![]() |
#11 |
BRAAP BRAAP
![]() Zarejestrowany: Nov 2015
Miasto: ZK
Posty: 160
Motocykl: DL650AL4; XT660z
Przebieg: rosnący
![]() Online: 1 tydzień 2 dni 11 godz 38 min 10 s
|
![]() D+1 cz.2 Co ciekawego może być w, kolejnej z rzędu, wsi? - pomyślicie. Ano, ta jest wyjątkowa bo "opuszczona". Ostatni mieszkaniec zmarł ponoć w zeszłym roku. W sieci znalazłem niewiele informacji na temat tej konkretnej Brzeźnicy (miejscowości o tej nazwie jest więcej). Zapomnijcie o dojeździe do niej drogą asfaltową. Ta, na zdjęciu, jest najlepszą na jaką traficie. Kierujemy się na poniemiecki, zabytkowy kościół z XIXw. Po drodze mijamy trochę domostw i zardzewiałego sprzętu rolniczego. Na wlocie wita nas kombajn Bizon. ![]() Zatrzymujemy się po przeciwnej stronie wioski i zwiedzamy okolice świątyni, położonej na wzgórzu. ![]() Drzwi zamknięte na głucho, więc pozostaje rzut okiem do środka, przez jedno z okien. Wyposażenie pozostawiono samemu sobie. Wewnątrz znajduje się drewniany ołtarz barokowy, drewniana ambona i chór. W bezpośrednim sąsiedztwie kościoła znajdują się resztki cmentarza ze zniszczonymi i zaniedbanymi grobami z lat 1865-1937. ![]() Kościółek jest murowany, jedna ze ścian ma konstrukcję szachulcową. Powoli zaczyna nadgryzać ją ząb czasu. ![]() Od zachodu do murowanej konstrukcji przylega drewniana dzwonnica na planie kwadratu. Widać, że nikt się tym obiektem nie zajmuje. Drewno zaczyna gnić. Prędzej, niż później wieża się obali. ![]() Z tego co się dowiedzieliśmy od Miotacza - miejscowy proboszcz nie widzi sensu dalszego utrzymywania parafii, no bo nie ma "dla kogo"... A może, Panie Proboszcz, warto się pochylić nad tematem i zachować zabytek dla przyszłych pokoleń? Instytucja kościoła przez to nie zbiednieje. - takie moje luźne przemyślenie. Wsiadamy na maszyny i jedziemy dalej. We wiosce odbijamy w lewo, pod wiadukt kolejowy. ![]() Ruszamy w stronę kolejnego młyna z XIXw., wybudowanego na Brzeźnickiej Węgorzy, we wsi Węgorsko. ![]() Młyn stoi przy moście, zaraz na obrzeżach. Jest własnością prywatną i widać, że jest całkiem dobrze zachowany (brawo!). Na zewnątrz, pod zadaszeniem można obejrzeć wodną turbinę Francisa, która w dawnych czasach go napędzała. Obecnie kanał nie jest zalany wodą. Istnieje też ciekawa legenda odnośnie jego przedwojennego właściciela. Podobno, aby uniknąć powołania do wojska, wykopał on tunel prowadzący z budynku pod pobliski kurhan i tam ukrywał się aż do zakończenia wojny. Znając historię, wcale mu się nie dziwię... Chwila kontemplacji, łyczek herbaty i ruszamy dalej na poszukiwania "Berlinki". ![]() "Berlinka" czyli Reichsautobahn - mająca połączyć stolicę Rzeszy - Berlin z Królewcem w Prusach Wschodnich. Do realizacji projektu Fritza Todta, ówczesnego Generalnego Inspektora Dróg Niemieckich, przystąpiono już w 1933roku budując odcinki z Berlina do Szczecina oraz z Elbląga do Królewca. Wtedy też, w sferze planów pojawia się wątek Pojezierza Drawskiego. Nitka autostrady miała prowadzić wzdłuż Chociwla, Złocieńca, Barwic, Szczecinka - rozwidlając się na dwa odcinki: północny przechodzący koło Miastka i Bytowa w stronę Kościerzyny i Wolnego Miasta Gdańsk, oraz południowy ze Szczecinka w stronę Człuchowa i Chojnic. ![]() Źródło: www.berlinka.pcp.pl Jedna z pretensji hitlerowskiej Rzeszy w stronę Rzeczypospolitej Polskiej, będąca przyczynkiem dla wybuchu wojny, to żądanie dotyczące wydzielenia "korytarza" właśnie pod "eksterytorialną" autostradę. Jej budowa trwała także po rozpoczęciu wojny i przejęciu terenów Pomorza. Do pracy zmuszano więźniów i jeńców z licznych hitlerowskich obozów. ![]() Źródło: www.berlinka.pcp.pl W momencie kapitulacji hitlerowskich Niemiec "Berlinka" liczyła sobie 3896km. Po wojnie sporo odcinków zostało zmodernizowanych i jako odcinki polskich dróg krajowych, ekspresowych i autostrad funkcjonują do dziś. Odcinek na obszarze Pojezierza Drawskiego nigdy nie został ukończony. Etap budowy zakończył się na robotach ziemnych. W wielu miejscach widać pozostałości nasypów i wiaduktów. Zresztą, nie musicie mi wierzyć na słowo. Rzućcie okiem na obraz Pomorza Zachodniego z satelity. Na pewno dopatrzycie się pewnych charakterystycznych linii. ![]() Jak na dłoni widać planowany przebieg autostrady. Obecnie wzdłuż nitki ciągną się ścieżki i drogi gruntowe. W okolicach Brzeźniaka, trafiamy na zarośnięte nasypy przygotowywane pod nawierzchnię. Widać, że drzewa na tym obszarze są mniej więcej w jednym wieku. Wiele elementów otoczenia charakteryzuje się liniami prostymi wytyczonymi przez inżynierów ponad 70 lat temu. A jak wiadomo idealna linia prosta samoistnie w naturze nie występuje. ![]() Miotacz prowadzi nas dalej, ku kolejnej ciekawostce. ![]() Objeżdżamy jezioro Przytoń i błotno-piaszczystymi drogami polnymi kierujemy się na bardziej namacalny dowód powstającej niedaleko autostrady. Okolica jest bardzo urokliwa. ![]() Turlamy się do przodu. Błotko robi się całkiem śliskie. W pewnym momencie Mar zalicza niegroźnego paciaka. Miotacz raz dwa zawraca Beemę i jedzie z pomocą. Ponieważ moje zawracanie trwałoby za długo, zostawiam Kozę na drodze i lecę z buta, z odsieczą, ale chłopaki już sobie poradzili. ![]() I w dobrych humorach lecą dalej. ![]() Mijamy Przytonek i kolejną błotnistą dróżką docieramy pod pozostałości po wiadukcie autostradowym. A właściwie to nie pozostałości tylko "fundamentu". ![]() Gruby, niemiecki beton trwa dzielnie wśród wspaniałej zieleni okolicznej roślinności. Oglądając go z bliska, uświadamiam sobie, że dotykam obiektu, który przeżył już pokolenie swoich twórców i z pewnością przeżyje i nasze. ![]() Kawałeczek dalej zjeżdżamy w wysoką trawę, pod opuszczone gospodarstwo. ![]() Na ziemi czają się różne niebezpieczeństwa, bo wokół wala się pełno śmiecia pochodzącego ze zniszczonych budynków - jakieś belki, deski itd. Szczęśliwie nie łapiemy żadnych "akcesoriów" w opony. Gospodarstwo jest w opłakanym stanie. Podłoga w domu zapadła się. ![]() Pomieszczenie na prawo od wejścia wygląda jakby ktoś odpalił ładunek burzący. ![]() Zastanawiam się kto tu mieszkał, jak żył. Jak liczną miał rodzinę i czy siadali wspólnie do wieczerzy. No i w końcu, czemu odszedł zostawiając swój dom i gospodarstwo na pastwę wandali i otaczającej przyrody... Opuszczamy ten postapokaliptyczny klimat i szutrówką jedziemy w stronę asfaltu. ![]() Na jednym z łuków udaje mi się w końcu zrobić krótkiego, bo krótkiego, ale wciąż powerslide'a. Nie przypadkowo, tylko intencyjnie. Co nie zmienia faktu, że jak tylko tylne koło zaczęło wyjeżdżać na zewnątrz toru jazdy, o mały włos nie narobiłem w gacie... Wyjeżdżamy na wzniesienie, z którego roztacza się piękna panorama na okoliczne lasy i jezioro Przytoń. ![]() W czasie jedzenia batoników proteinowych, kontemplujemy otaczającą przyrodę i rozmawiamy o motocyklach. Nie ma to jak pożyteczne spędzanie czasu. ![]() W