![]() |
|
|
Narzędzia wątku | Wygląd |
![]() |
#24 |
![]() Zarejestrowany: Jan 2011
Miasto: Warszawa
Posty: 588
Motocykl: brak
Galeria: Zdjęcia
![]() Online: 2 miesiące 2 tygodni 3 dni 18 godz 51 min 54 s
|
![]() ![]() 22/23. Goreme-Goreme 12.07 114998-115036/38 Rano budzi nas muezzin i budzik jednocześnie. Tylko pobudka około piątej gwarantuje widok po jaki tu przyjechaliśmy. Żeby nie obudzić sąsiadów wydechem z R1 adoptowanym do naszej TDM`ki, motocykl wypycham z kempingu na główną drogę. Teraz jedziemy na wybrane wczoraj wieczorem miejsce. A tam… wschód słońca. W dolinie widok ten jest codziennością... Trochę bajeru... Unoszą się wszędzie. Jest ich coraz więcej i więcej. Statyczne i wielce dostojne kule wypełnione ciepłym powietrzem prócz niesamowitych doznań wzrokowych, wypełniają całą dolinę złowrogim sykiem zapalanego gazu. Beztrosko piloci pływają w powietrzu między skałami. Nawet Wera łapie jeden na chwilę. Balony latają albo wysoko żeby pokazać pasażerom rozległą panoramę okolicy… …albo wręcz nurkują w doliny między skały niemal ocierając się o porowatą fakturę kamieni. To chyba jedyne miejsce na świecie gdzie dzień w dzień można zobaczyć kilkadziesiąt balonów startujących jednocześnie z jednego miejsca. ![]() ![]() Po sesji wracamy odstawić motocykl i idziemy na spacer. Chodząc po Goreme zdałem sobie sprawę że WSZYSCY żyją z tych balonów. Począwszy od pilotów balonów, przez kierowców Toyot Landcruiser które ciągną przyczepy z balonami, kierowców busików dowożących turystów do tychże balonów, przez naganiaczy i zachęcaczy mających prowizję od nagonionego, biura wyspecjalizowane w wycieczkach balonem, obsługę naziemną balonu, podawaczy herbaty przed i po locie balonem, „profesjonalnych” fotografów i operatorów kamer filmujących balony z pasażerami, obsługę stacji napełniających butle gazem do balonów, serwis Toyot ciągających przyczepki z balonami, serwis samych balonów i ich butli i jeszcze nie wiem kogo. W tym miasteczku wszystko jest podporządkowane balonom w którym lot kosztuje 150 Euro za godzinę albo jak się trafi „okazję” i majfrienda co potrafi wszystko załatwić to 120 Euro. Dodam tylko że do jednego kosza wchodzi kilkunastu turystów a balonów startuje codziennie kilkadziesiąt. Zważywszy na ilość osób zatrudnionych w tej działalności, odlotowa cena staje się zupełnie zrozumiała. My poprzestajemy na krzewieniu wizerunku TDM na tle tych latających świnek-skarbonek. Jeszcze po powrocie z „miejscówki”, na kempingu z bliska możemy przyglądać się tym żaglowcom powietrznym. ![]() Wczoraj wieczorem dobiła para Francuzów na nocleg. Sporą część trasy ze swojego kraju przejechali… na rowerach. ![]() Zaprzyjaźniamy się, opowiadamy o trudach podróży, my podziwiamy ich zapał a oni nasze przygody. Oglądamy mapy i trasy przejazdu. Wszystko to przy cieście, herbacie i innych frykasach. Fotografia pamiątkowa: Bardzo to piękne, ekscytujące i inspirujące kiedy ludzie około 50-tki myślę, z pasją opowiadają o przygodach i miejscach które widzieli, czuli i poznali z perspektywy pojazdu którym większość jeździ dookoła domu. Dla pełnego obrazu Goreme i okolicy, po śniadaniu ruszyliśmy z motocyklem sprawdzić co jeszcze zaskoczy nas swoim pięknem. Oczywiście wszystko co UNESCO jest bardzo "turystyczne" i dość drogie w kasie biletowej. Czy i gdzie warto wejść, trzeba na miejscu ocenić samodzielnie. Oto widziany wcześniej z daleka zamek w Uchisar To jego strażniczka ze swoimi owocami na sprzedaż. widok z zamku. Błyskotki zawsze przyciągają. Jedziemy w następne miejsce. Jesteśmy przy kościele Cavusin. I dalej. Sporo tu smoków małych. Teraz dolina mnichów czyli Pasa Bagi. Niesamowite formy skalne przywodzą na myśl wiele skojarzeń. W wielkiej hali można kupić pamiątkę.Są i kiczowate kolorowe kulki ale też ręczne wyroby tureckivh rzemieślników. A to tańczący Derwisze z metalu. I husty ręcznie tkane. Upał doskwiera wszystkim. Jest około południa. Idziemy do cienia. Pali czy sprząta? Kręcimy się po okolicy, robimy zakupy na obiadokolację i wracamy do Goreme wcale nie najkrótszą drogą. Ani nawet nie główną. W końcu muszę użyć GPS żeby wrócić do namiotu. W okolicy jest kilka zasadniczo „obowiązkowych” i „kultowych” miejsc które należy zobaczyć ale przekornie omijamy je nasyciwszy się poprzednimi widokami. Chcemy Werze wynająć skuter ale na wszystkie potrzebne jest odpowiednie prawo jazdy. Skoro tak, idziemy pieszo. I tak oto, trochę motocyklem, trochę pieszo, dochodzimy upalną drogą dnia, do zachodu słońca. Dla dociekliwych: N38.64436 E034.83455 Mapy dziś nie będzie. Po prostu trochę pokręciliśmy się tu i tam po tej dziwnej i pięknej krainie.
__________________
Pełne zadowolenie składa się z małych uciech rozłożonych w czasie. https://www.facebook.com/CFact1/ |
![]() |
![]() |
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|
![]() |
||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Rumunia 2016 (opis) "O górach, drodze w chmurach i o kłopocie w błocie" | CeloFan | Trochę dalej | 52 | 27.07.2017 22:25 |
Szwendając się... [Turcja, Gruzja - 2012] | mikelos | Trochę dalej | 62 | 28.01.2013 12:27 |
Camerun, a moze i dalej... [2012] | Mirmil | Trochę dalej | 155 | 17.08.2012 20:00 |