|
![]() |
#1 |
![]() Zarejestrowany: Feb 2009
Miasto: Warszawa
Posty: 403
Motocykl: KTM 640 advR
Przebieg: rosnący
![]() Online: 1 miesiąc 1 tydzień 3 dni 3 godz 53 min 20 s
|
![]()
i ja czekam
![]()
__________________
|
![]() |
![]() |
![]() |
#2 |
Gość
Posty: n/a
Online: 0
|
![]()
Poprosze ostro przyprawiona,niezbyt scieta przypowiesc
![]() Sluchamy... |
![]() |
![]() |
#3 |
blink
![]() Zarejestrowany: Aug 2008
Miasto: Dobrzyniewo
Posty: 1,539
Motocykl: nie mam AT jeszcze
![]() Online: 5 miesiące 3 tygodni 6 dni 11 godz 14 min 12 s
|
![]()
I ja czekam z niecierpliwością...
__________________
Jedynka do dołu! |
![]() |
![]() |
![]() |
#4 |
![]() Zarejestrowany: Feb 2010
Miasto: Środa Wlkp.
Posty: 511
Motocykl: xr400r, cbr1100xx
![]() Online: 3 tygodni 3 dni 18 godz 2 min 38 s
|
![]()
Dajesz Koralina, czytałem Twój opis filtrowania i nic więcej bym nie dodał, tak się.jeździ. Oczywiście jeszcze jest ta mała gra, żeby nigdy nie stanąć pomiędzy światłami, nie podeprzeć się. Już kiedyś zauważyłem jak śmigają starzy kurierzy - nie zasuwają, oni cały czas jadą na tych uwalanych bajkach
![]() W sobotę mieliśmy małe spotkanie z Magdą i Arturkiem, było niespodziewanie wesoło ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#5 |
....OLEJ....
![]() Zarejestrowany: Dec 2009
Miasto: Pniewy-Londyn
Posty: 1,337
Motocykl: RD07a
Przebieg: 6006 km
![]() Online: 1 miesiąc 4 tygodni 1 dzień 17 godz 47 min 47 s
|
![]()
Niespodziewanie jeden z nas wyskoczyl do sklepu za rogiem - to raptem 2 minutki... i zaginal na ponad 20 min hehe
Karola szkoda ze Ciebie nie bylo;( PS. LuzM... ciacho smakowalo co? ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#6 |
![]() Zarejestrowany: Nov 2011
Posty: 1,343
![]() Online: 1 miesiąc 1 tydzień 1 dzień 22 godz 57 min 46 s
|
![]()
No właśnie słyszałam że jedliście niespodziewanie smakowite ciasteczka
![]() ![]() Luzie, chciałabym Cię zobaczyć na IZI meetingu ![]()
__________________
Choćbyś życie swe włożył w wilka wychowanie, szkoda trudu; wilk wilkiem i tak pozostanie. |
![]() |
![]() |
![]() |
#7 |
![]() Zarejestrowany: Nov 2011
Posty: 1,343
![]() Online: 1 miesiąc 1 tydzień 1 dzień 22 godz 57 min 46 s
|
![]()
E… no dobra… przyznam się. Niech stracę. Test na kuriera motocyklowego nie był tak prosty, jak go przedstawiłam… Planowałam początkowo zostać kurierem na small bike’u, przecież to bardziej opłacalne i mniej wymagające. Ale jazdy kwalifikacyjne okazały się bardzo trudne. Niewielu dawało radę. Niewielu wychodziło z nich bez szwanku…
W zastępach kurierów-skutermistrzów lądowali najtwardsi: ci, którzy –cokolwiek by się działo - nigdy nie odpuszczali manety… Wielki szacunek, panowie… Tu oglądać :| [przepraszam niefejbukowiczów, nie umiem tego inaczej podpiąć] Po przeanalizowaniu rynku pracy zdecydowałam się spróbować swoich sił na big bajku. Egzamin poszedł jak z płatka. ![]() kszyyykszyyy 5-1-7 5-1-7 Dlaczego się nie przemieszczasz? kszyykszyyy kszykszyyy It’s 5-1-7 Utknęłam w korku. kszykszyyy kszyykszyyy Ale przecież jedziesz motocyklem! kszykszyyyy kszykszyyyyy Sorry, stoję między autobusami. [30 stopni Celcjusza…] kszyyykszy
__________________
Choćbyś życie swe włożył w wilka wychowanie, szkoda trudu; wilk wilkiem i tak pozostanie. |
![]() |
![]() |
![]() |
#8 |
![]() Zarejestrowany: Feb 2010
Miasto: Środa Wlkp.
Posty: 511
Motocykl: xr400r, cbr1100xx
![]() Online: 3 tygodni 3 dni 18 godz 2 min 38 s
|
![]()
Niestety w tym roku na Grodziec nie dojadę, w sobotę Eryk ma urodziny a w niedziele jest Oli komunia, tego nie mogę i nie chcę przeskoczyć.
