|
![]() |
#1 |
![]() Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: WROCŁAW
Posty: 655
Motocykl: RD07
![]() Online: 3 tygodni 3 dni 2 godz 10 min 10 s
|
![]()
Piękna wyprawa i wciągająca relacja. Dzięki Cynciu.
Pozdrowienia dla wszystkich. R |
![]() |
![]() |
![]() |
#2 |
![]() Zarejestrowany: May 2010
Miasto: Kędzierzyn-Koźle
Posty: 636
Motocykl: PD06 prawie Africa
Przebieg: 68000
![]() Online: 1 miesiąc 1 tydzień 4 dni 11 godz 13 min 29 s
|
![]()
ATomek, RAFWRO, dziękuję
![]()
__________________
Wlóczęga: człowiek, który nazwałby się turystą, gdyby miał pieniądze.. [ Julian Tuwim ] |
![]() |
![]() |
![]() |
#3 |
![]() Zarejestrowany: May 2010
Miasto: Kędzierzyn-Koźle
Posty: 636
Motocykl: PD06 prawie Africa
Przebieg: 68000
![]() Online: 1 miesiąc 1 tydzień 4 dni 11 godz 13 min 29 s
|
![]()
Drogi El, jeszcze za wcześnie na reklamy alko. Chcesz mnie posadzić?
__________________
Wlóczęga: człowiek, który nazwałby się turystą, gdyby miał pieniądze.. [ Julian Tuwim ] |
![]() |
![]() |
![]() |
#4 |
![]() Zarejestrowany: May 2010
Miasto: Kędzierzyn-Koźle
Posty: 636
Motocykl: PD06 prawie Africa
Przebieg: 68000
![]() Online: 1 miesiąc 1 tydzień 4 dni 11 godz 13 min 29 s
|
![]()
Skoro nie włączyłeś blokady, takim cudem tam wjechaliśmy? Ech Ty szalony
![]() Jest taki most, zwany „Czerwonym mostem” . Na gruzińskiej mapie zaznaczony jako atrakcja turystyczna. Wybudowany rzez Rzymian, ma więc trochę lat i stwierdzam, że warto go zobaczyć. Most łączy dwa brzegi rzeki i dwa Państwa Gruzję i Azerbejdżan. Udało mi się zaciekawić wszystkich więc jedziemy. Zrobiło się nieco płasko, odkręcamy manetki a droga ucieka. Zwłaszcza, że w taki upał pęd powietrza daje uczucie ulgi i postoje nie są oczekiwane przez ekipę. Pomykamy bokami, aż wreszcie dojeżdżamy do głównej drogi prowadzącej do przejścia z Azerbejdżanem. Przejście nie jest ciekawe więc przecinamy asfalt i już widzę szutrówkę prowadzącą do celu. Niestety droga przecięta jest szlabanem a zakaz wjazdu wyraźnie nie chce nas przepuścić. Wokół nikogo nie ma. Udajemy, że znak nie mówi do nas, omijamy szlaban i jedziemy w stronę „czerwonego mostu”. Podjeżdżam dokąd tylko się da, zsiadam i z rozkoszą zapalam fajeczkę. Mój spokój burzy dźwięk samochodu terenowego, który na pełnym gazie jedzie w nasza stronę. Staje nagle blokując wyjazd a ze środka wychodzi mundurowy, trzymając ostentacyjnie dłoń na kaburze pistoletu. - A wy kto, szlabanu nie widzieli, znaku nie widzieli. W odpowiedzi posyłamy serdeczne uśmiechy - My turysty, z Polski. Tu na Waszej mapie pisze, że ten most to zabytek, że warto zobaczyć, zdjęcie zrobić,… - To teren przejścia granicznego, nie wolno tu przebywać. Macie paszporty? - Zapalimy? Wyciągam fajki w jego stronę. - Macie piękny kraj, chcemy wszystko zobaczyć. On uśmiecha się, bierze fajkę. - Zróbcie te zdjęcia i uciekajcie. Skończyło się na dwóch czy trzech fajkach. Opowiedział nam jeszcze o moście który jeszcze niedawno był przejściem granicznym, teraz nieczynnym. O pomniku który stał w pobliżu. Ogólnie bardzo sympatycznie. Odpoczelim, fotki porobilim, pożegnalim się i w zgodzie pojechalim dalej. Czerwony most. Fajny, ale na kolana nie rzuca. Pomnik