Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Trochę dalej

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 20.02.2014, 08:28   #1
Brambi
 
Brambi's Avatar


Zarejestrowany: Jul 2011
Miasto: Chwałowice/Wrocław
Posty: 461
Motocykl: RD07
Przebieg: 99 000
Brambi jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 11 godz 28 min 43 s
Domyślnie

A ja sobie to tak wyobrażam:
Grzebią gnoje grzebią w drku skupieni spoceni, nagle ich uwagę przykuwa dziwna aktywność w kilku zakamarkach ulicy. Łapa, ucho, ogon, warknięcie, błysk oka, kły i biała piana ! Zjeżona sierść. Zrozumieli ? hm ? Raczej nie ! Nie zdążyli. I dobrze im tak.
Brambi jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 20.02.2014, 22:48   #2
wilczyca
 
wilczyca's Avatar


Zarejestrowany: Nov 2011
Posty: 1,343
wilczyca jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 1 dzień 22 godz 57 min 46 s
Domyślnie

Kreatywni ci moi czytelnicy

Tak, jęczący rozrusznik po nasmarowaniu na chwilę się uspokaja, żeby po jakimś czasie znowu zacząć się żalić przeraźliwym głosem. A niech mu! Już go nigdy nie będę smarować. Niech sobie drze morde, jeśli ma to pobudzić sąsiadki w odpowiednim momencie...

Dodatkowym utrudnieniem był prawdopodobnie też słaby akumulator. Moto stało [wstyd się przyznać] jakieś 2-3 tyg. nieruszane... Przecinając wiązkę zrobili zwarcie i spalił się bezpiecznik. Żeby go znaleźć, albo się tam dostać, ruszyli kanapę, ale ta trzyma się na dwóch śrubach, więc nie dała pod siebie zajrzeć chroniąc tym samym rudą... Za to odgięli delikatnie [na szczęście] boczek i zmostkowali bezpiecznik kawałkiem kabelka.

Strat więc za wiele nie było.
Tak naprawdę… zainwestować musiałam w bezpiecznik [ale tego nie zrobiłam dostając go od Dobrego Człowieka], reszta to czysta przyjemność Będąc taką szczęściarą nie wolno mi narzekać…

No więc na posterunku byłam 3 razy. Pierwszy raz zrobić rozpoznanie i zgłosić się jako właścielka, za drugim razem byłam po pracy, wieczorem, ale umówiłam się na spotkanie z panem odźwiernym, więc poszłam zrobić obdukcję – ujrzałam takiego zmartwionego, acz dzielnego DRaculę:

1.JPG

3.JPG

Tutaj już w świetle dziennym.

2.JPG

Ten ogląd dał mi pogląd Wiedziałam już, że straty nie powalają i wszystko będzie dobrze. I że mogę skorzystać z propozycji Banditosa, który to właśnie zakupił przyczepkę na komarki i nie wahał się jej wypróbować. Tak więc zabezpieczyłam kabelki – pan policjant poszedł ze mną na parking, gdzie pogłaskałam mój motorek, przepchnęłam do światła, żeby widzieć co jest grane. Pocięte kabelki trochę iskrzyły podczas tych przepychanek, więc musiałam użyć taśmy izolacyjnej, którą oczywiście miałam w kuferku hondy… Deszczowa aura nie sprzyjała.

4.JPG

A sam odbiór motocykla? Weryfikacja mojego dowodu osobistego, nie jestem pewna, czy w ogóle chcieli ode mnie papiery od pojazdu… Chwila moment i motorek już w moich rękach… Nie do pomyślenia. [Ostatnio przy skradzionych tablicach rejestracyjnych w większym mieście w Polsce trzeba było swoje odbębnić najpierw na tamtejszym posterunku policji - to była godzina do półtorej, a później następne tyle w urzędzie miasta, żeby ostatecznie stać się o 200zł uboższym… i o kolejne dwie tablice bogatszym.]