Ale wracam w tym roku już na stałe do Polandu, będą więc i inne okazje ;p |
![]() |
![]() |
![]() |
#9 |
![]() Zarejestrowany: Oct 2010
Miasto: Warszawa
Posty: 542
Motocykl: Brak
![]() Online: 1 miesiąc 2 tygodni 2 dni 22 godz 26 min 57 s
|
![]()
Łoooo matko co za rzreźnia. Zawsze mówiłem, że skuterzaści to najtwardsi z twardych powleczonych Nikasilem.
Ale i tak im pierwszy machał nie bedę ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#10 |
![]() Zarejestrowany: Nov 2011
Posty: 1,343
![]() Online: 1 miesiąc 1 tydzień 1 dzień 22 godz 57 min 46 s
|
![]()
Zakurzone kurierki - Kosmonautki [wejście do domu zawsze w kasku, w rękach potrzebne miejsce na zakupy, torbę i parę różności wyciągniętych w jakimś celu z kufra]. Latem twarz kurierki była z reguły przybrudzona w specyficzny sposób - odkaskowy. Latem używało się dużo "mokrych chusteczek" i rzeczywiście po przetarciu gęby zmieniały kolor. W porze deszczowo-zimnej o dziwo wyglądało się znośniej, nie trzeba było zużywać chusteczek. A może nie zużywało się ich ze względu na orzeźwiający charakter? Ziiiimneeee! Nie, nie, w chłodniejszą porę było się mniej brudnym na twarzy, ewidentnie.
Ten wstępik ma na celu wskazanie kontrastu, jakiego dopuszczałyśmy się z 5-8-8 w dni wolne od pracy. O taaak. Uwolnione włosy [Magda wyprostowane], lakier na paznokciach odświeżony, nierzadko jakaś kiecka, coś na wzór makijażu... Torebka. Wypas. Pamiętam nas dwie w czasach licealnych ![]() ![]() - Kupiłam dwa bilety na koncert, za dwa miesiące. - oświadczyła mi pewnego dnia Magda. - Chodź ze mną. - E... a na jaki koncert? - The Lumineers. - nic mi ta nazwa nie mówi. - Nie znam. - Znaaasz, puszczają w Trójce. - i znajduje mi na you tube sztandarowy kawałek "Ho Hey". - Aaaa, no fajnie grają. - podrygujemy. - Dobra, namówiłaś mnie. Tylko muszę posłuchać reszty piosenek, żeby być przygotowaną. [Przez te dwa miesiące nie przesłuchałam ani jednego dodatkowego utworu Lumineersów. ![]() WP_20131026_006.jpg - Kiedy jest ten koncert? - dopytuję się co jakiś czas Magdy. - W któryś czwartek listopada. Nadchodzi któryśtam czwartek listopada. Dzień wcześniej meldujemy naszemu kontrolerowi, że chcemy w ten dzień skończyć pracę wcześniej, aby o 16 być już w domu. Trzeba przecież się przyszykować, bycie kobietą nie jest łatwe. Trzeba się doprowadzić do porządku po dniu pracy w pyle, deszczu, czy co też się trafi tego dnia. Koncert zaczyna się o 18.30 - musimy się na niego dostać środkami komunikacji miejskiej. Spoglądam późno w nocy jeszcze raz na bilety, które zostały u mnie w pokoju. Koncert jest w czwartek, taaak. 28-go, t.. ale przecież jutro jest 21! Rano uświadamiam Magdę. - Co robimy? Odwołujemy nasz mikro-urlop popołudniowy? - pytam Magdę kontrolnie. - E, nieeee... - zaskakuje mnie - zróbmy sobie wolne. Ten tydzień był męczący, należy nam się wolne popołudnie. I podała mi kilka opcji jak można spędzić popołudnie w dzień powszedni. Szok ![]() Tego dnia rzeczywiście byłam w domu koło 17. Jak prosiłam. Magda dotarła godzinę później - bo się coś przedłużyło, jakaś paczka dodatkowa po drodze, to i tamto i gdybyśmy rzeczywiście miały w ten dzień iść na imprezę, pewnie byłaby ostra spina, żeby się wyrobić. Takie życie w naszej kurierskiej firmie. Na drugi dzień Fajfejtejt poinformowała naszego szefa, że jednak się pomyliła z terminami i przypomniała sobie dopiero jak miałyśmy wyjść z domu ![]() A śmiać się miał prawo, bo parę tygodni wcześniej 5-8-8 wywinęła ciekawszy numer. Leciała na zasłużony urlop do Włoch, na lotnisko miała odwieźć ją kuzynka mieszkająca nieopodal, a ponieważ samolot odlatywał dosyć wcześnie â koło 7, może 8 - nocowała u Eli. Ustawiły sobie obie budziki, zsynchronizowały zegarki. Nagadały się wieczorem, rano wstały bez ociągania się. Dopakowanie paru brakujących elementów