Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Trochę dalej

 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Prev Poprzedni post   Następny post Next
Stary 15.08.2017, 08:49   #24
CeloFan
 
CeloFan's Avatar


Zarejestrowany: Jan 2011
Miasto: Warszawa
Posty: 588
Motocykl: brak
Galeria: Zdjęcia
CeloFan jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 miesiące 2 tygodni 3 dni 18 godz 51 min 54 s
Domyślnie



22/23. Goreme-Goreme 12.07
114998-115036/38


Rano budzi nas muezzin i budzik jednocześnie. Tylko pobudka około piątej gwarantuje widok po jaki tu przyjechaliśmy.
Żeby nie obudzić sąsiadów wydechem z R1 adoptowanym do naszej TDM`ki, motocykl wypycham z kempingu na główną drogę.
Teraz jedziemy na wybrane wczoraj wieczorem miejsce.



A tam… wschód słońca.











W dolinie widok ten jest codziennością...





Trochę bajeru...



Unoszą się wszędzie. Jest ich coraz więcej i więcej.







Statyczne i wielce dostojne kule wypełnione ciepłym powietrzem prócz niesamowitych doznań wzrokowych, wypełniają całą dolinę złowrogim sykiem zapalanego gazu.











Beztrosko piloci pływają w powietrzu między skałami.













Nawet Wera łapie jeden na chwilę.



Balony latają albo wysoko żeby pokazać pasażerom rozległą panoramę okolicy…



…albo wręcz nurkują w doliny między skały niemal ocierając się o porowatą fakturę kamieni.



To chyba jedyne miejsce na świecie gdzie dzień w dzień można zobaczyć kilkadziesiąt balonów startujących jednocześnie z jednego miejsca.













Po sesji wracamy odstawić motocykl i idziemy na spacer.

Chodząc po Goreme zdałem sobie sprawę że WSZYSCY żyją z tych balonów. Począwszy od pilotów balonów, przez kierowców Toyot Landcruiser które ciągną przyczepy z balonami, kierowców busików dowożących turystów do tychże balonów, przez naganiaczy i zachęcaczy mających prowizję od nagonionego, biura wyspecjalizowane w wycieczkach balonem, obsługę naziemną balonu, podawaczy herbaty przed i po locie balonem, „profesjonalnych” fotografów i operatorów kamer filmujących balony z pasażerami, obsługę stacji napełniających butle gazem do balonów, serwis Toyot ciągających przyczepki z balonami, serwis samych balonów i ich butli i jeszcze nie wiem kogo.
W tym miasteczku wszystko jest podporządkowane balonom w którym lot kosztuje 150 Euro za godzinę albo jak się trafi „okazję” i majfrienda co potrafi wszystko załatwić to 120 Euro.
Dodam tylko że do jednego kosza wchodzi kilkunastu turystów a balonów startuje codziennie kilkadziesiąt.

Zważywszy na ilość osób zatrudnionych w tej działalności, odlotowa cena staje się zupełnie zrozumiała.
My poprzestajemy na krzewieniu wizerunku TDM na tle tych latających świnek-skarbonek.
Jeszcze po powrocie z „miejscówki”, na kempingu z bliska możemy przyglądać się tym żaglowcom powietrznym.





Wczoraj wieczorem dobiła para Francuzów na nocleg. Sporą część trasy ze swojego kraju przejechali… na rowerach.



Zaprzyjaźniamy się, opowiadamy o trudach podróży, my podziwiamy ich zapał a oni nasze przygody. Oglądamy mapy i trasy przejazdu. Wszystko to przy cieście, herbacie i innych frykasach.
Fotografia pamiątkowa:



Bardzo to piękne, ekscytujące i inspirujące kiedy ludzie około 50-tki myślę, z pasją opowiadają o przygodach i miejscach które widzieli, czuli i poznali z perspektywy pojazdu którym większość jeździ dookoła domu.

Dla pełnego obrazu Goreme i okolicy, po śniadaniu ruszyliśmy z motocyklem sprawdzić co jeszcze zaskoczy nas swoim pięknem.











Oczywiście wszystko co UNESCO jest bardzo "turystyczne" i dość drogie w kasie biletowej. Czy i gdzie warto wejść, trzeba na miejscu ocenić samodzielnie.
Oto widziany wcześniej z daleka zamek w Uchisar



To jego strażniczka ze swoimi owocami na sprzedaż.





widok z zamku.





























Błyskotki zawsze przyciągają.





Jedziemy w następne miejsce.





Jesteśmy przy kościele Cavusin.









I dalej.



Sporo tu smoków małych.



Teraz dolina mnichów czyli Pasa Bagi.









Niesamowite formy skalne przywodzą na myśl wiele skojarzeń.





W wielkiej hali można kupić pamiątkę.Są i kiczowate kolorowe kulki ale też ręczne wyroby tureckivh rzemieślników.









A to tańczący Derwisze z metalu.



I husty ręcznie tkane.



Upał doskwiera wszystkim. Jest około południa. Idziemy do cienia.



























Pali czy sprząta?







Kręcimy się po okolicy, robimy zakupy na obiadokolację i wracamy do Goreme wcale nie najkrótszą drogą.



Ani nawet nie główną.







W końcu muszę użyć GPS żeby wrócić do namiotu.





W okolicy jest kilka zasadniczo „obowiązkowych” i „kultowych” miejsc które należy zobaczyć ale przekornie omijamy je nasyciwszy się poprzednimi widokami.



Chcemy Werze wynająć skuter ale na wszystkie potrzebne jest odpowiednie prawo jazdy.
Skoro tak, idziemy pieszo.















I tak oto, trochę motocyklem, trochę pieszo, dochodzimy upalną drogą dnia, do zachodu słońca.



Dla dociekliwych: N38.64436 E034.83455
Mapy dziś nie będzie. Po prostu trochę pokręciliśmy się tu i tam po tej dziwnej i pięknej krainie.
__________________
Pełne zadowolenie składa się z małych uciech rozłożonych w czasie.
https://www.facebook.com/CFact1/
CeloFan jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
 

Narzędzia wątku
Wygląd

Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Rumunia 2016 (opis) "O górach, drodze w chmurach i o kłopocie w błocie" CeloFan Trochę dalej 52 27.07.2017 22:25
Szwendając się... [Turcja, Gruzja - 2012] mikelos Trochę dalej 62 28.01.2013 12:27
Camerun, a moze i dalej... [2012] Mirmil Trochę dalej 155 17.08.2012 20:00


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:02.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.