końcu nadchodzi czas pożegnania z cudownym widokiem. Zjeżdżamy w dół zbocza, do asfaltowej jezdni, którą lecimy spokojnie w stronę Węgorzyna, a stamtąd dalej lokalną 151 w stronę Bonina. Po drodze ponownie odbijamy nad Brzeźnicką Węgorzę, żeby zobaczyć, a jakże, kolejny młyn. ![]() Zatrzymujemy się nad brzegiem kanału. Słychać szum wody, słońce niemrawo przebija się przez gęste listowie. W lesie powietrze jest parne, nad brzegiem rzeki chłodne i świeże. ![]() Po zejściu kawałek w dół rzeki, ukazuje się taki oto urzekający widok. Nie wiedzieć czemu, akurat w tym miejscu naszła mnie ochota, żeby popływać ... ![]() Z budowli pozostał, można powiedzieć, fundament. Stojąc na górze można dopatrzeć się miejsca, gdzie posadowiony był prawdopodobnie napęd młyna. W górę rzeki jej koryto rozdziela się na dwoje. Jeden kanał prowadzi przez resztki młyna, a w drugim zainstalowano takie komory (?) spiętrzające (?). Nie wiem czemu ma to służyć, ale wydaje mi się, że ma ułatwić (?) wędrówkę ryb (?) w górę rzeki (?). ![]() A może ktoś ma inny pomysł co to może być i do czego służy? Wykonujemy szybki przeskok w okolice Łobza. Zjeżdżamy głębiej w las. Nisko wiszące gałęzie smagają po kasku. ![]() Zostawiamy maszyny na przecince i dalej z buta schodzimy w stronę strumienia ślizgając się po mokrej ściółce. ![]() Tuż obok jego koryta znajduje się najprawdziwsze źródło. Woda samoistnie wybija spod ziemi. Piasek faluje, tworząc fantazyjne kształty w wodzie. ![]() Robimy eksperyment. Na zewnętrznych obszarach źródła wbijamy kij w dno. Wchodzi może na 10cm. Za to w środkowej części chowa się, bez oporu na dobry metr. ![]() Jeśli zastanawiacie się czy woda jest zdatna do picia, a może, czy ma jakieś magiczne właściwości - z pytaniami zwracajcie się do Mara, bo to on spróbował wody z tajemniczego źródełka. Powie Wam czy stał się piękny czy kaprawy. ![]() Udajemy się w dalszą drogę. Zjeżdżamy na polną drogę w okolicach Przyborza. Zwiedzamy jeden z lepiej zachowanych, poniemieckich cmentarzy. Wciąż uchowało się tu wiele oryginalnych, metalowych krzyży. Zarośla sięgają do piersi. Życie to ulotna sprawa. Dzisiaj jest, jutro nie ma... Kawałek dalej zajeżdżamy w najbardziej malownicze miejsce tego dnia - wzgórze lotniarzy - niesamowity punkt widokowy na dolinę Regi. ![]() Napawamy się roztaczającą się panoramą. Myślę sobie, że bardzo chciałbym kiedyś rozbić namiot w tym miejscu... Przychodzi czas na pamiątkową fotkę. ![]() I jedziemy dalej... ![]() ...drogą... ![]() ...lasem... ![]() ...wśród pól. Czas płynie szybko. Po drodze mijamy miejsce pamięci kampanii Wału Pomorskiego oraz kolejny młyn wodny umiejscowiony na Starej Redze w miejscowości Tarnowo. Dojeżdżamy do Rynowa, gdzie czeka na nas bardzo smutny widok. ![]() Z pięknego XIX-wiecznego pałacu wybudowanego przez Paula Albrechta von Brocke pozostały gruzy. Historia smutna i tragiczna. Zespół pałacowy wyszedł z wojny obronną ręką, a na tym obszarze w 1945 roku doszło do zażartych potyczek z fanatycznym 10 Korpusem SS. Nie zniszczyli go Niemcy, nie zniszczyli Rosjanie. Ba, nie zniszczyła go także powojenna nacjonalizacja. Poddał się, gdy nadszedł czas wolnej Polski. Ale po kolei... ![]() W 1945roku pałac, jak większość tego typu zabudowań włączono do PGRu. Mieścił się tutaj Klub Wiejski, gdzie w latach 70tych odbywały się potańcówki. Na piętrze lokowano pracowników gospodarstwa oraz młodzież, która przyjeżdżała do