Tak więc dzielne combo zostało wpuszczone za bramy policyjnego parkingu… Motorek wprowadzony na przyczepkę i przykotwiczony.

5.JPG

Teraz tylko po drodze sklep z narzędziami… Przy okazji mój klucz do świec przydał się panu od pojazdu z drugiego planu

Zestaw:

6.JPG

Plan był mniej więcej taki: został tydzień do mojego wyjazdu… Gdzie zaokrętować na ten czas DRaculę? Może uda mi się przekonać moich 8-miu domowników, żeby postała przez ten czas w domu? Udało się… No to jeszcze na myjnię, żeby pooffowe błotko wykolegować, w końcu motorek miał zajrzeć na salony...

7.JPG

No to DRaculo – witaj w naszych progach. Pierwszy próg – 30-centymetrowy krawężnik na ganek. Nic to.

8.JPG

Drugie utrudnienie… y… kierownica enduro nie przejdzie przez drzwi… Trzeba odkręcić. Korytarz wąski…

9.JPG

Początkowo chciałam wstawić DRkę do kuchni, bo tam jest relatywnie sporo przestrzeni, nie zawadzała by nikomu, a ja miałabym ją w zasięgu ręki [zaraz pod drzwiami mojego pokoiku]…

10.JPG

…albo ewentualnie na moje włości Zmieściłaby się?

11.JPG

Jak widać na focie, niestety do kuchni były dodatkowe stopnie [co tam!], ale też zygzak korytarzowy z dodatkowym przewężeniem… To już trochę za dużo.

12.JPG

Ostatecznie więc DRacula został w przedpokoju zaburzając odrobinę przepływ ludności wchodząco-wychodzącej i zanieczyszczając troszkę powietrze sąsiada z widocznych na focie drzwi… a trzeba powiedzieć, że pochodził on ze ślunska i wyjątkowo cenił porządek i ład… Musiałam więc wietrzyć korytarz, aby jego mikroklimat nie uległ zniszczeniu… DRacula lubi przecież sobie pośmierdzieć wachą…

13.JPG

No to… Trzeba wskrzesić motorek, bo przed nami długa droga do domu… do Polski. W korytarzyku nie było na tyle miejsca, aby dokonać rozbiórki przedniego zawieszenia, a złodziejaszki poderżnęły motorkowi gardło w niefortunnym miejscu i mimo wielu starań lutowanie nie powiodło się.

14.JPG

Powiodło się za to zaciskowe skumanie kabli! O… takie właśnie! Dzięki Banditosie.

15.JPG

No i pozostało odpalenie zregenerowanej Suzuki Czyli pożyczka prądu po tak wyczerpujących wydarzeniach… Zagadał Kochany…

16.JPG

Ze strat większych… został zgubiony jeden z moich handbarów. Ten biedniejszy – który przy glebach odpadał, ale zawsze później dociągnięty przez trytytki wracał do integralności motocykla. Zaginął bezpowrotnie… Tu żółto-czerwone wspomnienie…

17.JPG

kszyyykszyy kszy kszy ależ te kabelki iskrzą! kszy kszy!
__________________
Choćbyś życie swe włożył w wilka wychowanie, szkoda trudu; wilk wilkiem i tak pozostanie.
wilczyca jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 21.02.2014, 08:32   #3
mygosia
 
mygosia's Avatar


Zarejestrowany: Oct 2010
Miasto: Podlasie
Posty: 2,656
Motocykl: nie mam AT jeszcze
mygosia jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 miesiące 3 tygodni 11 min 34 s
Domyślnie



Patent na pobudzanie sasiadek swietny
mygosia jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 23.02.2014, 15:47   #4
nicek27
 
nicek27's Avatar


Zarejestrowany: Oct 2009
Miasto: Frankfurt/M
Posty: 984
Motocykl: Elefant 944ie
Przebieg: 54420
Galeria: Zdjęcia
nicek27 jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 tygodni 2 dni 12 godz 4 min 21 s
Domyślnie

