Długo w noc zastanawiałem się nad relacjami RP i UA w świetle nierozliczonego ludobójstwa i moich emocji, jakie mi towarzyszą. Za dużo emocji, za mało konkretów.
Zbiegiem życiowych okoliczności i tzw wyborów, jeżdżę Afryką i tu dzielę się swoimi przeżyciami. U realistów musi budzić politowanie wywnętrzanie się i romantyczne widzenie świata, ale nic na to nie poradzę: romantykiem się jest, albo nie, nie można nim bywać dla określonych celów. Nadal chcę w życiu "sadzić róże"
https://youtu.be/SuYa4D2DqCY
Niestety romantyzm w zetknięciu z Ukrainą kiedyś i dziś przynosi fatalne skutki. Mówię to po latach nadziei mimo wszystko. Oczywiście w tym wątku, pisząc UA mam na myśli ziemie Najjaśniejszej Rzeczpospolitej zanim jeszcze myśl rusińska wcieliła romantyczne idee krzemienieckiej szkoły romantycznej a polskie dumki o bezkresnych stepach spisano po rosyjsku.
Dziś rano dostałem obuchem w głowę.
Tyle lat dyplomacji, tyle budzących nadzieję wypowiedzi a rzeczywistość jest, jaka jest:
https://kresy.pl/wydarzenia/szef-ukr...i-pomnika-upa/