![]() |
#18 |
![]() Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
![]() Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 20 godz 7 min 10 s
|
![]()
Dzień 4 (9 luty)
Siedzieliśmy z Krzychem długo w nocy – cieplutko, a do uszu dochodziły takie miłe wakacyjne odgłosy ![]() -Aga, jak myślisz, co właśnie robi nasza ekipa od beemek? -Śpi grzecznie? Tam jest chyba 5 rano… -Eee, to może już wstaje powoli? Sprawdzimy? Niniejszym przepraszam solennie kolegów beemiarzy za denerwujące sms-y mówiące coś o ciepełku, Pacyfiku i plaży. W ciągu pół godziny (że też im się chciało o tej 5tej rano…) dostajemy od wszystkich info zwrotne, które można streścić tak „ Q..wa tu jest -20°!!!”. Ups… Rano biegniemy pod prysznice (w końcu nie wiadomo, kiedy będzie następna okazja ![]() Na dziś niestety mało ciekawe plany: dalszy przelot Panamericaną. Co prawda nie będzie to już dwupasmowa autostrada, tylko zwykła droga. Taki urok Chile – zawsze w końcu dopadną cię dłuuuugie przeloty… Na północ od La Sereny czyha się NIC. Na razie takie mniejsze. Zniknęły rośliny, czasem jakiś kaktus się przyczai albo suchy krzaczek, ale dookoła jeszcze pełno ciężarówek, pick-upów i SUVów. Ale z każdą nawiniętą setką kilometrów jest ich mniej. I w końcu przychodzi taki moment – nie ma NIC. Tylko droga, szare wzgórza, góry gdzieś na wschodzie i my. Środek NICZEGO. Tu jeszcze Ruta 5 z camiones, i Pacyfik na zachodzie… biedniej się zrobiło w porównaniu z Santiago: kto zgadnie, o czym ostrzega ten znak? pamiątkowe zdjęcie w mieścinie Domeyko: I coraz większe NIC się robi: Zjeżdżamy z Ruta 5 do Copiapó (podoba mi się bardzo wymowa tej nazwy, akcent na ostatnie o), zatankować (stacje są WYŁĄCZNIE w miastach). Copiapó to według Lonely Planet brzydkie miasto pełne górników. A nam się bardzo spodobało: zostawiamy Danę w kawiarni z wi-fi, żeby mogła wysłać Strasznie Ważne Dokumenty do Polski ![]() Off topic: w Chile są duże ilości bezpańskich psów. Głównie rasowych: golden retriever, owczarek niemiecki, rottweiler… Wszystkie dobrze odżywione i zupełnie bezstresowe. Potrafią się nawet łasić! Jakoś się to nie zgadza z opisem hord grasujących i gryzących… Leży taka psina w wejścia do sklepu (bo wieje ciut z klimy…) i wszyscy grzecznie ją omijają… Jak kiedyś zaproponowałam kawałek bułki, to się wymownie popatrzyła: to wszystko na co cię stać? Za Copiapó Ruta 5 znów wraca nad Pacyfik: Przejechaliśmy jakieś 500 km i powoli starczy. Zjeżdżamy z Ruta 5 w stronę Parku Narodowego Pan de Azúcar (czyli głowa cukru) piękną szutrówką i wbijamy się na plażę. plaża chyba czasem jest zalewana, oby nie tym razem: idziemy na spacer brzegiem oceanu Dana i ja jak zwykle żadnej skale nie przepuścimy. A szczególnie takiej pięknej żyle bazaltowej w granicie: rozbijamy się: Krzychu się przy babach narobi zawsze…. …ale jaki ładny stoliczek zmajstrował czasem idzie na noże próbujemy miejscowego rumu ![]() Zasypianie z szumem fal oceanu – ten kto tak napisał chyba nie był nigdy na chilijskim wybrzeżu. Zasypianie z hukiem fal!
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą |
![]() |
![]() |
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|
![]() |
||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Krew, pot i łzy czyli moje spotkanie z Czarną Afryką [2012] | Neno | Trochę dalej | 52 | 07.03.2013 13:42 |
Zobaczyć Iran - czyli 4 dni w Armenii. [Czerwiec 2012] | majek | Trochę dalej | 104 | 26.02.2013 14:33 |
Twierdza Kłodzka 2012 czyli Czas kazamat | arturro007 | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 368 | 13.05.2012 21:42 |