![]() |
#11 |
![]() Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,784
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
![]() Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 20 godz 13 min 29 s
|
![]()
Odcinek 4, czyli na czyiś zdjęciach zawsze jest ładniej
- Biiip… biiiip, biiip… - No dobra Raf, tym razem mnie też to obudziło, ale możemy jednak spać dalej? - Kto do licha nastawia budzik na taką porę? Ciemno jest! Niedziela jest! - No jak to kto… Widziałeś tu kogoś poza Niemcami? Śpij! - Ale po co ten budzik ![]() - Nie słyszałeś wczoraj na recepcji? Że ostatnie wejście do Kolmanskop jest o 10? No to wstają, żeby zdążyć... - A my ? - A my się zaczniemy śpieszyć za godzinę, śpij… Niestety. Budzik niemieckich sąsiadów był jedynie wstępem do pobudki. Za jakieś 10 min otoczyło nas stado koni, z których jeden głośniej od drugiego robił “yyyy-haaaa” czy jakoś tak. No nic. Przynajmniej na pewno zdążymy do Kolmanskop… Przed nami 127 km asfaltu. Zdążyliśmy prawie się od niego odzwyczaić ![]() Jedziemy idealnie na zachód, ku Atlantykowi. Po obu stronach monotonna pustynia. Czasem jakieś zwierzę (oryks, czyli gatunek antylopy zwany tu częściej Gemsbok): albo nawet dwa: Strusi wędrujących nieczynnymi torami jest wyjątkowo dużo. Ciekawe, skąd ten zwyczaj… W okolicy Aus można też spotkać dzikie konie: Do końca nie wiadomo, skąd się w Namibii wzięły, prawdopodobnie to zdziczałe stado, jest ich około 150 sztuk. Jedna z teorii mówi, że to pozostałość niemieckiej kawalerii, inna, że uratowały się z rozbitego na Wybrzeżu Szkieletowym statku... W czasie większych susz są dokarmiane i mają specjalne wodopoje , ale i tak nie wyglądają najlepiej… W połowie drogi zaczynają się ładne wydmy. Ale sprawiają miejscowym co nieco kłopotu. U nas odśnieżanie, a tu? Odpiaszczanie? Dojeżdżamy do pierwszej na dziś atrakcji, czyli zasypanego górniczego miasteczka Kolmannskuppe: Jesteśmy już w obszarze diamentonośnym i absolutnie nie wolno zjeżdżać z drogi. ani podnosić niczego z ziemi ![]() Kolmannskuppe (albo w afrikaans: Kolmanskop) funkcjonowało w latach 1905-1930 jako oaza białych w środku pustyni. Miasteczko miało szkołę, teatr, szpital i inne luksusy. Wodę dowożono z Kapsztadu (! 1000 km!) statkami do portu w Lüderitz… Kiedy złoże się wyczerpało, kopalnia przeniosła pracowników w inne miejsce. A teraz można sobie Kolmanskop zwiedzać. Tony Halik też tu był! Całkiem niedawno ![]() Na sam początek zwiedzania trafia nas szlag. Bo widzimy to: Co prawda wycieczka zorganizowana, ale zawsze to coś… Niemiecki Ordnung na całego: 14 identycznych maszynek, do tego wóz serwisowy z kolejnym na pace, widzimy jeszcze osiem kół (kół, nie opon...) na zmianę… Mijamy ich później cały dzień. Ze względu na kurz, nie bardzo da się jeździć zespołowo ![]() Zgarnia nas pani przewodniczka (ze względu na chłopaków jesteśmy w mniej licznej grupce anglo a nie niemieckojęzycznej) i oprowadza po resztkach miasteczka: Opisy Kolmanskop w sieci czy relacjach były pełne achów i ochów, rzeczywistość jest nieco skromniejsza. Ciekawych jest kilka budynków: No i wanna, w której wszyscy oprócz Niemców robią sobie zdjęcia: Andrzej filozoficznie stwierdza: “i znów ładniej było na zdjęciach” ![]() Lekko zdegustowani jedziemy na koniec asfaltu, do Lüderitz, gdzie robimy zakupy (namierzenie sklepu spożywczego w Namibii to nie lada wyczyn!) i po raz drugi dopiero