przy czerwonym moście. Za cholerę nie pamiętam o co z nim chodziło mundurowemu. Uśmiech który rozbroił naszego Pana w mundurze. Odbijamy na północ w kierunku Rustawi by przejechać rzekę i zawrócić na południe, pustkowiami, wzdłuż granicy z Azerbejdżanem. Kierujemy się w stronę parku narodowego Vashlovani, gdzie czekają na nas góry i stare monastery. Gdy tylko pojawiają się szutry, dzikom włącza się ADHD. Już nie myślą o zwiedzaniu, po prostu zapierdalają. Tracimy ich z oczu. Droga jest wymarzona dla mojego trampiszona. Cieszymy się jazdą i mkniemy. Mamy jeszcze dziś kawał drogi. Robi się znów płasko. Można pogonić szybciej, zwłaszcza, że jedziemy jakby stepem. Droga jest wszędzie naokoło. Na jednym z takich wypłaszczeń widzimy stojące motocykle. Podjeżdżamy bliżej i widzimy jak Piotr, w palącym słońcu walczy z kapciem w swojej królowej. Jest lampa niemiłosierna i żadnego podmuchu wiatru. Tam na dole koła chyba nie masz powietrza. Córka Anna, obecnie studentka UW. W tle pisarz. A to ja nieskromnie. Czas nam ucieka a jesteśmy w czarnej, marnej. Całą drogą pustka, ani jednej wioski, Kilka dziwnych barako bunkrów w pasie granicznym i nic ponadto. Dojeżdżamy do ostatniej wsi w tym zakątku Gruzji. Wieś nazywa się Udabno i wygląda na opuszczoną w znacznej części. Dojeżdżamy do drogi prawie asfaltowej i widzimy, że na rozstaju jest coś na kształt knajpki, przed której wejściem wisi Polska flaga. Stajemy. Pić się chce okrutnie a firmowym drinkiem jest swojska cytroneta. Swojska bo Polska. Knajpę prowadzi para polskich studentów, którzy zagospodarowali opuszczony budynek na mały biznesik. Miejsce znaleźli idealne gdyż stąd odchodzi ścieżka do naszego celu. Jest nim monaster Goriaczi (David Gareja, VI w.). Kto chce zwiedzać jedzie na monastyr oddalony kilkanaście kilometrów dalej, w parku narodowym. W okolicy zabytkowych monasterów jest kilkanaście. Ten jednak jest wyjątkowy i koniecznie trzeba go zobaczyć. Kilku zmęczonych lub niezainteresowanych zostaje w urokliwej knajpce przy browarku. Sama droga do monasteru jest szybkim szuterkiem z fajnymi widokami. Jedziemy tam, gdzie wystaje ten cypelek. To jest nasz cel i tylko tyle widać z drogi Pod monasterem. Jest nadal bardzo ciepło. Widok spod bramy klasztoru Cele klasztorne są wydłubane w skale Dziedziniec Klasztor cały czas funkcjonuje. Kaplica skromna ale piękna w swej prostocie. Mnisi kręcą się a u podnóża można i mnich kupić różaniec, wino, pamiątki, co komu potrzeba. Uciekamy. Musimy zebrać ekipę wydostać się w stronę cywilizacji.
__________________
Wlóczęga: człowiek, który nazwałby się turystą, gdyby miał pieniądze.. [ Julian Tuwim ] |
![]() |
![]() |
![]() |
#5 |
![]() Zarejestrowany: May 2010
Miasto: Kędzierzyn-Koźle
Posty: 636
Motocykl: PD06 prawie Africa
Przebieg: 68000
![]() Online: 1 miesiąc 1 tydzień 4 dni 11 godz 13 min 29 s
|
![]()
Opuszczamy Kachetię i gonimy na północ do Shatili. To jedno z miejsc których ominąć nie wolno. Wieś odcięta od świata przez okres zimy. Góry, przełęcze, widoki, offik i wszystko o czym marzą turystyczne enduraki. Oczywiście jak zwykle dzielimy się, na tych którym jest zawsze za mało offa i na turystów – których prowadzę.
