13ty dzień wyprawy, 8 września. Wchodzimy do raju.

Ranek obudził nas nieśmiałym słoneczkiem wychodzącym zza chmur. Było chłodno, ale prognoza na kolejny dzień była dobra. Po śniadaniu przygotowanym przez Hassana spakowaliśmy graty i ruszyliśmy w krótką, półgodzinną drogę autem z Husze do sąsiedniej wioski Kandaj.
W Kandaj nasi Porterzy przepakowali graty i mogliśmy ruszać dalej w górę. Tutaj mała dygresja- do Nangmy można dojść bez porterów, jeśli ktoś ma doświadczenie trekingowe i dostosowany sprzęt. My mieliśmy jedno i drugie, ale uważam, że stać mnie na wsparcie lokalnych społeczności i to był glówny powód dla którego skorzystaliśmy z usług lokalnych porterów. Kolejna fajna rzecz była taka, że porterzy z Husze i Kandaj są porterami wysokościowymi (których jest niewielu)-czyli takimi, którzy chodzą w najwyższe góry. Dzięki temu mogliśmy posłuchać fajnych historii z K2 i tak dalej.
No dobra-idziemy dalej!:-)
Co tu dużo gadać. Było cięzko!:-)
Po około 3 godzinach średnio wymagającego trekingu dotarliśmy do przepięknej, zielonej łąki położonej wśród drzew. Jeśli raj istnieje, to znajduje się on w dolinie Nangma.
Po rozłożeniu biwaku i wypiciu herbatki Wojtek wziął się natychmiast do roboty

No i tak to jakoś było do końca dnia