Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Główny dział > Inne tematy

Inne tematy Motocyklowo

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 12.12.2009, 14:23   #51
puszek
 
puszek's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Krakuff
Posty: 4,762
Motocykl: RD07a
puszek jest na dystyngowanej drodze
Online: 4 miesiące 3 tygodni 3 dni 5 godz 16 min 53 s
Domyślnie

Opowieści Wasze dobrze się czyta... kiedyś, dawno temu, ujezdżałem MZ tki...Najpierw 150 potem 251MZ ETZ Stare czasy, Owiewki produkowane przez rzemiosło i kaski Wemar jak pamiętam...Kilka lat radości i ...proza życia... Tak było do 2006/2007 roku ..Ot tak przypadkiem wlazłem na forum Africi .Syn juz od roku ujeżdżał, z moja mała pomocą, NSR 125 a ja... oglądałem film ROSJA 2006-Magnusa .I zaczęła się na powrót fascynacja Rosja , Lube, i... Africa ..Po kilku tygodniach Królowa przyjechała z Germanii a ja całkiem wsiąkłem w błoto i piach z którego pomagali mi się wygrzebywać- nie bez radości własnej, a to Kajtek a to Podos. Dziś Afryczka nieco styrana , ale na wiosnę znów będzie sprawna i gotowa :-)))

Ostatnio edytowane przez puszek : 12.12.2009 o 14:26
puszek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 12.12.2009, 18:33   #52
Zoltan
 
Zoltan's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Chojnice/drogi Europy
Posty: 1,039
Motocykl: RD07a
Przebieg: hgw
Zoltan jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 tygodni 2 dni 4 godz 28 min 20 s
Domyślnie

Pamiętam, jak dosiadłem w końcu zielonej motorynki kolegi.. A potem już było tylko gorzej




ps. Będę stał w niemcowni na pauzie to napiszę więcej ;
__________________
openSUSE.org
Zoltan jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 16.12.2009, 12:03   #53
Wegrzyn
 
Wegrzyn's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Apr 2009
Miasto: Monschau / Radoszewice
Posty: 1,631
Motocykl: RD07
Przebieg: 42000
Wegrzyn jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 miesiące 2 tygodni 1 dzień 49 min 44 s
Domyślnie

Cytat:
Napisał Zoltan Zobacz post
Pamiętam, jak dosiadłem w końcu zielonej motorynki kolegi.. A potem już było tylko gorzej




ps. Będę stał w niemcowni na pauzie to napiszę więcej ;
Zoltan, ale Ty dlugie pauzy krecisz ...
__________________
Wegrzyn jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 18.12.2009, 16:39   #54
Zoltan
 
Zoltan's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Chojnice/drogi Europy
Posty: 1,039
Motocykl: RD07a
Przebieg: hgw
Zoltan jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 tygodni 2 dni 4 godz 28 min 20 s
Domyślnie

Pauzy robię takie jak przewiduje prawo ( no może prawie takie jak prawo :P) tylko trza dostać się spowrotem w zasięg sieci, żeby cokolwiek napisać ..

no dobra, zaczynamy

Epizod 1 - Porażka,

Był senny poranek, jesień, wczesne lata 80-te.. Witek siedział w ławce i bezmyślnie obserwował błogi nieład jaki panował w sali klasy IVc: standardowo chłopaki dokuczali dziewczynom ciągnęli je za włosy, warkocze no i za co tam się w sumie udało złapać. Dzieciaki goniły się i, oczywiście,darły w niebogłosy.. Swpjska atmosfera została przerwana tak jak codzień, otworzyły się drzwi i do sali weszła Pani. A jednak dzień był inny od reszty szkolnych dni, za Panią do sali weszła dyrektorka prowadząc za rękę czarnowłosego Chłopca. Czarnowłosego wyraźnie peszyło 30 par oczu wpatrzonych w niego z nieukrywaną ciekawością.
- MOje dzieci.
chwila ciszy..
- to jest Roger, wasz nowy kolega, mam nadzieję, że przyjmiecie go serdecznie
Dyrektorka wyszła, Roger usiadł na miejscu wskazanym przez Panią.
-Co za beznadziejne imię, pomyślał Witek obserwując dalej nowego. Nie był w tym obserwowaniu bynajmniej odosobniony. Dzieciaki jakoś dotrzymały do przerwy i zaczęło się... Chłopaki, bo przecież dziewczyny i ich zdanie wcale, ale to wcale się nie liczyły, otoczyli nowego i niewiadomo co by było dalej, ale Nowy miał przygotowaną niespodziankę, którą rozwalił wszystkich na strzępy.
-Wiecie, rodzice kupili mi niedawno motorynkę, i jak chcecie dam się wam przejechać
Szybko zostały ustalone wszystkie szczegóły: gdzie Roger (ale fajne imię) mieszka i że próby można odbyć dzisiaj po szkole.
Lekcje ciągnęły się w nieskończoność a Witek rozmyślał z obawą, jak taką maszynę ujarzmić. Obiad w domu zjadł nawet nie za bardzo wiedząc czy to była kasza, czy placki ziemniaczane. Przełknął to coś, wybiegł z domu, wskoczył na swojego czerwonego Sprinta, 5-cia biegową kolarzówkę i pomknął tam, gdzie jego myśli krążyły od rana.