A co robią Ci, co ich z nami nie ma? Walczą My spokojnie jak na turystów przystało. Mijamy Akhmeta, Tianeti. Po drodze spotykamy takie ustrojstwo. Pytanie w konkursie bez nagród: Gdzie to to ma silnik? Dojeżdżamy do jeziora Zhinwali. Jest z tym zbiornikiem związana ciekawa historia. Sztuczny zbiornik powstał za czasów świetności ZSRR. Zalano wiele gospodarstw co Gruzini musieli zaakceptować. Nad brzegiem zbiornika stoi do dziś bardzo ważna dla historii Gruzji twierdza Ananuri, XVI-XVII w. Ktoś mądry na górze w Moskwie stwierdził, że dobrze by było podnieść jeszcze znacznie stan wody co spowodowało by zalanie i zniszczenie twierdzy. Tego Gruzinom było za dużo. W czasach głębokiej komuny, restrykcji, strachu, zebrali się tłumnie aby bronić swojej historii. Udało się. Pomysł zarzucono a twierdza została obroniona. Był to w owych czasach jedyny taki zryw społeczeństwa, który zakończył się bezkrwawo i w dodatku zwycięsko. Zbiornik ma ksztaut litery V. jej zachodnim brzegiem wiedzie słynna droga wojenna, (tam jest twierdza Ananuri). My jedziemy jej wschodnim brzegiem do Shatili. Prosto w otchłań Narodowego Parku Kazbegi. Jezioro Zhinvali Mila musi na nas czekać. Jesteśmy chyba za wolni ![]() Chmury zwiastują, że całkiem sucho nie będzie. Fajnie się kręci dróżka. Częsty widok. Gorszym jest biegnący na nas pies pasterski który z oddali wielkością bardziej przypomina byka. Jeszcze gorzej, gdy pasterz który może go przywołać jest daleko. Chmurki coraz bliżej, i bliżej, … Piotr na nieśmiertelnej królowej Niezniszczalny LARK Dojeżdżamy do celu. Shatili. Wieś przy granicy z Czeczenią. Wieś historyczna, ciągle zamieszkała. Wieś twierdza. Złożona z wielu przylegających do siebie średniowiecznych wież. Widok jest niesamowity. Pomiędzy blankami suszy się pranie, ze ściany wystaje kibelek jak w Malborku, toczy się życie. Wszystko to jest wkomponowane w góry Kałkazu. Bajka. :thumbsup: Informacyjnie przed wyjazdem zatankujcie do pełna. Na całej trasie nie ma możliwości tankowania. Na miejscu jest mały sklepik i jeden hostel. Zimą i wczesną wiosną nie ma możliwości dojazdu. W lecie ulewy niszczą drogę ale stacjonujące na miejscu buldożery od razu ją „naprawiają”. Shatili Wystający sracz na pierwszym planie Jutro powrót tą samą drogą. Dla nas innej nie ma. Dla harpaganów jest inna ścieżka ale możliwość przejazdu bardzo zależy od pogody. Pojechała nią nasza druga grupa i przez deszcz nie udało im się do nas dojechać.
__________________
Wlóczęga: człowiek, który nazwałby się turystą, gdyby miał pieniądze.. [ Julian Tuwim ] |
![]() |
![]() |
![]() |
#6 | |
Turysta DualSport
![]() Zarejestrowany: Jul 2011
Miasto: Chorzów
Posty: 584
Motocykl: KTM 1200 6T
Galeria: Zdjęcia
![]() Online: 2 tygodni 2 dni 4 godz 17 min 43 s
|
![]() Cytat:
![]() ![]() Jak mniej więcej prowadzi ta inna ścieżka?
__________________
Sowizdrzał KTM 750 6T Nie wierz, nie bój się, nie proś! |
|
![]() |
![]() |
![]() |
#7 |
![]() Zarejestrowany: May 2010
Miasto: Kędzierzyn-Koźle
Posty: 636
Motocykl: PD06 prawie Africa
Przebieg: 68000
![]() Online: 1 miesiąc 1 tydzień 4 dni 11 godz 13 min 29 s
|
![]()
Planując trasy po Gruzji pamiętajcie, że są rejony gdzie nie wjedziecie a jadąc offem możecie tam wjechać nieopatrznie i będzie spory problem. Te miejsca to Osetia Południowa i Abchazja. Nie na wszystkich mapach są zaznaczone a ich granice nocami same się przemieszczają. Zielone ludziki wychodzą w nocy ze szpadlami i rankiem Osetia już ma parę metrów więcej.
