Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Trochę dalej

 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Prev Poprzedni post   Następny post Next
Stary 11.09.2012, 14:29   #11
majek
 
majek's Avatar


Zarejestrowany: Oct 2009
Miasto: Warszawa
Posty: 206
Motocykl: skuter CRF 1000
majek jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 tydzień 3 dni 8 godz 28 min 0
Cool

Dzień 13
2012-06-13
Koniak / Karabach / Norawang
AM - NKR - AM
km 465

Pobudka w hotelu. Na dworze deszcz. Motocykle w holu.

Próbuję namówić beńca żeby przeczekać. Jest nieugięty. Pakujemy się, wbijamy w mokre ciuchy.
Deszcz przestał padać.
Pakujemy motocykle.
Klatka schodowa kunsztownie wykończona betonem.

Wychodzimy na zewnątrz i oglądamy nasz hotel.

Obok pomnik.

I okazuje się, że wieczorny zjazd po schodkach to był pikuś. Bo dziś trzeba zjechać po innych. Z zakrętem w trakcie zjazdu.

Siadam, podjeżdżam na krawędź schodów... Patrzę w dół. Ja w dół patrzę! I oddaję motocykl beńcowi. W końcu po coś te dłuższe nóżki ma.
Zjechał jednym i drugim hucułem. Zuch! (Może wstawi filmik z tego zjazdu..)
Jedziemy na stację benzynową. Tankujemy. Pada standardowy zestaw pytań - ile kubików - ile kosztuje - ile żriot... Wymieniamy bezpiecznik.. Który pada za chwilę. Pogodziliśmy się z tym. Beniec już do końca jedzie bez klaksonu i bez stopów.
W pewnym momencie podchodzi elegancki i zadbany mężczyzna w dresie Lacosta. Z sygnetami na dłoniach. Wymieniamy grzeczności i gościu - zaprasza nas na wódkę. Próbujemy się bronić - w końcu jest 8 rano! Ale jak zaatakował z nienacka propozycją: "Jesteście w Armenii - to chociaż napijcie się ze mną ormiańskiego koniaku" - wygrał. Otwiera drzwi obskrobanej rudery. Wchodzimy do eleganckiego wnętrza. Fotele kapią złotem. Telewizor ma ze 70 cali. A w narożniku stoi fontanna... No w sam raz dla nas - objazdowych brudasów.. Siadamy na kanapie. Gościu przynosi kielonki i rozlewa koniak.

Potem bierze jednego snickersa i scyzoryk. Kroi snickersa na trzy części - podaje. Wypijamy toast za WSTRIETIU i zagryzamy snikersem. No bardzo rodzinnie.
Robimy pamiątkowe zdjęcie.
A gospodarz sięga za kanapę i wyciąga..... Kałacha. Z lunetą. Jak pozbieraliśmy kopary z podłogi - dajemy mu w podziękowaniu za gościnę dyżurną żołądkową. Broni się teraz on, ale w końcu wymięka. No i .. Znika za rogiem i wraca z .... Bimbrem brzoskwiniowym. Który dostajemy na pamiątkę.
Jedziemy zakrętami.
Potem zakrętami.
Widzimy jakieś auto na poboczu - i gościa co rzyga przez barierkę.. Może też jechali zakrętami?

Gdzieś po drodze podejmujemy wspólne postanowienie. To znaczy beniec postanawia a ja grzecznie nie śmiem się sprzeciwiać. A było mniej więcej tak:
b: Od dziś co rano będziemy walić bombę koniaku
m: Boco?
b: Jadę za Tobą jak zwykle. Nie nadążam. Zakręty łamię na kwadratowo. No jestem dupa jak zwykle. ALE dziś... Nic się tym nie przejmuję..
I tak powstała świecka tradycja porannej lufy koniaku zagryzanej snickersem.

Dojeżdżamy do granicy Górskiego Karabachu. Na granicy - paszporty i informacja że MUSIMY zameldować się w konsulacie i dostać tam wizy - bo inaczej nas nie wypuszczą.
Jedziemy. Piękna droga. Można sportami zamykać opony. I podnóżki. I wydechy. Aż tu nagle.... Koniec drogi. Szutruweczka. I maszyny co asfalt rozwijają i robotnicy uwijający się mocno.

Wjeżdżamy do Suszi. Takie miasto stare. Objeżdżamy. Zamawiamy obiadek.

Zjadamy pyszne gołąbeczki.

Jedziemy do stolicy. Trafiamy do konsulatu - załatwiamy wizę za 6 tysięcy.

Wracamy tą samą drogą. Po drodze fotografujemy jakąś studnio-fontannę.

Namaczam zaschnięte od gorąca usta...

Jeszcze oglądamy kościół przydrożny.




Odciskamy swoje dłonie na murze.

I widoczki wokół niego.

I pomniczki wokół niego.

Na granicy oddajemy wizę i jedziemy dalej.
Tą samą drogą co wcześniej. Niestety.

Dojeżdżamy do kościoła Norawang. http://en.wikipedia.org/wiki/Noravank
Piękna kilkukilometrowa dolina. Do tego skąpana w słońcu co właśnie zachodziło. No cukierkowo.



Motocykle na dole grzecznie czekają.

A my oglądamy dalej.


Tu człowiek na krawędzi.





Tu jakiś turysta wkradł się w kadr.

A tu mur jak piksele uroczo wygląda.


Cały czas łaził za nami jakiś gość na szczudłach.

A na drzwiach mieli wydrapane deski.


Kończymy oglądanie i napieramy dalej.
Kupujemy w przydrożnych kramach wino.

Które pani zasysa z baniaka i przelewa do dwulitróweczki po coli.
I wódę truskawkową.

Na drodze widać auta ze znakami UN i Red Cross.
A przydrożne miejscowości ładne są.

Więc zaglądamy za barierki.


Jak zaczyna się zmierzchać - zjeżdżamy w pole i w dolince urządzamy piknik.

__________________

majek-zagończyk
dwa litry Yamahy
majek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
 

Narzędzia wątku
Wygląd

Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Rodopy offem. Długa relacja z krótkiego wypadu. [Czerwiec, 2012] Louis Trochę dalej 62 13.03.2025 14:02
Solówa z Kazachstanem, Czerwiec 2012 JARU Trochę dalej 117 29.10.2012 08:17
Gryf Party 22-24 czerwiec 2012 KML Imprezy forum AT i zloty ogólne 21 28.06.2012 22:02
IV Weekend z koniem w tle - 16-17 czerwiec 2012 Cynciu Imprezy forum AT i zloty ogólne 76 21.06.2012 18:19
Kawkaz - czerwiec/lipiec 2012 Sub Przygotowania do wyjazdów 17 22.05.2012 09:29


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:53.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.