|
![]() |
#1 |
świeżym warto być:)
![]() Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: DWR
Posty: 1,241
Motocykl: RD07a
![]() Online: 1 miesiąc 2 tygodni 4 dni 10 godz 58 min 39 s
|
![]() ![]()
__________________
pozdrawiam Pan Bajrasz ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#2 |
Gość
Posty: n/a
Online: 0
|
![]()
Super relacja, już bym tam jechał
![]() |
![]() |
![]() |
#3 |
Zarejestrowany: Jan 2011
Posty: 17
Motocykl: RD03
![]() Online: 9 godz 10 min 21 s
|
![]()
Czy można poprosić Pana Kierownika o zmianę tytułu na 'karpaty - krowie ścieżki". Ten który nadałem jest taki nijaki i nic nie mówiący.
|
![]() |
![]() |
![]() |
#4 |
![]() Zarejestrowany: Oct 2010
Miasto: Reykjavik
Posty: 681
Motocykl: tyż Honda ale mała siostra królowej
Przebieg: jest
![]() Online: 1 miesiąc 3 dni 3 godz 35 min 20 s
|
![]()
Ten błysk rozdzierający niebo nad połoninami na pół
![]() ![]() ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#5 |
Administrator
![]() Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Poznań
Posty: 1,142
Motocykl: RD07a
![]() Online: 1 miesiąc 6 dni 9 godz 43 min 44 s
|
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#6 |
Zarejestrowany: Jan 2011
Posty: 17
Motocykl: RD03
![]() Online: 9 godz 10 min 21 s
|
![]()
Bardzo dziękuję za interwencje. Nie zupełnie o to chodziło. Większość opowieści w tytule całej opowieści ma zawarte miejsce którego dotyczy. Domyślam się, że chodzi o to aby ktoś kiedyś wybierając się w danym kierunku mógł łatwiej znaleźć interesujące go miejsca na ziemi. I tak; Moskwa, Maramuresz, Ameryka łacińska itd. Od razu widzisz czego się spodziewać. Mój tytuł jest oględnie mówiąć nic nie mówiący. Postanowiłem to zmienić na Karpaty albo Zakarpaty. Wtedy byłoby jasno i na temat. Zauważyłem, że w opcji edycji tytuł można zmienić, ale to zmienia tylko tytuł "odcinka". Czyli to co zrobiłeś. Mnie chodziło o zmianę nie tyle odcinka co tytuł całej opowieści Czyli południe i wschód na Zakarpaty krowie ścieżki. A tego nie umiem albo nie jest to dostępne z poziomu użytkownika.
|
![]() |
![]() |
![]() |
#7 |
Zarejestrowany: Jan 2011
Posty: 17
Motocykl: RD03
![]() Online: 9 godz 10 min 21 s
|
![]()
Prysznic to jednak piękna sprawa
P1060103.jpg Na szczęście rano po deszczu już było tylko wspomnienie. Ruszamy w dół zbocza. O dziwo udaje się nie złapać gumy czy innego nieszczęścia. We wiosce nawiedzamy lokalny sklep celem uzupełnienia zapasów. Sardiny w tomatach niet - lipa. Ale kupujemy co innego i siadamy w altance przed sklepem w celu konsumpcji. Nie wiadomo skąd dosiada do nas koleś. Oni zawsze pojawiają się nie dość, że z nikąd to jeszcze znienacka. Zdążyłem się odwrócić i już jest. A wcześniej go nie było. Skąd się wziął? Z nikąd i znienacka. Gość ma oczywiście niezliczone opowieści o wszystkim. Mało daje się go zrozumieć bo jest już nieźle nastukany. Nie wiem czy jest dziesiąta. Lokalne dzieciaki nazwały go "siolską zwiezdą". Czas jechać dalej. P1060119.jpg W ogóle idzie jakoś nieźle. Z braku innych bodźców przyglądam się mijanym zabudowaniom. Większość stanowią drewniane domy z bali. Najczęściej przykryte wyklętym u nas azbestowym eternitem. Tu wygląda to na normę. Jednak najoryginalniej wygląda kwestia fundamentów. Jak to w górach, raczej ciężko znaleźć kawałek równego terenu. Mało kto tutaj się tym chyba przejmuje. Nie formuje się podłoża na kształt równiutkiej półki. Po co ? Sterta kamieni w narożach załatwia sprawę wyrównania terenu i na tym