Dobra historia.. Niby takie proste wszystko do ogarnięcia ale chłopaki i tak nie dali rady..
Coś podobnego robiłem w zeszłym miesiącu.. Tam udało się otworzyć i odpalić nowe BMW M3, ale koleś chyba mocy nie ogarnął i 2km od miejsca kradzieży trzeba było auto zbierać dźwigiem na lawete Rachunek na ponad 30 t. Euro.
__________________
Cagiva Elefant 944ie - jedyne co się może popsuć podczas jazdy to pogoda!
nicek27 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 02.03.2014, 13:56   #5
wilczyca
 
wilczyca's Avatar


Zarejestrowany: Nov 2011
Posty: 1,343
wilczyca jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 1 dzień 22 godz 57 min 46 s
Domyślnie

Nie cierpię ostatnio na nadmiar weny, dlatego zakituję dziurę takim oto materiałem filmowym:



enjoy...
__________________
Choćbyś życie swe włożył w wilka wychowanie, szkoda trudu; wilk wilkiem i tak pozostanie.
wilczyca jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 02.03.2014, 14:19   #6
ŁukaszBIA
blink
 
ŁukaszBIA's Avatar


Zarejestrowany: Aug 2008
Miasto: Dobrzyniewo
Posty: 1,545
Motocykl: nie mam AT jeszcze
ŁukaszBIA jest na dystyngowanej drodze
Online: 5 miesiące 4 tygodni 5 godz 50 min 5 s
Domyślnie

Stare wygi, obaj na Hondach. O czymś to świadczy
__________________
Jedynka do dołu!
ŁukaszBIA jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 02.03.2014, 20:08   #7
RAVkopytko
 
RAVkopytko's Avatar


Zarejestrowany: Jun 2009
Miasto: Kamieniec Wrocławski
Posty: 3,133
Motocykl: XT660Z-konik garbusek
Przebieg: Ł
RAVkopytko jest na dystyngowanej drodze
Online: 4 miesiące 4 tygodni 2 min 7 s
Domyślnie

ST 1100 mniam,mniam
__________________
Stary nick: Raviking GSM 505044743
Żądam przywrócenia formuły "starego" Forum AfricaTwin......
RAVkopytko jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 02.03.2014, 20:55   #8
graphia
 
graphia's Avatar


Zarejestrowany: Oct 2008
Miasto: Gdynia teraz
Posty: 3,456
Motocykl: kryzys.
Przebieg: 48 lat
Galeria: Zdjęcia
graphia jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 miesiące 2 tygodni 1 dzień 7 godz 27 min 10 s
Domyślnie

Cytat:
Napisał Raviking Zobacz post
ST 1100 mniam,mniam
A Ty widzę lubisz puszyste?
graphia jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 12.03.2014, 01:00   #9
wilczyca
 
wilczyca's Avatar


Zarejestrowany: Nov 2011
Posty: 1,343
wilczyca jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 1 dzień 22 godz 57 min 46 s
Domyślnie

Troszkę mnie tu nie było, gdzieś się zagubiłam. Ale czuję, że się odzyskałam na Waszą korzyść/niekorzyść

Jak zawsze po dłuższej nieobecności, tak jak po ciężko przebytej grypie, kiedy wracało się do szkolnego świata, powrót do dawnego nurtu bywa utrudniony.
Może więc idąc za radą Kubusia Puchatka:
Cytat:
„Kiedy nie wiesz jak zacząć, zacznij od TU LEŻY KASZTAN a potem się zobaczy, co będzie dalej.”
Tu leży kasztan…

