]() Online: 1 miesiąc 1 tydzień 1 dzień 22 godz 57 min 46 s
|
![]()
hehe, trzymam za gwinta.
5-1-7 Czy ja wiem? Było to dla mnie logiczne, że wołają po numerku. W firmie rotacja była spora. Bywały dni, kiedy siedzieliśmy nic nie robiąc, bo w wakacje ruch zelżał i przyprawiał nas o frustracje… a tymczasem w biurze przyjmowano kolejnych nowicjuszy, bo przecież firma musi mieć swoich ludzi w każdym miejscu miasta… kszykszyyykszyyy 5-1-7 5-1-7 Karolajna… kszyyykszyyykszyyyy Tak też do mnie wołano czasami ![]() ![]() No właśnie, Zipo, widzisz w mojej relacji smutek i zniechęcenie, ale to nie do końca tak. Bywały takie momenty, stany zniecierpliwienia. Ale w każdej chwili mogłam zrezygnować. Nie ograniczała mnie żadna czasowa umowa. Godziłam się na to. To był swego rodzaju test – przeprowadzony przeze mnie na mnie. Ile wytrzymam, czy dam radę? Ile spokoju z siebie wykrzesam w tak ch…ej sytuacji? To było wyzwanie, coś pozytywnego. Ciekawym było, jak moje ograniczenie językowe wpływało na pokorę i… zmianę myślenia. W normalnej sytuacji, bez barier językowych, pewnie nie raz nie wytrzymałabym i wygarnęła niejednemu co o nim myślę. Nie mając jednak wystarczającego zasobu słów, a FUCK z wszelkimi dodatkami byłoby zbyt prostackie jednak…, zmuszona byłam przełknąć to, co mi nie pasowało i zareagować na to spokojnie i z dystansem. Yes or not. Prosta sprawa, prawda? Można się buntować, ale można też wypróbować życie w innym wymiarze. Stać się elastycznym. Przekroczyć własne ograniczenia, bariery. Zrobić coś pozornie wbrew sobie, ale w swoim stylu. Brzmi dziwnie? A może życie zaczyna się właśnie w tym miejscu? Po drugiej stronie lustra? ![]() Zauważyłam też pewną prawidłowość w komunikacji między officem a 5-1-7. Mianowicie… Biuro miało w stosunku do mnie pewien dystans i respect ![]() ![]() ![]() ![]() Dosyć tego fruwania. Pewnego dnia uziemił mnie golf. Dzień był wyjątkowy pogodowo – na przemian lało i wychodziło słońce. Czyli droga na zachód była bardzo świetlista i mokra momentami. Oślepiający, zmyty asfalt nie dawał szans oczom. Dzień jak co dzień… Długo czekałam rano, zanim dostałam pierwsze zlecenie. Rzuciłam się więc na nie z ogromem zapału. Zawiozłam jedną, drugą pakę, dostałam pilne powiadomienie o odbiorze czegoś gdzieś. Drogę właściwie znałam, więc wskoczyłam na motura i heja! Wylatuję spod mcDonaldsa, wskakuję na szybką drogę w kierunku zachodnim, tunel, zwalniam przy trzech fotoradarach wewnątrz, jeden już mnie kiedyś ustrzelił, ale bez konsekwencji o dziwo… Wypadam z podziemia i frunę wykreskowanym pasem mijając stłoczone puszki… Ależ dobrze mi idzie, dziduję pełna euforii, słońce naparza, jezdnia ładnie umyta przez ulewny deszcz przed chwilą… i ten golf… jakby nie mógł się opanować… przecież wyjeżdża mi prosto pod koła! Jak mam wyhamować nie podcinając sobie przodu? Moment wyczuwania hamulca, ustalania trajektorii lotu między golfem a jadącymi z przeciwka autami… Jak uderzyć, żeby straty były jak najmniejsze? Ostatecznie uderzam lewą stroną kierownicy w kant auta, uciekając lewą ręką i nogą, za to prawą trzymając kierunek