Dojazdowa sielanka nie przesłaniała nam celu wizyty w Podkamieniu.
We mnie wciąż mieszają się lata świetności odwiedzanych miejsc ze scenami śmierci zamieszkujących je Polaków, będące najczęściej śmiercią całej okolicy aż do dziś. Bo to, co przeraża najbardziej, to właśnie upadek i dzisiejsze totalne dziadostwo niweczące dorobek pokoleń.
Patrzę na obraz MB z Podkamienia, wiszący obok na ścianie, jaki dostałem od "miejscowego" i wracam w myślach do historii XIIIw i Jacka Odrowąża, pierwszych Dominikanów i wyobrażam sobie to piękne miejsce, te pierwotne skały góry różańcowej będącej niegdyś rafą koralową Oceanu Sarmackiego...
Proszę obejrzeć reportaż, w którym zobaczycie te same zdjęcia, niemal te same ujęcia, jakże w innym świetle.
W reportażu padają mocne słowa, ale lepiej niech wypowiedzą je historycy i bezpośrednio związani z miejscem.
Czy wyobrażacie sobie tak wyważoną narrację, gdyby symetrycznie takie zbrodnie Polacy dokonali na Ukraińcach? Przeraża kalendarz i daty zbrodni tuż sprzed (Huta Pieniacka, Palikrowy) i jeszcze po nich obrazujące, że zbrodnia w Podkamieniu była elementem całej układanki od 1939 do 1947 około 4000 takich miejsc.
Coraz częściej mówi się, że zaniechanie pamięci o Wołyniu wynika z tego, że w większości zginęli tam chłopi- zwykli, prości ludzie. Mord katyński dotyczył inteligencji, przez co zachowało się więcej śladów historycznych. Cóż mogło pozostać po spalonej wołyńskiej chacie wraz z gromadką dzieci, czy po pogorzelcach z Wołynia, którzy stłoczeni w kasztorze modlili się o ocalenie, bo już dalej nie mieli dokąd iść a pozostała im tylko godność i strzępek ich kruchego życia?
Cześć Ich pamięci!
|