Po krótkiej wizycie w Polsce pewnego jesiennego dnia wróciłam moją osobistą maszyną do Londynu. Zabrałam ją ze sobą, żeby móc trochę pobrusić w terenie. Z jednej strony miałam do dyspozycji nówkę motocykl na co dzień, dobrze przystosowany do terenu, po którym się poruszałam. Miałam też mało czasu na przemieszczanie się poza tym obszarem, a jednak za każdym razem, kiedy ten moment się pojawiał, coś mnie kłuło, a myśli wracały do DRaculi i wspomnień z zimowych przejażdżek po marokańskich nierównych ścieżkach. W końcu zdecydowałam się połączyć przyjemne z przyjemniejszym i skoczyć na chwilę do Polski, zajrzeć do mojego garażu i zobaczyć znajome, uśmiechnięte twarze domowników. A potem, na otarcie łez – bo przecież trudno się wyjeżdża z wilczego ranczo – wskoczyć na DRaculę i przegonić ją po Europie, by ostatecznie nauczyć jazdy „pod prąd”, bo przecież promem już pływała.

Ponieważ nie jestem masochistką [ehm ehm] postanowiłam nie robić maratonu, a zaplanować sobie przyjemną podróż do Anglii. Mój powrót zbiegł się z urodzinową imprezą Jagny, jednak niezupełnie idealnie.

Pierwszy odcinek – z Bielska-Białej do Zielonej Góry, jakieś 430 kilometrów – przebyłam w towarzystwie Rafa. Postanowiliśmy zacząć imprezę wcześnie i pojawić się u Agi już w piątek. Tak też uczyniliśmy, droga była przyjemna, Raf zostawał trochę w tyle, ale to tylko ze względu na jego zawód i mój zawód Zamieniliśmy się nawet maszynami na chwilę, żeby sprawdzić wyrywność DRaculi i ślamazarstwo Afryki, ale nie doszliśmy do żadnej twórczej konkluzji Wieczór wigilijny tradycyjnie był długi, smaczny i wesoły. Ciemną nocą dojechał do nas Fassi i rano ciężko nam było wstać, ale ja miałam swoją misję dalszej podróży, oni natomiast swoją – zakupy, przygotowanie sali imprezowej i tym podobne. Drużyna ruszyła w drogę. Zostałam naprowadzona na odpowiedni, zachodni kierunek, pomachaliśmy sobie na rondzie i dwa koła pojechały w jedną stronę, cztery pozostałe z piątym w zapasie w drugą…

Zostaliśmy z DRaculą zdani na siebie Było nam bardzo miło – stanęliśmy sobie nawet na Polskiej jeszcze łączce i chwilkę pokontemplowaliśmy ten błogostan…





1.JPG

Kolejnym celem był Hamburg i moja ciocia. Niecałe 500 km. Oj, nudy, nudy… Autostrada, nic się nie dzieje… Jedziemy sobie… nic się nie dzieje. W pewnym momencie doganiam jakąś Afrykę Fajnie spotkać moturzystę na trasie, tym bardziej Afrykańczyka. Jedziemy tak jakiś czas, po czym wspólnie zjeżdżamy na parking przyautostradowy. Rozbananieni ściągamy kaski i rozmawiamy chwilę łamaną anglo-niemczyzną. Miło, ale trzeba jechać dalej
Pogoda nie stara się być przyjemna, opatulam się w plastiki i cieszę się, że moje sakwy są nieprzemakalne. Gdzieś po drodze obchodzimy 55555 urodziny DRaculi. Wszystkiego dobrego, mój drogi. Kolejnych tylu w zdrowiu i dzikości

2.JPG

Ocieramy łzy wzruszenia i ruszamy dalej. Drogę do Hamburga znam bardzo dobrze, jeżdżę tam od lat. Wiem, że to zabrzmi nierealnie, ale moja nawigacja aż do Lamansza wygląda tak:

3.JPG

Liczę na to, że jak wjadę do tego pięknego portowego miasta, przypomnę sobie skręty i kierunek na Altonę. Niestety pamięć mnie zawodzi. Wpadam z autostrady do miasta i porywa mnie kurierski pęd – gdzieś po drodze nie skręcam tam, gdzie trzeba i gubię się. Według znaków próbuję wrócić na właściwą ścieżkę, jednak dojeżdżam do celu grubo po ustalonym czasie. Pyszna zupka, gorąca kąpiel, chwilkę pogawędki i trzeba iść spać. W końcu jutro mam osiągnąć cel podróży, a to kilometrażowo trochę więcej… koło 700km do krańców stałego lądu, prom i jeszcze 140 kilosów [90 mil] wyspowo.