lotu. Zatrzymuję się równolegle do vw, trochę za blisko, żeby utrzymać równowagę, motor przechyla się na prawo i muszę go puścić, auta z przeciwka pozwalają mi na tę ekstrawagancję i honda zostaje położona. Oczywiście w osłupienie wprawia mnie, że wysiada pasażer… znaczy kierowca ![]() ![]() Tak więc rozmawiam chwilę z moim ciałem: stopy, piszczele, kolana… uda, biodra, korpusik… barki, łokcie, nadgarstki i ręce… głowa na karku. Wszystko wydaje się posłuszne mózgowi. Teraz motor. Nic nie odpadło. Zawieszenie z przodu wygląda ok. Jeden kierunek zwisa, ale działa. Pali? Pali. Kierownica jakby krzywa trochę… Kontaktuję się z biurem, zapowiadam wizytę w serwisie. Wsiadam, ruszam… Kierownica w dziwnej pozycji, ale motor jedzie prosto i chętnie. W workshopie jak zwykle cieszą się na mój widok ![]() Kszyyykszyyyyy 5-1-7 5-1-7 kszyyykszyyyy ar ju redi? kszyyyykszyyyy ju szut goł tu Marylebone kszyyykszyyyyyy Kszyykszyyy itsss 5-1-7 kszyyykszyyyyy Roger Roger…. Kszyyykszyyyyyyy kszyyyyyy W następnym odcinku nadrobię optymistycznymi fotkami. Nie jest moim celem pochmurne przedstawienie Lądka, szczególnie że miałam podobno sporo szczęścia pogodowego w tym sezonie ![]() Znowu kończę mój odcinek późno, ale dziś w warsztacie dostałam pogróżki, że zamiast siedzieć przed klawiaturą rozbieram motura... A oni czekają na nowe wieści z "kuriera londyńskiego" ![]() No to na dzień dobry niespodzianka, jaką uraczyła mnie DRacula... ![]() Zaprawdę powiadam Wam... serwisujcie swoje motocykle mimo braku śniegu... ![]()
__________________
Choćbyś życie swe włożył w wilka wychowanie, szkoda trudu; wilk wilkiem i tak pozostanie. |
![]() |
![]() |
![]() |
#6 | |
![]() Zarejestrowany: Mar 2011
Miasto: Koło
Posty: 253
Motocykl: XTZ 660 3YF
![]() Online: 2 tygodni 4 dni 20 godz 54 min 52 s
|
![]() Cytat:
![]() |
|
![]() |
![]() |
![]() |
#7 |
![]() Zarejestrowany: Mar 2011
Miasto: Kraków/Bielsko-Biała
Posty: 213
Motocykl: 6 rowerów
![]() Online: 2 tygodni 4 dni 17 godz 11 min 50 s
|
![]()
Żeby nie było, czytamy na okrągło
|
![]() |
![]() |
![]() |
#8 |
![]() Zarejestrowany: Nov 2011
Posty: 1,343
![]() Online: 1 miesiąc 1 tydzień 1 dzień 22 godz 57 min 46 s
|
![]()
oh, zapomniałabym....
kszyyykszyyyykszyyyy 5-1-7 5-1-7 why are you standing? kszyyykszyyyy kszyyy kszyyyyy 5-1-7 ... Bill, I had an accident... kszyyykszyyyyy kszyyykszyyy oh no! Are you okay? kszyyykszyyyy kszyyy yes, I'm fine... But I must go to workshop, OK? kszyyyykszyyy kszyyy OK 5-1-7, I cancelled you job. kszyyykszyyyyyyy 5-8-8 where are you now? kszyyykszyyyyyy
__________________
Choćbyś życie swe włożył w wilka wychowanie, szkoda trudu; wilk wilkiem i tak pozostanie. |
![]() |
![]() |
![]() |
#9 |
![]() Zarejestrowany: Aug 2011
Miasto: Mysiadło
Posty: 499
Motocykl: xt660r
![]() Online: 3 miesiące 2 dni 1 godz 5 min 50 s
|
![]()
kurde bele - wzrusza mnie Twoja opowieść, po prostu
|
![]() |
![]() |
![]() |
#10 |
Połamany
![]() |
![]()
Karolino, nie bolało czasem gdy office wywoływał po numerze a nie po imieniu? Przerobiłem kilka kołchozów i nigdy nikt do mnie numerem nie mówił.
|
![]() |
![]() |