05-09 kwietnia, 26-30 dzień wyprawy. Powrót do Europy

Wyspałem się pięknie w tym zielonym ogrodzie i po dobrym śniadanku ruszyłem w stronę Marakeszu. Nie będę się rozpisywał na temat tego miasta, bo można się tam wybrać za rozsądne pieniądze z Polski. A naprawdę warto!:-)
Ze względu na koszty (i przygodę) postanowiłem nie wracać autostradą, ale spokojnie telepać się drogami wojewódzkimi na północ do Tangeru. W czasie naszego pobytu w Senegalu północna część Maroka została obficie polana deszczem i wracałem sobie wśród zielonych łąk i zielonych lasów. Było to fajne przeżycie po kilku tygodniach spędzonych wśród piachu i wysuszonych gór.
Ostatni nocleg w Maroku wypadł mi na kempingu w fajnym miasteczku godzinę drogi od portu.
Kilka godzin później...
Pierwszy biwak w Europie wypadł mi mniej więcej w połowie drogi między Algeciras, a Malagą. Jedna z piękniejszych miejscówek do spania na tej wyprawie!:-). W ogóle pogoda w drodze powrotnej była przecudowna- nie za cieplo, nie za chłodno. Idealnie na motocykl i biwakowanie!:-)