Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Trochę dalej

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 23.12.2011, 08:27   #1
lukasz809b


Zarejestrowany: Oct 2009
Miasto: Wa-wa
Posty: 21
Motocykl: nie mam AT jeszcze
lukasz809b jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 dzień 16 min 9 s
Domyślnie

Czwarty tydzień w drodze, Bajkał i czułe pożegnanie z asfaltem



Góry, droga lepszej i gorszej jakości i piękne widoki. Szybkie mycie, bo kąpielą tego nazwać nie można, w raczej chłodnych, to delikatne określenie wrażenia jakie robi ta lodowata czystość, wodach Bajkału i można jechać dalej. Droga na Władywostok to obecnie doskonałej jakości asfalt. Czwarty tydzień w drodze. To już kawał drogi od Polski. Chwilowo robi się też chłodniej i mży. Rośnie natomiast coś co można nazwać ekscytacją i oczekiwaniem nieznanego. Już niedługo trzeba będzie zjechać z przyjaznego czarnego i zmierzyć się z tysiącami kilometrów grawiejek. Życie pokaże, że tęsknota za tym czego właśnie w danej chwili nie ma to potężna siła, radosne oczekiwanie na szutry, w drodze powrotnej będzie, dla odmiany oczekiwaniem na, niemal błogosławioną czerń asfaltu, Ale po kolei. W końcu jest, mijam Skoworodino i skręcam w lewo, na Jakuck. W tym miejscu, zanim skręcimy z drogi głównej, warto pojechać kawałek za skrzyżowanie by zatankować. Następna stacja będzie spory kawałek dalej, już na górskich serpentynach dróg gruntowych.


Po kilkuset metrach od drogi głównej kończy się asfalt i zaczyna bardzo słabej jakości szuter. Duży ruch ciężarówek powoduje znaczną degradację drogi. Co jakiś czas pojawia się jeszcze lepszej i gorszej jakości asfalt, ale ogólnie jednak od tego miejsca grawiejka „rządzi”. Ta nagła zmiana jakości drogi z początku budzi ogromne zdziwienie, które przechodzi w irytację. To ile czasu zajmie ta jazda, jak tu 30km/h jest za szybko, naiwne pytanie kołacze się w głowie leszcza, który mierzy się z samym nieledwie początkiem trasy. Od spotkanego człowieka, dowiaduję się, że przodem jedzie para motocyklistów z Niemiec. Okazuje się przy tym, że mój rozmówca to dość ciekawa postać. Obecnie na rencie, wcześniej pracował jako kierowca ciężarówek. Opowiada przy tym wiele ciekawych historii z syberyjskich tras[1].
W związku z tym, że tu droga prowadzi w jedno tylko miejsce, mam nadzieję, że uda mi się dogonić niemiecką parę i pojechać dalej razem z nimi.

Byłoby super. Jeszcze tego samego dnia pojawiają się z przodu dwa motocykle. Krótka wymiana zdań i okazuje się, że „tak, jadą do Magadanu”. Dalej jedziemy razem.






[1] Tu można znaleźć jego przejazd przez rzekę Uralem (początek filmiku) http://www.youtube.com/watch?v=dzEaPwIa9og&feature=related

Ostatnio edytowane przez lukasz809b : 23.12.2011 o 08:33
lukasz809b jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 23.12.2011, 08:32   #2
lukasz809b


Zarejestrowany: Oct 2009
Miasto: Wa-wa
Posty: 21
Motocykl: nie mam AT jeszcze
lukasz809b jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 dzień 16 min 9 s
Domyślnie

Okolice Jakucka – grawijeką w towarzystwie Niemców

Tuż przed Jakuckiem zmieniam w motocyklu opony i zębatki. Na tyle ląduje 47 zębów, zamiast standardowych 45. Przednia opona ląduje na śmietniku, w sumie ma najechane ponad 20tys.km, to i tak przyzwoity wynik, na jej miejsce wskakuje nowiutkie TKC. Tylną zdejmuję, oczywiście zabieram na powrót a zamieniam również, na nowiutkiego Continentala. Tenera jest teraz wolniejsza, ale zdecydowanie lepiej jedzie się po tych trudnych drogach. Już po chwili okazuje się, że zmiana opon to był bardzo dobry pomysł, jazda w tym deszczu, strugach błota, po świeżo remontowanych drogach, z łysym przodem byłaby nie lada wyzwaniem.



