Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Trochę dalej

 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Prev Poprzedni post   Następny post Next
Stary 02.12.2009, 23:51   #11
sambor1965
 
sambor1965's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Warszawa
Posty: 3,661
Motocykl: RD04
Galeria: Zdjęcia
sambor1965 jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 miesiące 3 tygodni 2 dni 7 godz 47 min 29 s
Domyślnie

Chlodny ranek przyniosl esemesa od Kajamana. Jak zwykle byla malo konkretna - w stylu: "gdzie jestescie". Odpisalismy, ze o 10 bedziemy na granicy. Zostalo 420 km i 4 godziny. Droga prosta, nudna i tylko jedno miasto - Czimkent czy jak kto woli Szymkient. Za to stamtad dwa pasy az do Taszkientu. Wypogodzilo sie i wycieplilo, bez sniadania parlismy do przodu. Już już witaliśmy się z gąską - do granicy było zaledwie 40 km gdy rozmachali sie na nas gaicznicy. GAI na autostradzie? Naprawde tu bylo ograniczenie do 50 km/h? A my az 94? Miro z Krystkiem poszli na negocjacje, z Izim gramy cwaniaczkow weteranow. I licytujemy sie jak im pojdzie. Poszlo niezle, zbili cene o polowe - z 200 na 100 dolców. Tu musze dodać ze Kazachstan stał sie naprawdę drogim krajem i jak już musicie gdzieś w tym regionie robić wykroczenia to może już lepiej w Kirgizji albo Tadżykistanie. Ruszylem i ja w boj z gaicznikami. Mialem juz sluszna brode i nie chcialem gadac z byle kim!
- Kto starszyj? - zapytalem
- Za cziom tiebie starszyj?
- Ty starszyj? Nu, tak małczi...

Poderwal sie jeden starszyna z krzesla, post mial bowiem nieomal staly charakter. Zabralem starszyne do motocykla i pokazalem na szybe:
- Znajesz szto eto? - zapytalem wskazujac naklejke International Police Association, ktora dostalem od motocyklisty z Wielkiej Brytanii.
- Niet, nie znaju - odparl starszyna.
I wtedy uświadomilem go, ze naklejka ta oznacza iż jestem policjantem - w dodatku gaicznikiem. Ze kazachska milicja jest czlonkiem owego stowarzyszenia i ze jest taki zwyczaj w Europie ze gaicznik gaicznika nie moze ukarac!
Na poczatku troche watpil:
- Pokaz legitymacje!
Bylem na to przygotowany: - U nas tak jak u was. Jak wyjezdzasz za granice musisz zdac do komendy i bron i legitymacje.
Nie mialem pojecia jak jest u nich, ale moglo tak wlasnie byc. Starszyna upewnil sie jeszcze ze go w Europie nie zatrzymaja - potwierdzilem: - Jak bedziesz mial taka naklejske to nikt Cie nie ruszy...
Wytrzymalem z powazna mina az do zalozenia kasku. I pojechalismy w kierunku Kajmana.
Znalezlismy go przed granica na poboczu drogi. Siedzial dumny ze byl tu przed nami i troche zly, bo na nas "dlugo czekal" - faktycznie bylo juz po 12. Drobne odkrycie w paszporcie moim, Iziego i Mira wskazywalo ze konczy nam sie dzis wiza uzbecka. Nasz kierowca dzipa zameldowal, ze przejscie w Taszkiencie jest nieczynne i musimy jechac na nastepne - 80 km stad. Bylo wlasciwie po drodze wiec zostawilismy Kajmana - bo jak wiadomo jedzie wolniej - i wyrwalismy do przodu.
Wyszlo tego cos ze 120 km i w dodatku okazalo sie, ze nie trafilismy na wlasciwie przejscie i to jest tylko dla lokalesow. Wiec z powrotem 40 km, Słońce chciało nas już rozpuścić. Byliśmy na skraju Doliny Fergańskiej - a to dość ciepłe miejsce w tym regionie świata... Wkurzony Kajman czekal na nas na właściwym przejściu. Znowu zly. Pogranicznik miał wątpliwości czy zdołamy wyjechać tego dnia z Uzbekistanu, ale ostatecznie nas wpuścił. A Kajman swoim Kajmanowozem musiał czekać. My zaś czekaliśmy i czekaliśmy po drugiej, uzbeckiej stronie granicy... Akurat przy uzbeckim poscie milicyjnym. Koledzy chcieli zebysmy zaplacili jakies pieniadze, ale żądali jakos nieprzekonujaco i odpuscili sobie po wyznaniu ze ja tez jestem milicjantem. Musialem jeszcze troche poopowiadac jakie to mamy w naszej policji urzadzenia do wykrywania narkotykow itp.