Bilet na prom kupuję jeszcze w Polsce. Muszę stawić się w Dunkierce na czas, więc ruszam z jego zapasem. Nie mam nawigacji, moja zacznie działać od Dover. Dużo dróg i dużo krajów do przemierzenia. Dużo kilometrów. Coraz dalej od domu. Ale przecież siedząc na motorku takim jak mój, czuję się, jakbym ten dom ze sobą wiozła i go wiozę. Jest przyjemniej niż wczoraj – muszę być czujna – na którą drogę kiedy zjechać. Nie nudzi mi się, a czas płynie ciekawiej podzielony na wiele odcinków. W końcu docieram do Francji, skąd odpływa moja łódka. Prawie trafiam na wcześniejszy prom, jednak ruch motocyklowy okazuje się wzmożony i nie starcza dla DRaculi pasów uziemiających, więc czekam jako pierwsza w kolejce na kolejną turę. Jest dobra pogoda, spokój, pachnie morzem. Wcinam kanapki zapijając herbatką z termosu. Znowu czuję się jak w domu. Jestem wciąż w trasie, nigdzie się nie spieszę.

4.JPG

Parkuję motocykl, zapinam starannie DRaculę w pasy bezpieczeństwa zapewniając go, że podróż będzie przyjemna. Zostaje grzecznie z pozostałymi motorkami na dolnym pokładzie.

5.JPG



Ja przechodzę na górę – kolejna herbatka i podziwianie widoków… Wielka Woda… W końcu piękne klify Dover…






Zachodzące słońce odbija się od białych skał i krew zaczyna się cieszyć w żyłach. Och, jak cudownie byłoby dobić do brzegu i pojechać hen… hen hen hen! A nie tylko he… do Londynu… Krew zaczyna się uspokajać… ale co to? Na brzegu czeka na mnie obstawa!!! To Banditos z Olgą! O jeeeej! I jestem w domu Znowu.

6.JPG

Słońce chyli się ku zachodowi. DRacula cieszy się obecnością Olgi, Afryka uczy pojętną Suzę jazdy drugą stroną. Suną zadowolone, coraz bardziej wytrzeszczając reflektory, bo nieuchronnie zapada zmierzch. Zanim jednak zrobi się ciemno, Anglia wita mnie po królewsku… Taki zachód słońca… I już mi dobrze, mimo że jutro kolejny dzień pracy przede mną…





kszyyykszyyykszyyyy 5-1-7 kszyyykszyyykszyyyy
kszyyykszyy 5-1-7 5-1-7 kszyyykszyyykszyyyy
kszykszyyy 5-1-7 Good morning! I’m back! kszyykszyyykszyyy
kszykszyyy 5-1-7 Roger, Roger. kszyyykszyyykszyyyy
__________________
Choćbyś życie swe włożył w wilka wychowanie, szkoda trudu; wilk wilkiem i tak pozostanie.
wilczyca jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 14.03.2014, 21:41   #10
RAVkopytko
 
RAVkopytko's Avatar


Zarejestrowany: Jun 2009
Miasto: Kamieniec Wrocławski
Posty: 3,133
Motocykl: XT660Z-konik garbusek
Przebieg: Ł
RAVkopytko jest na dystyngowanej drodze
Online: 4 miesiące 4 tygodni 2 min 7 s
Domyślnie

Fajna fota

__________________
Stary nick: Raviking GSM 505044743
Żądam przywrócenia formuły "starego" Forum AfricaTwin......
RAVkopytko jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:37.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.