bagażu, torba do auta. Wszystko jest? Tak, jest wszystko. No to jedziemy. Dziewczyny wyjechały z osiedlowej uliczki i spojrzały na zegarek samochodowy. Była godzina później, niż planowy wyjechać... Jak to się stało? Nie pytajcie. Czasem po prostu coś się zakrzywi myślowo i może to dotknąć dwie osoby na raz w podobnym czasie. Tak musiało być w tym przypadku ![]() Ale wróćmy do koncertu - nastąpił czwartek przyszłego tygodnia i tym razem obie wróciłyśmy o znośnej porze do domu. Czesu-czesu, malu-malu, buty na obcasie, prostowanie włosów i inne bajery. I na metro. Później autobus. Trochę ciasno było, ale zmieściłyśmy się. Zajęłyśmy nawet strategiczne miejsce w pierwszym rzędzie na górnym pokładzie czerwonego autobusu: widok telewizyjny - uchylałam się przy mijaniu większości drzew ![]() ![]() WP_20131128_002.jpg Nie no, ma prawo, luuuzik, jesteśmy pasażerkami, mamy czas. No, miałyśmy mały poślizg czasowy, ale wiedziałyśmy, że jakiś zespół poprzedza występ gwiazd. Sam Alexandra Palace położony jest na wzniesieniu, dojeżdża się tam zakrętowo w pięknym, zielonym otoczeniu. Kiedyś poprowadził mnie tamtędy GPS w pracy i w ten sposób dowiedziałam się o tym ciekawym miejscu ![]() ![]() Po okazaniu biletów zostałyśmy wpuszczone do środka, odnalazłyśmy szatnię [trzeba było w słowniku sprawdzić jak to ma na imię po angielsku - cloakroom]. Przystąpiłyśmy do poszukiwań właściwej sali, najpierw jednak coś mniejszego z atrakcjami... WP_20131128_007.jpg W końcu jest duuuża koncertowa sala. Ale jakoś tu pusto i ciemno. A przecież już 19. Gdzie muzyka? Eh, spokojnie, jest bar, napijmy się piwa. Plastikowe kubeczki już puste, a wciąż jedynym dźwiękiem trafiającym do naszych uszu jest gwar gęstniejącego tłumu. To co? Kupujemy jeszcze jedno, czy czekamy? Bierzeeeemy! WP_20131128_008.jpg W końcu na scenę wyszło ciekawe towarzystwo i zagrało równie ciekawie jak wyglądało ![]() I... tadaaaaaaa, są i oni! Przypominam, że znam tylko jedną ich piosenkę ![]() Zaczynają grać, wyglądają fajnie, ruszają się fajnie, grają fajnie... Na dodatek po tej rozpoznawalnej przeze mnie piosence następują kolejne, w podobnym klimacie i z podobną energią. Jest dobrze, jest bardzo dobrze! Mam właśnie dzień z szaleństwem pod skórą, więc pozwalam mu się uwolnić i brykam w tłumie. W tłumie... który wcale tak bardzo nie bryka. Raczej słucha i ewentualnie się buja. Co tam, moje szaleństwo już w swoim żywiole, Magda też podejmuje pląsy, tłum blisko nas zauważalnie ulega zakażeniu. Bawimy się ![]() WP_20131128_013.jpg WP_20131128_014.jpg WP_20131128_018.jpg WP_20131128_032.jpg Oj, było miło, nic to, że jutro trzeba wstać do pracy, bo piątek przed nami. Koncert dobiegł końca, tłum ruszył ku wyjściu. Krajobraz pokoncertowy: WP_20131128_036.jpg O-o. Ten tłum ruszył do kloakowego pomieszczenia... Kolejka na pół godziny. Trzeba było swoje odstać. Uf, kurtki odebrane, wychodzimy na świeże powietrze, trzeba złapać busa "na dół". A ta kolejka to... ?! To do autobusu ![]() WP_20131128_22_48_51_Panorama.jpg Najważniejsze, że odchamienie przebiegło pomyślnie, kurierki wróciły zadowolone, przetrwały piątek i jeszcze wiele tygodni maglowały utwory The Lumineers ![]() altAk7Vo60Y_gT0bTqtVlXaP_mjgu8o1ar4LRWW4L1Biwxh_jpg.jpg ps. Ciekawie rozwiązane były sikalnie - trzy olbrzymie przyczepy toitoikowe - kibelki z dwóch stron po 6-8 sztuk z każdej, z zewnątrz raczej nie przypominające plastikowych, klaustrofobicznych wychodków. W środku już bardziej. Do każdych drzwi prowadziło kilka stromych schodków, całość ogrodzona i pilnowana przez pana, który wskazywał ilość osób i kierunek do odpowiednich drzwiczek ![]()
__________________
Choćbyś życie swe włożył w wilka wychowanie, szkoda trudu; wilk wilkiem i tak pozostanie. Ostatnio edytowane przez wilczyca : 29.03.2014 o 12:09 |
![]() |
![]() |