się układa konstrukcję ścian. W niektórych domach widać, że przestrzeń między gruntem a podłogą jest wymurowana kamieniami. Ciekawe też są same domostwa. Jedne, duże domy z oddzielnym obejściem, inne przeważnie mniejsze z obórką pod jednym dachem. Sąsiedztwo obórki przez ścianę musiało wiązać się ze sporymi atrakcjami. Zwłaszcza jak widać było niezłą błotnisto bagienną stróżkę z pod części inwentarskiej. P1060143.jpg Ryjemy jakąś fajną drużką w górę. Kończą się zabudowania. Droga idzie w górę. Jadę na mostek. Już widzę, że to błąd. Blok na koło bo mostek w środkowej części ma spory brak mostka. Cisnę na wszystkie hample. Na bloku wpadam na pierwsze belki i .... mamy następny kawałek braku mostka. Pokarało mnie. Trzeba było normalnie po ludzku brodem przez rzeczkę. Dalej jest już tylko lepiej. Dróżka coraz węższa i coraz bardziej zarośnięta. Koleinki mocno rozmoczone. To zazwyczaj oznacza, że będą atrakcje. I były, a jakże. W pewnym momencie droga idzie ostrym podjazdem mocno w górę. Koleiny a jakże, galancie. Dodatkowo ostro pogłębione płynącą nimi wodą. Reszta mocno rozmoczona. Grzmocę podjazdem i zacinam się w koleinie podnóżkami. Rozpaczliwie próbuje pedałować na wiejskiego listonosza. Metoda wypatrzona empirycznie. P1060159.jpg Uwaga teraz będzie trudne słowo. Jeśli dobrze umiem skojarzyć nazywa się to Retrospektywa. Dawno, dawno temu, gdy nie było o jeszcze iterneta, listy wozili listonosze. Wybitne jednostki były wyposażone w samobieżne pojazdy marki Komar. Pan Czesio miał taki. Eligancki, na pedały. Na początek kręciło się pedałami jak w rowerze po czym włączało zapłon i silnik zapalał. Dalej można było już gnać przed siebie niczym Piter Fonda w Easy Rider. Tak robili wszyscy. Ale nie nasz Pan Czesio. On był jednostka wybitną. Miał swoje metody. Siadał na maszynę okrakiem i odpychał się swymi kosmatymi odnużami rozpędzając machinę. Gdy zaskoczył silnik, odjeżdżał w siną dal. Choć to chyba my z rozdziawiomymi gębami pozostawaliśmy w sinym obłoku z wydechu Komara. Tak. Pan Czesio był naszym idolem. Każdy z nas marzył o karierze w Poczcie Polskiej. Taki Komar to było naprawdę coś. Z resztą metodę Pana Czesia wykorzystuje do dziś. A że mam rozrusznik wykorzystuje ją w nieco innych sytuacjach. A mianowicie wtedy gdy maszyna ( nie to żeby ja) sobie nie radzi. P1060187.jpg Wracając do bieżącej akcji. Motur podnóżki i nogi, ni hu hu, nie mieściły się na raz w tej koleinie. Trza było pedałować na listonosza. Niestety taka metoda nie zapewniała niestety osiągnięcia szczytu podjazdu. Rycie i pchanie zresztą też nie dawało rady. Trza było wracać na dół aby nabrać prędkości i rozkleić gumę. Daję z dołu łychę. Na początku idzie nieźle. Koniec niestety był szybki. Dotarłem może z metr dalej. Czyli nie dojechałem nawet do połowy podjazdu. Kurde, jak oni to zrobili ? Poszli z marszu i nawet ich nie widać. Za to ja cóż. Oram pole i nic. Może nie takie nic bo efekty widać, ale nie w podjeździe, tylko na mnie. Coraz trudniej złapać mi oddech. Chwilę później i motur dał znać czerwonym oczkiem, że ma dość. Czemu u licha nie włączył się wentylator? W sumie poczułem się nieco lepiej. Skoro motur kucnął to nie jestem ten najgorszy.... Ległem na trawie. Zapatrzyłem się w chmury. No i pięknie jest. Po co to jeździć, benzynę palić, w błocie się taplać i takie tam różne ofiary.... W sumie; bunkrów nie widać, ale i tak jest zarąbiście. Jak ostygliśmy nieco obaj staczam się w dół żeby spróbować jeszcze raz. Tym