Testowanie już trwało. Jedni promiennie opowiadali, jak to fajowo się jedzie i tym co jeszcze czekali, dawali szczegółowe wskazówki, jak to trzeba robić:
-pamiętaj, gaz w prawej ręce, sprzęgło i biegi w lewej
-sprzęgło puszczaj powoli
-musisz dać trochę gazu
-wciśnij sprzęgło i obróć lewą rączkę w dół
Witek słuchał i z niepokojem przypatrywał się jaskrawo zielonej maszynie, która robiąc BRrrmmm, brrrmmmm, i pusaczając z rury błekitny dymek śmigała dookoła podwórka.
W końcu przyszła kolej i na niego. Witek złapał kierownicę przerzucił nogę nad siodełkiem, w głowie miał kompletny mętlik, jak to było?
-gaz w prawej ręce?
-sprzęgło i biegi w lewej?
-i o co chodziło z tym sprzęgłem? acha wcisnij sprzegło, obróć rączkę i puść sprzęgło.
Jak pamiętał tak zrobił, zapomniał jednak o małym, malutkim, malusieńkim drobiazgu.. Puścił sprzęgło tak, jak puszczał hamulce w swojej kolarzówce, Po prostu puścił..
Maszyna, jakby ją giez ukąsił, wyrwała do przodu, Witek zawisł rękami na kierownicy i zrobił jedyne co mu przyszło do głowy, odkręcił gaz ! Co się działo potem nie bardzo zdawał sobie sprawę. Jak doszedł do siebie leżał plecami na chodniku, głowa go konkretnie bolała. Kilku kolegów pochylało się nad nim, reszta pochylała się nad motorynką. Szczęście w nieszczęściu, głowa była cała, trochę pobolała i minęło. Rogerowa jaskrawozielona motoryna przeżyła to wszystko w sumie bez szwanku, ale o drugiej próbie WItek nawet nie próbował myśleć.. Nie wsiądę na żaden motor już nigdy w życiu !! Jak babcię kocham!! Nie wiedział biedak, bo skąd mógł wiedzieć, że właśnie złapał nieznanego nauce wirusa..


cdn
__________________
openSUSE.org
Zoltan jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 18.12.2009, 20:21   #55
deptul
 
deptul's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Katowice
Posty: 1,249
Motocykl: RD07a
deptul jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 4 dni 39 min 57 s
Domyślnie

Cytat:
Napisał Zoltan Zobacz post
Pamiętam, jak dosiadłem w końcu zielonej motorynki kolegi.. A potem już było tylko gorzej
A ja uzbierałem z komunijnych pieniędzy na motorynkę! Kosztowała wtedy w Polmozbycie 43 000zł. Problem był taki, że była nie do zdobycia Wkrótce galopująca inflacja zeżarła moje pieniądze i moje marzenie o motorynce
Na szczęście na podwórku były dwie siostry, którym rodzice kupili po takim sprzęcie. To były moje najlepsze koleżanki
deptul jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 18.12.2009, 23:00   #56
myku
 
myku's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Germany
Posty: 5,924
Motocykl: CRF1000D+Cegla+Czelendz
myku will become famous soon enough
Online: 4 miesiące 1 tydzień 5 dni 14 godz 52 min 39 s
Domyślnie

A moim pierwszym motocyklem byla nowiutka czarna TS350,kupiona w ´89 roku.
myku jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 18.12.2009, 23:19   #57
LukaSS
 
LukaSS's Avatar


Zarejestrowany: May 2008
Miasto: Biała Podl./Warszawa
Posty: 368
Motocykl: Afryka? Nie, dziękuję. ;)
Przebieg: 60000
LukaSS jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 tydzień 1 godz 37 min 9 s
Domyślnie