pomocy w ramach "czynu społecznego". Odbywały się tutaj posiedzenia partyjne. Włodarze poprzedniego ustroju ogołocili go ze wszystkiego co przedstawiało wartość - meble, obrazy, żyrandole, fortepian. ![]() Po transformacji ustrojowej zabudowania wystawiono na aukcji Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa. Zainteresowany zakupem był hrabia Kroppow, szwagier Von Borcke. Jednak pałac sprzedano w 1996roku za symboliczną kwotę stowarzyszeniu, które zamierzało utworzyć w obiekcie "dom starców dla polonii amerykańskiej". Temat ucichł, inwestor wyjechał, pałac pozostał i zaczął niszczeć. Gdy wandale zorientowali się, że obiekt jest niezabezpieczony i pozbawiony dozoru rozpoczął się szaber na szeroką skalę. Parkiet, boazeria, belki, okna, drzwi i inne wyposażenie - wszystko wyrywano i wynoszono. ![]() Właściciel nie zrobił nic, gmina nie zrobiła nic, konserwator zabytków nie zrobił nic, państwo nie zrobiło nic... Budowla systematycznie popadała w ruinę. W maju 2007 gwałtowna burza przechodząca nad tym obszarem dopełniła dzieła... Pokłosie: Po tym wydarzeniu właściciel się odnalazł i to co pozostało z pałacu jest do wzięcia od ręki. Trzeba mieć tupet... Przy pałacu natykamy się na kolejnego dziwnego typa, który opowiada coś o jakichś "motorach" i "stawianiu na koło we wiosce", ale dość szybko się zmywa, bo jak twierdzi "baba łeb mu urwie jak się spóźni na obiad". Cóż... Odchodząc od ruin w stronę drogi, natykamy się na pomnik pamięci 4 Dywizji Piechoty, która po krwawych walkach pozostałościami X Korpusu Armijnego SS, 4 marca 1945roku wyzwoliła wieś, a do 8 marca, w kooperacji z innymi jednostkami, zlikwidowała tzw. "Kocioł Świdwiński" biorąc do niewoli około 9000 żołnierzy nieprzyjaciela. ![]() Nasza wspólna jazda powoli się kończy. Zbliża się pora obiadu, więc obieramy kierunek na Drawsko Pomorskie. Po drodze mijamy się z bardzo ładną Afryczką RD07/A, która niestety nie ustawiła się dogodnie w kadrze. ![]() W mieście żegnamy się z Miotaczem i dziękujemy sobie za wspólnie spędzony dzień. Miotacz ucieka do domu, a my z Marem podążamy do Stawna na obiadokolację. ![]() Po posiłku, kawka i leżing. Potem jedziemy jeszcze na wieżę pośród pól. Siedzimy na górze rozmawiając i kontemplując widoki. Po polnej drodze przemyka enduro-cross podnosząc tumany kurzu... Mar także szykuje się do powrotu do domu. Żegnamy się w Drawsku Pomorskim, obiecując sobie kolejne spotkanie. ![]() Ja także zjeżdżam na bazę. Odprowadzają mnie promienie zachodzącego słońca. Jest przyjemnie ciepło, a cienie zaczynają się wydłużać. To był dobry dzień! ![]() Koniec dnia drugiego
Ostatnio edytowane przez Vee : 24.06.2017 o 17:31 |
![]() |
![]() |
Tags |
drawsko , offroad , relacja , tenere , xt660z |
|
|
![]() |
||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
XVII zlot ADV - POJEZIERZE DRAWSKIE - Zaproszenie! | ex1 | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 13 | 17.04.2017 22:09 |
XVII zlot ADV - POJEZIERZE DRAWSKIE - przygotowania (ŁOWCY NIEWYGÓD) | ex1 | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 44 | 06.04.2017 10:00 |
Wyprawa motocyklowa po Afryce zachodniej „Przez Wagadugu” – Spotkanie 23 Kwietnia 2015 | pekos1988 | Trochę dalej | 0 | 20.04.2015 20:32 |
Z Polski na Kolski :) | Ronin | Trochę dalej | 58 | 27.06.2012 17:22 |
Polski Dakkar 11-12.06.11 | AmberBamber | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 5 | 23.06.2011 10:15 |