Czekalismy aż zaczęły się wątpliwości co do wykonalności planu wyjazdu z Uzbekistanu. Niby to tylko 120 km, ale trafi sie jakas awaria czy guma i problem gotowy. Pobyt w uzbeckim areszcie w 1994 roku pamietam do dzis - byl za naruszenie rezima proziwania w respublikie Uzbekistan. Czyli klopoty z wiza. Zostawiliśmy wiec biednego Krystka by czekal na Kajamana (oni mieli dluzsze wizy i w dodatku dwukrotne), a my pognalismy przed siebie. Nie usluchalismy kolegow milicjantow i pojechalismy wedlug mapy. Zrobilo sie ciemno kiedy skonczyl sie nam Uzbekistan. Przejścia nie bylo. Ludzie podawali nam dosc rozbiezne informacje: przejscie mialo wedlug nich byc od 15 do 60 km stad. Wszyscy jednak zgodni byli, ze trza jechac na wschod. Tak i uczynilismy zwiedzajac noca dosc zapadle rejony i podle drogi. Tadzykistan byl tuz... O pare kilometrow stad, ale przejscia dla inostrańców nie było. Zrobilo sie po 21 gdy w koncu je znalezlismy - ku mojemu zaskoczeniu bylo otwarte. To nie jest takie oczywiste w tym regionie swiata. Wiele przejsc jest otwartych tylko do 20. Musielismy miec pieczatki wyjazdowe wiec nie czekalismy na Krystka i Kajmana. Niestety jechali taka trasa jak i my i tez musieli zwiedzac Uzbekistan.
Oprocz nas na przejsciu bylo tylko jedno auto - atmosfera byla dosc luzna, a przejscie - jak to Uzbecy maja w zwyczaju - wysokiej klasy. Troche sie wkurzylem jak celnik kazal wszystko przynosic i wyciagac, powiedzielismy ze nie ma mowy, niech sam szuka na motorkach, troche byli zdziwieni. Ale kabaret się zaczal gdy Miro dal swoja deklaracje - celnik porownal ja z wjazdowa i stwierdzil, ze Miro ma wiecej kasy przy wyjezdzie niz 4 godziny temu przy wjezdzie. Malo sie z Izim nie posikalismy z radosci Celnik sie zaparl ze Miro musi zaplacic kare, albo jechac z powrotem na tamta granice zeby mu poprawili. Wszyscy bylismy swiadomi, ze robimy sobie jaja, ale gralismy w te gre. Miro sie w koncu obrazil na celnika i usiadl na lawce przed przejsciem. A my z Izim zalatwiamy sprawe. Atmosfera bardzo dobra i wiadomo ze nie jest to zaden problem, mamy wyjazd juz obity i nie ma cisnienia. Miro jednak wciaz w lekkich nerwach.
- Sluszaj - mowie - ja w Polsze toze tamoznik (czyli celnik). I pogadalismy sobie ze 2 godzinki jak celnik z celnikiem popijajac co nieco na tym przejsciu, poopowiadalismy celnicze dowcipy. W koncu nadjechak Kajman z Krystkiem. Chcac oszczedzic troche czasu dalismy koledze celnikowi 10 dolcow i bez klopotow i zbednych rewizji przejechalismy do Tadzykistanu.
Jakos zrobila sie polnoc i jak nam w koncu to tadzyckie przejscie otworzyli to wopista powiedzial, ze jest noc i wszyscy spia i zebysmy przyjechali rano. NIe dalismy sie zbyc i trzeba bylo budzic celnikow. Troche to trwalo, bo sie chlopaki uparly ze beda pisac wriemienne wwozy. W koncu wyjechalismy, ciemno wokol jak... sami wiecie gdzie! W koncu machnelismy sie do spania na skraju pola bawelny. To byl dluuugi dzien. Machnelismy prawie 830 km i zaliczylismy 2 granice!
sambor1965 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
 


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Mapy Meksyk, Stany jagna Mapy 5 23.06.2011 21:37
Stany 2010 PUFF Trochę dalej 46 02.11.2010 15:17
Prom Rosja-Stany Poncki Przygotowania do wyjazdów 9 06.07.2009 23:34


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:46.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.