W tych okolicach trudno nam również znaleźć miejsce na nocleg. Ściana lasu i górzysty krajobraz sprawiają sporo kłopotów w poszukiwaniu. Obozujemy na porzuconej drodze do kamieniołomu. Jest sporo błota, które skutecznie oblepia opony, buty a potem oczywiście namioty, ale na jedną noc daje radę.
Grawiej chwilami jest doskonalej jakości i pozwala jechać nawet 70km/h. W większości to jednak pełna dziur, błota, piachu i kamieni pozostałość po drodze, która potrafi trząść tak, że zęby stukają o siebie, a zegary wibrują przed oczami (po czym okazuje się, że są urwane w mocowaniu). To wymagająca część drogi. Pojawia się też czasem rodzaj tarki, która potrafi również być wzbogacona o koleiny i kopny piach… całość po prostu wymaga koncentracji i nieco zacięcia. Myśli uciekają od trudów zimnego, deszczowego dnia i pokrzepiają wyobrażeniem ciepłej, domowej kąpieli. Padający deszcz, podnosi nieco trudność jazdy, ale pozwala na pokonywanie drogi bez kurzu, który stanowi tu ogromną przeszkodę. Jest niemal niemożliwym by, bez narażania siebie, wyprzedzić ciężarówkę. Tuman kurzu szczelnie zasłania obraz przed jadącym. W takich warunkach, do oddychania konieczna jest też osłona twarzy i ust. Warto również zadbać o motocykl. Chusteczki założone na wlot powietrza zatrzymują część pyłu.


Piękne widoki rekompensują jednak wszelkie trudności. Krajobraz, który z gęsto zalesionego przemienił się w urzekający obraz pagórków, gór z rzadka pokrytych tylko drzewami zapiera dech w piersiach. Surowość otoczenia i dziewicze piękno przybliżają do natury. Do rzeczywistości przywracają, trwające i tu remonty dróg. Są obietnicą przyszłego komfortu, obecnie jednak oferują raczej dodatkową i to sporą dawkę adrenaliny. Luźne kamienie, błoto, czy na poczekaniu robiony spycharką przejazd są wyzwaniem, dla raczej przyciężkich na taki teren motocykli. Szczęśliwie obywa się bez upadków. Pod wieczór, oblepieni błotem zatrzymuje się na drugi, wspólny z Niemcami nocleg na ślicznej polanie. Do komarów można się przyzwyczaić, ale tu wieczór i poranek urozmaicają również malutkie muszki. Są ich miliony. Na chwilę pozostawiony otwarty namiot i przez najbliższe 30 minut mamy zajęcie z doprowadzeniem go do stanu używalności. Poranne ubieranie się i zakładana na zewnątrz getra, również gwarantuje dostanie się muszek pod tę część garderoby. Wieczorem b. bolesne doświadczenie tego, że część muszek przetrwała i zdążyła się pożywić. Później od miejscowych dowiemy się, że w czasach dawniejszych, gdy chciano się kogoś „pozbyć”, nacinano jego skórę i pozostawiano w lesie. Podobno po 2 godz. pracy muszek, pozostawały same, białe kości…



Późnym popołudniem dojeżdżamy do przeprawy promowej przez Lenę. Czekamy razem z kilkoma samochodami. Urozmaicamy sobie czas oczekiwania na prom kąpielą w rzece. Krótka wymiana zdań z dwojgiem Rosjan, których spotykamy przy brzegu. Młodzi chłopcy wracają z pracy. Pracowali za papierosy i jedzenie. Do domu mają jeszcze kilka ładnych tys. km. Od czterech dni czekają na okazję. Od czterech dni nie jedli. Od czterech dni piją wodę z rzeki… Zostawiamy im to co mieliśmy ze sobą do jedzenia, a chwilę później z przyjemnością obserwujemy jak w końcu, ktoś zabiera chłopaków w drogę do domu. Ot Rosja. Pozostanie bez zapasów, w tym miejscu jest o tyle mało radosne, że jeśli dziś prom nie przypłynie, to najbliższy sklep po naszej stronie został jakieś 70km trudnej drogi za nami. Szczęście jednak sprzyja, 2 godz. czekania i płyniemy. Pod prąd zajmuje to około 2 godz. Drugi brzeg osiągamy w ciemnościach, nocleg, bez kolacji wypada więc tuż przy rzece.


Dalej standardowo grawiejka (tu o asfalt jest już bardzo trudno..). Liczba samochodów spada do kilkunastu dziennie. Piękno otaczającej przyrody zdumiewa i tworzy szczególny nastrój intymnej relacji człowieka i natury. Na kolejną noc zostajemy w korycie, obecnie suchej rzeki. W tym miejscu warto już uważać na niedźwiedzie. Posiłki zjada się poza obozem, a na noc jedzenie też lepiej jest wynieść poza namiot. Ognisko pozwala poczuć się trochę lepiej.