To Ty burżuj byłeś
__________________
Yamaha XTZ 800 Super Tenere
LukaSS jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 18.12.2009, 23:48   #58
myku
 
myku's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Germany
Posty: 5,924
Motocykl: CRF1000D+Cegla+Czelendz
myku will become famous soon enough
Online: 4 miesiące 1 tydzień 5 dni 14 godz 52 min 39 s
Domyślnie

Burzuj za pozyczone.Tak mam do dzis
myku jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 20.12.2009, 21:11   #59
Marcin-BB

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Aug 2009
Miasto: Bielsko Biała
Posty: 1,646
Motocykl: TA 600/rd03
Przebieg: 48ooo
Marcin-BB jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 miesiące 3 tygodni 5 dni 12 godz 43 min 52 s
Domyślnie

Cześć!
Fantastycznie czyta się te opowieści- przeglądam je już chyba dziesiąty raz, korzystając ze spokojnego, jak nigdy, dyżuru w straży.
Żałuję, że nie mam takiego daru literackiego jak niektórzy poprzednicy, choć pewnie i moja historia nie jest tak barwna.....

(dla niecierpliwych- można przeskoczyć kilka następnych akapitów do zdania " I tu się zaczyna właściwa historia.." Są one zasadniczo mało istotne- maja tylko na celu zbudowanie tła tej opowiastki.)

Istnienia motocykli długo nie zauważałem, dwukrotny kontakt z nimi w ciągu moich trzydziestu lat życia był niezbyt fortunny i nie zachęcał do kolejnych - w czwartej klasie podstawówki ujeżdżana gdzieś na podwórku motorynka kolegi zgasła nagle przy próbie wbicia "dwójki" a potem już nie chciała zapalić, czym spowodowała lawinę szyderczego śmiechu rówieśników. A jakiś czas później podczas wakacji na wsi, próba odpalenia cezet-ki wujka, zakończona glebą przy zdejmowaniu ze stopki sprowadziła na mnie i brata gniew Boży w postaci pasa naszego dziadka.
Pozostałem więc wierny jednośladom bez silników, z którymi było zdecydowanie mniej kłopotów. Nawet rowerowa wyprawa do Norwegii, po której miesiąc leczyłem zakwasy zarobione na stromych podjazdach, nie przekonała mnie do zmiany zapatrywań. Rower był moim najlepszym przyjacielem- choć miałem świadomość, że jego zasięg jest mocno ograniczony.
Po studiach podjąłem pracę w krakowskiej Szkole Aspirantów PSP. Po roku było mnie stać na kupno czegoś szybszego od roweru- ale wybór padł nie na motocykl, a na kilkuletniego poloneza po moim tacie. Muszę przy tym wszystkim dodać, że temat motoryzacji czterokołowej pochłaniał mnie coraz mocniej, stając się obok sportu drugim najważniejszym hobby i metodą spędzania długich jesienno- zimowych wieczorów....
Nie wiem gdzie by mnie to zaprowadziło gdyby nie wydarzenia przełomowego 2006 roku: Zmiana sytemu pracy na zmianowy i przeprowadzka do Bielska- Białej- bliżej ukochanych gór i mojej obecnej żony. Do pracy miałem teraz co prawda 90 km, ale na szczęście jeździłem samochodem a nie rowerem
.......
I tu się zaczyna właściwa historia, która jest krótka i prosta (- tym, którzy cierpliwie przebrnęli przez moje wynurzenia dziękuję za wytrwałość i zrozumienie:-))

