![]() |
#15 |
![]() Zarejestrowany: May 2011
Miasto: Wrocław/Brema
Posty: 25
Motocykl: RD04
![]() Online: 3 dni 20 godz 8 min 38 s
|
![]()
Czesc III. Relaks w chmurach
Na sen nie bylo za duzo czasu. Po 2 godzinach bylem juz na nogach i zaczalem rutynowe przygotowania do odwrotu: prysznic, sniadanie, pakowanie. Zgrubnie wyznaczylem sobie cel, zeby dotrzec na polnoc Bali, a potem orientowac sie na kolejny wulkan. Przeskuterzylem na przystan, odkrywajac przy okazji "islamskosc" Banyuwangi i, bez wiekszych problemow na check point'cie, zaladowalem sie na prom. Zrelaksowany ogladalem popisy mlodych chlopakow, ktorzy lowili monety rzucane przez lokalnych i turystow. Czas przeprawy przez Ciesnine Bali poswiecilem na dopracowywanie szczegolow dalszej podrozy. Znalazlem fajny nocleg (Bayu Mantra Bungalows, Lovina, 37PLN) i bardzo dokladnie zabezpieczylem sie przed sloncem - grzalo jak diabli. Planowana trasa Banyuwangi - Lovina map.png Przeprawa przez Ciesnine Balijska 20160106_123627.jpg Po wyladowaniu w Gilimanuk obralem kurs na Singaraja. Mialem do zrobienia okolo 80km - teoretycznie 2 godziny jazdy to max. Ale byla to swietna okazja, zeby porobic troche ujec do filmu (z malpami wychodzacymi z lasu!), pokrecic sie po okolicy i nade wszystko zjesc cos dobrego. Zreszta sama droga polnocna ciagnie sie praktycznie caly czas przez tereny zamieszkane, wiec predkosc srednia spada do 30-40km/h. Gdzies w miedzyczasie mignela mi informacja (o ile dobrze pamietam - tablica informacyjna) z iloscia Australijczykow, ktorzy zgineli, rok po roku, na Bali w wypadkach komunikacyjnych. O ile dobrze pamietam - kazdego dnia na wyspie gina 3 osoby, a kolejnych 150 doznaje wszelakiego uszczerbku. Biorac pod uwage rozmiar wyspy, jazda "Bebekiem" (skuterem) wydaje sie byc igraniem z losem (Bali - 5633 km2, najmniejsze nasze woj. opolskie - 9412 km2). Mysle jednak, ze Bali, jako typowo turystyczna destynacja, oferuje duzo uciech, ktore ogolnie maja bezposredni wplyw na odbior rzeczywistosci (co moze sie przekuwac na statystyki). A i sami Balijczycy mistrzami kierownicy, z natury, nie sa. Bungalow w Lovinie okazal sie fantastyczny. Mialem sa swoj wlasny uzytek piekny domek z weranda i meblami zrobionymi z egzotycznego drewna. Dookola otaczal mnie doskonale utrzymany ogrod z kwiatami, palmami i krzewami uformowanymi w ksztalt zwierzat. Ciezko uwierzyc, ze nocleg w takim miejscu kosztowal 37 PLN. Kolacja zjedzona przy recepcji byla po prostu wyborna, a do tego kosztowala jakies kilka zlotych. Bylem w raju. Przed zapadnieciem zmroku udalo mi sie jeszcze odwiedzic pobliska plaze z czarnym piaskiem, delektowac sie czystym i cieplym Morzem Balijskim. Rano wrocilem na plaze z naiwna nadzieja, ze na horyzoncie wypatrze stado delfinow, zabawiajace sie 100-200m od brzegu. Ale oczywiscie delfinow nie bylo. Zamiast tego cieszylem sie widokiem lodzi rybackich. Typowa uliczka w Lovinie. DSC06933.JPG Dalekosiezny kuter rybacki. DSC06938.JPG Cala ich armada. DSC06937.JPG Tym razem skusilem sie na typowo kontynentalne sniadanie (za 8 PLN). A to, dlaczego obsluga dzialala tak niespiesznie, zdolalem sobie wytlumaczyc sam. DSC06940.JPG Zaraz po sniadaniu uruchomilem Swinke, pojechalem na stacje zalac pod korek 2,5 litra i ruszylem dalej przed siebie... DSC06941.JPG ... to be continued... Ostatnio edytowane przez benzo : 19.04.2018 o 20:18 |
![]() |
![]() |
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|
![]() |
||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Wyprawa po klepki Czałczescu, czyli Rumunia, czyli jak ty się dziecko nie boisz?! | zaczekaj | Trochę dalej | 151 | 07.06.2015 19:33 |
Rock, sand & heat, czyli babska wyprawa na Dziki Zachód [Sierpień 2011] | jagna | Trochę dalej | 72 | 21.09.2011 21:58 |