Miałem poważnego szlifa na Devilce- motocykl wypadł mi spod tyłka i przejechał ze 100 metrów po asfalcie kręcąc bączki. Kufer ocalał, trzeba było tylko tą czarną nakładkę od dołu pomalować lakierem strukturalnym bo była podrapana. Lakiernik zrobił to tak, że śladu nie było. Fenomenalne są fabryczne gmole schowane pod plastikowymi "płetwami" wystającymi z boku przedniej owiewki. Pod spodem jest solidna stalowa rura chyba fi 30 mm, która po moim szlifie była ledwie obtarta. Nowa "płetwa" kosztowała wtedy w serwisie chyba całe 90 zł.
Trochę gorzej jest, jak masz akcesoryjne, większe kufry, bo one mocno wystają na boki i juz ich te fabryczne "gmole" nie chronią.
Do ST1300 na przykład są jednak rozwiązania tego problemu, tyle że takie dodatkowe tylne gmole wyglądają jak armatura na harleju. Np ale coś za coś.

Generalnie moto miło wspominam, choć ani wtedy ani teraz nie budzi u mnie jakichś emocji. Ot poprawnie skonstruowany motocykl o ponadprzeciętnej trwałości- jak to honda lat '90, ale bez żadnych fajerwerków. Gdyby transalp miał taki bezawaryjny napęd kardanem jak to ntv, to osobiście nic innego bym nie chciał mieć!