W Bielsku- Białej podjąłem dorywczą pracę w warsztacie samochodowym, bardziej z chęci nauczenia się czegoś i miłości do samochodów niż potrzeby zarobku (po prostu pomiędzy dyżurami w straży pożarnej mam 48 godzin przerwy, które trzeba jakoś zagospodarować). Pracując w tym zawodzie siłą rzeczy poznawałem lokalne środowisko maniaków motoryzacji- dwu- i czterokołowej. Wśród nich między innymi jednego z najstarszych rockersów w okolicy- miłośnika weteranów Bogusia Szczurko- człowieka, który podobno wcześniej nauczył się jeździć motocyklem niż chodzić, Andrzeja Palucha z Żywca, słynnego z tego, że pomimo wprowadzenia obowiązku jazdy w kasku przelatywał przez Bielsko na rc600 w góralskim kapeluszu z piórkiem i Michała Mertę, zawodnika BKM-u, który jako jedyny znany mi motocyklista złamał na raz 16 szprych w dr-ce za jednym razem! (Michał jest z reszta czarodziejem, złotą rączką z którym fantastycznie się pracuje, bo wiele potrafi i ma fantastyczne pomysły)
Po pracy siadaliśmy na ławeczce przed domem Michała i rozmawialiśmy godzinami, aż do zamknięcia pobliskiego sklepu spożywczego! Proszę Państwa ta ławka- w rzeczywistości betonowa wylewka przed garażową bramą- to miejsce magiczne. Siedząc na niej odbywałem takie podróże jak Felkowski na swojej wuesce!!! Byłem nad morzem, w Sudetach i w Tatrach, przedzierałem się przez zaspy w drodze na Eleffantentreffen i przez rumuńskie bezdroża spalone lipcowym słońcem- słowem zwiedzałem świat i mój kraj jakiego dotąd nie znałem. Te opowieści ludzi, którzy na prawdę mieli benzynę we krwi a wiatr w sercu zmieniły mnie nieodwołalnie. I jeszcze jedno- fakt, że nie miałem motocykla- ba, nawet nie umiałem jeździć, nic dla tych ludzi nie znaczył- gdy tak siedzieliśmy byłem im równy- byłem z nimi tam- na zakurzonych nieodkrytych szlakach. Byliśmy- jak to napisał Sergiusz Piasecki "Bogom nocy równi".....
No i stało się, nie mogłem już dłużej z tym czekać, zachorowałem na nieuleczalną chorobę. Przyszła zima, którą spędziłem na czytaniu gazet motocyklowych i przeszukiwaniu internetu, przy pobłażliwych spojrzeniach przyszłej małżonki. Z każdym dniem wiedziałem więcej, a w końcu marzenia się skrystalizowały- podróżne endurrooo ze stajni Hondy- to i żadne inne!!!Wraz z wiosną oznajmiłem Agusi, że idę na kurs prawa jazdy na motocykl, co też zniosła nad wyraz spokojnie, raczej licząc na to, że po pierwszym oblaniu dam sobie spokój. Niestety dla niej zdałem "od strzała" i to po miesiącu kursu, więc od razu rozpoczęły się poszukiwania sprzętu.... o mały włos nie skończyło się to wszystko rozwodem, bo oczywiście dopiąłem swego i w garażu pojawił się transapl xl600v, z którym szybko się zaprzyjaźniłem, i z którym spędzałem więcej czasu niż w domu. Na szczęście po kilkumiesięcznym okresie nazywania mojej Hondzi "żelazną dziwką" nastąpiła odwilż i nawet do ślubu pojechaliśmy na motorze (Kaśką K750 z wózkiem kolegi Bogusia) a potem w podróż poślubną już na dwa motory w Sudety. Tak , tak moi Państwo, po roku od mojego zachorowania na "motocyklową dżumę" także moja obecna małżonka ukończyła z sukcesem kurs na kategorię A, a w ramach prezentu ślubnego kupiliśmy jej śliczne suzuki GN250, na którym stawiała swoje pierwsze kroki.
Teraz oczekujemy przyjścia na świat naszej córki, która też będzie jeździć motocyklem-ba już jako 12tygodniowy dzieciak odbyła swą pierwszą podróż- bo mama dopóki brzuch nie przeszkadzał śmigała ile wlezie!

Pozdrawiam i życzę Wam wszystkim wielu, wielu pogodnych kilometrów w nadchodzącym Nowym Roku! Wszystkiego Najlepszego!!

Ostatnio edytowane przez Marcin-BB : 20.12.2009 o 21:25
Marcin-BB jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 20.12.2009, 22:23   #60
Wegrzyn
 
Wegrzyn's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Apr 2009
Miasto: Monschau / Radoszewice
Posty: 1,631
Motocykl: RD07
Przebieg: 42000
Wegrzyn jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 miesiące 2 tygodni 1 dzień 49 min 44 s
Domyślnie

No nic tylko gratulować !! Ja do tej pory nie mogę mojej żony przekonać do tego, żeby chociaż spróbowała sama poprowadzić . Za to szwagierkę już zainfekowałem totalnie, dziewczyna 1.5 metra wzrostu, a tylko czeka kiedy wsiądzie na afrykę (oczywiście siedzę z tyłu, bo trochę ziemi nie sięga). Dobrze jest poznać ciekawych ludzi, którzy pomagają zrozumieć co w życiu najlepsze
__________________
Wegrzyn jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
AT jako pierwszy motocykl ferdek Inne tematy 114 31.01.2015 18:37
Albania po raz pierwszy bliźniak Umawianie i propozycje wyjazdów 26 10.09.2012 11:08
Pierwszy wątek polityczny. Lepi Inne tematy 22 15.12.2009 08:12


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 17:31.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.