A sami Niemcy. On około pięćdziesięcioletni globtroter, autor książek podróżniczych, relacji prasowych. Ona, jego żona, pracuje w księgarni i obecnie towarzyszy mężowi, jako kompan podróży oraz wdzięczny obiekt katalogowych fotografii. Jemu dośc często zdarza się powtarzac, że wszystko mają nowe. BMW zaopatrzyło ich we wszystko, co w takiej trasie może być potrzebne, z motocyklami z pełnym wyposażeniem Touratecha włącznie. Dysponują nie tylko telefonem satelitarnym, ale urządzeniem, które wysyła sygnał do satelity, który w internecie zaznacza miejsca, gdzie się aktualnie znajdują. Zapewnia to program, w którym uczestniczą. W razie katastrofy mogą alarmować i doczekają się pomocy[1]. Ja bez nich mogę korzystać jedynie z SMSów…





[1] Adres do bloga Niemców http://www.tourenfahrer-blog.de/
lukasz809b jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 23.12.2011, 08:38   #3
lukasz809b


Zarejestrowany: Oct 2009
Miasto: Wa-wa
Posty: 21
Motocykl: nie mam AT jeszcze
lukasz809b jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 dzień 16 min 9 s
Domyślnie

Początek drogi na kościach – do ekipy dołączyli Szwedzi

Remonty dróg, szczególnie w górach, to miejsce na osobną opowieść. Błoto, kamienie na tych stromiznach zdecydowanie przyspieszają bicie serca. Jest wymagająco, tak technicznie, jak fizycznie i mentalnie. Czasem czekamy dłuższą chwilę, czy cofamy się umożliwiając przejazd sprzętom budowlanym. Szczęśliwie pozostaje nieco sił na zachwyt nad pięknem otoczenia, tu już najprawdziwszych gór. Jest nadal bardzo ciepło i kojarzące się z chłodem hasło Syberia ma w tej chwili niewielkie zastosowanie. Rzeki tylko przeciskają się setki metrów niżej, potęgują wrażenie ogromnych przestrzeni i stwarzają piękno tego odległego miejsca. Jest prześlicznie i w tym słońcu na powrót dość kurzowo. Chwila na postój. Moczymy stopy w rzece, gadamy.
Podjeżdża Toyota Land Cruiser. Okazuje się, że to Szwedzi. Są w drodze dookoła świata, w tej chwili również kierują się na Magadan[1]. Decydujemy się na wspólną jazdę i pojawia się pierwsza nieśmiała myśl, że z taką ekipą można będzie pokusić się o przejazd starą drogą, zwaną również „drogą na kościach”. Nazwę swą zawdzięcza, ponurym praktykom grzebania umierających z zimna i wyczerpania więźniów, którzy budowali drogę, bezpośrednio w niej samej. Stąd „droga na kościach”. „To jedna wielka mogiła” mówi Szwed. Czy będzie nam dane przejechać tym traktem - zobaczymy. Dużo zależy od pogody. Przekonamy się już wkrótce, którą drogę szykuje nam los.


Warto nadmienić, że obecnie do Magadanu prowadzi dość dobra, szeroka droga, zwana przez samych Rosjan, po prostu Kołymą. Stara droga we względnie dobrej jakości utrzymywana jest do miasta Tomtor.
Dalej, za miastem jest rzeka, na rzece podstarzały most, a na moście ustawiono znak, zakaz wjazdu. Od tego miejsca droga nie jest już nikomu oficjalnie potrzebna i dalej, do samego skrzyżowania z Kołymą, przez ponad 250km nie ma tam nic, co miałoby wpływ na władze by zajmowały się jej remontem. Wjazd na ten 250 kilometrowy odcinek warto poprzedzić chwilą refleksji. Obecnie jednak jesteśmy nadal na Kołymie i cieszymy się remontowaną grawiejką. Wspólnie dojeżdżamy do Kiubeme gdzie tankujemy i skręcamy w prawo na Tomtor, by zaraz natknąć się na rzekę.



To największa przeszkoda wodna, z tych które są na starej drodze. Jest na samym jej początku, a to i dobrze i nie. Dobrze, bo wiadomo, że dalej gorzej, niż tu już nie będzie. Słabiej, bo jak zacznie padać nie będzie można zawrócić.


Sporym zakolem, miejscami gdzie głębokość jest nie większa niż koło udaje mi się przejechać rzekę. BMW niemieckich podróżników przeprowadzamy we dwóch, na pracującym silniku w linii prostej. Woda sięga ponad kolana, zakrywa koła i silny prąd mocno znosi. Kufry stawiają silny opór płynącej wodzie, co sprawia że motocykl jest dość trudny do prowadzenia. Ciężka fizyczna robota. Na środku rzeki stoi też niewielka ciężarówka. Utknęła 2 dni temu. Kierowca kompletnie pijany, ale jego dwóch pasażerów szuka pomocy. Szwedzi Toyotą próbują pomóc wyciągnąć ciężarówkę, ale sami nie dają rady. Sprawę komplikuje to, że w ciężarówce nie pracuje rozrusznik, tym samym brak silnika i napędu… Dopiero przy pomocy innej napotkanej ciężarówki udaje się Toyocie wyciągnąć „utkniętych”. Ehh, Rosja. Akcja ratunkowa trwa kilka godzin i wymusza nocleg tuż przy rzece.


