Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Trochę dalej

 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Prev Poprzedni post   Następny post Next
Stary 03.08.2017, 06:06   #13
CeloFan
 
CeloFan's Avatar


Zarejestrowany: Jan 2011
Miasto: Warszawa
Posty: 588
Motocykl: brak
Galeria: Zdjęcia
CeloFan jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 miesiące 2 tygodni 3 dni 18 godz 51 min 54 s
Domyślnie



11.Ubisa-Kazbegi 01.07
110999-111316/317


Budzi nas deszcz.







Pada chyba raczej dla obudzenia, bo za godzinę słońce rozpędza chmury i rozświetla wszystko wokół.



Myjemy w rzece siebie i zamuszone kaski.



Jemy resztę sera , popijamy kawą, pakujemy się. Przyszła do nas nawet świnka popatrzeć czy nie zostawimy nic dobrego dla niej. Sielanka.





Dziś po raz pierwszy dolewam olej tam gdzie go zaczyna brakować.





W pierwszej kolejności do silnika po niespełna 3700km i w drugiej do olejarki łańcucha. Trwa to około 20minut.
Mamy też małą awarię poszycia kanapy. To chyba starość.



W tym czasie, niewiedzieć skąd, przybywa do nas dwóch starszych dżentelmenów w szykownym pojeździe i proponują jedzenie.



Pytają czy potrzebujemy czegoś czy wszystko w porządku. Oczywiście wszystko mamy, ale ci nalegają żeby z nimi pójść na drugą stronę ulicy, tam stoją drzewa owocowe, to sobie pojemy.
Ponieważ jestem zajęty i nie mam weny na chodzenie po drzewach, jeden z panów przynosi kawałek drzewa wiśniowego wraz z wiśniami Weronice. Drugi natomiast całą garść śliwek. I tak kilka razy.
Ja leję olej, Wera objada się kwaskowatymi owocami a starsi panowie donoszą co chwila nowe zdobycze. Wciąż wyprowadza mnie z równowagi ta zwyczajna, ludzka i bezinteresowna dobroć ludzi.
Ponieważ same owoce nie są w stanie zaspokoić głodu, po operacji olejowej i pożegnaniu przemiłych panów zatrzymujemy się na wielkie żarcie w takich okolicznościach.





Przy drodze stoi drewniana budka z otwartymi drzwiczkami. Na drzwiczkach od wewnętrznej strony w poprzek przybita jest deska a na niej postawione w rzędzie, złocą się nieregularnie okrągłe placki chlebowe. Są w dwóch wariantach. Na słodko i na normalnie.



Bierzemy na słodko.



Kiedy my robimy interesy, zza swojego rękawa wyraźnie onieśmielony chłopak w wieku może 10 lat próbuje trzasnąć zdjęcie TDM`ce. Ośmielam go nieco i już ma fotkę w telefonie TDM`ki zapakowanej pod sufit i jeszcze siebie na niej. Kiedy odjeżdżamy, chłopak macha dumnie telefonem na pożegnanie a mama-sprzedawczyni na dowidzenia uśmiecha się, połyskując złotymi zębami na całą okolicę. Pycha.

W dobrych nastrojach dojeżdżamy do jednego z obowiązkowych do zobaczenia miejsc w Gruzji.
Żeby tak łatwo nie było, jedziemy wcale nie oczywistą drogą omijając Gori. Wzdłuż drogi ciągnie się coś w rodzaju akweduktu dostarczającego wodę do wodopoju na pastwisku albo może do domostw. Zatrzymujemy się żeby popatrzeć w ciszy na ten obraz i nasycić się przyrodą, wyprostować kości. W tym czasie w odstępie kilku minut przejeżdżają dwa samochody. Za każdym razem kierowcy zatrzymują się i pytają czy w czymś trzeba pomóc.







Szutrowa droga prowadzi nas przez małe, zapomniane wioski, gdzie czasem nawet nie widać ani jednego słupa z nawet cienkim kablem od prądu.



Na małych poletkach pracują ludzie.



Rzeka okresowa.















Jesteśmy już blisko.



Uplistsikhe, niedaleko Gori, to starożytne i jedno z najstarszych miast w Gruzji. Jest wykute w skale nad rzeką Mtkvari. To zabytek z listy Światowego Dziedzictwa UNESCO, jednak za wejście pobierana jest drobna tylko opłata.
Dojeżdżamy do Uplistsikhe. Motocykl zostawiamy wśród kilkunastu maszyn z … Polski. Pierwszy raz spotykamy na swojej drodze rodaków. Kupujemy bilety w nowoczesnym budynku i idziemy pod górę.



















Kiedyś było to miasto, twierdza i schronienie ludzi. Teraz mieszkają tu jaszczurki.













Nie jest łatwo dostać się do wyjścia.



A to spotkana na miejscu drużyna z naszej ojczyzny.



Po przeglądzie jaskiń, krótkiej pogadance z kolegami posuwamy się naprzód.











Jedziemy Gruzińską Drogą Wojenną do Cminda Sameba, klasztoru i właściwie wizytówki Gruzji. Wprawdzie chmury i lekki opad ostrzegają nas żeby się przygotować na to i owo ale kto by się tam wsłuchiwał w szepczący rozsądek przy takich pięknych okolicznościach przyrody.