tankujemy. Tankowanie to cała procedura. Jak tylko jedno koło pojawi się w zasięgu stacji, zaczyna machać co najmniej 6 osób, każdy zachęca do wjazdu pod JEGO dystrybutor. Po wybraniu dystrybutora wszyscy otaczają auto, zaczyna się drużynowe mycie szyb (ale takie porządne, po niemiecku ![]() “Polska? Ale to chyba nie w Afryce, prawda?” Nalanie 120 litrów trochę trwa, więc mamy sporo czasu na objaśnienia ![]() Jesteśmy mile zakoczeni spalaniem Hiluxa, wyszło niecałe 10 l/100 km, a byliśmy przygotowani na duuużo więcej. Zaglądamy też nad Ocean Atlantycki, a konkretnie jego zatokę: Chłopaki koniecznie chcieli się wykąpać, ale po zanurzeniu stóp słyszę: “Nooo, może innym razem jednak…” Szybki obiad w przydrożnym barze, gdzie wcinamy kurczaka. Zgodnie stwierdzamy, że kurczak musiał całe życie biegać wolno, zupełnie inne mięso ![]() Trochę się waham w kwestii sałatki, bo rok temu w Maroko kosztowało mnie to 2 dni latania do łazienki… Ale tu chyba nawet bakterie mówią po niemiecku, bo przez cały wyjazd nic nikomu żołądkowego nie było. Za wyjątkiem czystej żołądkowej może ![]() Musimy wrócić te 127 km asfaltem do Aus (wybrzeżem się nie da, Sperrgebiet, teren zamknięty, czyli wydobycie diamentów…) i odbijamy na północ. Na szczęście znów szuter ![]() Dzień nam wyszedł samochodowy trochę… Niestety taki urok krajów, gdzie atrakcje występują co mniej więcej 500 km ![]() Ale widoki za oknem, krajobrazy i słońce rekompensują wszystko. Trafia nam się po raz pierwszy (i ostatni!) tarka. I o dziwo na szutrze kategorii C… Jedziemy jakieś 100 km, na przemian: tarka, albo kamienista droga. Na jednej i drugiej wybija zęby… Próbujemy różnych metod, żadna nie jest na 100% skuteczna, trzeba się przemęczyć , i tyle. Się kurzy: Na focie widać najważniejszy element Toyoty, czyli lufcik odpowietrzający. Raz zapomnieliśmy go otworzyć. Efekt był straszliwy: na pace wszystko było pokryte grubą warstwą brązowego pyłu... Czasem się trafia ładny odcinek bez tarki: Okolica zupełnie bezludna, więc lądujemy na jedynym kempingu w okolicy, w miejscowości Betta. Miejscowość składa się z jednej farmy oraz kempingu na tej farmie właśnie. Obok rozbija się rodzinka wielopokoleniowa z RPA: dziadkowie, rodzice i dwójka małych dzieci. Bardzo małych ![]() Raf od razu: “Jagna, tam są małe dzieci. Zobaczysz, będą płakać pół nocy” “Przestań, wybiegają się i padną jak nieżywe” “Ale później się obudzą i będą ryczeć. Zobaczysz” Wieczorem robimy pierwszy przegląd Hiluxa (oczywiście wieści o padniętej turbinie były mocno przesadzone, po prostu auto jest tak słabe, że stwierdziliśmy, że turbina nie może działać). Trochę jest kurzu: Szczególnie w filtrze powietrza: Po tej ciężkiej robocie należy się odpoczynek przy zachodzącym słońcu: A wieczór upływa wyjątkowo nie przy czerwonym wytrawnym ![]() A mniej więcej o pierwszej w nocy: “A nie mówiłem, że się będą darły!!!” cdn...
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą |
![]() |
![]() |
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|
![]() |
||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Południe | ramoneza | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 110 | 04.10.2013 19:58 |
richtung FSHUT! - południe -> północ | matjas | Umawianie i propozycje wyjazdów | 35 | 21.06.2012 21:53 |
Serbia - od BG Dunajem na południe na pohybel! | PARYS | Trochę dalej | 6 | 12.06.2009 10:00 |