[1] Adres do bloga Szwedów: http://tosiberiaandbeyond.wordpress.com/2011/08/08/road-of-bones/
lukasz809b jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 23.12.2011, 09:42   #4
majki
 
majki's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2009
Miasto: Gwe/Warszawa
Posty: 3,484
Motocykl: CRF1000, RD04
majki jest na dystyngowanej drodze
Online: 5 miesiące 1 tydzień 4 dni 8 godz 8 min 6 s
Domyślnie

Ale, ale...to już koniec Tak szybko? To się nazywa ekspresowa relacja i to z 8tyg.

Fajna wyprawa, tylko czemu tak krótko opisana?
majki jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 23.12.2011, 09:43   #5
mishieck
Łowcy z Łopola
 
mishieck's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Jun 2008
Miasto: O! Pole...
Posty: 1,243
Motocykl: Szwenduro
mishieck jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 miesiące 2 tygodni 1 dzień 20 min 23 s
Domyślnie

Rewelacja! Szacunek za przejechanie trasy do Madaganu starą drogą.
Możesz podsumować wyjazd? Kilometry, koszty, itd?
mishieck jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 23.12.2011, 18:29   #6
myku
 
myku's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Germany
Posty: 5,896
Motocykl: CRF1000D+Cegla+Czelendz
myku will become famous soon enough
Online: 4 miesiące 1 tydzień 5 dni 17 godz 51 min 23 s
Domyślnie

Krotko i na temat.Bardzo mi sie podobalo.Gratuluje i zycze wiecej podobnych wypraw .Tego Niemca znam,gosc troche jezdzi i pisze sporo do gazet w Niemczech.
myku jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 26.12.2011, 17:09   #7
maryjan
kapłan maryjan
 
maryjan's Avatar


Zarejestrowany: Nov 2009
Miasto: Krakuff
Posty: 203
Motocykl: Super Penera
Przebieg: 667
maryjan jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 tydzień 3 dni 8 godz 23 min 14 s
Domyślnie

Takie pytanie - ta siatka na kaskach to pciw komarom itp ? 3:24 np.
maryjan jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 28.12.2011, 17:02   #8
Cumuulus


Zarejestrowany: Mar 2010
Miasto: Żory
Posty: 98
Motocykl: Super Terefere 750 3TD na leniuszku
Cumuulus jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 tydzień 1 dzień 7 godz 14 min 40 s
Domyślnie

Hej

Gratulacje za przejechanie takiej trasy i to praktycznie solo.
Cumuulus jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 28.12.2011, 20:52   #9
deny1237
 
deny1237's Avatar


Zarejestrowany: Oct 2008
Miasto: Częstochowa
Posty: 166
Motocykl: RD07a
Przebieg: 53kkm
Galeria: Zdjęcia
deny1237 jest na dystyngowanej drodze
Online: 4 dni 21 godz 57 min 6 s
Domyślnie

Łukasz mam prośbe czy możesz napisac cos wiecej odnosnie promu z Magadanu do Władywostoku? ( którym rzekomo popłyneli ci Niemcy )
Gdzie , zkim i jak to załatwić ten prom

My z Olkiem mieliśmy podobny plan ale Olek jak dojechał do Magadanu to okazało sie że nie ma takiego promu.

na stronach www polaczeń promowych w Rosji też nic takiego nie ma.

Podobno ale nie sprawdzone jest tez szansa na jakis prom z Magadanu do Wanino a z Wanino podobno jest szansa na kołach przejechać do Habarowska.... tak mowili mi Rosyjscy motocykliści spotkanini gdzieś kolo Ulan Ude.Tylko ciekawe czy to prawda na Rosyjskiej mapie niby jakaś droga jest.


Z góry dziekuje za te informacje to może w tym roku skorzystałbym z tego promu.
deny1237 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 23.12.2011, 14:00   #10
Rychu72
 
Rychu72's Avatar


Zarejestrowany: Oct 2010
Miasto: wilidż Opole
Posty: 2,547
Motocykl: CRF 1100
Przebieg: 0 kkm
Rychu72 jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 miesiące 2 dni 6 godz 44 min 56 s
Domyślnie

Fajnie się czytało. :-)
Rychu72 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz

Narzędzia wątku
Wygląd

Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Dont know Expedition tu de africa Misza Trochę dalej 79 22.02.2016 11:30
Warsaw Szuter Expedition - Warszawa 28.09.2013 golw Imprezy forum AT i zloty ogólne 14 04.10.2013 23:08


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:06.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.