Serpentyny z asfaltu wynoszą nas dość wysoko i chmury widzimy z bliska. Świat mienił się kolorami tęczy, zieleń rzucała w oczy a woda z deszczu roziskrzyła to wszystko dla nas...



...aż w pewnym momencie… wszystkie te cuda znikają jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki za ścianą wilgoci, deszczu ze śniegiem, lodowatego wiatru i kałuż wielkości małego stawu.





Na dodatek pojawiają się ciężarówki mozolnie wspinają się pod górę, nieudolnie omijając dziury mieszczące ich koła po oś. Przetaczając się przez rozpadliny i dziury w drodze pozbawionej nawierzchni asfaltowej, czasem szorują podwoziem naczepy, przeraźliwie skrzypiąc. Ciemność i plucha przywodzi na myśl tylko smutny listopad z deszczem i śniegiem w roli głównej. Temperatura spada z 30 do około 5 stopni. Jedziemy przygotowani tylko na upał.





Czuję jak Wera drży z zimna i w wyobraźni słyszę jak szczękają jej zęby. Woda już pod rękawicami, kurtkami i resztą. Razem z zimnem wdziera się w każdą szczelinę ubrania przeszywając mrożącym chłodem. Wszystko zimne i mokre jak w centrali rybnej.
Dochodzi do momentu kiedy bardziej opłaca się zatrzymać i ubrać niż brnąć coraz wyżej i dalej. Zatrzymuję motocykl blisko pobocza w jak się zdaje najpłytszym miejscu. Otwieram wór z ciuchami i na wyścigi ubieramy się w co popadnie.

Na ten widok zatrzymuje się Azer w terenówce i usilnie chce nam pomagać mimo szczerej odmowy. Chyba po prostu zobaczył zamarznięte łzy skostniałej jak szkielet dinozaura Weroniki i mnie w podkoszulku grzebiącego w tobołku.
Niecodzienny w końcu to widok podczas załamania pogody w górach Kaukazu przy takiej temperaturze. Po krótkiej rozmowie z Azerem jedziemy dalej przed siebie mimo krzyczącego coś przeciwnego rozsądku. Oczywiście jako przykładny i odpowiedzialny rodzic, obiecuję Werze że to już niedaleko a jeśli daleko to zawrócimy i tak co kilkaset metrów, choć sam nie wierzę w to co mówię.
Moje słowo honoru i cześć ojcowską ratuje tunel. Zamknięty dla ruchu samochodowego latem, wpuszcza nas do środka i tu z jego ciemnościami na plecach doubieramy się i doszczelniamy. Weronice zalecam bieganie z przysiadami, pajacowanie i rozgrzawszy się za kilka minut znów jest jak nowa. Tylko sine dłonie i czerwony nos wskazują na niedawną tragedię gospodarki cieplnej organizmu.





Widok z tunelu.



Z podpinkami, membranami, polarami na grzbietach wyjeżdżamy z tunelu w dalszą drogę, teraz już bez obawy o padający śnieg i inne przeciwności. Jak można się domyśleć, za dosłownie dwa, może trzy kilometry wygląda słońce i znów można cieszyć się lipcowym ciepłem. Szczególnie, kiedy jest się ubranym jak na Syberię.

Wszystkie te trudności pozwalają nam cieszyć się na dwójnasób. Kiedy przejeżdżamy w końcu przez to zimne piekło i kiedy oczom naszym ukazuje się dolina z pociętymi światłem słońca połoninami jak z pocztówki.
Tak to właśnie dojeżdżamy do wioski Kazbegi.

Zatrzymuję się na rozstaju dróg i w tym samym momencie zatrzymuje się biała Lada Niva z oklejonymi na czarno szybami (przednia też) Wysiada z niej człowiek i bez ogródek proponuje nocleg u siebie w domu niedaleko stąd. Po krótkiej „sprzeczce” o sumę jego zarobku, lokujemy się w zimnym jak niedawna przełęcz, ale miłym w oglądzie pokoju z dwoma wielkimi łóżkami i bojlerem w łazience zasilanym z gniazdka i wtyczki połączonych czerwonym plastrem.



Tutaj też poznajemy przemiłych rodaków tak samo jak my spragnionych piękna Kaukazu. Tyle że oni przylecieli do Tibilisi samolotem i dojechali tu wynajętym w stolicy samochodem. Jak widać wszystkie drogi prowadzą do Gruzji.
Gadu gadu, herbatka, kolacja przy stole (a jakże), mnóstwo śmiechu, opowieści do późnego wieczora i spać.

Dla dociekliwych: N42.65984 E044.63881
http://goo.gl/maps/FjgLY
__________________
Pełne zadowolenie składa się z małych uciech rozłożonych w czasie.
https://www.facebook.com/CFact1/
CeloFan jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
 


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Rumunia 2016 (opis) "O górach, drodze w chmurach i o kłopocie w błocie" CeloFan Trochę dalej 52 27.07.2017 22:25
Szwendając się... [Turcja, Gruzja - 2012] mikelos Trochę dalej 62 28.01.2013 12:27
Camerun, a moze i dalej... [2012] Mirmil Trochę dalej 155 17.08.2012 20:00


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:29.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.