![]() |
#16 |
![]() Zarejestrowany: Jun 2011
Miasto: Reguły
Posty: 788
Motocykl: Husqvarna FE 350
![]() Online: 1 miesiąc 2 tygodni 2 dni 16 godz 8 min 11 s
|
![]()
Kontynujemy...
Po "3" sekundach dobiega do nas kobieta i... porywa kozę, która wciąż stoi na środku wjazdu do zagrody. Konsternacja. Podnosimy z mój motocykl i obracamy w kierunku wyjazdu. Podchodzi do nas mężczyzna który wcześniej zniknął w domu. Na szczęście bez broni, za to w polarze i ocieplanych kaloszach. Znów na migi "pytamy" się o Gramsh. Twierdzi, że dojazd jest i nam go pokaże, tylko żebyśmy go zabrali z sobą... WHAT? Długo się nie zastanawiając oddaje swój plecak Dasiowi, przesuwam rogala maksymalnie do tyłu i sprawdzam ile jest miejsca na kanapie pomiędzy mną a rogalem. Jest szansa że na kanapie się zmieścimy u ile usiądę mocniej na zbiorniku DRZ-ty. Oczywiście podnóżki dla pasażera mam pospinane trytkami i są zasłonięte przez rogala. Dasio asystuje przy procedurze wsiadania. Najpierw siadam ja, Dasio przytrzymuje DRZ-tę i wsiada Albańczyk. Delikatnie ruszamy po niepewnej nawierzchni. Nogi Albańczyka pewnie śmiesznie wyglądają w tych kaloszach dyndając po bokach mojego motocykla. Nie wiem jakim cudem udaje nam się dojechać cało z powrotem do krzyżówki. Nasz nowy kolega pokazuje nam aby jechać w kierunku rozpadliny - ale my kategorycznie odmawiamy, twierdząc że tam nie ma możliwości przejazdu. Wówczas chce abyśmy pojechali w kierunku wioski w której niedawno byliśmy. Ruszamy. Po chwili zatrzymuje nas i pokazuje wąską, ostrą ścieżkę do góry. Twierdzi, że spokojnie podjedziemy. Atakuje podjazd jako pierwszy przy asyście Dasia i naszego kolegi... Niestety, mokre liście, wystające korzenie oraz pieńki od niedawno ściętych krzaków uniemożliwiają mi wjazd. Leżę. Podbiega Dasio i Albańczyk. Stawiamy motocykl. Ja i Dasio ledwo oddychamy a nasz kolega się z nas śmieje. No jasne - jak byśmy jak on wypasali w górach owce całe życie to takie skakanie po górkach to była by również dla nas kaszka z mleczkiem. Dasio idzie z Albańczykiem kawałek dalej w górę zrobić rozeznanie cjak to dalej wygląda. Może mimo złej nawierzchni uda się we trzech wepchnąć motocykle. Ja w tym czasie mocuje z przodu taśmę do wciągania. ![]() W momencie gdy zaczynam przygotowywać rogala do zdjęcia z dołu słyszę nawoływania Dasia. Dasio dociera do mnie i mówi, że do góry to jeszcze dość daleko ale obok jest druga ścieżka która co prawda jest stromsza ale krótsza o połowę i może tan należy spróbować. ![]() Razem sprowadzamy mój motocykl. Na dole biorę rozpęd i atakuje drugi podjazd. Czuję, jak na jakimś pieńku podbija mi mocno kierownice. Na szczęście nie wyrwało mi jej z ręki ale przednie koło się skręciło przez co kierunek ruchu został lekko zaburzony. Zaczynam tracić przyczepność. Na szczęście w połowie podjazdu stoi pomoc która, widząc co się dzieje pomaga wrócić na właściwy tor jazdy. ![]() ![]() Ufff. Udało się. Stawiam motocykl cały szczęśliwy i schodzę w kierunku podjazdu zobaczyć jak poradzi sobie Dasio. Dasio podjeżdża bez takich problemów jak ja. Później mi mówił, że czuł jak podrywało mu przednie koło i musiał mocno pochylać się do przodu. Za chwilę na górze pojawia się "nasz" Albańczyk. Jesteśmy uratowani! Albańczykowi chcemy jakoś podziękować. Proponujemy pieniądze za pomoc ale odmawia. Przypominam sobie o polskiej wódce której kilka małpek mamy jeszcze w zapasie. Wciskamy mu dwie. Żegnamy się. On ma do domu jakieś 5 km pieszo a my do Gramsh jeszcze pewnie ze 50... Jest już przed 3PM. Tu wrzucam zbliżenie traka - jak widać tą "kozią" ścieżkę w górę mijaliśmy kilkukrotnie szukając objazdu. Zrobiłem też przeliczenie nachylenia stoku - bazując na poziomicach z map topo, Zdjęcia nie oddają rzeczywistości. Pokonaliśmy odległość około 150 a różnica wysokości wynosiła około 50m - dało to nam w przybliżeniu około 35% nachylenia (dla informacji narciarskie trasy czarne w PL mają nachylenie pomiędzy 29 a 40 %) ![]() Cały czas popaduje ale w sumie zaczynamy już mieć na to wyjeb..... ![]() Drogi zamieniają się w strumienie ![]() Gdy nie pada może być pięknie ![]() Jesteśmy na wysokościach około 1500-1600m. Czuję się trochę jak na Ukraińskich połoninach. Droga jest offowa ale po ostatnich przygodach poziom endorfin znacznie się u mnie podwyższył. Po pewnym czasie zaczynamy zjeżdżać delikatnie w dół i dostrzegamy jakieś domostwa. Z jakiejś szopy wybiega kobieta i krzyczy za nami kafe, kafe ale my nie zatrzymujemy się... Jedziemy do naszego celu. Zmienia się też krajobraz. ![]() ![]() ![]() ![]() Obrazki ruchome: Jak widać urwiska są dość wysokie. ![]() Co pewien czas przed drogę przelewa się strumyk. ![]() ![]() Szkoda, że pada, popaduje i niebo zasnute jest chmurami ![]() W końcu mijamy coraz większe wioski, marszrutki a nawet pojedyncze samochody. Przed ciasnymi zakrętami zaczynamy używać klaksonu - nigdy nie wiadomo co się czai za zakrętem. Docieramy do asfaltu i prawie mamy ochotę go ucałować. Przestaje padać. ![]() Robimy fotki. Z boku dostrzegam grupkę dzieciaków wypasających kozy. Przyłażą do nas a ja przypominam sobie o jakiś drobnych gadźetach dla dzieciaków które mam w kieszeni plecaka - jakieś smycze, breloczki itp., które zbieram przy okazji różnych zawodowych spotkań. Dzieciaki wymienią je miedzy sobą chyba dyskutując zawzięcie która jest najładniejsza czy też najlepsza. ![]() Dojeżdżając do Gramsh koło 17.00 zauważamy restaurację i od razu stajemy. ![]() Zdjęcie Dasia w stylu - nie wiem Qter gdzie ty mnie zabrałeś .... ![]() Właścicielem restauracji "Colloselo" jest Albańczyk, który pół życia spędził we Włoszech. Tam zarobił pieniądze i po powrocie otworzył "na stare lata" restauracje. Jedzenie naprawdę na poziomie a ceny bardzo przystępne (duży talerz mięsa na 2 osoby, 2 sałatki, 2 piwa i 2 kawy na koniec - z napiwkiem - w okolicach 45 PLN całość). Szef restauracji wskazuje nam najbliższy hotel. Najedzeni, na parkingu restauracji opłukujemy trochę motocykle i lecimy do hotelu Latifi. Hotel jest położony kawałek od centrum Gramsh - ale dla nas to nawet lepiej. Hotel jest budowany wieloetapowo - na parterze, na poziomie ulicy jest salon meblowy, należący do właścicieli hotelu. Całe pierwsze piętro jest nie wykończone - brak ścian wewnętrznych jak i zewnętrznych ale jest za to duży kominek. ![]() Kolejne piętra zajmuje już właściwy hotel. My dostajemy całkiem sympatyczny pokój z łazienką, tarasem i widokiem na... góry ![]() ![]() ![]() Właścicielka nie mówi w żadnym obcym języku ale za to jej córka Adela świetnie posługuje się angielskim i to z nią załatwiamy wszystkie formalność. Od strony podwórza znajduje się parking, gdzie zostawiamy motocykle. Jest tam również pracownia kamieniarska męża właścicielki hotelu. Z boku stoją wielki slaby marmuru. Dość sprawnie się ogarniamy - czyli kąpiel, pranie i suszenie rzeczy itp i wychodzimy w "miasto". ![]() ![]() Samo centrum dość ładne i czyste. Sporo ludzi na spacerach. Miło. ![]() ![]() Po spacerze znajdujemy knajpę na kolację i browar ![]() a w niej tradycyjna narciarska toaleta ![]() Wracamy do hotelu około 21.00, wysyłamy SMS-a do Marka i praktycznie od razu zasypiamy. Dzisiejsza trasa miaa wygląda w zamierzeniu tak: ![]() C.D.N. PZDR Qter
__________________
Pije bro i palę sziszę... Ostatnio edytowane przez Qter : 17.01.2020 o 20:46 |
![]() |
![]() |
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|
![]() |
||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Islandia interior 2019 termin do uzgodnienia | Husky | Umawianie i propozycje wyjazdów | 80 | 26.07.2019 12:07 |
Islandia Interior z rozmachem 2019 rok , zapraszam... | Husky | Umawianie i propozycje wyjazdów | 54 | 18.06.2018 07:03 |
Albania 20-30/31 maj | 523adrian | Umawianie i propozycje wyjazdów | 18 | 15.05.2016 23:10 |
Jak rozśmieszyć Boga, czyli wakacyjnej wyprawy plan. Zakarpacie '11 | hans | Trochę dalej | 19 | 20.09.2011 07:52 |