Rozchodzi się o to, że chcieliśmy trochę powinklować.. Wojtek (ten od tenery) zaprowadził nas na przezajebistą trasę zakręconą jak spagetti... w jedną stronę grupa jechała wolno więc podzieliliśmy się na grupę szybszą i wolniejszą... no i wystartowaliśmy ... trzeci prawy winkiel... prawym podnóżkiem krzeszę iskry...mam składać się do kolejnego winkla i w lusterku widzę jak Tenera zalicza ślizg... prawdopodobnie Wojtek zbyt mocno położył szpeja w zakręcie i chyba zbyt mocno zahaczył podnóżkiem o asfalt i się wysypał...Tenera ślizgiem jeszcze wycedziła czachą w drzewo i spadła ze skarpy... Wojtek na szczęście tylko przejechał plerami po asfalcie i jedyne straty to sznyt na kurtce... ale i strachu się najadł ..jak zresztą my wszyscy... Tenera ucierpiała ciut mocniej...czacha, stelaż , z zegarów nic nie zostało...moduł zapłonowy dostał...na szczęście lagi chyba proste, no i prawy gmol przetarty ale uratował prawie cały prawy bok ( chociaż lekko sie poddał i zrobił małą dziurkę w bocznym plastiku)
Ostatnio edytowane przez Cibor klv : 28.05.2008 o 11:44
|