razem przyuważyłem, że chłopaki pojechali środkiem pomiędzy koleinami. P1060129.jpg Wszystko jasne. Próbuje i ja. No i udaje się. Do czasu gdy w poprzek drogi nie leży drąg grubości średniego drzewa. Przód przeszedł galancio. Za to tył uślizgnął się i popłynąłem na bok, ryjąc nosem w cudnie mazisto-kleistą błotną mazie. I wszystko za darmoszkę. W Spa za takie borowinkowe maseczki babeczki bulą ciężką monetę. Żyć to trzeba umić. Tylko ja już chyba mam dość tego podjazdu. Ryje i ryje atu ani hu hu. Słuchać motory. Chyba się chłopaki zorientowali, że zostałem. - Ty, mini, coś się tak uwalał? - Ile mamy czekać? - Tak w ogóle wracamy. Drogi dalej nie ma. - Znaczy jest, ale nie da się jechać. W dół jeszcze zjechalibyśmy, ale nie wiadomo czy da się podjechać.... - Tak, tak, to zdecydowanie dobra decyzja. P1060138.jpg Skoro tutaj już wykitowałem gdzie oni wciągnęli nosem to nie chcę wiedzieć jak jest tam gdzie nie dali rady. Tylko jest mały problem. Nie daję rady zawrócić. W końcu po kilku próbach się udaje. Wracamy do wsi i dalej próbujemy wyjechać jakąś inną drogą. Teraz nie jest źle. Jedziemy po kamienisku. P1060178.jpg Tu przynajmniej się nie tonie w błocku. Jesteśmy coraz wyżej i wyżej. W końcu kończy się las i wyjeżdżamy na połoninę. Ja pierdziu, ale widoki. I jakie jagody i ile ich. Wywalamy się kołami do góry i jest cudownie. Słońce mruży oczy i grzeje nos. No taką jazdę to ja lubię ;-) Pora na lanczyk. W taki miejscu to wszystko by smakowało. P1060194.jpg W dół jedziemy na szagę przez maliniak. Krzole sięgają do pół łydki. Wyjeżdżamy z polany do lasu. Z wyjątkiem kilku zwalonych drzew w poprzek drogi jest galancio. Na dole tradycyjnie na popas wybieramy sklepik. W sklepiku jest oddzielna sala do konsumpcji. Są stoły, jest kaflowy piec. Ale wszystko biję na głowę kalendarz. P1060132.jpg Mamy do przejechania jeszcze jedną górę. Cel na dziś to Wołowiec. Wreszcie ją widać. Borżawa. Byłem tu już kiedyś. Już wtedy wiedziałem, że muszę być na górze. Na dzisiejszy wieczór mamy opcje z wypasem. Kolacyjka na ciepło i pokoik z prysznicem. Docieramy do Toli. Wszystko jest gites majones. Serwis, zimne napoje energetyczne, ciepła kolacja i prysznic. Żyć nie umierać . Ostatnio edytowane przez minia : 22.08.2011 o 17:16 |
![]() |
![]() |
![]() |
#8 |
Administrator
![]() Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Poznań
Posty: 1,142
Motocykl: RD07a
![]() Online: 1 miesiąc 6 dni 9 godz 43 min 44 s
|
![]()
Poprawiłem się.
pozdr, laska |
![]() |
![]() |
![]() |
#9 |
![]() Zarejestrowany: Sep 2009
Miasto: Gorzów n.Wartą
Posty: 174
Motocykl: nie mam AT jeszcze
![]() Online: 1 tydzień 13 godz 7 min 46 s
|
![]()
Znajome klimaty. Miło się czyta i ogląda.
__________________
EXC 450 "Jestem synem wolnego i walecznego narodu i nie mam zwyczaju drżeć przed kimkolwiek" A.F.Ossendowski |
![]() |
![]() |
![]() |
#10 |
![]() Zarejestrowany: Sep 2010
Miasto: Łódź / Farmington CT
Posty: 597
Motocykl: RD07->990R, 950SE, 1090R
![]() Online: 2 tygodni 4 dni 20 godz 47 min 27 s
|
![]()
Zazdrość zjada człowieka od środka. Trzeba poczekać na swoje dni wolne i brać przykład
![]()
__________________
Pozdrawiam tedix86 |
![]() |
![]() |
![]() |
|
|
![]() |
||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Maroko Enduro 2011 1-15.04.2011 | stoner | Trochę dalej | 53 | 07.12.2018 22:26 |
Mongolia 2011 P-R-S | sebol | Trochę dalej | 126 | 31.05.2013 23:43 |
Maroko 10.2011 | kowal73 | Trochę dalej | 22 | 10.01.2012 20:45 |