![]() |
#6 |
![]() Zarejestrowany: Jan 2013
Miasto: Złotów
Posty: 428
Motocykl: DR 650 SE
![]() Online: 1 miesiąc 3 tygodni 3 dni 12 godz 50 min 51 s
|
![]()
Startujemy w piątek koło południa.
Plan jest taki żeby dojechać na Podlasie a w sobotę bladym świtem stawić się już na Białoruskiej granicy. Mamy tam tylko dwa dni więc trzeba je maksymalnie wykorzystać. Grzejemy przez Polskę ile fabryka dała i pod wieczór meldujemy się w pewnej podlaskiej chacie. ![]() Dojeżdżamy 12 sekund przed solidnym gradobiciem – mamy szczęście, jak się później okaże przez kolejny miesiąc będziemy mieli go naprawdę sporo. Jak to na Podlasiu - witają nas serdecznie. ![]() Plany wczesnego pójścia spać konfrontują się z rzeczywistością i ani nie usnęliśmy szybko ani poranek nie był zbyt przyjemny. Na granicy jesteśmy koło 9. Kolejka przed nami niby niewielka ale i tak spędzamy tam 2 godziny. Tu trzeba wspomnieć, że nikt z naszej trójki nie potrafi mówić po rosyjsku. Ja się trochę wyłamałem przed szereg bo nauczyłem się przed wyjazdem ośmiu słów i co najważniejsze potrafiłem czytać więc od tego momentu stałem się głównodowodzącym w sprawach kontaktów międzynarodowych. Kilka okienek, wypełnienie paru kwitków i jesteśmy na Białorusi. Za granicą wymiana waluty i od razu morale rosną, w kilka chwil staliśmy się milionerami. Portfele nie domykają się od nadmiaru rubli. Tankujemy tanie paliwko i wio w pole. Rzut oka na mapę, 2km asfaltem, pierwsza w prawo i zaczynamy realizować plan. ![]() Przejeżdżając przez kolejne wioski zaczynamy czuć ten klimat. Domy podobne jakby na Podlasiu ale jednak trochę inaczej. ![]() Najwięcej frajdy jednak dają szutry po horyzont Czas leci nam niesamowicie szybko, przemieszczamy się ostro na wschód ale jak to w terenie kilometry uciekają wolniej. Robi się popołudnie i do tego zaczyna padać. Wskakujemy na asfalt żeby chociaż trochę podgonić bo jutro wieczorem mamy być już w Rosji. Główne drogi na Białorusi robią wrażenie, szerokie i zadbane. Nudno tylko trochę jeśli 60km jedzie się bez ani jednego zakrętu. Pod wieczór jesteśmy gdzieś w centrum kraju, nie jest źle - jutro spokojnie dojedziemy do granicy. Robimy zakupy i jedziemy spać gdzieś nad rzekę. a od rana znowu te nudne autostrady... ![]() ![]() ![]() ![]() Po południu znowu wskakujemy na asfalt, nie wiadomo ile czasu nam zejdzie na granicy z Rosją i wolimy tam być z zapasem czasu. Gdy tylko wjechaliśmy na przejście zaraz zostaliśmy otoczeni przez pograniczników, jednych zainteresowanych naszymi motocyklami a drugich naszymi pieniędzmi. Któryś z nich wziął nasze paszporty i zniknął w blaszanym kontenerze służącym za biuro. W międzyczasie reszta zasypała nas pytaniami skąd dokąd po co za ile. Po chwili wraca ten który zabrał nam paszporty i pyta kto rozumie rosyjski. Chwila ciszy ale w końcu odezwałem się, że ja rozumiem. Machnął żebym poszedł za nim do kontenera. No i zaczęło się maglowanie. -nie macie pieczątek z Białorusi, nie pojedziecie dalej zacząłem drapać się po głowie o jakie pieczątki mu chodzi, przecież nawet nie było białoruskich bramek i wyjazdu z kraju tylko od razu zaczęła się Rosja. - a gdzie te pieczątki mieliśmy dostać? - o tam (tu powiedział jakąś nazwę miasta) a to 100km na zad Patrze na zegarek, nie jest jeszcze tak późno więc najwyżej pojedziemy. Daje mu jednak kartkę i każę napisać adres gdzie mamy jechać, nie będziemy przecież krążyć gdzieś w poszukiwaniu fikcyjnych pieczątek. Nie spodobało im się to i nie chcieli napisać więc próbuję dalej. To może na mapie pokażcie gdzie mamy jechać? Nie, nie pokażą i od nowa to samo - nie macie pieczątek nie jedziecie dalej. Skoczyło na mnie jednocześnie trzech pograniczników przekrzykując się wzajemnie, widać nie chcą odpuścić. Negocjacje trwały już dłuższą chwilę. Pierwszy raz w życiu miałem styczność z taką sytuacją więc nogi zrobiły się trochę miękkie. W końcu jeden z nich szarpnął mnie za rękaw i zabrał do pokoju obok. Tu rozmowa zmieniła się w mniej oficjalną. - Jak zapłacicie to pojedziecie dalej a my załatwimy pieczątki. - Ile? - a ile masz? - nic nie mam, tylko kredit kard. Błędne koło, wróciliśmy do punktu wyjścia a ja od tego momentu zacząłem już tylko powtarzać nie panimaju, może ta metoda coś da. Dała, po kilku minutach wcisnął mi w rękę paszporty i kazał jechać. Ostatecznie okazało się, że żadnych pieczątek nie potrzebowaliśmy. Chyba każdy kto pierwszy raz przekraczał tę granicę czul jakiś dreszczyk emocji. Ja dodatkowo jeszcze oddech celników. Jesteśmy w Rosji |
![]() |
![]() |
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|
![]() |
||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Kaukaz przez Turcję. | chemik | Przygotowania do wyjazdów | 14 | 28.01.2018 17:20 |
“LT Enduro season opening 2016”, 2016 April 16-17 | Drak'as | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 0 | 07.03.2016 15:01 |