![]() |
#11 |
![]() Zarejestrowany: Mar 2008
Posty: 345
Motocykl: RD04
![]() Online: 5 dni 4 godz 29 min 4 s
|
![]()
Jak z fotami, to tylko tak umiem
Dzień 2. Próba przejazdu. Przejechane 1243km. Rano pobudka, pakowanko i wszyscy ruszamy do Brześcia-Terespola. Tam jeszcze ma na nas czekać Wasilczuk z ekipą. No i kurna się zaczyna TRZODA. W Siedlcach Robert wjeżdża w dupę pani z niebieskiego VW Polo a że to blondynka, to się cyrk zaczyna i jazda bez trzymanki. Oświadczenia, policja, teściowa, strat ocenianie (Mamy kurwa nie jechać ja się pytam). W końcu jakoś docieramy do granicy tam szybko wymieniamy się zawieszeniami przednimi z Wasilczukiem, co by AT prosto jechała, całusy, uściski, machanie zasmarkanymi chusteczkami, wałuwa na drogę od Pawła vel Wasilczuka, bo niestety samogon który mieli cały wytrąbili. My na wschód (tam musi być jakaś cywilizacja) reszta na zachód poza jednym Ervinem, który na południe jedzie, do Koszyc. Dzięki wam dziewczyny i chłopaki za wszystko. Na granicy okazuje się, że powinniśmy mieć wizy tranzytowe na wjazd do Białorusi. Podobno to od nowego roku weszło w życie (Sambor masz w ryj). Nie stresujemy się zbytnio to dopiero początek wycieczki i kupę czasu mamy. Pomyśleliśmy, że szanowni celnicy do łapki coś chcieli. Po 3 godzinach negocjacji, podchodów i czego tam jeszcze, mamy już wszystkie papierki, pieczątki i na własne ryzyko chcemy jechać dalej (już tak kiedyś w Mołdawii podróżowaliśmy jak wizy jeszcze obowiązywały i fajnie było), ale nagle jedna nadgorliwa pani, (dlaczego to zawsze są kobiety) upiera się, i na każdym załatwionym papierku, na każdej załatwionej z mozołem pieczątce przybija nam inną z napisem „Anulowano" i do konsulatu odsyła w sobotę. Wywiad z polskim celnikiem potwierdza jednak że musimy mieć wizę tranzytową. Mamy nie jechać czy jak do cholery? Rzucamy, więc monetą, reszka jedziemy dalej omijając Białoruś przez Litwę, Łotwę, orzeł przez Ukrainę. Wypada orzeł, sms do Fuksa, który zanabył AT od Pawła z Jasła i w Kijowie od pół roku mieszka, że niech się dzisiaj szukuje na odwiedziny. Tak, więc DZIDA na Dorohusk, potem Kijów, wbijamy się na 200 kilometrowy zamknięty i remontowany odcinek drogi o 24.00. OFF-road nocą na Ukrainie to jest to. Docieramy do Fuksa o 4.00 tam NAJEBKA i spać. Ostatnio edytowane przez Robert Movistar : 13.10.2008 o 12:09 |
![]() |
![]() |
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|
![]() |
||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Jedź nad morze mówili, będzie fajnie mówili xD | xVampear | Polska | 2 | 30.08.2020 19:00 |
Xinjiang 2008 czyli dlaczego nie zobaczymy olimpiady... | sambor1965 | Trochę dalej | 400 | 23.02.2009 16:44 |