__________________________________________________ ______________ Cel na dziś to Mestia. Rankiem rozdzielamy się część będzie atakować Mestię od wschodu, my od zachodu, bardziej asfaltowo. Mamy kawał drogi ale większość asfaltami, daje nam to czas na zwiedzanie. W planie mam Uplistsikhe. Ruszamy z samego rana. Uplistsikhe, starożytne skalne miasto którego początki sięgają V wieku p.n.e. zaczęło podupadać w V wieku. Później ożywało w czasach różnych najazdów. Miejsce już skomercjalizowane ale warte zobaczenia. Ruiny podgrodzia? Niczym sale krasnoludów Komercja. I dobrze, bo utrzymanie zabytków jest kosztowne Lecimy. Przed dalej. Pora na odpoczynek. Przy drodze kupujemy wielkiego arbuza. Ależ on smakował wybornie. Do Mestii obie grupy dojechały niemal równocześnie. Grupa off z przygodami. Pisałem o psach pasterskich przypominających wielkością krowy? Jeden taki postanowił sprawdzić twardość Kata. Skutkiem tego spotkania było kuku w prawą dłoń Andrzeja. Gruzińscy gospodarze jak zwykle pomocni. Zabrali protestującego rannego do szpitala na prześwietlenie. Wrócił w gipsie. Na miejsce dojechaliśmy po ćmoku, nie ma więc fajowych fotek. Będą za to jutro. __________________________________________________ _________________________ Dziś dzień wolny. Każdy robi na co ma ochotę. Jeden jedzie motkiem na lodowce, drugi na wyciąg, Andrzej na piwo. Ja z Anią postanawiamy jechać do Ushguli. Mestia leży w górnej Swanetii. Cały ten region charakteryzuje się nieco innym systemem obronnym niż pokazane wcześniej Shatili. Tu każde gospodarstwo ma własną wieżę obronną. Okolice Mestii Pomnik Królowej Tamar. Bardzo szanowanej przez Gruzinów. Wprowadziła Gruzję z złoty wiek. Jedziemy do Ushguli Wieże mijanej wsi. Fajna droga ale śpieszcie się, może już w przyszłym roku będzie asfalt. Tradycyjnie. Im się nie spieszy. Mnie w sumie też. Koleja wieś. Ushguli. W tle lodowce. Ludzie Ushguli Znów lodowce. Można pod nie podejść lub podjechać motocyklem. Tu gdzie stoję jest koło 30stC, tam śnieg i lód. Kiedyś, dolna część wieży była częścią mieszkalną. Dziś często jest tam obora. Powrót. Kolejny polski akcent w Mestii i właściciele Polacy
__________________
Wlóczęga: człowiek, który nazwałby się turystą, gdyby miał pieniądze.. [ Julian Tuwim ] |
![]() |
![]() |
![]() |
#8 |
![]() Zarejestrowany: May 2010
Miasto: Kędzierzyn-Koźle
Posty: 636
Motocykl: PD06 prawie Africa
Przebieg: 68000
![]() Online: 1 miesiąc 1 tydzień 4 dni 11 godz 13 min 29 s
|
![]()
Opisałem tylko fragmenty w których byłem trzeźwy. Reszty nie pamiętam ...
__________________
Wlóczęga: człowiek, który nazwałby się turystą, gdyby miał pieniądze.. [ Julian Tuwim ] |
![]() |
![]() |
![]() |
|
|
![]() |
||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
4 miesiace na Zakaukaziu( Gruzja, Armenia, Karabach) | Mirmil | Trochę dalej | 10 | 12.02.2015 21:32 |
Koniec lipca 2014...Gruzja, Armenia, może Irak... | olecki79 | Umawianie i propozycje wyjazdów | 6 | 09.07.2014 11:12 |
Gruzja i Armenia 18/06 do 13/07. | Jaca GDA | Umawianie i propozycje wyjazdów | 29 | 20.05.2014 16:24 |
ubezpieczenie OC - Armenia, Azerbejdżan, Gruzja | Miszel | Kwestie różne, ale podróżne. | 2 | 05.07.2013 18:49 |